Rozdział VI - Trening ze sforą

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Do mojego pokoju w paradowałam o w pół do 20. Nie chciałam się spóźnić, a i tak ominęło mnie spotkanie dotyczące akcji w agencji. Przebrałam się szybko z mundurka i założyłam czarne leginsy , białą koszulkę z napisem ,,Nike '' i na to szarą sportową bluzę. Niedługo miała zacząć się zima, ale ja nie odczuwałam chłodu jako wilkołak.

Zeszłam na dół , ale drogę zagrodził mi wujek. Skrzywiłam się.

- Miałaś nie wracać późno , a ty jeszcze się gdzieś wybierasz!

- Tak... bo ... ja mam trening... i... nie mogę się spóźnić.... i...

Nie dał dokończyć. Zamachnął się , a ja poczułam najpierw ogromny gól, a potem piekielne pieczenie. Pisnęłam. Na to wuj tylko się roześmiał.

- Wiem że masz trening Agato!, ale miałaś wracać od razu po szkole. Za nieposłuszeństwo należała ci się kara.

Milczałam skulona, zakrywając obolałym nadgarstkiem obolały policzek.

- Teraz już nic nie powiesz co?!!

Krzyczał głośno, moje uszy tego nie wytrzymywały, moje wilcze uszy już pewnie nie istniały.

- Idź na ten trening !! A jak wrócisz to się z tobą policzę.!!!

Ominął mnie powoli, a ja szybko wybiegłam z domu. Płakałam. Na serio ?! Dopiero co walczyłam z terrorystami zabijającymi dla pieniędzy i świętego spokoju, ich szef wykręcił mi rękę. I wtedy nie płakałam , a teraz płacze? !! Nie rozumiem siebie , swojego życia.

--------- ------------ --------------- ------------- ------

Na polane trafiłam po zapachu. Na miejscu byli już prawie wszyscy, brakowało tylko Maxa i mnie. No teraz to już tylko Maxa. Jak tylko Ana mnie zobaczyła jej oczy zrobiły się szersze, skoczyła na mnie zamykając mnie w niedźwiedzim uścisku.

- Boże, Agata tak się martwiliśmy. Czemu nie odbierałaś później? Co się stało? Dlaczego wtedy krzyczałaś?

Jej pytania ciągnęły by się dalej gdyby Rin nie odchrząknął i zabrał ją ode mnie samemu zbliżając się dosyć blisko. Kątem oka zauważyłam tylko że Max niepostrzeżenie pojawił się obok niedaleko stojącego Toma.

- Tez chcę to wiedzieć. W której to bibliotece można krzyczeć?

Patrzył mi się teraz prosto w oczy, a mnie aż zamurowało. Znowu próbował zobaczyć co mi siedzi w głowie. Zrobiłam krok do tyłu, jednocześnie opuszczając wzrok.

- Mówiłam że nie chce.

Cała sfora zmierzyła mnie wzrokiem. Rin patrzył zdziwiony.

- Jak to możliwe że ty wiesz kiedy chcę cię odczytać?

To pytanie zadał już spokojniej, ale wciąż było słyszeć w jego głosie gniew.

- Tak jakoś, nie da się tego nie czuć. To tak jakby ktoś otwierał twój pamiętnik, pełen twoich największych osobistych sekretów, które są schowane pod kluczem. A tu nagle ktoś go otwiera, czuje się w tedy przerażenie i strach że to co osobiste wyjdzie na jaw.

Sama nie wiem dlaczego to powiedziałam. Dlaczego po prostu nie milczałam. Sfora, a w szczególności Rin patrzyli teraz na mnie w osłupieniu ,i jakby... z podziwem w oczach?

Chłopak złapał mój podbródek i podciągną go do góry tak bym spojrzała mu w oczy, były złote. Lśniły, a cała złość umknęła z nich, jakby wyparowała.

- To ... to było ...

Nie dokończył, jego wzrok padł na mój policzek. W pięknych złotych oczach znów pojawiła się złość , ale połączona z troską.

- Kto ci to zrobił?

Wyszeptał to pytanie, ale ja milczałam. Wyswobodziłam swój podbródek z mocnego uścisku Rina, który po chwili ponaglił pytanie, ale już głośniej.

- Kto, ci , to, zrobił?

- Nikt, sama to sobie zrobiła. Przez przypadek.

Chłopak zamachnął się , usłyszałam krzyk Any próbujący go powstrzymać. Ja zamknęłam oczy i jak zwykle byłam przygotowana na zadanie mi ciosu. Nie nadszedł. Zamiast tego cichy, miękki głos wywołał u mnie dreszcze.

- Myślałaś , że cię uderzę?

Niedowierzał, a ja sama spuściłam głowę nie dając tym samym złudzeń na to jaka miała by być odpowiedź.

- Ktoś cię bije? Kto?

Nie odpowiadałam, więc podniósł głos.

- Kto?!!!!

- Nikt mnie nie bije, wszystko jest dobrze.

Mój głos był spokojny, starałam się nic nie wykazywać, ale kilka lat doświadczenia w roli tajnej agentki nie wystarczyło by oszukać alfę.

- A właśnie że nie! Musisz nam zaufać Agato! Teraz my jesteśmy twoją rodziną!. My jesteśmy twoim pamiętnikiem.!

Coś się we mnie wzburzyło. Przed oczami pokazał mi się mój wuj krzyczący na mnie. Później moi rodzice uśmiechający się do mnie miło, znikali powoli . Tak strasznie powoli znikali raniąc moje serce, które właśnie pękło.

- Nie krzycz na mnie! Moje życie nie jest proste! Ale nie potrzebuję pomocy!

Wszyscy byli zdziwieni. Który to już raz? Nie wiem chyba czwarty. Przez cały czas , byłam milutka ,spokojna i uległa. Teraz na chwile wyszła ze mnie agentka, która miała ochotę uderzyć teraz Rina prosto w twarz.

- Dobrze,

Rin znowu się odezwał , ale jego głos na nowo się zmienił na łagodny.

- Powiedz chociaż jak ręka.

- To miłe że pytasz, ale wszystko okej.

- Nie jest okej, pokarz.

Nie czekał na to aż podam , bo oczywiście nie zrobiłabym tego. Sam sięgnął po moją rękę, a sfora zbliżyła się do nas by zobaczyć o co tyle szału. Rin syknął widząc spuchnięty, zaczerwieniony nadgarstek . Dzięki panu Magnusowi był w jeszcze gorszym stanie niż przedtem.

- Opatrzymy ci to. Tom poprowadź trening, Agata i tak nie mogła by dziś ćwiczyć.

Beta posłusznie skinął głową i machną ręką. Max i Ana poszli za nim na środek polany. Widziałam jeszcze jak się przemieniają w trzy brązowe wilki w różnych odcieniach, a później spojrzałam na Rina z zaciekawieniem.

- Nie musisz....

Nie dał skończyć.

- A właśnie że musze. Dasz rade dojść czy mam cię zanieść?

Na jego twarzy pojawił się lekki uśmieszek.

- dojdę , ale nie musisz mnie odprowadzać. Sama trafie do domu.

- Jasne wiem, ale wolę dopilnować byś opatrzyła sobie ten nadgarstek.

W końcu się zgodziłam i razem ruszaliśmy w las, zostawiając ćwiczące wilki na polanie. Minęliśmy może z 10 metrów, a Rin zadał pytanie którego tak strasznie się obawiałam.

- Dlaczego nie chcesz powiedzieć co się dzieje?

Odpowiedź w brew pozorom przyszła sama.

- Nieczuję się zbyt silna by się z kimś podzielić tą wiedzą. W dodatku według mnie tak jest lepiej. Nie chce was plątać w moje sprawy. Czuje się w stosunku do ciebie taka bezsilna, nawet jak bym chciała to nie zaprzeczę całej prawdzie. To takie, dziwne. Nigdy nie czułam czegoś podobnego.

- Już ci mówiłem , że teraz sfora jest najważniejsza. Nikt nie powie o tobie nic czego nie powinien innym. Co ma być sekretem zostanie, ale tyko w sforze, a nie w tobie. Chcemy ci pomóc uporać się ze wszystkim. Przyjmij naszą pomoc , wtedy zrobimy wszystko by było lepiej.

Uśmiechnęłam się lekko w jego stronę. Coś w tym co powiedział było przyjemne, nawet miałam ochotę przez chwilę wszystko mu powiedzieć. Ale co do tego to musiałam się skontaktować z T.S.S . To Marek zdecyduje czy mają wiedzieć czy nie.

Kiedy doszliśmy do mnie do domu Rin wszedł ze mną. Wujek spał na kanapie. Nawet nie było dużego bałaganu, ale wciąż było czuć alkohol. Wzięłam koc z regału i przykryłam nim wujka krzywiąc się trochę z powodu bólu nadgarstka. I ruszyłam do łazienki na górze . Zdjęłam apteczkę z szafki, ale alfa przejął ją ode mnie.

- Pozwól że to ja dziś ci opatrzę tę rękę , ty sama nie dasz rady.

Lekko kiwnęłam głową i zaprowadziłam go do mojego pokoju. Przez chwilę się rozglądał po czym usiadł obok mnie na łóżku i zaczął zajmować się moim nadgarstkiem.

Delikatnie posmarował go maścią leczniczo chłodzącą i dokładnie zabandażował na końcu zapinając zaczepką. Uśmiechnął się do mnie miło i wstał z łózka.

- To tyle. Odpocznij teraz. Jutro zobaczymy się w szkole.

Ruszył w kierunku drzwi , ale w ostatnim momencie odwrócił się jeszcze do mnie.

- Zaufaj mi Agato, otwórz się , a będzie ci łatwiej przez to wszystko przejść.

Te słowa chodziły mi po głowie do końca wieczoru, a później nawet we śnie mnie nawiedzały. W końcu zdecydowałam ... Jutro spytam Marka czy mogę powiedzieć o agencji sforze.

=================================================================================

Agata, musi sobie ze wszystkim radzić sama, więc chyba lepiej by było jakby sfora się dowiedziała. A wy jak myślicie?

Sorki za błędy, mam dość duży problem z ortografią. Pozdrawiam KasiaAS.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro