Rozdział XXII - Zmiana planów

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

        Byłam już gotowa do wyjazdu, miałam zaraz pojechać razem z Alicją ( bo tak nazywała się naprawdę Szybka) do Włoch. Tak miałyśmy odnaleźć Marcina czyli ojca Toma. Nie mieliśmy pewności czy tam jest, ale jeden z naszych agentów się z nim skontaktował wytłumaczył co i jak i teraz ma na nas czekać. Rin myśli że jadę do tej swojej ciotki, która naprawdę nie istnieje. Nie wiem jak go przekonali, ale w końcu się udało. Jego rodzice wrócili do Warszawy gdzie znajdował się budynek rady. Co oznacza że mój chłopak nie ma co robić i wciąż do mnie wydzwania. Martwi się.

- Możemy ruszać?

Alicja spojrzała na mnie i wyrwała mnie z zamyślenia swoim pytaniem.

- Jasne.

Posłałam jej uśmiech. Czekały nas dwie godziny lotu samolotem agencji, nie chciało mi się lecieć, ale myśl że w końcu odnajdziemy ojca Toma który jest sednem tej sprawy sprawia że z uśmiechem ruszam za Szybką.

- Czekajcie!!!

Jasny i głośny rozkaz w moim i Alicji komunikatorze sprawił że szybko stanęłyśmy w miejscu jęcząc głośno .

- A głośniej to się nie dało?

Moje pytanie poparła oczywiście Szybka , ale Marek nic sobie z tego nie zrobił tylko mówił dalej już trochę ciszej.

- Znaleźliśmy Marcina.

- To nie mogłeś nam tego po prostu wysłać?

Alicja słuchała tylko potakując.

- Nie, nie rozumiecie poszukiwany jest właśnie teraz w moim gabinecie. Jest ranny i właśnie zemdlał. Misja odwołana. Natychmiast do mnie!

Wymieniłam zaskoczone spojrzenia z Alicją i razem czym prędzej pobiegłyśmy do gabinetu Marka, gdzie tak jak powiedział zastałyśmy leżącego na ziemi mężczyznę.

- To on?

Teraz pytanie zadał Kolson, zapewne też dopiero co o tym poinformowany. Szef kiwnął głową , a ja z Kolsonem natychmiast do niego podeszliśmy. Położyliśmy go na kanapie , a niedługo potem przyszła też Monika z działu szpitalnego. Czekaliśmy aż skończy badanie Marcina. A wśród innych panowała grobowa cisza. W końcu to ja nie wytrzymałam.

- Czy ktoś mi może powiedzieć co on tu robi? I to w takim stanie?

Wszyscy nadal milczeli, a ja już trochę się wkurzyłam. Przecież powinien teraz grzecznie czekać aż po niego przyjedziemy i bezpiecznie przetransportujemy do agencji , a on tu tak po prostu sobie przyszedł? Jak to możliwe że nikt go wcześniej nie zauważył?

- Ktoś mi odpowie?

Ponowne pytanie również nie uzyskało rezultatu, więc po prostu westchnęłam. Nikt nie wiedział co tu robi i skąd się tu wziął. Jedyne co wiedziałam to to że jestem nabuzowana i muszę to z siebie zrzucić.

- Jeśli nie ma misji to ja idę pobiegać. Muszę ochłonąć bo zaraz jakiś wilk rozszarpie wszystko w gabinecie.

I nagle mnie olśniło, no jasne wilk. Przecież Marcin jest wilkiem, tak jak i jego syn. Więc musi się przemienić bym mogła z nim rozmawiać telepatycznie nawet kiedy jest nie przytomny. Monika od niego odeszła i posłała nam cichy uśmiech.

- Wszystko będzie dobrze, jest wycieńczony, ale z pomocą wilczych genów powinien się obudzić za jakieś kilka dni.

- Kilka dni?!! My potrzebujemy go teraz!

Szef był zły, nie dziwie się , ale przecież mam plan.

- Mogę się z nim skontaktować podczas śpiączki jeśli chcecie?

Wszyscy automatycznie spojrzeli na mnie z nieokreślonym wyrazem twarzy. Nie rozumieli o co mi chodzi, ale to nic dziwnego.

- A niby jak?

Pytanie zadał oczywiście jak zwykle ciekawski Kolson, ale byłam mu dziś za to wdzięczna.

- Podczas kiedy wilkołaki są w wilczej formie kontaktują się telepatycznie. Działa to również podczas snów, myślę więc że skontaktuję się z nim jeśli tylko się przemieni.

- Umiesz gadać z kimś telepatycznie?

Usłyszałam znany mi już głos Eryka i mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Co tu robisz?

- Przyniosłem wieści co do filmu z kamer, ale widzę że macie większe niusy jak na przykład czytanie w myślach.

- Ja nie czytam w myślach tylko rozmawiam z innymi wilkami. To jest całkiem co innego!

Byłam już zła, chciałam już by to wszystko się skończyło. Naprawdę chciałam już pójść z powrotem do Rina, i powiedzieć że jednak nie wyjeżdżam i że nie musi się już martwić.

- Nie ważne jeśli możesz to to zrób.

Marek też już był zły. Ale tylko kiwnęłam głową. Doskonalę wiedziałam gdzie każdy wilkołak ma czuły punkt zmieniający go w wilka więc podeszłam do niego.

Przykucnęłam i znalazłam punkt nazywany u wilków Przemiennym. Bardziej jest widoczny w wilczej skórze , ale po kilku krotnym używaniu go przy walkach z wilkołakami. Nauczyłam się już go łatwo znajdywać. Po mocniejszym przyciśnięciu Marcin zadrżał i jakby lekko się rozmył zmieniając swój kształt. Jego futro było ciemniejsze niż Toma, był bardziej umięśniony , ale nie różnił się wielkością.

- już z nim gadasz?

Kolson był strasznie nie cierpliwy, zawsze taki był, ale dziś to było trochę nie na miejscu.

- Nie. Sama też musze być wilkiem, i nie gwarantuję że się uda.

Zamilkli, a ja wstałam zamykając oczy. Powoli się przemieniłam , to była pierwsza przemiana od trzech dni. Jeszcze nigdy nie miałam takiej przerwy, machnęłam łapą by sprawdzić czy już się zagoiła po truciźnie. Na szczęście nic już mnie nie bolało. Zerknęłam jeszcze tylko na twarze stojących za mną osób. Były w lekkim szoku, ale to dawało mi satysfakcję. Spróbowałam się więc skontaktować z Marcinem.

- ,, Marcin. Słyszysz mnie? Jestem agentką ,,T.S.S'' .''

Nic nie słyszałam , no może nic oprócz oddechów wszystkich osób będących w tym pokoju. Nic nie słysząc wczułam się w te właśnie oddechy . Słyszałam ich siedem. Ale skąd mi ich siedem? Szybka, Marek, Kolson, Eryk i ojciec Toma. Swojego nie wliczałam, więc skąd te dwa? Cicho warknęłam, nikt się nie poruszył. Wydałam więc z siebie głośny szczek. O ile można to tak nazwać, to było coś bardziej w stylu głośnego warczenia... nieważne. Ogólnie chodzi o to że uzyskałam zamierzony efekt. Wszyscy drgnęli , a ja wyczułam ruch na oknem. To wyjaśniało czemu nie wyczułam ich zapachu.

- Czemu to zrobiłaś?!

Marek był zdziwiony, i to nie źle. Ale czemu? Przemieniłam się i powoli do niego podeszłam.

- Przepraszam was, ale ilość oddechów mi się nie zgadzała.

- Ilość oddechów?

Alicja wyglądała teraz na zdziwioną. No bo kto by nie był?

- W wilczej formie mam lepszy słuch, słyszałam więc jak oddychacie.

Posłałam jej uśmiech.

- Ale było ich o dwa za dużo . Jakaś dwójka ludzi jest za oknem, nie czuje ich zapachu bo dzieli nas szyba.

Marek natychmiast wezwał agentów , i już po kilku minutach dwójka podejrzanych kolesi siedziała w pokoju przesłuchań z Erykiem , który starał się dowiedzieć po co tu byli.

- Już w porządku. Nikt nas nie podsłuchuje możesz powiedzieć co dowiedziałaś się od Marcina.

Spuściłam głowę. Kiwając nią z rezygnacją.

- Nic się nie dowiedziałam . Nie odpowiada...

Moją wypowiedź przerwał mi telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i oczywiście widniało na nim Rin.

- To Rin. Martwi się. Mogę odebrać.

- Jasne.

Uśmiech na twarzy szefa sprawił że poczułam się lepiej. Podziękowałam mu i odebrałam telefon odchodząc kilka kroków.

- Cześć Rin.

- Hej. Sprawdzam tylko czy wszystko w porządku. Wyleciałaś już? Kiedy będziesz mogła zadzwonić. Nic ci nie brakuje ?

Cicho się zaśmiałam.

- Spokojnie. Wszystko gra wracam już do domu. Dzwoniła do mnie ciocia i powiedziała że nie ma sensu przyjeżdżać. Już czuje się lepiej.

Radość którą teraz usłyszałam w głosie Rina była zaraźliwa. Bo na mojej twarzy pojawił się uśmiech.

- To świetnie!!!! Właśnie wychodzę na trening. Mogę na ciebie poczekać i pójdziemy razem.

- Nie trzeba, pójdę od razu na trening. Aaa... no i Rin mam pytanie. Kiedy jakiś wilk śpi to może rozmawiać telepatycznie z innym, a co jeśli on jest nie przytomny?

Czekałam dosłownie chwile na odpowiedź.

- Tez się da, ale ten nie przytomny wilk musi tego chcieć inaczej nic z tego nie wyjdzie. A po co ci to?

- Tak się zastanawiałam , nic wielkiego.

- No oki, to do zobaczenia. Już się zdążyłem stęsknić.

- Ja też, pa pa.

Skończyłam rozmowę i odwróciłam się do reszty z uśmiechem na ustach.

- Muszę iść mam trening, ale jeszcze dziś w nocy popracuje nad tym by się skontaktować z ojcem Toma obiecuję.

=================================================================================

Czyli ojciec Toma znaleziony. Agata może wrócić do Rina i cieszyć się treningiem ze sforą. Super. Ja wam dziękuję za czytanie i komentowanie. Pozdrawiam KasiaAS.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro