Rozdział XX - Akurat teraz

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ból nogi doskwierał coraz mocniej, ale nic nie dawałam po sobie poznać. Rin posadził mnie delikatnie na skraju klifu. Po drugiej stronie płynęła rzeka kończąca się ogromnym wodospadem. Z góry miałam widok na cały, i nie powiem . Był cudowny! Dookoła nas były drzewa, wszystko znajdowało się w lesie który teraz już nie wydawał się taki ciemny. Było cudownie, a jasny księżyc oświetlał mnie i Rina.

- Jak znalazłeś to miejsce?

Chłopak uśmiechnął się. Spojrzał mi w oczy jakby chcąc w nich coś ważnego zobaczyć. Może moją reakcję?

- Pierwszy raz znalazłem to miejsce kiedy w pierwszej gimnazjum zobaczyłem cię z Damianem z szóstej klasy. Byłem zły i postanowiłem pobiegać , nie potrafiłem się jeszcze przemieniać więc biegłem jako człowiek. A kiedy tu dotarłem znalazłem spokój i siłę do walki o ciebie.

Ostatnie zdanie powiedział cicho i jakby trochę się zarumienił. Jego serce przyspieszyło trochę tempa, ale tylko odrobinę. Nie bał się mi tego powiedzieć. Ale żeby aż od tamtej sytuacji z Damianem? Doskonale to pamiętam , byłam w tedy w piątej klasie. Damian był świadkiem jednego z wypadków , który miał miejsce podczas mojej misji. Chciałam się dowiedzieć czy wszystko z nim okej, a on mnie przytulił. Później spotkaliśmy się kilka razy, ale nic z tego nie było bo się przeprowadził. Nie sądziłam w tedy że Rin najfajniejszy chłopak w szkole, no i sławny wilk wśród wilkołaków może się mną interesować. Na moich policzkach pokazał się rumieniec. Więc schyliłam głowę by alfa tego nie zauważył.

- Nie ukrywaj rumieńców. Bardzo ci w nich ładnie, miałem nadzieję że się pokażą.

Uśmiechnęłam się lekko i dałam Rinowi podnieść lekko mój podbródek.

- W tedy nawet nie śniłam byś na mnie spojrzał.

Mówiłam cicho, byłam dziwnie nie śmiała. Choć obecność Rina sprawiała motyle w brzuchu to i tak chciałam być przy nim zawsze.

- A ja śniłem o tym jak ty patrzysz na mnie.

Lekko się zaśmiał, a ja znowu poczułam rumieńce. Szum wodospadu , który był przed nami i śpiew ptaków, które szykowały się już pewnie do snu zakrywały cisze jaka między nami powstała. Bez przerwy Rin patrzył się w moje oczy szukając w nich czegoś. Ja patrzyłam w jego piękne lśniące złote oczy. Za którymi szaleje chyba każda dziewczyna w naszej szkole. A ja mam je właśnie tu , przed sobą, tak blisko.

- Tak strasznie bym chciał być przy tobie już zawsze . Chronić cię , by tak delikatna dziewczyna nigdy nie zaznała bólu.

Poczułam ciepło płynące od jego ręki , którą powoli położył na moim policzku. Ciepło jednak się przemieszczało, a kiedy doszło do samego mózgu poczułam znajomy impuls. Gwałtownie się odsunęłam i spuściłam głowę.

- Przecież mówiłam ci już, że ja nie chcę.

Rin się wzdrygnął. Chciał użyć wpojenia by dowiedzieć się kto mnie biję, ale ja mu na to nie pozwolę. Już mu mówiłam na początku że nie chcę by to robił. I nadal się tego trzymam.

- Dlaczego?

Jego głos był spokojny , nawet bardzo spokojny. Nie zdziwiła go moja reakcja i odpowiedź po prostu pytał mnie z ogromną troską. Nie odpowiadałam tylko cicho przyglądałam się moim dłoniom.

- Każdy w sforze odczuł już wpojenie. Wiem o nich wszystko, dzięki temu jesteśmy jednością. Dlaczego więc ty mówisz nie?

Wciąż był spokojny, ale i czujny. Jego głos był wręcz hipnotyzujący, miałam ochotę wszystko mu powiedzieć. Akurat w tedy odczułam nagły ból w nodze, jakby ktoś wbił mi w nią sztylet i to ze srebra. Zamknęłam oczy odczuwając napływające do nich łzy. I z trudem powstrzymałam się od złapania się za bolącą piekielnie nogę. Alfa od razu zobaczył moje łzy.

- Agata? Co się dzieje?

- Nie mówmy o tym , proszę.

Mój głos był cichy, załamujący wręcz. Ja sama nie miałam wątpliwości że się zaraz rozpłaczę. Z trudem ukrywałam ból jaki czułam.

- Przepraszam cię Rin po prostu to wszystko jest dla mnie trudne. Nie chcę być dla ciebie ciężarem. Nie potrafię dać ci tak pięknej miłości jak ty dajesz mi. To co mówisz jest piękne, a ja sama nie wiem co mam o tym myśleć. Jesteśmy razem , czy może to tylko tak chwilowo. Poprost....

Nie zdążyłam dokończyć mojej wypowiedzi, która zapewne ciągnęła by się w nieskończoność, bo mówienie pomagało odciągnąć myśli od krwawiącej i bolącej nogi. Rin przyciągnął mnie do siebie i mocno pocałował. Ból minął natychmiastowo, a ja zatraciłam się w tej cudownej chwili. Byłam szczęśliwa, czułam się wolna mimo wielkiego bólu w nodze, mimo mojego ciągłego przepracowania. Znalazła się też ta mała chwila w której mogłam poczuć się jak w bajce. Chciałam by ta chwila trwała już wiecznie, ale przecież każdemu w końcu kończy się powietrze. Alfa odsunął się powoli dokańczając pocałunek jeszcze lekkim cmoknięciem. Spojrzałam na niego z miłością, i to samo zobaczyła w jego oczach.

- Agato ja cię kocham, proszę zostań moją dziewczyną.

Po tych słowach chciałam tylko powiedzieć głośne tak, ale zamiast tego z moich ust wydobył się lekki jęk bólu. Noga mocno paliła, i to już nie tylko sama łydka, ale już cała noga. Obraz zaczął się rozmazywać, a po chwili byłam już w silnych ramionach swojego chłopaka. Był przerażony.

- Co się dzieje?! Agata!?

Moje usta zdrętwiały ,ale zdążyłam jeszcze szybko coś wyszeptać.

- Rin moja noga... trucizna ona...

Koniec. Ciemność, już nic nie czułam.

------- ---------- --------- ----------- -------- ----- ------- ------

- Budzi się.

Miły kobiecy, nieznany głos to było pierwsze co usłyszałam po odzyskaniu przytomności. Nie miałam wątpliwości że nie jestem już w lesie, nie byłam też w domu, ani w agencji. Więc gdzie?

Pokój był jasny. Miał beżowe ściany, tylko w niektórych miejscach pociemniane. Szafki z ciemnego drewna dobrze komponowały się z tym odcieniem. A miło wyglądająca pani przyglądająca mi się z zaciekawieniem wydawała się pasować idealnie do tego pokoju.

- Gdzie jestem?

Kobieta uśmiechnęła się miło.

- Norbert choć tu kochanie! Obudziła się!

Norbert? Co za Norbert? Chwile później do pokoju wszedł miły mężczyzna , może to głupie ,ale od razu byłam pewna że jest podobny do Rina. Właśnie Rin?!

- Gdzie Rin?

Kobieta siedząca obok jeszcze mocniej się uśmiechnęła.

- Widzisz . Widać ze kocha Rina, pierwsze o czym myśli po czymś takim to właśnie on.

Dopiero później skierowała swoje słowa do mnie.

- Spokojnie Agatko , Rin poszedł po parę twoich rzeczy do ciebie do domu. Poprosił nas o opiekę nad tobą. Byłaś w bardzo kiepskim stanie, ale na szczęście udało mi się znieść gorączkę i usunąć truciznę.

Kręciło mi się w głowie. Po co Rin poszedł po moje rzeczy? I kim są ci ludzie? No i ile spałam? Albo raczej ile byłam nie przytomna? Czy agencja się ze mną kontaktowała? Czy Marek już o wszystkim wie? O kurczę dużo tych pytań. Szybko spojrzałam na nadgarstek na którym był mój szpiegowski zegarek. Była jedna wiadomość od Kolsona, szybko na nią spojrzałam.

,, Wilczku, masz trzy dni wolnego od misji, wykuruj się i spędź ten czas z ukochanym. Później wracasz do roboty.''

Świetnie, czyli nie zauważyli. Będę musiała im to wszystko powiedzieć.

- Przepraszam że spytam, ale skąd w twojej nodze rana postrzałowa i to z trucizną na wilkołaki?

Odwróciłam się w stronę miłej pani.

- Nie wiem. A mogę wiedzieć gdzie teraz jestem?

Spokojnie kiwnęła głową i uśmiechnęła się jeszcze szerzej, o ile to możliwe.

- Oczywiście. Jesteś w Naszym domu. Ja jestem Maria, a to mój mąż Norbert. Rin jest naszym synem i właśnie znajdujemy się w jego pokoju.

Powoli kiwnęłam głową rozumiejąc co do mnie powiedziała. Miałam właśnie przed sobą rodziców Rina? No to niezłe to pierwsze wrażenie zrobiłam.

- Bardzo miło mi poznać. Dziękuję , że się mną państwo zajęliście. Jestem wam bardzo wdzięczna.

- Och zobacz Norbert jaka grzeczna. Zawsze marzyłam o takiej dziewczynie dla naszego chłopca.

Ojciec Rina zaśmiał się spokojnie. Posyłając mi oczko. To było dla mnie nie codzienne widzieć czyichś rodziców tak dobrze się dogadujących.

Do pokoju wszedł Rin stawiając jakąś dużą torbę przy ścianie. Był zły. Nie wiem na co i dlaczego. Ale kiedy tylko zobaczył mnie przytomną i siedzącą rozchmurzył się natychmiastowo. I zamknął mnie w mocnym uścisku.

- Tak się bałem. Wszystko w porządku?

- Tak, ale nic nie rozumiem.

Alfa spojrzał na swoich rodziców, którzy od razu zrozumieli co ma na myśli i wyszli zamykając za sobą drzwi. Rin usiadł koło mnie uważając by nie trącić mojej chorej nogi.

- Na polanie zemdlałaś. Przyniosłem cię więc tutaj , ale kiedy zobaczyłem ranę postrzałową ... Musiałem zadzwonić po moją mamę , jest świetna w lecznictwie. Jak się dowiedziała że mam dziewczynę natychmiast przyjechała. Postanowiłem więc że dopóki się tobą opiekują moi rodzice to mogę pójść po parę twoich rzecz byś mogła się umyć i przebrać.

Chwilę przerwał, a ja już tym co przed chwilą powiedział nie byłam zadowolona. Był u mnie w domu. Tam tez był wuj. Jeśli się dowiedział...

===================================================================================

Koniec rozdziału dwudziestego. Szczerze nie sądziłam że ktokolwiek zainteresuję się historią Agaty. Więc tym bardziej nie sądziłam że po każdym jednym rozdziale będzie tyle gwiazdek i wyświetleń. Po prostu błyskawice. Dzięki wielkie i jak zwykle pozdrawiam KasiaAS.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro