Rozdział V - Badania

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Byłam już w drodze na badania. Za kierownicą samochodu siedział pan Norbert, obok pani Monika, a ja z tyłu. Obydwoje wciąż coś mówili, domyśliłam się że chodzi tu o to bym czuła się lepiej. Wciąż byli pewni że ja boje się badań. Rin czekał już na nas w ośrodku badawczym. Pojechał tam wcześniej chcąc załatwić oddzielną sale do badań. Wciąż miałam nadzieje że kiedy rodzice Rina zrozumieją dlaczego nic nie mówiłam , i czemu nie chciałam badań przyznają mi racje i wszystko będzie okej. Ale były na to marne szanse.

- Jesteśmy.

Pan Norbert wypowiedział wyraz , który jako jedyny z całej ich paplaniny zrozumiałam. Z samochodu wysiadłam ospale, rozprostowałam kości i udałam że skradający się za mną chłopak mnie zaskoczył.

- Mam cię.

Cichy i miły szept był skierowany prosto do mojego ucha, a silne męskie ramiona mojego alfy zamknęły mnie w mocnym i niby niespodziewanym uścisku.

- Cześć Rin, długo czekałeś?

Uśmiechnęłam się sama do siebie. Mój głos był zmęczony.

- Nie. A tobie jak się jechało?

Zaśmiałam się cicho pod nosem.

- Dawno nie jechałam gdzieś tak długo.

- Długo? Jechaliście tylko godzinę.

Rin był zdziwiony, więc jasno mu to wytłumaczyłam.

- Odrzutowcem agencji doleciałabym w pięć minut.

Puściłam mu oczko i dałam się poprowadzić za rękę prosto do wnętrza budynku ośrodka. Było tam nie przyjemnie. Białe ściany, biały sufit i podłoga. Wszystko tak się błyszczało. Ja gustuje bardziej w czerni, choć dodatek białego jest przydatny do urozmaicenia. No ale nie że wszystko ma być białe nie?

Skierowaliśmy się do małej salki na końcu korytarza na trzecim minusowym piętrze.

- Ale duży ten ośrodek.

Ojciec Rina wciąż się wszystkim tu zachwycał. Mnie te ściany psuły cały efekt łał, a i wielkość była może dwadzieścia, dwadzieścia pięć razy mniejsza od budynku agencji. Niebyło co się zachwycać.

Pokoik był mały. Na środku był fotel. Trochę jak u dentysty, ale bardziej biało. Tak, znowu biało. Czy im się inne kolory skończyły? Każda ściana była prawie w całości zasłonięta półkami, na których było mnóstwo dziwnych rzeczy. Rin i jego ojciec mieli zaczekać na zewnątrz, ale alfa zaczął wyjaśnianie.

- Mamo , tato bo tu chodzi o pewną sprawę... O te badania. Chcemy z Agatą by nikt oprócz was na razie nie zobaczył wyników.

Rodzice popatrzyli się na swojego syna jakby właśnie przemienił się w ufo. Więc teraz ja musiałam zainterweniować.

- Bo chodzi o to , że ja nie chciałam tych badań ze względu na wynik, i na moją odmienność.

Rin kiwnął głową posyłając mi wdzięczny uśmiech.

- Jak to odmienność?

- Zobaczycie po badaniach.

Tak, Rin ma to po swoim ojcu że zawsze wali prosto z mostu i nie każe się zastanawiać. Po dłuższej chwili namysłu pani Maria się zgodziła jednocześnie wyganiając facetów z Sali pod pretekstem rozpraszania nas.

- Usiądź sobie Agatko, zaczniemy od pobierania krwi.

Pokiwałam głową. Wciąż nie byłam pewna czy chce to zrobić, ale ufałam Rinowi. Według niego tak będzie lepiej. Po chwili pani Maria stała obok mnie ze strzykawką pełną mojej krwi. Włożyła ją do jakiegoś pojemniczka , a pojemniczek do maszyny, która analizowała potrzebne rzeczy. Później jeszcze było tych badań pięć. Prędkość na bieżni, praca serca, podatność na czynniki zewnętrzne, szybkość przemiany i zmysły w wilczej postaci i w ludzkiej.

Kiedy badania się skończyły Rin ze swoim ojcem zostali wpuszczeni do Sali i razem patrzyliśmy na moje wyniki.

- No dobrze więc tak...

Pani Maria znawczyni zaczęła analizować wszystkie wyniki , a my słuchaliśmy. Długo milczała, potem wstała z miejsca i podeszła do maszyny od badania krwi. Coś postukała, a potem wzięła wydrukowany papier. I znowu się mu przyjrzała.

- Coś nie tak?

Pan Norbert wyglądał na zaniepokojonego. Jego żona na zakłopotaną, ale pokręciła przecząco głową.

- Nie , tylko maszyna chyba się popsuła.

-Co się dzieje?

Rin zadając to pytanie posłał mi pocieszające spojrzenie.

- Podwoiła wyniki Agaty co do krwinek. Powinna mieć ich podwójną liczbę , a pisze że ma poczwórną.

Teraz to ja spojrzałam na Rina wzrokiem mówiącym ,, a nie mówiłam? ''

- To nie pomyłka mamo.

Rin dał mi znak że to on będzie tłumaczył. Ja tylko słuchałam.

- Nie wygłupiaj się Rin, trzeba to zgłosić do serwisu.

Alfa westchnął i podszedł do swojej mamy uspokajając jej szybkie ruchy wciąż klikające coś na maszynie.

- Mówiliśmy wam że nie chcemy wyników, bo wiedzieliśmy jakie będą. Agata jest wilkiem białej krwi.

-------- ----------- ------------- ---------- ----------

Rodzice alfy początkowo nie uwierzyli, ale słuchali. Pani Maria oglądała moje wyniki badań kilkakrotnie. A pan Norbert szukał informacji w internecie. Mówiłam że już wszystko przeszukałam , ale on i tak nie słuchał.

Nie dali za wygraną nawet kiedy wróciliśmy do domu. To dla nich było po prostu nie możliwe. Może to głupie , ale chwile zamieszania wykorzystałam na wymknięcie się z domu bez nadzoru Kuby i udałam się do agencji. Nie wiedziałam ile mam czasu, ale musiałam dowiedzieć się czegoś o tym mężczyźnie , który mnie nawiedza w snach odkąd spotkaliśmy się w opuszczonym budynku.

Weszłam do biura informacji , gdzie pracował teraz Kolson. Od razu się uśmiechnął mnie widząc.

- No witamy naszą wilczyce...! Miło cię widzieć wilku. Strasznie nam cię tu brakuje. Już tyle misji zawaliliśmy. Marek się wykurza. Wezwał cię tak?

Pokręciłam przecząco głową. Nikt mnie nie wzywał, nikt nie informował. A nie było mnie przecież tylko cztery dni.

- Jest w biurze?

Kolson pokręcił głową przecząco.

- Zajmuje się teraz przesłuchiwaniem jednego z ludzi , którzy byli zamieszani w tą próbę kradzieży.

Nie wiedziałam o co mu dokładnie chodzi. Jaką kradzież? Cos mnie ominęło. Ruszyłam więc od razu w stronę pokojów przesłuchań.

Krętymi korytarzami i windą dostałam się do pokoju od którego odchodziły trzy korytarze , w każdym z nich były trzy drzwi. Za drzwiami były sale, w których przesłuchiwano podejrzanych lub tych coś wiedzących. Ja skierowałam się do miłej pani Doroty , która zajmowała się zapisywaniem kto gdzie jest i kogo przesłuchuje.

- Dzień dobry. Szukam dyrektora.

Drobna blada twarzyczka uśmiechnęła się do mnie tylko i pokazała kartkę z numerem cztery. Pani Dorota mało mówiła, potrafiła nawet w ogóle się nie odzywać. Nie wiem czemu. Podobno to przez jakąś misję do której była przydzielona.

Nie zastanawiając się dłużej poszłam po prostu do drzwi z numerem cztery i wcisnęłam jeden z dwunastu przycisków będących przy drzwiach. W Sali przesłuchań zaświeciło się teraz niebieskie światełko, które oznaczało ze ktoś chcę porozmawiać z przesłuchującym. I że to ważne. Czekałam może z minutę kiedy zza drzwi wyszedł Marek, jak mnie zobaczył od razu mocniej się uśmiechnął. Mocno mnie przytulił, to nie było normalne.

- Mogę wiedzieć co tu się właściwie dzieje?

Moje pytanie zmyło uśmiech z twarzy mojego szefa. Odsunął się ode mnie i lekko zamruczał , jakby chciał powiedzieć że mu się nie chcę.

- Oczywiście , wszystko ci wytłumaczę i opowiem , ale teraz jestem mocno zajęty. Cieszę się że wszystko w porządku, słyszałem że rodzice twojego chłopaka się dowiedzieli i że nie bardzo im to podchodzi. Nie martw się w końcu zrozumieją. Nie mogłem jednak znaleźć chwili by ten facet Jakub nie stał przy tobie. Potrzebujemy twojej pomocy, agenci zawalili już cztery misje pod twoją nie obecność. Naprawdę bez ciebie ta agencja nie może pracować . Poczekasz chwile to skończę przesłuchanie?

Pokręciłam przecząco głową.

- Udało mi się wyrwać na chwile, zaraz się zorientują. A jeśli coś wywinę to przedłużą mi opiekunkę jeszcze na cały tydzień. Musimy znaleźć inny sposób.

Marek przez krótką chwile myślał nad moimi słowami, ja natomiast analizowałam jego słowa. To miłe że jestem potrzebna w agencji. Ale żeby aż cztery misje w cztery dni? Chyba ich powaliło.

- Wyślę ci list. Taki zwykły. Będzie zakodowany tak jak i zwykłe nasze wiadomości, jak je przeczytasz to spalisz czy coś, ok?

Pokiwałam głową na zgodę . To był dobry pomysł. Nikt nie będzie mógł mi ich przeczytać. Spojrzałam na zegarek od razu się krzywiąc . Było już późno, zaraz sprawdzą czy śpię. Szybo pożegnałam Marka i pognałam do domu. Miałam naprawdę ogromny mętlik w głowie. No ale kto wie, może informacje od Marka trochę go rozwiążą.

=====================================================================================

No to mamy piąty rozdział. Coraz to więcej problemów pojawia się w życiu naszej bohaterki. Musi się z nimi uporać zarówno jako Agata i jako agentka. Życzmy jej powodzenia w następnych rozdziałach. :D

Dziękuję za głosy i komentarze. Pozdrawiam KasiaAS.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro