🪷 Rozdział 8 🪷

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wpatrzona w swoje czarne buty na delikatnym obcasie, przygryzała dolną wargę. Różowowłosa czekała na pirata o czerwonych tęczówkach i ramionach twardych jak skały, nasłuchując przy tym kłótni z góry. Gdy jednak usłyszała kroki zmierzające w dół statku, jej głowa ruszyła w górę, a żółte tęczówki zetkneły się z tymi czerwonymi.

Zmęczony westchnął, podchodząc przy tym do dziewczyny. Usiadł ociężale obok drobnego ciała piratki okrytej jego pirackim płaszczem i się o nią oparł. Kręcone włosy połaskotały go po twarzy, a przyjemny zapach ziół i morskiej wody dostał się do jego nozdrzy.

- I jak? - spytała, choć to pytanie nawet dla niej wydawało się głupie. Piratka przecież wszystko słyszała.

- Źle. - mruknął jedynie. - Zanim dotrzemy do serca oceanu, serce Izuku zostanie albo przebite przez ostrze kapitańskiego miecza, albo przez jakieś inne gówno. - dodał, na co różowowłosa westchnęła smutnie.

- Czemu on nie rozumie, że to małe stworzenie nic mu nie zrobi? - stękneła nędznie. Usadowiła swoją dłoń na dłoni pirata, a następnie splotła ze sobą ich palce. Nie byli oni w związku, lecz w przyjaźni o wyższym etapie.

- Bo jest wpatrzony w siebie i w swoją matkę. - burknął z przekąsem w głosie. - Gdyby tylko królowa dowiedziała się o tym, że jej syn wniósł na królewski statek swego ojca syrenę, ta zabiłaby go w mgnieniu oka. - dopowiedział wiedząc jak matka jego kapitana nienawidzi syren. W końcu zabiły jej męża.

- Przecież nic mu nie grozi, jesteśmy za daleko Arestii. - odparła dziewczyna, wpatrując się w zniszczone paznokcie oficera.

- Ale wkrótce będziemy zbyt blisko aby nas nie zauważono. W końcu płyniemy tam gdzie góry ośnieżone, Mrożący krew w żyłach śnieg opadający i piratów stu okropnych. Płyniemy na południe Mina, tam się właśnie osiedliliśmy. - również spojrzał na ich dłonie. Zacisnął mocniej palce na tych jej, po czym uśmiechnął mizernie. - Urodziliśmy, lecz tam nie zginiemy. - oznajmił już odważniej.

- Zginiemy tutaj, na Hematyt. - dokończyła za niego. (Hematyt - statek Katsukiego)

Izuku za to, przebudzony jakiś czas temu, siedział na podłodze wpatrując się w drewnianą ścianę statku. Przekręcił delikatnie główkę w bok, a następnie zrobił to ponownie, lecz w drugą stronę. Wstał jednak znudzony ciągłym siedzeniem w miejscu, po czym ruszył w stronę drzwi.

Zawahał się jednak, gdy wystawił już dłoń w stronę klamki. Bał się ponownego spotkania z blondwłosym diabłem, ale wiedział również, że nie może spędzić w tym pomieszczeniu reszty życia.

Otworzył zatem drzwi, a następnie wyszedł na zewnątrz. Zimny wiatr momentalnie owiał całą jego twarz, a nos się zaczerwienił. Przeniósł swój wzrok w lewą stronę, czyli tam gdzie znajdował się bezduszny dla chłopca pirat.

Pomimo strachu, Izuku się obrócił, a następnie ruszył przed siebie. Kroki wykonywał powoli, lecz i tak były one słyszalne. Katsuki słysząc zbliżającego się do niego chłopca, westchnął przeciągle. Zielonowłosy w tym czasie podszedł już do kapitana, po czym stanął tuż po jego lewej stronie.

Zerknął przez krótką chwilę na Postrach syren. Jednak gdy blondyn postanowił również obdarować go spojrzeniem, jego wzrok momentalnie powędrował na błękitne morze. Zacisnął zestresowany dłonie na za dużych spodniach. Za to kapitan westchnął jakby zmęczony towarzystwem długonogiego.

- Nie musisz tu stać i mnie wkurwiać, idź na dół do pozostałych. - rozkazał, co Izuku naprawdę uszczęśliwiło.

Uśmiechnął się szeroko na słowa blondyna, po czym dziękując, zaczął biec w stronę zejścia pod pokład. Gdy wbiegł już do strefy mieszkalnej piratów, wszystkie oczy znajdujące się tam pozostały na chłopcu.

- Izuku? Co ty tutaj robisz tak wcześnie? - spytała sennie piratka. Uśmiechnęła się delikatnie widząc jak ten również się uśmiecha, po czym poklepała miejsce tuż obok siebie.

Zielonowłosy skorzystał z jej zaproszenia i ruszył w stronę żółtookiej. Zasiadł na miejscu przez nią wskazanym, a następnie rozejrzał się po pomieszczeniu.

Wszyscy spali. Denki leżący w hamaku cicho pochrapywał, a Sero śpiący tuż pod nim mamrotał coś pod nosem. Mina za to leżała na kocyku. Kirishima o nią oparty również na nim spał. Izuku też był skazany na koce, lecz ani trochę mu to nie przeszkadzało.

- Może powinienem pójść skoro wszyscy śpią?

- Nie, spokojnie. - odparła delikatnie. - Kaminari i Hanta pewnie za niedługo się obudzą, więc nie musisz się o to martwić. - dopowiedziała.

Izuku rozluźnił się na słowa ciemnoskórej. Oparł główę o jej wolne ramię, a następnie przymknął powieki. Zamruczał czując ciepło bijące z drugiego ciała, przyciągnął bliżej siebie nogi i uśmiechnął się sennie.

Jednak jego spokój nie potrwał za długo. Mucha latająca przy twarzy żółtowłosego chłopaka, irytowała go coraz to bardziej, a brwi mimowolnie się marszczyły. Zamachnął się w powietrzu jedną ręką. Owad chwilowo odleciał, jednak szybko powrócił, dokuczając przy tym młodemu piratowi. Ten ponownie machnął dłonią, lecz mucha tak jak w wcześniejszym przypadku, po chwili powróciła na miejsce. Zirytowany już całą tą sytuacją, warknął pod nosem, a następnie obydwoma rękoma zamachnął się w górze. Jego ruch był tak intensywny, że hamak, na którym leżał, zagibał się, a sam chłopak runął w dół.

- Agh, ty debilu! - warknął przygnieciony przez ciało młodszego, Sero.

- No i masz towarzystwo. - parskneła obserwując szarpiących się na podłodze piratów. - Dzieci, ale masz.

- Nie będę wybrzydzać. - odparł, na co różowowłosa cicho się zaśmiała.

Długonogi wstał w koca, a następnie udał się w stronę piratów. Stojąc tak nad nimi stwierdzić mógł iż tylko cztery osoby na tym statku były rozgarnięte. Szarpiący czarne włosy Denki wyglądał w tym momencie jak rozzłoszczone dziecko, a Hanta odpychający tego drugiego za twarz, przypominał starszego brata wkurzającego tego młodszego.

Izuku postanowił zainicjować. Rozejrzał się zatem po całym statku, a zauważając wiadro wody leżące na samym końcu okrętu, uśmiechnął się zwycięsko. Wystawił dłoń w tamtą stronę, po czym łatwym ruchem nabrał nieco wody w powietrze. Ciecz szybko poleciała w stronę chłopca, a następnie stanęła tuż przed twarzami piratów. Ci momentalnie od siebie odskoczyli, nie chcąc być mokrym, a zadowolony z efektów książę mórz, pokierował wodę do wiadra.

- Mogłeś go zmoczyć. - zaczął czarnowłosy.

Denki na jego słowa naburmuszył się, a następnie popchnął wyższego od siebie chłopaka. Wyjął spod koca mały flakonik wody, a otwarłszy go, chlapnął cieczą prosto w twarz czarnowłosego.

- O nie, nie będzie tak. - oznajmił z uśmiechem.

Rzucił się na młodszego pirata, po czym złapał za szyjkę flakonu. Denki za to trzymał jego dół, przez co woda znajdująca się wewnątrz, wylewała się dookoła. Ciecz raz leciała na ubrania chłopaka o blond włosach, a raz na tego o czarnych tęczówkach.

Gdy woda się jednak skończyła piraci zaczęli rozglądać się po statku w poszukiwaniu mokrej amunicji. Izuku natomiast zachichotał widząc jak piraci chlapią się wodą.

Po chwili jednak mógł poczuć spływającą z jego włosów ciecz. Odwrócił się zaskoczony do osoby, która spowodowała to zjawisko, a zauważając czerwonowłosego pirata, uśmiechnął się zdeterminowanie. Zdjął z swojego ciała wodę, po czym śmiejąc się cicho pod nosem, chlapnął nią w oficera.

- Wojna! - zakrzyknął głośno żółtooki, zostając sekundę po tym oblany przezroczystą cieczą.

Izuku momentalnie zebrał z podłogi dużą ilość wody, a następnie śmiejąc się wraz z innymi, oblał wszystkich chłopaków wodą. A czemu tylko piratów? Tylko ich, ponieważ jedyna dziewczyna na statku odsypiała właśnie swoją nocną wartę i choć zielonowłosego kusiło jej oblanie to nie uczynił tego.

Ci szybko się zemścili mocząc całe ciało długonogiego. Zimna woda ściekała powoli z brody chłopca na jego stopy, a duży uśmiech, który mu przy tym towarzyszył chyba jeszcze nigdy nie był tak szeroki.

Następnie Kirishima oblał Denkiego. Cały mokry blondyn ruszył biegiem do wiader napełnionych aż po brzegi przezroczystą cieczą, a następnie pobiegł w stronę i tak już mokrego Eijiro.

- Co wy odwalac- przerwał czując zimną wodę na swoim ciele.

Wszyscy momentalnie zastygli w miejscu. Izuku przyłożył do warg dłoń, a Denki upuścił metalowe wiadro. Zaś Kirishima odsunął się o kilka kroków od zdenerwowanego kapitana. Czarnowłosy prawie że się przewrócił o kocyk, a pół-śpiąca Mina uchyliła jedynie delikatnie powieki.

- Ty mały zasrańcu. - warknął wpatrując się w żółtookiego.

Momentalnie ruszył szybkim krokiem w jego stronę, lecz idąc tak, nagle zwolnił. Przymrużył oczy oraz zmarszczył brwi, a następnie złapał się jedną dłonią za głowę. Pokręcił nią kilka razy, ale nie wyglądał jakby mu to jakoś szczególnie pomogło. Kolana ugiął, a na podłodze stanął nierówno.

Poczuł jak kręci mu się w głowie, a świat staje się niewyraźny. Słyszał również głosy swojej załogi oraz czuł dłonie na swoim rozgrzanym ciele. Nie protestował, ponieważ nawet nie miał na to siły.

- Bakubro co się stało? - spytał czerwonowłosy, który przytrzymywał blondyna, aby ten się nie przewrócił.

Katsuki jednak prawie że w ogóle go nie słyszał. Czuł jedynie jak słabnie i widział rozmazaną, lecz i zmartwioną załogę. Widział te cholerne, zielone loki syreny oraz jej zmartwiony wyraz twarzy. Widział również to jak się do niego powoli zbliża oraz jego poruszające się wargi.

Jedyne co jako ostatnie zobaczył to stojącego przed nim chłopca, a czuł jedną parę delikatnych dłoni na jego ręce oraz jedną parę dużych dłoni trzymających jego ciało. Zemdlał nie wiedząc nawet co się dzieję.

- Zabiłem go! Zabiłem kapitana! - krzyknął  zrospaczony blondyn.

- Ogarnij dupę. - warknął czarnowłosy, uderzając niższego w potylice.

- Co mu się stało? - spytał zmartwiony Eijiro. - To nie jest normalne, że on tak po prostu mdleje.

Szmaragdowooki złapał jedną dłonią kapitana za twarz. Przyjrzał się bliżej jego buzi, a następnie zmarszczył brwi.

- Co jest. - wymamrotał pod nosem przyglądając się jego widocznym, nad kościami policzkowymi, żyłami.

Fioletowe kształty na twarzy blondyna były identyczne do tych co miały syrenki gdy chorowały na deni. Kościsty kciuk zielonowłosego szybko wylądował na żyłach kapitana, a następnie przejechał nim po szlaczkach, które powoli zmieniały barwę na szaro-niebieskie.

Przygryzł w zamyśleniu dolną wargę, po czym usadowił palce na jego skroniach. Tak jak przypuszczał były one tej samej temperatury jaką miały syreny, czyli niezwykle zimnej przez mroźne wody morza. Następnie odchylił jego głowę do tyłu, a wzrokiem przejechał po kremowej szyi. Tutaj się akurat zdziwił, ponieważ gdy syreny zawsze chorowały na deni, ich szyję miały identyczne żyły jak na twarzy.

- I co mu jest? Czemu tak wygląda? - spytała cicho dziewczyna, kładąc dłoń na barku szmaragdowookiego.

- Ja. - zaczął, lecz nie skończył. Odsunął się od blondyna, przez co wpadł na Minę. Nie odszedł jednak od niej, ponieważ czując jej suche ciało napierające na te jego czuł się lepiej. - Nie wiem do końca, musiałbym go dokładniej zbadać. - mruknął, wpatrując się tym razem w trzymającego kapitana oficera.

Czerwonowłosy szybko zrozumiał o co chodzi niższemu. Wziął rubinowookiego na plecy i bez zbędnego przedłużania ruszył z nim do kapitańskiej kajuty.

Izuku za to westchnął zmęczony. Potarł swój policzek dłonią, a następnie jednym ruchem dłoni ściągnął z swojego ciała wodę. Wlał ją do wolnego wiadra i spojrzał na pozostałych. Ich ciała również pozbawił wody. Uśmiechnął się do nich mizernie, ponieważ ci mieli naprawdę smutne oraz zmartwione wyrazy twarzy.

Nic więcej nie mówiąc ruszył schodami na górę. Gdy przeszedł już schody poszedł prosto do kajuty kapitana. Idąc tak minął przy okazji Eijiro, którego również pozbawił wody z ubrań. Wodę wylał do morza, a sam wszedł do strefy mieszkalnej blondyna.

Zamknął za sobą drzwi, po czym podszedł do chorego i uklęknął tuż przed jego ciałem.
Żyły na jego twarzy zmieniły już kolor na szaro-niebieski, a szyja dalej pozostała kremowa.

Rozpiął ostrożnie piracki płaszcz. Delikatnie wyjął jedną rękę z rękawa i to samo zrobił z drugą. Przeturlał kapitana na bok, wyjął spod jego ciała płaszcz i ponownie położył go na plecy. Czarne ubranie położył na podłogę, a następnie zajął się lnianą koszulą. I z nią szybko się uporał, dzięki czemu mógł brać się już do pracy.

Wstał z kolan na równe nogi, po czym usiadł na łóżku obok pirata. Przyjrzał się jego ciału, lecz i ono wyglądało dobrze. Położył jedną z dłoni na piersi wyższego, a następnie przejechał nią aż do lewego ramienia, które zostało uszkodzone przez Trytonidę.

- Oh hack. - zbluźnił brzydko, przykładając sobie dłoń do warg.

Rana, która jeszcze niedawno wyglądała dobrze, została cała otoczona szaro-niebieskimi żyłami oraz fioletowymi plamkami. Zielonowłosy zawisnął nad Katsukim, aby móc być bliżej rany. Dotknął ostrożnie wystających żył i przejechał po nich palcami.

Rozejrzał się za jakąś wodą w pobliżu, a zauważając do pół pełny kubek z wodą, szybko wyciągnął ostatnie resztki cieczy. Otoczył przezroczystym płynem ranę nieprzytomnego mężczyzny, po czym skupił się na swojej pracy.

Woda dzięki syreniej mocy sprawiła, że żyły się nieco zmniejszyły, a plamki zniknęły. Izuku odłożył zatem wodę do kubka, a samymi palcami zaczął dotykać rany.

- Hmm, co się. - wymamrotał słabo blondyn.

- Ciii, odpoczywaj. - wyszeptał melodyjnie zielonowłosy. - Ja się wszystkim zajmę kapitanie.

🪷_______________🪷
Rozdział 8

I jak rozdział?

Dziękuję bardzo Tajemniczy_zgred123 za pomysł na temat choroby Katsukiego. Dzięki tobie pisanie będzie łatwiejsze ; )

Kiedy Katsuki zacznie w końcu dobrze traktować Izuku! Miejmy nadzieję, że po tym wydarzeniu zmieni do niego nastawienie. Bo myślę, że to zrobi 😉

Pa, do następnego!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro