~ROZDZIAŁ DZIEWIĘDZIESIĄTY DZIEWIĄTY~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kilka dni po złożeniu zamówienia na garnitur u krawcowej, Evan niespodziewanie napisał do mnie w godzinach wieczornych, że chciałby w piątek przyjść do mnie na obiad. Byłem z tego faktu tak zadowolony, że niemal od razu pobiegłem do mamy, żeby jej o tym powiedzieć. Ucieszyła się razem ze mną i już zaczęła wymyślać menu na ten dzień. Tata też w jakimś stopniu się ucieszył, ale być może przytakiwał naszym planom tylko dlatego, żeby szybciej pójść spać. Takim sposobem nie mogłem wręcz w nocy spać, myśląc cały czas tylko o piątku.

W szkole było widać, że się nie wyspałem. Nauczyciele nie zwracali zbytnio na to uwagi, jednak moi znajomi już tak. Peter widząc mój stan proponował kupienie mi jakiegoś napoju energetycznego, ale nie lubiłem takich rzeczy, więc grzecznie odmówiłem. Dopiero gdy zobaczyłem Evana wstąpiła we mnie nagła energia. Mógłbym opisać to uczucie jak... coś niesamowitego. Sama jego obecność sprawiała we mnie radość, więc nie powinienem być zdziwiony, że później było tylko lepiej.

Poszliśmy do mnie od razu po lekcjach. Po drodze opowiadałem mu o nowym serialu, który ostatnio wyszedł, a on z cierpliwością wszystkiego słuchał. Trzymaliśmy się za ręce przez całą drogę i było to naprawdę miłe uczucie móc pokazać wszystkim, że Evan to moja bratnia dusza. Nasze wejście do domu było spokojne, ale musieliśmy powiadomić moją mamę, że jesteśmy.

– Mamo, przyszliśmy ze szkoły! – krzyknąłem, zaczynając z szatynem zdejmować kurtki. Nie minęło dużo czasu, a tupot stóp mojej mamy dotarł do naszych uszu. Gdy się przy bas znalazła zaczekała chwilę, po czym przytuliła do siebie Evana.

– Jak miło cię widzieć, Evan~! Dawno u nas nie byłeś~

– Mamo, nie uduś go...

Moje próby odsunięcia mamy od Evana były marne, bo przylgnęła do niego na dość długi czas. Dopiero piszczenie piekarnika ją odsunęło, a ja nie chcąc, żeby starszy znów utknął w jej ramionach zaprowadziłem go do mojego pokoju. Dopiero tam odetchnąłem z ulgą. Wtedy chłopak zwrócił moją uwagę na siebie.

"Uwielbiam przychodzić do ciebie w odwiedziny. Twoja mama jest naprawdę ciepłą osobą."

– Tak, od zawsze taka była... Obiad musi się jeszcze robić, więc poczekajmy u mnie chwilę – mówiąc to złapałem szatyna za rękę i razem usiedliśmy na moim łóżku. Evan nie wydawał się do tego niechętny, jednak jeśli chciał coś powiedzieć, musiał siedzieć tak, abym go widział. Tak też i zrobił.

"Pomóżmy potem twojej mamie z nakrywaniem do stołu. Poza tym jest coś, czym muszę ci się pochwalić."

– Tak? Co to takiego?

"Przekazałem tacie mój wybór studiów. Był zaskoczony, jednak tak miło. Nie spodziewał się, że wybiorę coś związanego z medycyną, jak on."

– Więc do tej pory tego nie zrobiłeś?

Po moich słowach mina Evana zrobiła się odrobinę podirytowana. Chciałem coś powiedzieć na przeprosiny, ale wtedy chłopak zatkał mi usta swoimi ustami. W wielkim skrócie: pocałował mnie. Zdziwiony starałem się odwzajemnić czułość, jednak wchodzący na moje kolana Evan nie dał mi dojść do dominacji. Według mnie teraz mścił się za wypowiedziane przeze mnie słowa, starając się wyprowadzić mnie z równowagi swoim pociągającym zachowaniem. Niestety wychodziło mu to bardzo dobrze...

Nasze zbliżenie nie trwało długo, starszy odsunął się ode mnie tak szybko, jak wcześniej zdążył mnie zaskoczyć swoją śmiałością, ale nie miał zamiaru ze mnie zejść.Zaczął głaskać mnie po głowie, jakbym był jakimś królikiem. Przytuliłem więc go do siebie, nie mając zamiaru już wypuszczać ze swoich objęć. Oczywiście niedługo i tak to zrobię, gdyż będziemy musieli zejść na obiad.

"Czasami jak coś powiesz, to aż mi ręce z wrażenia opadają."

– Wybacz... Możesz kontynuować opowiadanie. Zgodził się na twoją wyprowadzkę?

"Tak. Moja mama też już wie i to w zasadzie koniec."

– To było dość... szybkie. W takim razie... dlaczego chciałeś przyjść do nas na obiad? – zapytałem, bo w zasadzie to pytanie siedziało mi w głowie od rana, ale dopiero teraz miałem okazję powiedzieć je na głos. Bo raczej mogłem być tego ciekawy, prawda?

"To już nie mogę przychodzić w odwiedziny do mojego chłopaka bez żadnego powodu?"

– N-nie, oczywiście że możesz! Cieszę się z twojej obecności tutaj! Ponad to, jestem dumny, jak pilnie się uczysz do swoich egzaminów! Na pewno zdasz i pojedziesz na wymarzone studia!

Tym razem na twarzy szatyna pojawił się uśmiech rozbawienia. Pogłaskał mnie znów po głowie, a ja cierpliwie czekałem aż między nami znów wytoczy się dialog. W jego oczach widziałem chęć rozpoczęcia kolejnego tematu rozmowy i cokolwiek by to nie było, na pewno będzie to miłe. Niemiłe w sumie też może być, ale na to się nie zapowiadało. Po krótkiej chwili Evan faktycznie podniósł ręce, żeby zamigać mi to, o czym myśli.

"Myślałeś już nad wyborem studiów?"

– Co do tego... No... Nie... A-ale w rok na pewno coś wybiorę... Zobaczę jakie kierunki są na uczelni, do której chcesz iść i postaram się również dam zdawać.

"A może pójdziesz na filologię francuską?"

Tłumacząc te słowa z migowego początkowo zacząłem się zastanawiać, czy coś takiego miałoby sens. Faktycznie, znałem już dobrze język, a jako Apostoł mógłbym pójść za przykładem z kartki dawanej już w gimnazjum i zostać jakimś tłumaczem. Zacząłem sobie wyobrażać jak miałoby to wyglądać. Nie odczuwałem do tego pomysłu niechęci, a wręcz po minucie myślenia wpadłem w zachwyt. Pokiwałem energicznie głową, chyba nawet tak samo jak małe dziecko, które zaraz za dobre zachowanie dostanie cukierka. Ja akurat liczyłem, że tą nagrodą będzie kolejny całus od Evana.

– Tak, to naprawdę dobry pomysł... Filologia francuska... Tak. Dziękuję.

"Naprawdę nie musisz mi za nic dziękować. Sam mówiłeś, że masz jeszcze cały rok, więc dobrze się nad tym zastanów."

– Zrobię wszystko, byle tylko móc być z tobą, bien-aimé – powiedziałem z uśmiechem, na co Evan odpowiedział tym samym. Nasze twarze znów zaczęły się ku sobie przybliżać, a mój upragniony pocałunek nadchodził wielkimi krokami. Koniec końców nie pocałowaliśmy się, ponieważ moja mama zawołała nas wtedy na dół. Obaj przypomnieliśmy sobie wtedy o obiedzie, który właściwie był główną atrakcją tego popołudnia.

Pomysł z pójściem na filologię francuską był w mojej głowie praktycznie do momentu pójścia spać. Spędziłem potem jeszcze jakiś czas na przeglądaniu ofert kierunków uczelni, na którą chciał iść Evan i na szczęście była taka opcja do wybrania. Przede mną otwierały się nowe drzwi do świata, gdzie zdecydowanie razem z Evanem poradzimy sobie z każdymi przeszkodami.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro