~ROZDZIAŁ PIĘĆDZIESIĄTY~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Może jakieś czterdzieści minut później wszyscy pomagający w przedstawieniu oraz sami aktorzy posprzątali dostatecznie scenę i mogli na spokojnie wrócić do domów. Niektórzy wracali z rodzicami, a ja i Evan niestety nie mieliśmy takiej okazji. Jego tata miał nocny dyżur w szpitalu, a moi rodzice musieli zostać dziś dłużej w pracy i pewnie dopiero teraz są w domu. Kazali mi wrócić od razu po zakończeniu przedstawienia, ale nie miałem na to teraz ochoty. Chciałem pobyć trochę z Evanem, a jeśli napiszę rodzicom, że to z nim jestem nie będą potem na mnie tak bardzo źli. Mama będzie wręcz zadowolona (powiedziałem jej co nieco o naszej małej kłótni).

Na dworze zrobiło się ciemno. Gdy tylko wyszliśmy z Evanem ruszyliśmy w stronę jego domu, co chyba znaczyło, że chłopak mnie do siebie zapraszał. Nie chciałem psuć swoimi głupimi pytaniami atmosfery, więc milczałem. Po pewnym czasie poczułem coś mokrego na twarzy. Nie minęła chwila, a na nas zaczął padać obfity deszcz. Już i tak byliśmy dostatecznie mokrzy, ale w tamtej chwili wydawało nam się, że pobiegnięcie do naszego celu było najlepszym wyjściem. Nasz bieg trochę trwał, jednak udało nam się dotrzeć do tego drewnianego domu.

Woda skapywała po nas powoli. Zamoczyliśmy w holu prawie cały dywan. Na zmianę patrzyłem na swoje mokre ubrania, a potem na Evana. Chłopak chyba myślał nad tym, co powinniśmy zrobić i gdy tylko coś wymyślił, zaprowadził mnie do górnej łazienki. Powiedział, żebym wziął prysznic, zostawił mokre ubrania na suszarce i że zaraz przyniesie mi ubrania. Wtedy wyszedł.

Ogarnąłem się w zaledwie kilka minut. Po prysznicu znalazłem czyste ubrania za drzwiami, w które się ubrałem. Nie mogły one należeć do mnie, ponieważ nie dawałem Evanowi żadnych swoich rzeczy. Musiały więc to być ubrania jego ojca. Poczułem się dziwnie, ale i tak poszedłem do pokoju chłopaka. Evan już tam na mnie czekał. Też był przebrany i wycierał ręcznikiem swój kark. Widząc mnie wstał z łóżka, podchodząc do mnie. Na jego twarzy był lekki uśmiech.

– Twój tata nie obrazi się za te ubrania...? – zapytałem, patrząc w dół na logo na koszulce. Był to chyba znak jakiegoś zespołu sprzed wielu lat.

"Tata od dawna tego nie nosi, więc możesz to sobie wziąć. Dobrze wyglądasz w tych ubraniach."

– Dziękuję, ty także... Em... Czy my będziemy...?

"Po to cię tu zaprosiłem. Chcę ci pokazać jak bardzo tęskniłem."

Prawa ręka Evana się podniosła, dotykając mojej klatki piersiowej. Zrobiła palcem małe kółko wokół miejsca, w którym był mój sutek, a następnie powędrowała niżej. Byłem w samych bokserkach i chłopak mógł bez problemu je zdjąć. Chciał to zrobić, jednak powstrzymałem go, całując go bardzo namiętnie. Nie chciałem jeszcze pozbywać się świeżo nałożonych ubrań, dlatego postanowiłem zrobić to, na co jeszcze nie mieliśmy okazji. Te miesiące dowiadywania się pewnych rzeczy z internetu w końcu mi się przydadzą.

Podczas tego pocałunku powoli zacząłem iść do przodu, na łóżko. Evan nie oderwał się ode mnie i nadal mnie całując wylądował na plecach, a ja nad nim. Jego ręce znalazły się za moim karkiem, widać było, że ekscytował się tą chwilą tak samo jak ja. Do tej pory robiliśmy to tylko dwa razy (ostatnio było to w walentynki) i za każdym razem chłopak przejmował inicjatywę, skacząc na mnie, ale dzisiaj go zaskoczę. Podaruję mu wiele przyjemności, nie zmuszając go do żadnego ruchu. Pora, bym odwdzięczył mu się za tamte razy.

Nasze ciała były przy sobie bardzo blisko. Ledwo udało mi się podnieść jego koszulkę, wsadzając pod nią moją lewą rękę. Zacząłem powoli i delikatnie badać jego kruche ciało, czasami słysząc z jego ust ciche pomruki. Już przekonaliśmy się, że jęki nie liczyły się jako słowa, dlatego odsunąłem się od jego ust, zaczynając obdarowywać pocałunkami szyję. Pod uchem miałem usta Evana, więc słyszałem wszystkie jego westchnięcia. Robiłem mu czerwone ślady oraz pieściłem jego sutek, jego reakcje były bardzo podniecające.

Gdy uznałem, że na jego szyi jest wystarczająco dużo śladów po moich ustach odsunąłem się, nie cofając swojej ręki spod jego bluzki. Twarz chłopaka wydawała się bardziej urocza. Jego ręce nagle się podniosły, zaczynając do mnie migać.

"To ja miałem ci dzisiaj dogadzać."

– Ja też mogę to robić. Chcesz przez cały czas tylko na mnie skakać, nie dając mi szansy na żaden ruch? Daj mi zrealizować moje pragnienia.

"A ja to niby ich nie mam?"

Evan zaczął się podnosić, wyjmując spod swojej koszulki moją rękę. Zamiast tego włożył swoje pod moją koszulkę, próbując się jej ze mnie pozbyć. Zrobił to tak szybko, że nie miałem w ogóle okazji mu pomóc. Nim się obejrzałem zostałem jedynie w bokserkach. Zaraz potem szatyn powalił mnie na plecy i tym razem to on nade mną zwisał. Co więcej, rozkraczył mi nogi. Nie miałem pojęcia, co on planuje.

Wpatrywałem się w Evana z dołu, zastanawiając się, co chłopak chciał zrobić. Jego ręce spoczywały na moich kolanach, a oczy... one akurat obczajały moje krocze. Poczerwieniałem od tego, jednak nawet jeśli zakrywałem sobie oczy, żeby tego nie widzieć, wciąż czułem na sobie jego wzrok. Po chwili znów ujrzałem jasność pokojowej lampki oraz urzekającą twarz Evana.

"Denerwujesz się moimi ruchami?"

– Niekoniecznie... Znaczy... Po prostu nie wiem, co chcesz zrobić... Twoje oczy tak łapczywie na mnie patrzą... Co planujesz...?

"Zamierzam włożyć do swoich ust twojego 𝙥εℕ𝖎ઽα."

Mimo że nie zrozumiałem ostatniego słowa, doskonale wiedziałem, co chłopak miał na myśli. Pokiwałem mu niepewnie głową, dając mu znak, że może zaczynać. Szatyn bez zastanowienia zaczął ściągać moje bokserki. Z tym musiałem mu pomóc. Gdy tylko zostały one ode mnie odseparowane usiadłem, dając Evanowi miejsce do położenia się. Zajął całą długość łóżka, mając twarz przy moim członku. Z jednej strony wyglądało to podniecająco, jednak świadomość, że tak haniebnie się zachowujemy napawa mnie... wielką dawką czerwieni na policzkach.

Doskonale widziałem jak Evan zaczyna delikatnie pieścić ustami mojego członka. Dotykał go językiem, nie tylko po samej końcówce. Byłem zszokowany, że chłopak coś takiego potrafił, ale to przecież Evan. Nie pierwszy raz mnie sobą zadziwiał i na pewno jeszcze wiele rzeczy o nim nie wiem.

– Jest mi dobrze, ale proszę, niech to tak długo nie trwa... – sapnąłem między dziwnymi odgłosami, które wydawał Evan podczas ssania. Trzymałem ręce po zewnętrznej stronie moich nóg, przez co było mi odrobinę niewygodnie. Evan na chwilę się odsunął.

"Mam przestać?"

– Na pewno bym doszedł, gdybyś robił tak dalej...

"Do tego zmierzałem."

– Proszę, nie... Następnym razem, okej?

Evan pokiwał mi głową na znak, że rozumie, a zaraz potem zdjął z siebie koszulkę. Zrobił to bardzo łatwo i pociągająco. Spojrzeliśmy na siebie, mając zamiar się pocałować, ale wtedy naszło mnie pewne pytanie. W ostatniej chwili zetknięcia się naszych ust nie zbliżyłem się do niego.

– Robiłeś coś takiemu swojemu byłemu? – po moim pytaniu mina Evana zmieniła się w złą. Chłopak westchnął bezgłośnie, przygotowując się do odpowiedzi.

"Naprawdę pytasz o coś takiego gdy mamy zaraz uprawiać seks?"

– Jestem po prostu ciekawy... Chociaż tego może nie warto wiedzieć...?

"Dokładnie. Za karę użyjemy ρℝє𝚣єяω𝙖𝑡𝕐ω."

– Czego?

Chłopak uśmiechnął się podejrzanie i sięgnął do szafki, którą miał zaraz za łóżkiem (czyli była ona za mną). Były tam w większości książki i za bardzo się im nie przyglądałem. Na jednej z nich coś leżało. Evan wziął je w swoją dłoń i gdy tylko zobaczyłem to małe, niebieskie opakowanie o okrągłym kształcie już wszystko mi się wyjaśniło.

Evan przyłożył do ust folię, odrywając powoli zębami jej końcówkę. Zrobił to szybko i sprawnie. Równie szybko założył ją na mojego członka, uśmiechając się wesoło pod nosem. Wydawało mi się, że chciał jej użyć tylko z powodu mniejszego sprzątania, a to przywołanie kary było tylko wymówką.

– Nie powinienem cię najpierw rozciągnąć...?

"Już to zrobiłem."

Szatyn położył swoje obie ręce na moich ramionach. Zaczął przysuwać swój tył do mnie, a ja w ostatniej chwili przewróciłem go na plecy, rozkraczając mu nogi (nawet nie zauważyłem kiedy zdjął swoje spodenki). Chłopak nie miał nic przeciwko, sam dał mi dostatecznie dużo swobody do siebie, żebym mógł w niego wejść. Chwilę to trwało, ale gdy nareszcie się połączyliśmy przy uchu słyszałem jego dyszący głos. Musiało go boleć (lub też dawać bardzo wiele przyjemności), więc pocałowałem go delikatnie w policzek i wtedy jego lewa ręka poklepała mnie po plecach, dając mi znak, żebym zaczął.

Najpierw poruszałem się w Evanie powoli. Z jego zamkniętych ust wydobywały się ciche westchnięcia, a moje znów wylądowały na jego szyi (chociaż nie tylko, tym razem całowałem na zmianę jego oba obojczyki). Gdy uznałem, że mogę przyspieszyć, zrobiłem to, wprawiając Evana w większą błogość. Byłem zaskoczony, że tym razem to ja wprawiam w ruch swoje ciało. W jakiś sposób polubiłem to i na pewno od teraz tak będziemy się sobą rozkoszować.

– Vi... Mgh... – usłyszałem i wtedy spojrzałem na Evana. Zatkał sobie usta ręką, żeby nie wypowiedzieć żadnego słowa (z mojej perspektywy wyglądało to na bardzo trudne zadanie). Podniosłem się odrobinę, żeby spojrzeć chłopakowi w oczy.

– Nie musisz nic mówić... Doskonale wiem, że jest ci przyjemnie...

Chłopak po mojej odpowiedzi na jego jęki cofnął rękę z ust i dość agresywnie mnie pocałował. Oddałem ten gest, czując jak nogi szatyna oplatają moje biodra. Było to tak niespodziewane, że po kilku pchnięciach doszedłem, przypominając sobie, że miałem założoną prezerwatywę i raczej nie pobrudziłem chłopaka w środku. Zatrzymałem się, dysząc nad równie zmęczonym Evanem. Gdy już z niego wyszedłem, chłopak powoli wstał, pokazując na szafkę za nami. Spojrzałem tam i zobaczyłem na półce jeszcze dwie nieotwarte prezerwatywy. Ze zdziwieniem ponownie zwróciłem na chłopaka swój wzrok.

"To nie koniec dzisiejszej nocy, kochanie."

– Kochanie...? Że ja...? Na pewno dobrze zrozumiałem ten znak...?

Szatyn kolejny raz uśmiechnął się, pomagając pozbyć się z mojego członka zużytej prezerwatywy. Wyrzuciliśmy ją do kosza pod biurkiem i wtedy Evan usiadł mi na kolanach. Pochwycił w dłonie, a następnie w usta jedną z dwóch prezerwatyw, wyglądając przy tym naprawdę erotycznie. Ten wieczór już był cudowny, więc nie widzę przeszkód, żebyśmy zrobili go jeszcze bardziej wyjątkowym dzięki sile naszej miłości. Podobał mi się taki pewny siebie Evan.

__________

Moi drodzy, dotarliśmy do pięćdziesiątego rozdziału! To bardzo wielka liczba! To dzięki wam to opowiadanie tak się rozwinęło!

Chciałabym powiedzieć, że jesteśmy tak jakby w połowie historii (chociaż może nie do końca?). Już przy wymyślaniu fabuły spodziewałam się, że będzie co najmniej siedemdziesiąt lub nawet osiemdziesiąt rozdziałów, ponieważ mam naprawdę wielkie plany co do tego opowiadania (naszą cudowną parkę czeka jeszcze kolejny rok liceum, w którym spotkają ich nowe przygody, a potem dorosłe życie) także mam nadzieję, że zostaniecie tu do końca ♡

Dziękuję za uwagę i do zobaczenia~

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro