Rozdział II - Zagadka

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Od razu po dziwnym spotkaniu z nieznajomym mężczyzną udałam się do agencji. Marka nie było więc musiałam poczekać w biurze. Przez myśl przechodziło mi kilkanaście pytań które nie miały swojej odpowiedzi. Kim był ten facet nie wiem. Stanęłam przed ogromnym monitorem i włączyłam mój zegarek , zdalnie przesłałam zdjęcia zrobione soczewkami i odtworzyłam je na tym monitorze. Prawie nic nie było na nich widać. Może oprócz otoczenia jakim był opuszczony budynek. Byłam wściekła, zdenerwowana. Wszelkie próby poprawienia jakości obrazu mi nie wychodziły. Aż zadzwonił mój telefon.

- Agata? No hej , gdzie jesteś? Zaczynam się martwić.

To Rin, faktycznie trochę mnie nie ma.

- Wszystko gra. Spokojnie musze jeszcze trochę porozmawiać z Markiem i za pół godziny będę w domu. A coś się stało?

W słuchawce nastała cisza, Rin się wahał? On nigdy się nie wacha. Coś znowu było nie tak, a ja już nie mam dość.

- Tak, trochę. Słuchaj porozmawiamy jak wrócisz. Moi rodzice ... a nie ważne porozmawiamy jak wrócisz. Uważaj na siebie.

- Ok, pa.

Koniec rozmowy z Rinem zapoczątkował rozmowę z szefem , który stał już przed monitorem obserwując ciemną sylwetkę mężczyzny , która tak mi mąci w głowie.

- To nie jest najlepszy moment na gadanie Agato. Ktoś nam się włamał do systemu.

Super, czyli od razu chce mnie spławić. Nawet nie wie co chce mu powiedzieć.... Czekaj ...

- Ktoś się włamał do systemu?!!!!

Marek kiwnął głową i zajął się grzebaniem po jakichś plikach. To wyjaśnia czemu słyszałam głos Kolsona w słuchawce. Po prostu facet wciągnął mnie w pułapkę. A ja dałam się nabrać. Uugh.. Nie wierzę.

- Marek, wiem że masz urwanie głowy, ale moje wiadomości ci się mogą przydać.

Mój ojciec chrzestny podniósł głowę z nad kartek i katalogów i spojrzał na mnie pytająco. Więc kontynuowałam.

- Dziś zadzwonił do mnie Kolson mówiąc że jacyś ludzie utknęli w budynku i mam się tym zająć, ale kiedy tam dotarłam nie dość że nie zastałam ludzi to jeszcze wpadłam w pułapkę. Po prostu nie wierze że tak po prostu w nią wpadłam. Koleś ze zdjęcia to ukartował, wiedział kim jestem. Wiedział wszystko, a co najważniejsze znał moich rodziców. Marek ja nie wiem co się dzieje , ale muszę iść. Wszystkie informacje zostawiam ci na komputerze.

Przez chwilę myślał, a ja w tedy przesłałam najważniejsze informacje. Chciałam wyjść, ale on się odezwał.

- Agato, proszę bądź ostrożna. Jeśli ten człowiek zna twoją tożsamość , to może być nie bezpieczny.

Uśmiechnęłam się do niego miło , a w sercu poczułam dziwne ciepło. Kiwnęłam głową na pożegnanie i pognałam do domu. Tam też czeka na mnie ciekawa historia. Oby była miła , bo mam dziwnie złe przeczucia.

---------- ---------- --------- --------- ------- -----------

- Już jestem. Bardzo przepraszam że musiałam tak wyjść, ale coś mi nagle ważnego wypadło i...

Nie skończyłam. Zobaczyłam za to w salonie nie tylko Rina, i jego rodziców, ale też samego przedstawiciela rady. No nie powiem dech mi zabrało. Co on mógł tu robić?

- Witaj Agato, jestem Aleksander . Jeden z przedstawicieli rady. Zostałem poinformowany, że nie zostałaś zapisana i sprawdzona przez naszą radę. Przyszedłem to sprawdzić.

O nie, nie , nie. Błagam tylko nie to. Każdy wilkołak musi być tak sprawdzony do dziesiątego roku życia. Wuj kazał mi to zrobić samej, ale ja nie mogłam. Podczas takiego sprawdzania jest się obserwowanym przez tydzień. Ma się takiego sprawdzającego , wysłanego od rady co zawsze i wszędzie za tobą chodzi. Problem w tym że ja nie mam zbyt ochoty być obserwowana. W dodatku te wszystkie badania. Dowiedzieli by się że mam podwójną liczbę wilczych krwinek, która powiększa się po przez ćwiczenia. A ja ciągle ćwiczę. Jak miała bym więc im to wytłumaczyć? Nie powiem że chodzę na siłownie bo to sprawdzą w tych swoich zapiskach. Agencja miała to załatwić! Jak ja się z tego teraz wyplącze?!!

- yyym.. Na pewno? Jestem pewna że już przechodziłam to całe sprawdzenie i zapisy.

Rodzice Rina kiwnęli przecząco głowami i już wiedziałam że to ich sprawka. Wciąż węszą, mówiłam już że to nie jest mi na rękę?

- Niestety nie, nie wiem jak to zrobiłaś Agato, ale choć w bazie danych nie ma twoich wyników, jesteś zaznaczona na wpisaną. To nie wiarygodne że zrobiłaś coś takiego.

Chciałam coś powiedzieć, zareagować. Ale nie było jak i po co. W końcu to agencja źle wykonała robotę. Musiałam ją jakoś naprawić, och... dlaczego nie podali jakichś błędnych wyników, tylko po prostu wpisali mnie na listę? Kurczę może inaczej. Dlaczego sama tego nie zrobiłam?! Rin chyba zrozumiał, że tak miało być i zaczął mnie bronić.

- To pewnie przez wuja. To wuj się nią opiekował po śmierci rodziców i to on powinien zgłosić Agatę to zapisu. Nie można jej za to winić.

Chłopak stanął obok mnie, i razem błagalnie spojrzeliśmy na radnego, który teraz ciężko myślał.

- No nic. Od jutro przez cały tydzień będzie cię sprawdzał Jakub, jeden z radnych. A pani Maria zajmuję się twoimi badaniami . Jest w tym ekspertką. A ja przyjadę tu za tydzień by zebrać wszystkie potrzebne informacje.

Ręce opadają. Ile można prosić by nikt się nie wtrącał? No ile? Ja po prostu mam tego dość, gdyby nie długie przeszkolenie z agencji na temat ,, Jak sobie z tym radzić '' po prostu bym teraz wybuchła.

- Otóż to moja panno. Twój wuj nie należy do dobrych opiekunów, ale ja i mój mąż zadbamy o ciebie kochaniutka.

No nie ! Mówiłam już że rodzice Rina są strasznie mili? No więc dorzucam opiekuńczość! Miarka się przebrała! Ja mam po prostu za dużo na głowie! Wybuchłam , po prostu wybuchłam.

- To bardzo miłe , ale ja nie zamierzam przechodzić jakichś tam badań. Ani słuchać jakiegoś kolesia co będzie za mną łaził.

Dostałam groźne spojrzenie od Rina, i od radnego, który wyglądał też na zszokowanego.

- Młoda damo jak ty się odzywasz do tak wysoko postawionego w hierarchii człowieka?

Świetnie będzie mi tu jeszcze kazania prawił? Nie ma mowy!

- Bardzo przepraszam, ale z całym szacunkiem nie mam ochoty słuchać teraz pańskich kazań. Mam ciężką sprawę na głowie, i nie na rękę mi się z panem , czy z innym człowiekiem kłócić. Dlatego wybaczcie, ale po prostu sobie pójdę!

Byłam z siebie dumna. Naprawdę grzecznie udało mi się im to powiedzieć. Nie wiem czemu , ale nagle przed moimi oczami stanął ojciec. To on się starał tak mówić. Zawsze grzecznie dążył do porozumienia. Ten człowiek. Ten ,którego widziałam w budynku jestem pewna, że skądś go znam.

Odwróciłam się na pięcie i wyszłam nie patrząc na to co mówią inni. Siadłam na tarasie. Pewnie oni myślą ze poszłam gdzieś daleko i się schowałam, ale ja po prostu wyszłam przed dom. Moje myśli wciąż krążyły wokół tajemniczego mężczyzny.

Po dwóch godzinach , facet od rady sobie pojechał rzucając mi tylko srogie spojrzenie. Rodzice Rina się do mnie nie odzywali, nie dziwię się . Tylko Rin mnie rozumiał. Kiedy się ściemniło usnęłam na tarasie wtulona w mojego ukochanego, który przyszedł by mnie pocieszyć. A przecież nawet nie wiedział dlaczego jestem smutna. Kocham go. Naprawdę go kocham.

-------- ---------- -------- ----------- ---------- ---------

Kiedy obudziłam się rano w łóżku , domyśliłam się że Rin mnie przeniósł. Wstałam z łóżka , wzięłam prysznic i ubrałam się do szkoły. Kiedy zeszłam do kuchni zobaczyłam tam Rina i jego rodziców. Mój chłopak uśmiechnął się do mnie miło i pokazał mi miejsce obok siebie , gdzie czekały już kanapki. Posłusznie usiadłam, ale zamiast zacząć jeść najpierw się odezwałam.

- Chciałabym przeprosić was za moje wczorajsze zachowanie. Nie powinnam tak mówić, ani podnosić głosu, ale miałam zły dzień. Wybaczcie.

Na twarzach rodziców, jak i na twarzy samego Rina zobaczyłam uśmiech.

- Widzisz Norbert mówiłam że to tak tylko chwilowo. Przecież nasza Agatka by się tak nie zachowywała bez powodu.

Uśmiechnęłam się do pani Mari. Ale jak tylko zaczęłam jeść, ona poruszyła nie miły temat.

- No to kiedy zaczynamy badania skarbie? Jesteś wolna dziś po lekcjach?

Spojrzałam na nią smutno. Ona myśli że ja zrobię te badania? O nie zdania nadal nie zmieniam, muszę tylko podejść do niego bardziej spokojnie.

- Bardzo mi przykro , ale ja nadal nie zmieniłam zdania. Nie chce badań i sprawdzianów. Muszę zająć się szkołą i poprawianiem ocen, nie mam czasu.

Rodzice Rina się oburzyli. Aż powiem szczerze śmiesznie to wyglądało. Ale nie mogłam zacząć się śmiać. Aż tak źle nie jestem wychowana.

===================================================================================

Dziś troszeńkę krótszy. Nowe problemy naszej bohaterki się mnożą, ciekawe jak je rozwiąże. :D Pozdrawiam i dziękuję z całego serca KasiaAS.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro