Rozdział XIV - Zadanie

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po umyciu się i opatrzeniu ran udałam się do kuchni. Wzięłam kilka ciastek z szafki i mleko. Ładnie ułożyłam na tacy i zaniosłam do salonu , gdzie nadal był Rin razem z Alexem i Kacprem.

- Ktoś chce może ciasteczko?

Wszyscy trzej posłali mi miłe uśmiechy i poczęstowali się ciasteczkami. Usiadłam na kanapie obok Rina. Który objął mnie ręką i pocałował w policzek.

- Nie wiem jak ty możesz Michał tak pozwalać by twoja dziewczyna wracała do domu ze złamaną ręką. Ja to bym się wykurzył i zabił tego kto to zrobił.

Mój chłopak zaśmiał się tylko lekko. Zauważyłam akurat mojego laptopa, który był otwarty i leżał na biurku. Ja i Rin korzystaliśmy tego z agencji, by jak coś nie można było nas namierzyć z tych naszych. W dolnym rogu widniała migająca ikonka koperty. Wstałam i usiadłam do biurka od razu otwierając wiadomość.

,, Nowe włamanie. Wilku zajmij się tym, w drugim pliku podaje ważne informacje. Weź ze sobą sforę Alexa, ta sprawa dotyczy również ich.''

Krótka i zwięzła, a tyle zmienia. Za sobą usłyszałam głosy nadal gadających chłopaków.

- Gdybyś ją widział w akcji. Nie uwierzyłbyś.

- Jak tylko nadarzy się okazja, chętnie zobaczę co pani tajna agentka umie, że aż tak cię zaciekawiła.

Obydwoje zaczęli się śmiać, a ja odwróciłam fotel i uśmiechnęłam się do nich by po chwili rzucić gorszą wiadomość już z poważną miną.

- I właśnie się taka nadarzyła. Jest nowe włamanie, agencja przesłała mi dane, ponoć dotyczy to też ciebie i twojej sfory Alex. Mógłbyś ją wezwać i udać się ze mną i Michałem?

Alex kiwną głową już całkiem poważny, za to Rin, nie był zadowolony, od razu spojrzał na mnie groźnie.

- I co ? Dopiero wróciłaś. Masz złamaną rękę i ty zamierzasz znowu gdzieś iść? Zuzia ja nie chcę by ci się coś stało, a to już jest przesada! Przyjechałem tu by się tobą zająć, i widzę że dobrze zrobiłem.

Pokręciłam głową przecząco i uśmiechnęłam się do niego dając mu przelotnego causa.

- Wież że cię kocham, i że na ogół się ciebie słucham ,ale teraz najważniejsze jest by jak najszybciej rozwiązać tą sprawę i wrócić do sfory.

Chłopak westchnął. Wstał z kanapy i wyszedł z salonu.

- To co ?! Idziecie!

Wszyscy się zaśmialiśmy, ale ruszyliśmy za dzielnym Rinem.

---------- --------- -------- -------- ------- -------------

Kiedy dotarliśmy na miejsce, byłam już w stroju agentki. Bez żadnego problemu policja wpuściła mnie do środka i zdała mi raport. Odznaki czynią cuda! Potem zostałam sama. To znaczy nie sama bo z Rinem i Sforą Alexa. Byliśmy w budynku , który jeszcze dziś rano był sklepem z biżuterią. Niestety tym razem niespodzianka jaką zostawili porywacze okazała się być bombą i cały budynek wyleciał w powietrze zabierając ze sobą mężczyznę , który jako ostatni miał zamknąć miejsce pracy. Było mi go żal, był młody, całe życie przed nim. To się musi skończyć.

- Dobra, musimy się teraz rozejrzeć. Tylko niczego nie dotykając. Jeśli coś wyda się wam znajome lub podejrzane natychmiast mi to mówić i za żadne skarby nie podnosić.

Wszyscy zgodnie kiwnęli głowami, a ja sama zabrałam się do roboty. Kiedy przed sklep podjechał jeszcze jeden radiowóz , z którego wysiadł główny naczelny policji. Skierowałam się w jego stronę.

- Dzień dobry. Jestem agentką M.A.T.S.S. Pracuję nad sprawą tych włamań, może mi pan powiedzieć co tu się dokładnie stało?

Policjant chwilę mi się przyglądał , ale po zobaczeniu odznaki od razu zaczął mówić.

- Oczywiście agentko ,,wilk'' , posterunkowy już wszystko wyjaśnił, ale przed chwilą zbadaliśmy kasetę przeznaczoną dla niejakich wilków Alexa.

Zmarszczyłam brwi. A więc o to chodziło Markowi w wiadomości , wiedział o filmie, kasecie.

- Dobrze , a gdzie jest teraz ta kaseta?

Mężczyzna ruchem ręki przyzwał jednego ze swoich ludzi i wziął od niego zafoliowaną kasetę . Ja wzięłam tylko ją zeskanowałam i przesłałam dane dzięki specjalnemu urządzeniowi, a później oddałam ją policjantom. Więcej raczej się nie dowiemy.

- Zuzia? Bo ja to znalazłem chyba coś przydatnego.

Szybko skierowałam się w stronę Kacpra i zerknęłam mu przez ramię. Faktycznie było to dziwne. Ślady rozchodzenia się fal uderzeniowych z bomby powinny być równomierne, te zdecydowanie dzieliły różne odstępy.

- Faktycznie Kacper, to może oznaczać że ta bomba musiała byś uruchamiana ręcznie. Po kilka razy zanim się włączyła, ale już po otwarciu pudełka. Dlaczego więc Zginął tylko ten jeden człowiek ? Powinien być jeszcze jeden , który by tą bombę uruchomił nie mógł to zrobić ten sam człowiek. Więc jak ta bomba wybuchła?

- Nie. Nie te linie, tylko ta kulka jest dziwna. Wygląda tak jakby , ktoś dopiero ją tu położył.

Zwróciłam swój wzrok na to co pokazywał i faktycznie była jak nowa, miałą wielkość dłoni i pięknie się błyszczałą. Co więc tu robi?

- Tu tez taka jest!

Oliwer i Rin krzyknęli w tym samym momencie.

- W porządku. Powoli wyjdźcie i nie dotykajcie żadnej z nich.

- Za późno.

Szybko odwróciłam się w stronę Oliwera, który trzymał już kulkę w swojej dłoni. Zaczęła migać, to bomba. Wiedziałam.

- Oliwer spokojnie, lekko podrzuć ją do góry. Nie denerwuj się, ale to bomba.

Chłopak się niepokoił, ale tak jak mu powiedziałam lekko podrzucił ją do góry. Szybko wyjęłam ostry bumerang i rzuciłam celnie w kulę. Takie bomby zawsze są składane w połówkach i potem łączone. Wiedziałam więc jak ją przeciąć by nie wybuchła.

Jej dwie połówki upadły na ziemię. A ja i chyba cała reszta odetchnęliśmy z ulgą, nie długo mi było się cieszyć oddechem bo z ogromną prędkością coś przygwoździło mnie do podłogi.

Przed moimi oczami pojawiła się twarz młodego bardzo szybkiego mężczyzny , którego poznałam już dziś jako sługę profesorka. Dusił mnie. A inni nie wiedzieli co zrobić.

- Ty mała Dziwko! Wracasz tam gdzie powinnaś być czyli do klatki!

Nie słuchałam go dłużej tylko tylną nogą walnęłam go w brzuch , potem w krocze. Odsunął się ode mnie, a następnie szybko zaatakował. Ominęłam jego atak i zablokowałam następny. Reszta stała i się patrzyła. Serio trzeba im wszystko mówić.

- Co tak stoicie!? Uciekajcie, on zaraz wysadzi te bomby!

Otrząsnęli się , a ja znów z prędkością światła zostałam przygwożdżona do ściany.

- Stul pysk szczeniaku!

Świetnie, facet ma nie wyparzoną gębę. Milutko. Złapałam go za ramię i mocno wykręciłam tak że to ja teraz byłam górą. Był szybki, a jego ataki precyzyjne. Nie dawałam powoli sobie rady. Nie ważne ile szkoleń przeszłam. Nigdy nie ćwiczyłam z eksperymentowanym wilkołakiem! Podbiegł do mnie więc szybko zrobiłam zwód i powaliłam go na ziemię. Zanim się zorientowałam on już znowu był nade mną. Dlaczego on jest taki szybki? Znowu mocno go uderzyłam , tym razem w szyje. Miał chwilowy bezdech więc szybko wykorzystałam okazję i walnęłam go w twarz. Patrząc na to że miałam do dyspozycji jedna rękę poszło mi całkiem dobrze bo koleś zwiał. I to bardzo szybko. Po drodze uruchamiając bomby. A więc to tak.

Nie było czasu na więcej myślenia, od razu rzuciłam się biegiem do wyjścia. Zdążyłam w ostatniej chwili schować się za samochodami. Budynek był doszczętnie zniszczony. Nie dało się już nic zrobić, nic nie zostało. Ale przynajmniej wiedziałam już kto stoi za tymi włamaniami. Profesor.

Podniosłam się z ziemi czując na swoich ustach pocałunek. Rin już zawsze będzie mnie tak witał po jakiejś akcji? Bo ja nie narzekam. Serio mi się podoba.

- Nie martw się tak o mnie. Dobrze wiesz że cię nie zostawię.

Posłałam mu uśmiech, na co tylko Rin ponowił pocałunek.

=====================================================================================

Zakochani.... Koniec rozdziału i zbliżamy się do rozwiązania zagadki. Oby tak dalej. Życie Agaty ma coraz więcej sensu i radości jaką napawa ją miłość Rina.

Ja wam dziękuję i pozdrawiam KasiaAS.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro