~ROZDZIAŁ DRUGI~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tak, jak się spodziewałem, już następnego dnia po całym zamieszaniu stałem się jeszcze bardziej popularny, niż byłem wcześniej. Dziewczyny na mój widok piszczały, niektóre dawały mi czekoladki i listy, na co dziękowałem z uśmiechem, bo przecież tak wypadało. Czekoladki chętnie zjem, a o listy zatroszczę się później, gdyż podejrzewałem, że były to listy miłosne. Nie w głowie mi teraz uczucia, w przeciągu kolejnych 3 lat powinienem podjąć decyzję kim chcę zostać, a to proste nie jest.

Swoje kroki kierowałem do klasy historycznej. Miałem na to kilka minut, zawsze przychodzę do szkoły zaledwie chwilę przed dzwonkiem, a po wczorajszym zwycięstwie nie chciałbym, żeby nauczyciele pomyśleli, że nie przykładam się do nauki, omijając ich lekcje. Nie tego się spodziewają po kimś takim jak ja.

Kiedy miałem skręcać w korytarz, gdzie znajdowała się sala historyczna, ktoś pociągnął mnie za uchwyt od plecaka do jednej z toalet. Sądząc po ustawieniu, wnioskuję, że była to jedna z damskich.

– Masz jaja, chodząc sobie spokojnie po tym, co stało się wczoraj – przede mną pojawiła się twarz Tobiasa, a on sam przyciskał mnie za kołnierz do ściany, myśląc, że może mnie to boleć.

– Nie rozumiem, o co ci chodzi?

– Nigdy nie biegałeś tak szybko. Na kilometr mi to śmierdzi. Brałeś coś?

– Od zakończenia gimnazjum trochę się poprawiłem. Przed biegiem piłem jedynie sok pomarańczowy, który swoją drogą był pyszny. Wiesz, że od zawsze go piję, zanim zacznę biegać.

– Nie rób mnie w balona. Pewnie miałeś towar od Jerryego z 12 klasy. Znacie się, na pewno coś ci musiał skołować – jego uścisk zaciskał się coraz bardziej, a w brązowych oczach pół hiszpana mogłem zobaczyć falę, jak nie morze gniewu. Miałem w tym momencie przechlapane.

– Jerry już nie dealuje. Jest wzorowym obywatelem i nie uwierzysz kto go zmienił.

– Kto niby? Ta cicha laska, z którą coraz częściej go widzę?

– Tak. Mają wiele wspólnego i nie słyszałem, żeby narzekał na jej częste milczenie z powodu ograniczeń słów na dzień.

– Stul pysk! Pytam ostatni raz! Brałeś coś?!

Spojrzałem Tobiasowi w oczy. Nie byliśmy tak blisko od kiedy na początku drugiego roku gimmazjum wypowiedział mi wojnę, gdy trener wybrał mnie zamiast niego na zawody. Był zły, zupełnie jak teraz, ale sądzę, że ten gniew jest mniejszy, niż sprzed tych kilku lat. Powinienem jednak uważać. Wtedy prawie złamał mi nos, nie chcę znów oglądać karetki od środka.

– Oczywiście, że nie. Za kogo ty mnie uważasz?

– Za gamonia, który mógłby zrobić wszystko dla wygranej.

– Ta rola akurat pasuje do ciebie.

– Zamknij się! Zrobiłbym ci coś, ale wolę, żeby nauczyciele nie widzieli cię całego we krwi!

– A może wciąż mnie lubisz i nie chcesz mi niczego zrobić, bo jesteśmy przyjaciółmi?

– Na pewno nie! Nienawidzę cię i zamierzam cię pokonać!

– Tak, tak... – przewróciłem niezauwazalnie oczami, na co brunet nawet nie zareagował. Jego postawa mnie smuciła. – Wiesz, że rozmawiamy w toalecie dla dziewczyn?

– Że co?

Tobias wyglądał jakby dopiero teraz zrozumiał, że wszedł do złej tolaety. Od razu cały się poczerwienił i chciał wyjść, zamykając oczy, ale w tym samym momencie jakaś dziewczyna weszła do pomieszenia i widząc nas zaczęła krzyczeć, rzucając w nas tym, co miała pod ręką. Papier toaletowy, mydło, własna torebka, istny koszmar. Po tym ataku wyszliśmy z toalety, idąc w swoje strony. On daleko ode mnie, a ja do klasy historycznej. To był mój cel, który ktoś mi na chwilę zagrodził.

***

– Interesuje was pewnie fakt, po co panów tu poprosiłem – powiedział grubym głosem dyrektor, mierząc swoim surowym wzrokiem mnie i Tobiasa. Siedzieliśmy posłusznie na dwóch krzesłach tuż przy jego biurku, zdając sobie sprawę, że to, co działo się rano w damskiej toalecie teraz się na nas odbije.

– Panie dyrektorze, ja mogę wszystko wyjaśnić...

– Zamilcz, Garcia. Byliście w toalecie dla dziewcząt, chcę wiedzieć dlaczego. Niech pierwszy mówi Lavelle – mężczyzna wskazał na mnie swoją pomarszczoną dłonią, co zrozumiałem jako znak na rozpoczęcie wypowiedzi.

– No więc, szedłem sobie spokojnie do klasy i nagle Tobias zaciągnął mnie do łazienki. Wiedziałem, że to była damska, ale nie miałem jak mu tego powiedzieć, bo przyciskał mnie do ściany i wypytywał o dziwne rzeczy.

– Jak dziwne?

– T-to wcale nie tak...! To on pierwszy zaciągnął mnie do łazienki, a potem nie oświecił mnie w trakcie rozmowy, że jesteśmy w złej toalecie!

– Dość. Po wielu rozmowach, ustaliliśmy, że jakiś chłopak widział, jak wchodzicie do tej toalety i wskazał ciebie, Tobiasie Garcio za "sprawcę". Poza tym, mamy w szkole monitoring. Masz jeszcze jakieś wymyślne historyjki, czy mogę przejść do wymierzania kar dla was obu?

– Nie, przepraszam...

– Dlaczego ja też dostaję karę?

– Ponieważ mimo, że nie ze swojej woli, wciąż byłeś w złej łazience i przestraszyliście niewinną dziewczynę – starszy poprawił się na krześle, by złapać się lewą ręką za ucho. Dyrektor robił tak zawsze, gdy się nad czymś zastanawiał. – Dobrze. Garcia, jako karę posprzątasz łazienkę na pierwszym piętrze, tą od dawna nieużywaną. Lavelle, ty podlejesz kwiatki w klasie biologicznej.

– Muszę sprzątać kibel...?

– Język, Garcia. Tak, musisz. To tyle, możecie wyjść.

Dyrektor wygonił nas z gabinetu, a my rozeszliśmy się w ciszy, chociaż Tobias coś mruczał pod nosem i chyba dobrze, że tego nie słyszałem, bo jestem pewny, że właśnie na mnie przeklinał.

Biorąc konewkę z sekretariatu poszedłem do jednej z najbliższych łazienek (tym razem męskiej) nalać do niej wody. Podlanie kwiatków nie wydaje się takie złe przy tym, co musi robić Tobias. Przynajmniej jest już po lekcjach i raczej nikt znajomy go nie zobaczy. Po kilku minutach byłem w tej sali. Od razu po wejściu do niej, Jimmy, szkolna papuga na mnie nakrzyczała, a potem zajął się on stroszeniem swoich piór. Ten ptak za każdym razem mnie zadziwiał...

Zacząłem podlewanie. W klasie biologicznej jest chyba więcej paprotek, niż we wszystkich klasach razem wziętych. Nie wiedziałem, czy starczy mi wody w małej koneweczce i zacząłem mieć myśli, że będę musiał chodzić po wodę przynajmniej 3 razy, żeby podlać wszystkie kwiatki. Gdy woda już się kończyła, drzwi od klasy sie otworzyły, a ja ciekawy kto mógł przyjść, spojrzałem na nie i zobaczyłem chłopaka, który wczoraj był w ekipie wsparcia. To on podał mi wodę i ręcznik. Gdyby było to możliwe, chciałbym nie zaczynać z nim rozmowy z bardzo wiadomych powodów.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro