~ROZDZIAŁ SZCZEŚĆDZIESIĄTY DRUGI~

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Moi dziadkowie bardzo troszczyli się o swoją rodzinę. Zakładając ją starali się wychować swoje dzieci w taki sposób, aby nigdy nie czuli się gorzej od swojego rodzeństwa i żeby podchodzili do życia z uśmiechem. Dziadek wspierał mojego ojca z całych sił, kiedy zapragnął studiować w Ameryce i najpewniej do dziś nie żałuje, że pozwolił mu jechać. W końcu podczas tego wyjazdu poznał moją mamę, a jakiś czas później urodziłem się ja. Według nich żadna decyzja nie może być tak naprawdę zła, dopóki nie zrodzą się z tego kłopoty.

Kiedy Evan przywitał się z moimi dziadkami, babcia zaproponowała mu posiłek. Była może i już późna pora, a jednak dla niej nigdy nie było za późno na przekąskę. Chłopak odmówił, migając mi do wytłumaczenia, że jedliśmy niedawno posiłek w samolocie oraz na lotnisku. Brunet nie chciał jej urazić i byłem pewny, że za jakiś czas da się jej przekonać do ugotowania czegokolwiek. Nawet jeśli dzieli ich bariera językowa, na pewno jakoś się porozumieją.

W pewnym momencie dziadek poprosił babcię, żeby zaprowadziła nas do sypialni i sam zaczął prowadzić żywą rozmowę z mamą i tatą. Poszliśmy z Evanem za starszą kobietą, a ja byłem gotowy tłumaczyć jej każde słowo mojemu chłopakowi.

- Vous allez dormir dans la même pièce, d'accord les garçons? Je n'attendais que Victor, et comme il a de la compagnie, il vaut mieux ne pas vous séparer - powiedziała do nas, co od razu zgodnie z obietnicą migałem tłumacząc wszystko Evanowi. Skinął w geście zgody głową, poprawiając jedną ze swoich toreb z ubraniami na ramieniu.

- C'est bon, grand-mère. J'allais proposer moi-même un changement de chambre.

- C'est bien que vous ne vouliez pas laisser votre ami seul - razem z babcią zatrzymaliśmy się na samym końcu kilkumetrowego korytarza, po czym otworzyła nam drzwi. - Voici votre chambre, attendez une minute, je vais vous chercher une deuxième literie.

- D'accord.

W zaledwie minutę zostaliśmy z Evanem sami. Dopiero po wyjściu babci mogłem lepiej przyjrzeć się pokojowi, w którym będziemy spać. Był dość mały, jednak mieściły się w nim dwa łóżka (w dodatku stojące daleko od siebie) oraz jedna komoda na ubrania. Ściany miały ciemnozielony kolor, co przypomniało mi, że jest to dawny gabinet dziadka (raczej nigdy tu nie wchodziłem, bo zazwyczaj spałem w dawnym pokoju taty). Kilka lat temu ten pokój został przerobiony i jak widać w końcu zrobili z niego sypialnię, a nie graciarnię. Zaśmiałem się z tego powodu pod nosem i wtedy przede mną pojawił się z niepewnym wyrazem twarzy Evan.

"Masz bardzo miłych dziadków. Myślisz, że mnie polubili?"

- Na pewno. Jutro poznasz jeszcze moje kuzynki, a one czasami wydają się być diabłami... Tak, czy inaczej, chcesz mnie o coś jeszcze zapytać? Twoja mina jednoznacznie mówi, że tak.

"Nie powiedziałeś swoim dziadkom, że ze sobą chodzimy, prawda? Przedstawiłeś mnie jako przyjaciela."

Wzdrygnąłem się z niesmakiem na znaki Evana. Wiedziałem, że szatyn w pewnym momencie o tym wspomni, jednak nie spodziewałem się, że w jego oczach zobaczę tak wielki smutek. W momencie otwierania ust obaj usłyszeliśmy pukanie do drzwi, a zaraz potem pojawiła się w nich babcia z zieloną jak las pościelą.

- Voici la literie. Victor, veux-tu le porter?

- Oui, nous pouvons le gérer.

Babcia po oddaniu w moje ręce pościeli dla Evana znów wyszła, a ja podszedłem do łóżka, które wcześniej brunet sobie zajął. Nie miałem zamiaru przemilczeć teraz rozpoczętego tematu, więc zacząłem zastanawiać się nad odpowiednim doborem słów. Gdy już mniej więcej wiedziałem, co chciałem powiedzieć wziąłem głęboki oddech, rozpoczynając swój monolog.

- To nie tak, że nie chcę im o nas mówić... Dziadek ma słabe serce, nie chcę na razie go martwić. Powiem im, ale nie teraz. Jesteś w stanie jeszcze jakiś czas poczekać? - powiedziałem, odwracając się przodem do Evana, żeby pomógł mi z zapięciem pościeli. Chłopak wyczuł aluzję i w mgnieniu oka uporaliśmy się z naszym zadaniem. Po odłożeniu rzeczy na łóżko Evan zaczął znów do mnie migać.

"Oczywiście. Zdrowie jest najważniejsze, ale kłamstwa nie działają dobrze na samopoczucia. W ramach rekompensaty pójdziemy przez ten tydzień na nieskończenie wiele randek."

- Tak, tą opcję zakładałem już w samolocie... Spróbuję załatwić nam jak najwięcej czasu sam na sam.

"Trzymam cię za słowo."

Na naszych ustach pojawiły się uśmiechy rozbawienia i nie minęło kilka sekund, a już przylgnęliśmy do siebie w krótkim pocałunku (w domu lepiej było się powstrzymywać, nie wiadomo w końcu, czy ktoś postanowi nam nagle wejść do pokoju). Po odsunięciu się od siebie naszym ostatnim priorytetem na dziś było przebranie się i położenie się spać. Evan nie mając za grosz poczucia wstydu zacząłem przebierać się przy mnie, a nie w łazience, jak ja zamierzałem zrobić. Wiedziałem, że w ten sposób chciał mnie wkurzyć, ponieważ nie mogę go tutqj dotknąć. Nie wiem, czy uda mi się wytrzymać z takim kuszącym stworzeniem pod nosem przez następne siedem dni...

__________

Ten mem to całkowita prawda 👆

W sumie nie mam nic większego do powiedzenia, nienawidzę Mickiewicza, miłego wieczoru/dnia kiedykolwiek to czytacie~

Dziękuję za uwagę i do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro