~ROZDZIAŁ STO SIEDEMNASTY~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po zakończeniu ferii zimowych wróciłem do szkoły, a wtedy uświadomiłem sobie, że moja przyszłość stała pod znakiem zapytania. Przynajmniej w środkowej części. Na końcu dobrze wiedziałem, że spędzę resztę życia z Evanem, ale żeby do tego doszło, musiałem wymyślić sposób na przetrwanie studiów (o ile na jakieś się dostanę). Nikt mi w końcu nie gwarantował miejsca na żadnej uczelni i tym bardziej musiałem się postarać z nauką. Tu w końcu chodziło o moją przyszłość.

Już od dawna w sumie powinienem podjąć jakąś decyzję, ale przed tym musiałem powiadomić jedną osobę o moich ścieżkach wyboru. A bardziej kilka, jednak najpierw w kolejności stał mój nauczyciel języka francuskiego. Przez całą dzisiejszą lekcję nie mogłem się skupić, ponieważ tak bardzo chciałem mu opowiedzieć o swoim kryzysie. To było niewiarygodne, że nie uważałem na swoim ulubionym przedmiocie. Czułem po prostu zbyt wiele emocji. Gdy nareszcie usłyszałem dzwonek na przerwę, specjalnie zwolniłem pakowanie swoich rzeczy, żeby pozostali uczniowie mogli sobie wyjść. Nie, żebym się wstydził rozmawiania z nauczycielem...

– Przepraszam, czy... mógłbym z panem porozmawiać? – zapytałem, podchodząc do biurka starszego mężczyzny. Reszta uczniów już wyszła, ale widziałem jak kilkoro z nich spojrzało na mnie z zaciekawieniem. Trzecia klasa liceum, a ja nadal wstydziłem się tak zwyczajnych rzeczy...

– Jak najbardziej, Victorze. Śmiało, powiedz o co chodzi.

– No więc... Chodzi o studia.

– Namyśliłeś się już?

– Nie do końca... Znaczy... To skomplikowane, więc najlepiej opowiem to panu od samego początku.

Przed powiedzeniem nauczycielowi o propozycji mojego dziadka wziąłem głęboki wdech. Gdy w końcu zacząłem mówić, poczułem się jakby ktoś wreszcie chciał mnie wysłuchać. Evan oczywiście też należał do osób, które chętnie by mnie wysłuchały, ale najlepiej było się doradzić osoby bezstronnej. Mój nauczyciel nie należał do mojej rodziny, nie był dla mnie kimś tak wyjątkowym jak Evan, nie przyjaźniliśmy się... Mógł mi doradzić, jako pedagog. Nie oczekiwał, że wybiorę opcję z wyjechaniem i zostawieniem wszystkiego za sobą. Co prawda nie na zawsze, najpewniej wracałbym do kraju kilka razy w roku, ale... Ta świadomość, że nie będę mógł codziennie widywać najbliższych chyba najbardziej mnie przerażała.

Kiedy skończyłem mówić, nauczyciel złapał się za twarz, myśląc nad odpowiedzią dla mnie. Denerwowałem się, jednak wierzyłem, że uzyskam w końcu jakieś odpowiedzi.

– Twoja sytuacja jest niezwykle trudna... Masz przed sobą wybór, który zależy od twojej przyszłości. Z jednej strony miłość, przy której chcesz zostać, nadal się rozwijając, z a drugiej rodzina, mająca nadzieję, że ich posłuchasz...

– Ja po prostu nie wiem, czy wybór który podejmę okaże się dobry... – dopowiedziałem, czując się głupio. Mimo wszystko nadal wierzyłem, że starszy za chwilę powie mi coś mądrego i dzięki temu zdecyduję się na coś. Moim faworytem była oczywiście opcja zostania w kraju.

– Rozumiem. A co mówi ci serce? Twoja wypowiedź brzmiała tak, jakbyś już podjął decyzję, ale chciał jeszcze usłyszeć od kogoś taką samą odpowiedź... No i na pewno jest to zostanie z osobą, którą kochasz, prawda?

Nie mogłem uwierzyć, że nauczyciel tak łatwo odgadł moje uczucia. Chciałem coś powiedzieć, jednak wtedy zacząłem się zastanawiać nad jego słowami. W zaledwie kilka sekund doszedłem do wniosku, że pedagog miał rację. Od samego początku chciałem zostać, a wyjazd do Francji ani trochę mi się nie podobał. Wyprostowałem się więc, patrząc nauczycielowi w oczy.

– Tak... Właśnie tego chcę. Dziękuję panu.

– Nie ma sprawy. Nauczyciele są właśnie od pomagania w takich sytuacjach. Zapamiętaj to.

Dosyć szybko pożegnałem się z nauczycielem, zaczynając iść w kierunku sali, w której miałem następną lekcję. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech ulgi. To właśnie czułem, ponieważ skoro decyzja należała do mnie, mogłem być dalej szczęśliwy ze swojego związku.

***

Po skończeniu lekcji miałem zamiar wrócić i od razu powiedzieć rodzicom o swoim wyborze. Evanowi wolałbym to powiedzieć osobiście, dlatego zostawię go na razie w tej niewiedzy. Nie miałem pojęcia, czy będzie zadowolony z mojego wyboru, ale powinna pocieszyć go myśl, że go nie zostawię.

– Hej, Victor! Poczekaj na mnie! – usłyszałem nagle za swoimi plecami. Po odwróceniu się zauważyłem biegnącego w moją stronę Petera. Uśmiechnąłem się lekko, zatrzymując się i czekając na niego. Może to on powinien wiedzieć pierwszy, jako mój najlepszy przyjaciel?

– Peter, migaj – powiedziałem jedynie, kiedy się przy mnie znalazł. Chłopak od razu zrobił niezadowoloną minę.

"A dasz mi wtedy notatki z historii?"

– Dam i podzielę się z tobą wspaniałą nowiną.

"Jak wspaniałą?"

– W skali od jednego do dziesięciu, byłoby to trzynaście.

Poszliśmy z Peterem na miasto. Niższy ostatnio zdobył kilka złych ocen, za które jego rodzice nie byli dumni. Zaczęli sprawdzać mu notatki, a ja jako dobry kolega dawałem mu te, których nie zdążył przepisać (a powiedzmy sobie szczerze, bywa tak, że niektórzy piszą wolniej, a społeczeństwo chce nagiąć im swoje tempo). Tym razem Peter po prostu spał na lekcji. Ja jednak miałem tak dobry humor, że zacząłem mu z własnej woli przepisywać swoje notatki.

"No to jakie masz ważne wieści?"

– Poczekaj, przepisuję ostatnie zdanie z trzeciego podpunktu – powiedziałem, zerkając ukradkiem na przyjaciela (potem znów skupiłem się na pisaniu). Poszliśmy do kawiarni, gdzie przy stoliku mieliśmy mnóstwo miejsca nie tylko na notatki, ale też na coś do jedzenia. Po skończeniu skierowałem wzrok na bruneta. – Miałem pewien dylemat w kwestii studiów. Rozwiązałem go.

"Co to znaczy?"

– Mówiłem ci ostatnio o propozycji mojego dziadka, prawda? W końcu wiem, jak na nią odpowiedzieć... Odmówię. Chcę studiować tam, gdzie Evan.

"Naprawdę? To wspaniale. Co zamierzasz teraz zrobić?"

– Jak to co? Uczyć się. No i muszę jakoś powiedzieć to Evanowi... Masz jakiś pomysł?

"Na twoim miejscu bym się oświadczył, ale jesteś na to zbyt biedny."

Słowa Petera uderzyły we mnie nagle i podarowały pewnego rodzaju odpowiedź, na którą sam bym tak szybko nie wpadł. Zatrzymałem się z przepisywaniem i spojrzałem na niego z jeszcze większym uśmiechem, niż go przywitałem. Wtedy brunet zrozumiał, co miałem przez to na myśli. Zrobił zdziwioną minę, a ja odnalazłem nowy cel, który sprawi, że znajdę się na początku nowej drogi.

W najbliższym czasie oświadczę się Evanowi, bez dwóch zdań.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro