Rozdział XIX - Misja ,,Randka''

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wciąż biję się z myślami. Moje życie jest przepełnione mnóstwem niedokończonych spraw. Mnóstwem tajnych wiadomości o których nie wie nikt. Często pakuję się w kłopoty, które potem musze sama rozwiązywać. Więc czy powinnam oddać się miłości jaką czuję? Czy powinnam zaryzykować? Na ogół jestem ta odważna. Ale dziś tchórzę. Nie dam rady, co jeśli wciągnę Rina w coś niebezpiecznego? Co jeśli w moim życiu nie będzie dla niego wystarczająco dużo czasu? Jeśli coś mu się stanie , i to przeze mnie. Nie! Nie ma mowy! Muszę myśleć też o nim , a nie tylko o sobie. Dla mnie jego miłość jest cudowna, ale ja nie mogę mu dać równie pięknej miłości. Więc czemu wczorajszy wieczór spędziłam właśnie z nim opiekując się nim po tym wszystkim? I dlaczego dałam się pocałować przed wyjściem? No i dlaczego zgodziłam się z nim spotkać właśnie dziś wieczorem?!!! Dlaczego działam wbrew sobie?

- Wilk skup się! Jesteś obok budynku w którym znajduję się prawdopodobnie Magnus.

- Jasne. Przyjęłam. Wchodzę.

Wciąż myśli o Rinie i dzisiejszym wieczorze rozpraszały moją uwagę, dlatego szybko odrzuciłam te myśli i skupiłam się na zadaniu. Miałam zorientować się czy w bazie Magnusa jest ojciec Toma. Prosta misja.

Włączyłam soczewki na podczerwień i weszłam cicho do ciemnego budynku. Po woli skierowałam się schodami na dół. Trzymając się prawej strony obserwowałam ruch w pokoju obok. Było tam trzech facetów, musiałam się tam dostać by przejrzeć kamery. Na panelu niedaleko jednego z ludzi był przycisk alarmujący resztę musiałam się ich pozbyć zanim go wcisną.

Odczekałam aż strażnicy znajdą się jak najdalej od alarmu i weszłam do ich pomieszczenia . Szybkim ruchem walnęłam jednego w płuca by ten stracił panowanie nad oddechem. Drugi dostał w gardło , a trzeci w krocze. Wszyscy klęczeli na podłodze więc z łatwością mogłam użyć usypiających chipów , które przyczepia się do skóry. Podłączyłam mobilny przekaźnik ( coś jak pendrive, ale od razu przesyła się do komputerów agencji) i wszystkie dane z kamer zostały automatycznie przesłane do naszego komputerowca.

Wyjście z budynku okazało się trudniejsze, grupa ludzi Magnusa właśnie wracała z obchodu wokół budynku i musiała mnie zauważyć. Zaczęli strzelać, a ja wyrzuciłam bombę dymną omijając przypadkowych kul wyskoczyłam przez okno i znalazłam się w samochodzie, którym wcześniej przyjechałam. Wcisnęłam pedał gazu i z piskiem opon ruszyłam w drogę powrotną.

---------- ---------- ---------- ---------- ---------- ----------- ------

- Świetnie się spisałaś. Dzięki tym materiałom dowiemy się co knuje Magnus.

Choć byłam już po misji, czułam strach. Strach przed tym co się dziś wydarzy. Co Rin wymyślił, jak mam się ubrać? Nie wiem gdzie będziemy iść. Co ja mam mu powiedzieć ? Jak mam się zachowywać?

- Agata! Słuchasz mnie?

Donośny głos Marka obudził mnie z transu.

- Tak, uchum. A możesz powtórzyć pytanie?

Mark lekko się uśmiechnął.

- Pytałem co cię tak rozprasza, ale już widzę więc nie musisz odpowiadać.

Przez chwilę wracałam do momentu z przed chwili by wyłapać wśród mojego myślenia głos szefa, ale nic z tego nie wyszło. Spojrzałam na zegarek... 17:00!!?

- Musisz iść?

Marek jakby czytał mi w myślach. Za dwie godzinu przyjdzie po mnie Rin, a dwie godziny to bardzo mało czasu.

- Tak. Chyba że masz coś dla mnie?

- Nie , nie idź baw się dobrze z Rinem.

Uśmiechnęłam się na chwilę, ale tylko na chwilę bo potem zadałam sobie dosyć ważne pytanie. Skąd wie że spotykam się z Rinem? Chciałam zadać to pytanie , ale mnie wyprzedził.

- Nie tylko ja zauważyłem że coś do niego czujesz wilczku, ale pamiętaj że to niebezpieczna gra.

Kiwnęłam głową i ruszyłam biegiem w stronę wyjścia, to znaczy zamierzałam bo kiedy tylko wstałam z krzesła upadłam na ziemie wyjąc z bólu.

Mark i Kolson natychmiast do mnie podbiegli.

- Co się dzieję?

Kolson zadał chyba najgłupsze , ale najczęściej zadawane pytanie w takich okolicznościach. To chyba jasne że nikt nie wie co się dzieję. Moja noga pulsowała ogromnym bólem. Aż dziwne że tego wcześniej nie zauważyłam.

- Boli mnie noga, tak gdzieś w łydce.

- Zdejmij strój.

Jednym kliknięciem małego przycisku zdjęłam szpiegowski strój i leżałam teraz w dżinsach i koszulce na środku podłogi. Kolson ostrożnie podwinął moją lewą nogawkę, która natychmiastowo nasiąkła moją krwią . Wszyscy skwasiliśmy miny widząc mocną ranę po kuli.

- Trafili cię.

- Ale odkrycie geniuszu.

Warknęłam cicho na co Kolson lekko się wzdrygnął, a Marek uśmiechnął. Zadzwonili po panią Monikę. Która natychmiastowo wszystkim się zajęła, już nie raz dostawałam kulką. Ale wtedy nie byłam w sforze, co im powiem. Co powiem dziś Rinowi?!

- Gotowe.

Uśmiech pani Moniki zarażał. Więc i ja się uśmiechnęłam. Moja noga pięknie zabandażowana była już gotowa do wymaszerowania.

- Dziś już lepiej nie idź na tę randkę. Odpoczywaj. Za jakieś dwa , trzy dni będziesz już w pełni zdrowa. Z tym lekarstwem i twoją wilczą regeneracjom będziesz jak nowa.

Podziękowałam pani Monice. Kolson odwiózł mnie do domu , a ja tam usiadłam na kanapie. Akurat kiedy rozległ się dzwonek.

Szybko spojrzałam na zegarek była już równa 19:00. Czyli to Rin. Nie zdążyłam odwołać naszego spotkania.!

Powoli podeszłam do drzwi i szeroko je otworzyłam. Tak jak sądziłam stał tam Rin z wielkim uśmiechem na twarzy. Był ubrany jak na co dzień, tak normalnie. W dżinsy i lekko obcisłą koszulkę z wilkiem.

- Hej Rin, bo widzisz...

Nie skończyłam ,jak zwykle w takich sytuacjach.

- Co ci się stało z nogą?

- Właśnie bo ja o tym chciałam pogadać. Mam problem z chodzeniem bo jak zwykle spadłam ..

- ze schodów. Znam tę historię.

Rin nie był smutny , tylko podejrzanie na mnie patrzył.

- Nadal mi nie powiesz kto cię bije prawda?

Posłałam mu lekki uśmiech. To słodkie że tak się o mnie troszczy. On cały jest słodki, ale co mogę mu innego powiedzieć?

- wiesz że wykrywam kłamstwo... Ale pogadamy o tym później, teraz już chodźmy moja niezdaro.

Posłał mi zadziorny uśmiech i zanim zdążyłam znów zaprzeczyć alfa wziął mnie na ręce, zamknął drzwi kluczami z mojej kieszeni i wsadził do swojego samochodu. Przez myśl mi przeszło że mam naprawdę duże szczęście że zdążyłam się chociaż przebrać w nowe ciemniejsze dżinsy.

Samochód ruszył powoli, delikatnie sunął po drodze. Cisze przerwał Rin.

- Wiesz że nie odpuszczę puki się nie dowiem kto cię biję.?

Posmutniałam. To miłe, ale lepiej by się w te sprawy nie wtrącał. Musze mu to jakoś wybić z głowy.

- Gdyby ktoś mnie bił już dawno byś o tym wiedział. Jestem po prostu łamagą.

Noga zaczynała mnie piec, tylko dlaczego teraz? Została już oczyszczona z kuli i jej odłamków, dlaczego więc wciąż czuję ból? Po lekarstwie od Moniki wszystkie bóle powinny ustać.

- Dobrze się czujesz?

Troska jaką Rin mnie obdarowywał była dla mnie czyś nowym. Nikt nigdy się mną tak nie przejmował. I choć mocny ból mi doskwierał skłamałam.

- Tak, jestem tylko trochę zmęczona.

Alfa chciał coś powiedzieć, zawahał się ale odpuścił. Pewnie wyczuł moje kłamstwo .Dlaczego więc nic nie powiedział?

- Tu wysiadamy.

Ta jakże krótka wypowiedz uśmierzyła mój ból. Rin wysiadł z samochodu i w ekspresowym tępię znalazł się przy moich drzwiach biorąc mnie z powrotem na ręce. Zaśmiałam się tylko cicho i zawiesiłam swoje ręce na jego szyi.

- Na pewno chce ci się mnie nieść?

- Zawsze i wszędzie.

Uśmiechnął się do mnie jeszcze i wolnym, spokojnym krokiem ruszył przed siebie. Wciąż trzymając mnie w swoich silnych ramionach. Tak jak się spodziewałam weszliśmy do lasu i ruszyliśmy w głąb ciemnych drzew.

- Byłeś tu już?

Chłopak kiwnął głową twierdząco.

- A co? Boisz się?

- Nie, tylko wolałabym się nie zgubić.

Odpowiedział mi lekkim śmiechem.

- Jesteśmy wilkami, jak możemy się zgubić w lesie? Po za tym ja doskonale wiem gdzie jesteśmy . Już nie daleko.

W sumie racja. Wilki zawsze odnajdą drogę. Byłam ciekawa gdzie niesie mnie Rin. Ból nogi był coraz większy, i coraz trudniej było go zignorować. Takie rzeczy już się zdarzały. Byłam więc pewna że kula jaką dostałam była zatruta, ale wilcze geny powinny sobie z truciznom poradzić.

- To tu.

Skończyłam myśleć i rozejrzałam się po zapierającym dech otoczeniu.

===================================================================================

No to pierwsza w życiu poważna randka naszej Agaty się zaczęła. Co stanie się w tajemniczym miejscu zobaczymy jutro. :D Miłego czekania. Pozdrawiam KasiaAS.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro