Rozdział IV - Biała krew

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

            Kiedy wróciłam z biblioteki nie było rodziców Rina. Szczerze cieszyło mnie to. Chwila wolności od ludzi , którzy uważają że jesteś chora psychicznie. Chyba nie jestem zła nie? No nie ważne. Od razu więc skierowałam się do pokoju mojego chłopaka, który jak tylko mnie zobaczył wystrzelił jak z procy mocno mnie całując. Dlaczego? Nie wiem. Ale czy to ważne? Oczywiście oddałam pocałunek nie przejmując się wcale stojącym za nami Kubą. No prawie bo jego chrząkanie stało się natarczywe i musieliśmy przerwać.

- Co to było?

Uśmiechnęłam się do Rina, na co on odpowiedział uśmiechem.

- Martwiłem się , wczoraj byłaś nieobecna , a dziś zniknęłaś zaraz po lekcjach to do ciebie nie podobne byś tak się czymś zajmowała. Więc zacząłem do wszystkich dzwonić. Proszę nie rób mi tak więcej.

Uśmiechnęłam się. Przez ten jeden jedyny moment zapomniałam o tych wszystkich sprawach , które chodzą mi po głowie. No na przykład: Kuba, dziwny facet, biała krew, oceny no i badania. Ludzie moje życie ma sens tylko kiedy Rin jest koło mnie.

- Wiesz że mi nie może się coś stać?

Posłałam mu znaczący uśmiech, od razu zrozumiał że miałam na myśli moją prace.

- Przez to wszystko bałem się jeszcze bardziej.

Zaśmiałam się cicho. I dopiero w tym momencie zdałam sobie sprawę z tego po co tu przyszłam. Musze wykorzystać fakt że jego rodziców nie ma w domu.

- Rin musimy pogadać.

Mój głos zadziwił alfę. Który z lekkim przejęciem spojrzał na mnie, a potem w ziemie cicho się zastanawiając.

- W cztery oczy.

Moje słowa wzdrygnęły stojącego za mną Kubę. Rozumiał o co chodzi, chce żeby wyszedł, ale z nim nie jest tak łatwo.

- Kuba zostawisz nas na chwile?

Mężczyzna patrzył chwile to na mnie to na Rina.

- Pilnuj jej młody. Ufam tobie, ale nie ufam jej. Macie pięć minut beze mnie!

Ostatnie słowa powiedział już zamykając za sobą drzwi.

- Młody? Ile on ma lat żeby cię tak nazywać?

Rin się lekko uśmiechnął.

- Ma trzydzieści lat. Kuba i mnie musiał pilnować kiedy miałem dziesięć.

Trzydzieści?! Łoł!! Koleś nieźle się trzyma. Ja postawiłabym mu góra dwadzieścia pięć. No dobra , trzeba się ogarnąć i mu powiedzieć. Ale jak mam zacząć? Może poczekam aż on zacznie. Pewnie żuci pytanie o jakąś misje, czy coś.

- No więc o co chodzi? Musisz wyjechać? Masz jakąś misje daleko?

Bingo! Strzał w dyszkę. Szkoda ze nie dostaje za to dyszki.

- Nie. Tu chodzi o te badania. Mówiłam ci że to przez to że.....

I tu zorientowałam się że pan ,,śledź'' nas podsłuchuje. Jak ? A prosto, coś szurnęło o drzwi, a jasne jest że jeśli by nas miał zostawić samych to odszedłby raczej trochę dalej i by nie słuchał naszych rozmów. Pokazałam znak Rinowi by był cicho i sama dokończyłam swoje zdanie.

-.... Są mi nie potrzebne. Powiedziałam to twoim rodzicom , ale oni stwierdzili że mi odbiło i chyba chcą minie umówić do psychologa.

Sięgnęłam do zegarka i wyświetliłam wiadomość , tak by on ją widział. Mina chłopaka była nieziemska, ale trochę się przestraszyłam że zacznie krzyczeć. On zamiast tego otrząsnął się i zaczął grać swoją rolę.

- Pogadam z nimi. Jakoś się ułoży zobaczysz.

Jako że Rin nie miał takiego zegarka jak ja sięgnął po kartkę pisząc na niej wiadomość.

,, Pogadajmy w nocy, w lesie nad wodospadem''

Kiwnęłam głową.

- Dziękuję że mi pomagasz.

Lekko się do niego uśmiechnęłam, chłopak odwdzięczył się jeszcze większym uśmiechem i mocno mnie przytulił. Jego cichy szept przeszył mnie od środka, ale w taki miły sposób.

- Zawsze i wszędzie moja kochana.

Miłe ciepło ogarnęło całe moje ciało. Mimo tego że z Rinem jesteśmy parą już jakiś czas, to i tak nie mogę wyjść z podziwu ile on może dawać miłości. Ja tego nie umiem, dla mnie to jest trudne. On robi to zawsze kiedy na niego spojrzę, a w takich momentach jego miłość całą mnie przepełnia. To cudowne uczucie.

--------- ----------- --------- ------- --------- --------- ------

Kiedy byłam pewna że Kuba śledź już śpi, cichutko wymknęłam się z domu. Jak najszybciej wbiegając do lasu , gdzie zmieniłam się w białego wilka. Doskonale znałam już trasę nad wodospad, to tam byłam na pierwszej randce z Rinem. Od tamtego czasu tak dużo się zmieniło. Ale to właśnie tam mówimy sobie o swoich problemach.

Droga była szybka, pokonywałam ją już z zamkniętymi oczami. Moje instynkty wtedy lepiej pracowały, a ja przy okazji trochę trenowałam.

Już z daleka wyczułam zapach Rina. Był sam, nikogo więcej i to właśnie było najfajniejsze. Że to miejsce było moje i jego, było tylko nasze.

- No hej. Już myślałem że się od niego nie wyrwiesz.

Miłe powitanie od strony alfy poprawił mi jeszcze bardziej humor. Szybko się przemieniłam i usiadłam obok niego.

- Nawet jak dla agentki, ciężko się od niego uwolnić.

Obydwoje lekko się zaśmialiśmy, ale Rin później od razu spochmurniał. To on zaczął rozmowę pierwszy.

- Agata. Posłuchaj to co mi napisałaś. Wiesz ze jeśli to prawda, to oznacza to że...

- Że co? Wiesz coś o tym? Ja dowiedziałam się właśnie wczoraj, i jedyne co udało mi się ustalić to to że była jakaś legenda o wilkach o ludzkich twarzach.

Rin tylko kiwnął głową.

- Wiem, ojciec mi to opowiadał. Nazywano ich tez wilkami białej krwi. To oni jako pierwsi zamienili się w ludzi, i to oni zapoczątkowali ród wilkołaków. Ale oni nie byli jak my teraz. Oni zachowywali się całkiem inaczej. To były prawdziwe wilki w ludzkiej skórze. To nie możliwe żeby żył na świecie jeszcze choć jeden wilk o białej krwi.

Posmutniałam. Nie wiedziałam jak to wszystko połączyć w całość. Nie wiedziałam jak znaleźć rozwiązanie. To wszystko się nie łączyło. To było dziwne, bardzo dziwne i nie normalne. Jakby cokolwiek w moim życiu było normalne. Mówię to jeszcze raz. Mam porąbane życie.

- Może ci się to nie spodobać. Ale myślę że powinnaś zrobić te badania i pokazać moim rodzicom dlaczego nie chciałaś ich robić. Zrozumieliby i uszanowali to...

Przerwałam mu bo nie mogłam pojąć jak to mogło mu przyjść do głowy.

- Ale co jeśli będą mi kazali stąd wyjechać? Rin wilkołaki o potrójnej liczbie wilczych krwinek to rzadkość, a co jeśli poznają kogoś o poczwórnej liczbie? Ja nie chcę stąd wyjeżdżać Rin. Ja kocham to miejsce kocham ciebie i...

Teraz to płacz mi przewał. Naprawdę miałam dużo na głowie, a rada jeszcze chciała mi dopiec. Rin przyciągnął mnie do siebie i mocno przytulił dając mi się wypłakać.

- Wiem że ci się to nie podoba, ale pamiętaj że nie pozwolę by ktokolwiek mi cię zabrał.

Przez chwile płakałam wtulona w ciało mojego alfy, kiedy jednak łzy mi minęły jego głos znów spokojnie i miło mną wstrząsnął.

- Czasem nie dowierzam że jesteś tą która pół roku temu uratowała nam życie, nie dowierzam że teraz ratujesz życie tylu ludzi. Jesteś moją krucha Agatką. I zapamiętaj że nie ważne jak silna jesteś w kostiumie agentki ja i tak zawsze będę cię chronił i nigdy cię nie opuszczę.

==============================================================================

Słodko.:# Czy Agata zgodzi się na badania? Czy jeśli to zrobi będzie musiała skończyć rolę agentki i przenieść się do siedziby rady? A co jeśli nie? Jak potoczy się dalsza historia dowiemy się jutro. :D Dziękuję za gwiazdkowanie, czytanie i komentowanie, pozdrawiam KasiaAS.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro