28.

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Astaroth nie odezwała się odkąd opuścili góry.
Patrzyła nieobecnym wzrokiem w ziemię i posłusznie podążała za Vagirio.
Demon co rusz oglądał się za siebie. Martwiła go ta cisza.

- Nie jesteś głodna? - spytał, próbując przerwać nieznośną ciszę.

Jednak dziewczyna jedynie pokręciła głową i znów spuściła wzrok.
Nagle zabrzmiał śpiew. Vagirio zatrzymał się i zaczął się rozglądać. Po chwili chwycił rękę Astaroth i pociągnął ją za sobą.

- Dokąd mnie prowadzisz? - mruknęła po dłuższej chwili.

- Ciii... - Vagirio przyłożył palec do ust, po czym zaczął nasłuchiwać.

Nastolatka dostrzegła, jak jego uszy powoli się powiększają i stają się spiczaste. Po chwili mógł nimi swobodnie ruszać, szukając dźwięku, który go interesował. Nagle obrócił głowę gdzieś w bok. 

- Tędy - szepnął, zbaczając z dotychczasowej ścieżki.

- Co ty knujesz, co?

- Chcę ci coś pokazać.

Damski, silny głos roznosił się echem wśród drzew, jakby miał na celu sprowadzić do właścicielki jakiegoś ciekawskiego przechodnia.

- Powinniśmy tam iść? - spytała Astaroth, widząc, że Vagirio bez zawahania kontynuował marsz.

- Bez obaw. To tylko mieszaniec.

- Mieszaniec? Nie powinniśmy ich unikać?

- Nymph jest nieszkodliwa. Potrafi wystraszyć swą postacią, gdy się wkurzy i ogłuszyć, bo ma wyjątkowo potężny głos. Ale zazwyczaj nie jest agresywna. Chce tylko spokoju. 

- Zazwyczaj?

- Jak ją sprowokujesz, to z pewnością cię utopi.

- To syrena?

- Można tak powiedzieć. Tylko, że w przeciwieństwie do straszydeł z żeglarskich legend, Nymph mieszka w jeziorze i może spokojnie wyjść na ląd, gdy tego zechce. 

- Pięknie śpiewa - stwierdziła nastolatka, uważniej wsłuchując się w arię, rozbrzmiewającą w ciemnym lesie - Nie boi się, że zwabi inne demony? 

- Ponoć śpiewa co noc, dla zmarłego brata. A co do lęku przed istotami z Piekieł, to jakoś się nimi nie przejmuje. Jak mówiłem, może bez problemu kogoś utopić. Mało kto ma z nią jakiekolwiek szanse. Może się z nią zmagać tylko ktoś, to potrafi oddychać pod wodą.

- Jak na przykład ty?

- Ja?

- Przecież mówiłeś, że możesz przybrać dowolną postać. Czyli ryby w to też się wliczają, prawda?

- Teoretycznie.

- Jak to teoretycznie? 

- Jakoś nigdy nie próbowałem się zmieniać w rybę. Nie miałem takiej potrzeby. A nie zamierzam sprawdzać, czy dam radę.

- I nie jesteś ciekaw, czy możesz sobie swobodnie oddychać pod wodą?

- A na co mi to? Wyglądam na kogoś, kto lubi przesiadywać w wodzie? - prychnął - Zdecydowanie wolę polatać.

Po chwili Vagirio zwolnił. Puścił rękę Astaroth, po czym odgarnął gęste gałęzie, za którymi znajdowało się krystalicznie czyste jezioro.
Na samym jego środku, znajdowały się spore kamienie, na których siedziała dziewczyna.
Mokre, potargane włosy spoczywały na jej ramionach i sięgały aż za łopatki. Zamiast stóp miała rybi ogon, na którym teraz wygodnie siedziała. Była bardzo szczupła. Miała patykowate ręce i kościste dłonie, a między chudymi palcami przemykały błony. Na przedramionach i plecach miała małe płetwy.
Jej drobna sylwetka nie pasowała, do potężnego głosu, wydzierającego się z jej gardła.
W końcu pieśń ucichła na chwilkę, aby dziewczyna mogła wziąć głęboki wdech.
Jednak już więcej nie zaśpiewała. Skupiła zaciekawione, zielonkawe oczy w stronę wyglądającego zza krzaków Vagirio. Powoli osunęła się do wody i powoli, trzymając się blisko powierzchni, podpłynęła do brzegu. Oparła się o spory, dość płaski kamień, spoczywający dość blisko lądu.

- Nie ładnie jest tak podglądać, Vagirio - zamruczała.

- Chciałem cię pokazać mojej córce - rzekł, podchodząc do niej - Aby zobaczyła, że nie wszystkie mieszańce chcą ją zabić.

- Twojej córce?

Z krzaków wyszła także nastolatka.

- To Astaroth - powiedział Vagirio.

- A gdzie zgubiliście Nadele?

- Nadele nie żyje... - Mężczyzna podrapał się po karku.

- Oh... Przykro mi - Podciągnęła się nieco, przez co mogli dostrzec głębokie szramy na jej plecach i biodrze.

- Widzę, że się nie zagoiły.

- Jestem tylko mieszańcem. Moje rany tak dobrze się nie goją - Spojrzała na Astaroth. - Podejdź, dziecko. Chciałabym ci się przyjrzeć.

Nastolatka łypnęła na ojca. Kiedy ten skinął głową, ośmieliła się podejść do kobiety. Bez zawahania weszła do wody, sięgającej jej do połowy łydek, po czym przysiadła na kamieniu, przy którym leżała Nymph.

- Jesteś taka podobna do Nadele - Uśmiechnęła się, sięgając do dłoni dziewczyny.

Jej uśmiech szybko spełzł jej z ust. Łypnęła na Vagirio, który uważnie ją obserwował. Wiedział, że Nymph wyczuwa czy należy się kogoś obawiać. A jej mina zdradzała, że wyczuła od Astaroth coś niepokojącego.

- Powinniśmy ruszać dalej - rzekł Vagirio - Musimy jeszcze znaleźć kryjówkę przed wschodem słońca.

- Możecie zostać tu - Nymph wskazała na norę, skrytą pod dużym, zawalonym pniem.

- Idź - rzekł Vagirio do Astaroth - Za chwilę do ciebie dołączę.

Nastolatka bez słowa wstała, po czym udała się w stronę wskazanego schronienia.

- Nie przyszedłeś tu przedstawić mnie swojej córce, prawda? - zagadnęła Nymph.

- Przyznaję się bez bicia, że nie. Po prostu nawinęłaś mi się w idealnej chwili.

- Zatem czego ode mnie chcesz?

- Co poczułaś, gdy dotknęłaś Astaroth?

Nymph zacisnęła usta w wąską linię.

- Powiedz mi.

Na jej twarz wkradł się grymas bólu. Rybi ogon powoli przeistoczył się w smukłe nogi.
Powoli się podniosła. Zachwiała się niebezpiecznie, po zrobieniu kroku w stronę demona, przez co musiała się go złapać.

- Wybacz. Dawno nie wychodziłam na ląd - Wyprostowała się. - Ona się boi, a strach wzmacnia drzemiące w niej zło.

- Czego się boi? Mnie?

- Siebie samej. Tego co się z nią dzieje.

- Czy uważasz, że jest już stracona?

- Skąd ten pomysł?

- Lha-mo twierdzi, że Astaroth nie ma szans zapanować nad sobą...

- Akurat Lha-mo bym nie słuchała w tej sprawie - prychnęła kobieta - Co ci mądrego powiedziała?

- Kazała mi ją zabić...

- Chyba jej nie posłuchasz?!

- Oczywiście, że nie. Po prostu chciałem wiedzieć, czy Astaroth ma jakiekolwiek szanse...

- Pamiętaj, że to też córka Nadele. Zatem jest nadzieja - Uśmiechnęła się słabo. - Dokąd zmierzacie?

- Do ruin Melmore.

- To jeszcze spory kawałek drogi przed wami.

- Dosyć - Skinął głową.

- Nie martw się - Nymph ujęła dłońmi jego rękę. - Jestem pewna, że wszystko będzie dobrze.

- A wiesz coś o Belialu?

- Nie rozumiem.

- Możliwe, że Belial poluje na Astaroth. Wiesz coś może? Pokazywał się? Albo któryś z jego przydupasów?

- Belial przecież nie opuszcza Piekieł.

- Obawiam się, że dla Astaroth może się pofatygować...

- Nie myśl o tym - Cofnęła się nieco, aż  jej stopy zanurzyły się w wodzie. - A teraz idź odpocząć. Przydadzą ci się siły do dalszej drogi - Ruszyła w stronę środka jeziora, aż po chwili zniknęła w głebinach.

Vagirio patrzył przez chwilę jak lustro wody powoli się wygładza. W końcu westchnął ciężko, ruszając w stronę nory, gdzie skryła się Astaroth. Miał nadzieję, że Nymph ma rację i jego wiara w córkę jest słuszna.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro