Rozdział 8

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Autor Pov*

- Hide, chodź już. Skończyłeś na dzisiaj swoją pracę...

Czarnowłosy mężczyzna ubrany w czarne bojówki i grafitowy podkoszulek spojrzał na swoją towarzyszkę, jednocześnie odkładając cienki materac na stos innych. Oparł się o skrzynię i wbił wzrok elektrycznie błękitnych tęczówek w swoją dziewczynę.

- Gdzie ci się tak śpieszy, Chromia?

- Nigdzie, ale od rana jesteś na nogach. Chyba nawet kolacji ani obiadu nie jadłeś... 

- Nie byłem głodny - mruknął wicelider, jednocześnie przygarniając do siebie swoją partnerkę, gdy ta przysunęła się bliżej do niego.

-Nie byłeś głodny czy tak na prawdę nie chciałeś nikogo widzieć? 

- Może jedno i drugie po trochu?

Po wypowiedzeniu swojej kwestii Ironhide, wbił swoje spojrzenie w bliżej nieokreślony punkt. Chromia uniosła głowę, by mieć lepszy widok na potężnie zbudowanego mężczyznę. Po kilku sekundach szatynka spuściła oczy i  bardziej wtuliła się w potężny tors czarnowłosego właściciela GMC, ale oczywiście nie mogła odpuścić sobie podniesienie koszulki Ironhide'a, która została spuszczona w spodnie. Autobotka zaczęła gładzić partnera po torsie, który podczas pieszczot ciężko westchnął, jakby nie chciał po sobie poznać, że jest mu dobrze. Ku swojemu niezadowoleniu, zbrojmistrz poczuł mrowienie w kroczu.

- Nie myślałeś o założeniu rodziny? - właścicielka granatowego motoru nie zaprzestała pieszczot.

- Myślałem... Chciałbym... Ale to chyba nie najlepsza pora.

- Dlaczego?

- Trwa wojna, Chromia. Jesteśmy ciągle narażeni na ataki... Nie chciałabyś przecież, by nasze dzieci wychowały się w takim momencie, prawda? 

- Dalibyśmy radę... W bazie jest bezpiecznie.

- Nie zawsze, Chromia, nie zawsze... A gdyby któreś z nas nie wróciło? - Ironhide przesunął kciukiem po bladym policzku swojej kobiety, gdy ta ponownie uniosła na niego wzrok.

- Nawet tak nie mów.

- Sama wiesz, jak jest... Wielu naszych obiecywało, a potem nie wróciło... - czarnowłosy Bot westchnął - Ale jeśli wojna będzie się dłużyć... Nie będzie na co czekać. Żyć wiecznie nie będziemy, a i ja się starzeję...

- Nie jesteś stary - szatynka stwierdziła to z rozbawieniem.

W tym czasie Hide nachylił się nad nią i szepnął do ucha:

- Ale z pewnością starszy od ciebie. Mam nadzieję, że to ci nie przeszkadza - złapał w talii partnerkę.

- Ależ skąd panie wiceliderze - przygryzła wargę. 

Czarny GMC podciągnął jej koszulkę, a następnie rozpiął dwoma szybkimi ruchami jej spodnie. Przyglądając się ciału partnerki, Autobot pozwolił, by materiał spodni upadł na ziemię, a jego dłonie znalazły się na pośladkach Chromii. Kobieta wyciągnęła ręce spod koszulki swojego zbrojmistrza i zaplotła je na jego szyi. 

- Widzę, że pani wiceliderowa rozochocona...

- I to bardzo - szepnęła - Pokaż mi, jakim świetnym jesteś strzelcem.

- Dwa razy nie musisz mnie prosić.

Ironhide popchnął Autobotkę w stronę najbliżej znajdującej się ściany, by w następnym momencie muskać swoimi ustami jej usta. Sprawnym ruchem rozpiął granatowy biustonosz Chromii i powoli zaczął bawić się jej piersiami. Jedną dłonią objął jej pierś, podczas gdy do drugiej przybliżył usta. Delikatnie dmuchnął na bliższy sutek, obserwując z zachwytem, jak jeszcze bardziej twardnieje i rośnie. Brązowowłosa zamknęła oczy i wygięła się lekko w tył.

Para znajdująca się w sali była tak bardzo zainteresowana sobą, że nie zauważyła lekko uchylonych drzwi... I widowni znajdującej się zaraz za nimi.  Dino przygarbiony podglądał dwójkę kochanków przez szparę w drzwiach, podczas gdy Sides stał za nim i również starał się, by widzieć jak najlepiej rozgrywaną przed nim scenę. Niebieskie i czerwone Ferrari mieli wielkie oczy, wpatrzone w swojego wicelidera i jego kobietę jak w telewizor z najlepszym pornoskiem na ekranie.

- Kurwa - szepnął pod nosem Mirage obserwując, jak w tym samym momencie właściciel GMC przenosi zabawę na materace. - Ten to szybko przechodzi do konkretów...

- No - zawtórował mu Sideswipe - Szczęściarz...

- Bo? - szpieg odwrócił się do towarzysza, z ciekawością wypisaną na twarzy. 

- Bo na legalu i nikt nie będzie zbyt gadał... Jakbym tak wziął Arcee albo Up to od razu byśmy byli na językach.

- To fakt... Kurwa... Aż mu zazdroszczę...

- Ale ty, patrz jak się wczuli.

- Kurwa, jakby byli sami.

Kąciki ust brata bliźniaka Sunstreaker'a uniosły się do góry, jednocześnie wykrzywiając jego twarz w uśmiechu.

 - Bo oni sądzą, że są sami...  - obydwoje zachichotali - Obstawiamy zakłady? 

- O co?

- Kto pierwszy dojdzie - czerwonowłosy posłał snajperowi szatański uśmieszek.

- Wchodzę w to, o polerowanie zbroi. Stawiam, że to Chromia będzie pierwsza. Wielkość sprzętu Iropnhide'a jest wprost proporcjonalna do wielkości jego działek.

- Sprawdzałeś? - Sides już miał wypalić głośnym śmiechem, ale w porę się powstrzymał - A mi się wydaje, że to Hide będzie pierwszy. Chromia ścisnęła cię kiedyś nogami? Mnie raz, myślałem, że mi głowę urwie. Taka drobna... A to drugi Hide.

- Zakład przyjęty.

Dwójka Ferrari 458 Italy stuknęła sobie żółwika, by następnie wrócić do obserwowania poczynań zbrojmistrza i jego wybranki. Mirage nadal obserwowałby niezrażony czarnowłosego i szatynkę, gdyby nie fakty, że poczuł dodatkowy ucisk na szanownych czterech literkach. Podniósł głowę i chwilę przyglądał się przyjacielowi, a w sumie jego podbródku.

- Sides...

- Hym? - mruknął bliźniak Terroru, spoglądając nadal przez szparę w drzwiach.

- Ale kapucyna będziesz trzepał sam. Ja ci w tym nie mam zamiaru pomagać.

Lekko przerażony Sideswipe jęknął krótkie "okey" w odpowiedzi.

W tym czasie Chromia, ubrana już tylko w dolną część bielizny, leżała na miękkim materacu do skoków wzwyż i patrzyła z iskrami w błękitnych oczach na swojego mężczyznę. Czarnowłosy leżał między nogami swojej ukochanej, oczywiście już wcześniej będąc pozbawiony spodni i koszulki. Na oczach Sideswipe'a oraz Dinona potężny właściciel czarnego GMC pozbawił swojej szatynki  ostatniej części garderoby, sam nie próżnując. Sięgnął do ust Chromii i zaczął smakować pełnych ust kobiety, jednocześnie wsuwając w nią palec. Kompletnie nie obchodziło go, że zaczęli uprawiać seks w sali gimnastycznej. W końcu to pomieszczenie i cały budynek był jak jego własny pokój - zdarzało mu się tu nocować. Ironhide przycisnął otwartą dłoń do łechtaczki Botki, czego następstwem było wicie się szatynki pod swoim czarnowłosym oraz jej krótki okrzyk. Zbrojmistrz poczuł ogromne pożądanie na widok ciepłego żaru swojej partnerki, więc po wymianie kilku słów z przyszłą panią wiceliderową, w końcu zagłębił się w ukochanej. Chromia jęknęła. 

- W porządku? - elektryczno błękitne oczy GMC spojrzały na twarz kobiety znajdującej się pod nim.

- Tak - zaśmiała się Chromia, przy okazji całując ochoczo mężczyznę - Coś ty taki spięty? - delikatnie zaczęła masować ramiona czarnowłosego. Nie spodobał jej się chwilowy wyraz oczu jej ukochanego. Jakby zobaczyła w nim skry strachu - Hide, co jest?

- Jesteś pewna?

- Hide, kochanie, lepiej mów co cię trapi, albo będziesz kończyć ręcznie - zagroziła siostra Arcee.

- Podobam ci się? - nagle wypalił swoje pytanie, by po wzięciu dłuższego oddechu zacząć tłumaczyć - No wiesz... Mimo wszystko jestem starszy od ciebie... I większy...

- Oj ty mój głuptasku - zaśmiała się tym razem właścicielka granatowego motoru - Oczywiście, że mi się podobasz. Kocham cię - pocałowała go namiętnie - A teraz wracamy. Mam straszną ochotę na mojego zbrojmistrza.

W tym czasie nawet niebieskie ferrari poczuł skutki "uboczne" oglądania tego typu scen. Spodnie zrobiły się ciasne, doskonale uwidaczniając wybrzuszenia na kroczu. Sides już od dłuższej chwili zmagał się ze swoim podnieceniem.Ccicho sapnął, gdy bez żadnych skrupułów patrzył jak jego wicelider porusza się w swojej partnerce. Hide najwidoczniej zatracił się w przyjemnym wysiłku, bo nawet on dołączył do pojękującej Chromii. Czerwone ferrari po chwili namysłu wsunął swoją dłoń do spodni, by ulżyć swoim cierpieniom, gdy ktoś stanął za nim i Dinem. 

- Buu~!  

Dwa przerażone ferrari nagle wpadły do sali gimnastycznej, od razu zwracając tym uwagę pary. Ironhide na widok dwóch młodych żołnierzy oraz wręcz znienawidzonego, drugiego zbrojmistrza - Hound'a, krew się w nim zagotowała i chciał wrąbać im wszystkim, nie ważne, że był nagi. Podciągnął się bardziej na łokcie i już miał wstać, gdy poczuł szarpnięcie na swoim przyrodzeniu. Zawarczał, by oznajmić w ten sposób Chromii, że ta musi puścić go i dać mu wyżyć się na Hound'zie, ale czując, że nadal nie może wstać z szatynki, spojrzał w dół. Ku jego zdumieniu przerażona Chromia nie trzymała go, a jego penis nie opuścił wnętrza nagiej kochanki wicelidera.

- Kurwa mać - zaklął, gdy tylko zorientował się, że zakleszczył się w partnerce. Zielony, gruby Wrecker wypalił głośniejszym śmiechem.

- Co? Czyżby wielki Hide nie mógł wstać? 

*Ratchet Pov*

- Ale... Ale... Ale Ratchet! Nic się nie stało! Nic mi nie jest! - krzyknęła, a raczej głośno jęknęła brązowowłosa siostra Optimusa,  którą ponownie byłem zmuszony przebadać tego dnia. Lepiej, że akurat jakimś PRZYPADKIEM znowu trafiła nieprzytomna na mój oddział przyniesiona przez Sunstreaker'a. No i była w samej bieliźnie - Ale to z winy Sunny'ego! Gdyby mnie tak nie dociskał do ściany i nie obmacywał to byłoby dobrze! 

Poprawiłem rękawy koszuli, jednocześnie obserwując twarz Tiny.

- Skąd! Ale zachowanie przez ciebie opisane nie pasuje do Sunstreaker'a. Chyba, że rozmawiamy o złym Bliźniaku Terroru.

- Ale ja też nie posądzałam go o tak chamskie zachowanie... Ten dupek wszedł mi do pokoju - dziewczyna zacisnęła zęby na wardze, jednocześnie cicho warcząc. 

- To dlaczego nie zamykasz drzwi? - nie wiem czy byłem bardziej wściekły, że Tina znowu zemdlała czy zirytowany jej głupotą - Słuchaj - zmusiłem się do korzystania z spokojnego tonu - Niech no któremuś odbije, a nie będzie myślał kim jesteś i tak dalej...

- Zapomniałam... Cholera, zapomniałam! Byłam wykończona po treningu z Hide'm i od razu wpakowałam się pod prysznic... Nosz każdemu może się coś takiego zdarzyć! 

Westchnąłem głośno, jednocześnie próbując zachować spokój. Tina jak zwykle robiła głupie błędy, a to dlatego, że była kąpana w gorącej wodzie i chciała wszystko robić "na już". Nie wiem jakim cudem ta mała potrafiła tak długo utrzymać się przy życiu. Chyba będzie swoim umiejętnością i jako-takim instynktem przetrwania.

- Pozostawię to bez komentarza. 

- A tym bardziej co by mi zrobili? - prychnęła właścicielka fioletowego Camaro. A ja miałem ochotę jej wrąbać. Kluczem francuskim. Tak mocno.

- Czy ty się na prawdę nie domyślasz? 

- Nic by mi takiego nie zrobili - mocniej zacisnęła zęby z lekką złością, że mogłem zasugerować jej coś takiego.

- Jesteś pewna? Bo ja absolutnie nie. Żaden z nich prawdopodobnie święty nie jest i gdyby nadarzyła się okazja, by wykorzystać cię, żeby tylko zaspokoić swoje żądzę to na pewna zrobiliby to - podałem Botce swoją kurtkę, by otuliła się nią - Musisz być tego świadoma, Tina. Facet jak ma okazję to myśli jądrami. 

- Wiem o tym. Zbyt dobrze - mruknęła cicho, jednocześnie bardziej się okrywając kurtką, jakby próbowała się ukryć z wstydu przed moim wzrokiem.

- Możesz iść i w końcu zacznij na siebie uważać.

- Przecież uważam...

Odwróciłem się plecami do dziewczyny, by w następnej chwili podejść do umywalki zamontowanej w kącie pomieszczenia. Obok metaliczno-szarej umywalki, przymontowany do ściany był biały dozownik mydła. Podciągnąłem rękawy koszuli i odkręciłem wodę. 

- Nie widzę tego - na dłonie nałożyłem trochę mydła o silnym zapachu owoców bananowca - I nie, nie potrzebuję okularów.

- To był tylko jednorazowy wypadek.

- Aż w końcu się zdarzy, że ten jednorazowy wypadek powtórzy się kilka razy, a potem będzie płacz - nie przerywając wywodu spieniłem kremową substancję  i równomiernie rozprowadziłem ją na dłoniach, aby po chwili ją spłukać.

- Nie dam się zdominować - mruknęła pod nosem Tina.

- Jak ty nic nie rozumiesz... Nie chodzi o zdominowanie. Kiedy taki napaleniec cię złapie, to choć jesteś bardzo silna, w to nie wątpię, to nie dasz mu rady - wytarłem dłonie ręcznikiem papierowym, a następnie jego resztki wrzuciłem do kosza. Trochę żal zrobiło mi się dziewczyny, której najwidoczniej zrobiło się dość głupio. Tina może i była uosobieniem niezbyt miłych cech charakteru, takich jak egoizm czy agresja, ale nie można było w pełni winić jej za to. Była taka z oczywistych powodów, próbowała wznieść wokół siebie mur i nikogo nie wpuszczać. Jej Iskra została nadszarpnięta przez toczącą się wojnę i jej skutki - Idź już. Wystarczająco się dzisiaj naużerałem. Nie dość, że ty ledwo wyszłaś i wróciłaś, to jeszcze Chromia i Ironhide...

- Gdyby Sunny mnie nie ruszał to nie zemdlałabym - utrzymywała przy swoim dwudziestojednolatka. 

- To miej do niego pretensje... A zresztą... Co ja się będę produkował, do was obojga to jak grochem o ścianę.

- Nie porównuj nas - oburzyła się młodsza siostra Optimusa. 

- Nie porównuję. Wy różnicie się tylko płcią, a tak to nie ma tu nic do porównywania.

- Nie prawda - syknęła.

- Tina! Wyjdź już i nie drażnij mnie! 

- Nie krzycz.

- Idź - wskazałem jej wyjście.

- Jak możesz mnie wywalać? Twoją ulubioną...

- Tina - zakryłem twarz dłońmi - Błagam cię, chociaż ty nie doprowadzaj mnie do białej gorączki.

- Ale ja nie mam już nic dzisiaj do zrobienia...

- Idź do Optimusa... Ja nie mam żadnych pomysłów, ani nic co mógłbym ci zlecić.

Po usłyszeniu tych słów Tina wyszła z mojego oddziału, by najpewniej wrócić do pokoju i ubrać się. Przynajmniej czeka na mnie chwila spokoju... Zająłem się segregowaniem kilku pojemników z lekarstwami, bo znowu jak wpadli żołnierze to zabrali to co potrzebowali, ale jak zwykle posprzątać nie ma kto! Wszystko na mojej głowie...
Kiedy miałem już wszystko prawie poukładane w szklanej gablocie, gdy drzwi prowadzące na mój oddział otwarły się ponownie tego dnia. Najpierw wysunęła się blond czupryna, a następnie właściciel tych włosów - Sunstreaker.  

- Co znowu?! Jasna cholera, nawet chwili spokoju! 

- Gdzie dziewczyna? - mruknął niezrażony blondyn, stając przede mną. 

- Poszła. Do Optimusa ją wysłałem.

- Serio? Teraz? 

W tęczówkach Bliźniaka Terroru pojawiły się iskry irytacji. 

- Jakiś problem? 

- Aktualnie potrzebuję dziewczyny.

Zmarszczyłem brwi, przy okazji zaprzestając układania fiolek z lekarstwami na półkach. 

- Potrzebujesz dziewczyny, czy Tiny konkretnie? Zdecyduj się.

- Jeden czort - chłopak machnął dłonią, opierając się plecami o ścianę. 

- No właśnie nie. To zabrzmiało jakbyś potrzebował na już partnerki...

- Porąbało cię? Chce się coś od niej dowiedzieć.

- Ty wiesz, że jak nie powie ci tego z własnej woli to ją do tego nie zmusisz?

- Przekonamy się. Mam swoje sposoby...

Spiorunowałem wzrokiem Sunstreaker'a, ponieważ powoli miałem dość tego pieprzonego dnia. Wszystko, kurwa, co najgorsze musiało trafiać na mój oddział. Jakby Primus chciał bym komuś w końcu przypierdolił. 

- A niech tylko znowu do mnie trafi, a własnoręcznie i gołymi rękami cię wykastruję.

Sunstreaker skwitował moje słowa cichym parsknięciem i kpiącym uśmiechem.

- Jasne... Nie moja wina, że mdleje.

- Żebyś ty wiedział - pokręciłem głową i przyszczypałem czubek nosa.

- O czym?

- Tajne przez poufne. Nie mam uprawnień do podawania tej informacji nieupoważnionym. Rozkaz Optimusa.

Ten rozkaz zaczął działać jeszcze na Cybertronie. Prawdę na ten temat wiedziałem tylko ja, Ironhide, Optimus, poniekąd Red Alert, no i oczywiście Tina. 

- Mów - właściciel żółtego Ferrari 458 Italy zawarczał.

- Nie mogę.

- Czemu?

- No przecież powiedziałem, że mam zabronione przez Optimusa! 

- Czemu to takie "ważne i tajemnicze"? - drążył Sunny.

- Bo gdybyś przeżył to co ona, sam byś nie chciał, aby wszyscy o tym wiedzieli.

- A co niby przeżyła? Złamany paznokieć?

- Sunstreaker! Czy ty na prawdę musisz być taki uparty i... Ironizować wszystko?!Czy to do ciebie nie dociera?! Skoro jest tak tajne, to znaczy, że nie jest to błahostka! 

Tina nie z byle powodu, nie chciałaby wychodzić z swojej kwatery tygodniami... I nie z byle powodu płakałaby...

- A ja chcę wiedzieć o co chodzi. Widziałem bliznę...

- To, że chcesz, nie znaczy, ze możesz. Nie jesteś pępkiem świata, Sunny! - blondyn warknął na ten skrót, ale nie zwróciłem na to uwagi. Byłem cholernie zirytowany - A skoro widziałeś bliznę, to zacznij się domyślać. Ode mnie się tego nie dowiesz, choćbyś mnie miał irytować do końca mojego życia. A jeśli nie odpuścisz, to mogę zgłosić to Optimusowi, że wpierdalasz się w nie swoje sprawy.

- Jasne... I tak dowiem się o co chodzi... 

- Powodzenia.

*Ironhide Pov*

Mogłem tylko pomarzyć, że wpierdolę temu sukinsynowi. Stał i śmiał się, a ja nie mogłem nic zrobić. I jeszcze te dwie sieroty, które stały przy drzwiach i nie wiedziały, co zrobić. Co oni w ogóle tam robili?!

Najgorsze w tym wszystkim było to, że to Chromia była najbardziej poszkodowana. Miałem już gdzieś, co może myśleć o mnie Hound, liczyły się te zaszklone oczy, przez które Iskra mi pękała. Rozpaczliwie próbowała nas uwolnić, a jednocześnie starając się nie pokazywać swojego nagiego ciała. Byliśmy za daleko naszych ubrań, abym mógł coś jej podać, żeby chociaż zakryła piersi, dlatego objąłem ją i przycisnąłem do siebie. Ona owinęła ręce wokół mojej szyi i schowała przy niej mokrą od łez twarz.

- Zrób coś. - usłyszałem cichutki głosik.

- Owiń nogi na moim pasie. - powiedziałem spokojnie, chociaż wściekłość chciała mnie rozerwać od środka.

Szatynka wykonała moje polecenie, dzięki czemu mogłem usiąść. Nie było to miłe doświadczenie przez ciągnięcie jakie poczułem w kroczu, a i Chromia jęknęła. Na miarę możliwości odwróciłem głowę i krzyknąłem do Sides'a i Mirage'a, aby pobiegli po Ratcheta. Rzuciłem jeszcze okiem na grubasa, który z powodu śmiechu musiał oprzeć się o ścianę. Mimowolnie zacisnęły mi się pięści, ale kiedy poczułem gorące łzy na skórze, całą uwagę skupiłem na dziewczynie, która próbowała zniknąć w moim objęciu.

- Ale wiesz co ci powiem, Hide?! - zawołał za nami właściciel wielkiego wozu wojskowego. - Nawet się tobie nie dziwię! Na taki kąsek to też miałbym ochotę w każdym miejscu!

Zacisnąłem zęby, nie chcąc się zniżać do jego poziomu. Próbowałem tego nie słuchać i chyba wychodziło mi to lepiej, niż mojej dziewczynie. Ona słuchała cały czas i z tego wszystkiego coraz mocniej wbijała paznokcie w moje plecy.

Ratchet na wstępie zaczął psioczyć, ale nie zwróciłem na to większej uwagi. Najpierw wygnał zbrojmistrza z sali, a potem zajął się nami. Oczywiście opierdolił nas, że uprawiamy seks w takim miejscu, gdzie każdy może wejść, ale widząc, że im bardziej drąży, tym Chromia bardziej płacze, odpuścił. Kazał mi się położyć na plecach, a brązowowłosej na tyle, ile mogła wypiąć pośladki. Krzywiła się i pojękiwała, kiedy starszy mężczyzna obmacywał jej miejsca intymne orientując się w sytuacji. W końcu też wbił igłę od strzykawki wypełnionej środkiem rozkurczowym. Dziewczyna cicho pisnęła uderzając kolanami moje boki.

- Po krzyku. - zakomunikował Ratchet.

Środek działał bardzo szybko. Już chwilę po tym, jak lekarz zrobił swoje Chromia ostrożnie podniosła się, a kiedy poczuła, że jej kobiecość nie jest już wypełniana, poderwała się i usiadła obok, plecami do starszego mężczyzny i nachyliła się obejmując się rękami chcąc się jakoś zasłonić. Ja w tym czasie podniosłem się i podciągnąłem na dupę bokserki i spodnie, o których całkowite ściągnięcie nie postarałem się wcześniej. Szybko pozbierałem resztę naszych ubrań i przyniosłem dziewczynie, którą próbował pocieszyć medyk. Ona jednak odwracała od niego głowę, a kiedy przyniosłem nasze rzeczy, złapała pierwszą lepszą koszulkę i ubrała ją, nie przejmując się, że była to moja przepocona koszulka, odwrócona na lewo i, że ubrała ją tyłem na przód. Wyszukała swoje majtki i szybko nimi się zakryła. Nie odzywając się, wziąłem ją na ręce i wraz z Ratchetem wyszliśmy. Widać było po tym starym zrzędzie, że chciałby mi jeszcze nagadać, ale ze względu na Autobotkę trzymał język za zębami.

Zaniosłem ją do jej i jej sióstr kwatery, znosząc po drodze ciekawskie, czasami drwiące spojrzenia innych żołnierzy. Wiadomość o naszych wybrykach rozniosła się szybciej, niż sądziłem. Drzwi pokoju były otwarte, chociaż w środku nikogo nie było. Położyłem dziewczynę na jej łóżku i przykryłem, po czym usiadłem na krawędzi. Odgarnąłem z jej twarzy jej krótkie, miękkie włosy i ucałowałem w kącik ust.

- Ironhide. - odezwała się odwracając buźkę w moją stronę. - Postaraj się go nie zabić, ok?

Uśmiechnąłem się rozbawiony.

- Ok. - powiedziałem, a ona złożyła delikatny pocałunek na moich ustach.

Potem to jakoś samo wyszło, że przez chwilę nie mogliśmy się od siebie oderwać.

- Nadrobimy to. - powiedziałem i wyłączyłem holoformę.

Transformowałem przyprawiając jednocześnie kilku żołnierzy o zawał. Wyszedłem z hangaru i rozejrzałem się zastanawiając jednocześnie, gdzie mógłbym znaleźć tego skurwysyna. Nie musiałem się wysilać, gdyż stał niedaleko i gadał, głośno się przy tym śmiejąc, z resztą Wreckerów. Gdy tylko mnie zobaczyli, podnieśli głosy już wiedząc, co się szykuje.

Zacisnąłem pięści, kiedy Hound w postaci robota ruszył w moją stronę. Gdy byliśmy wystarczająco blisko zamachnął się, ale zablokowałem go i sam przyładowałem mu z prawego sierpowego, aż się zachwiał. Potem lewy i znowu prawy, ale już następny zdołał zablokować i przyłożyć mi. Złapałem go i załadowałem z haka, a ten runął na ziemię. Był jednak na tyle rozumny, że mnie podciął. Runąłem obok niego, a on przycisnął mnie do ziemi. Zamroczyło mnie od kilku uderzeń, ale to mi nie przeszkodziło w załadowaniu mi z główki. Zachwiał się i zepchnąłem go z siebie. Obaj zaczęliśmy się podnosić, ale tym razem on był szybszy, złapał mnie za kark i przyjebał mi kilka razy z kalana w brzuch. Złapałem go w pasie i pchając go zwaliłem się razem z nim na asfalt. Karku jednak mojego nie puścił i ładował mi serię pięści w bok. W odwecie kilka razy wpakowałem mu kolano między nogi. Wtedy puścił, a ja dopadłem do jego komory, złapałem za części, podniosłem i trzasnąłem jego głową o ziemię i tak kilka razy. Tłukłbym go tak nie wiadomo jak długo, gdyby nie Prime, który kopem zrzucił mnie z niego. Pozbierałem się i w amoku ruszyłem na Optimusa. On jednym zamachem prawie mnie znokautował. Ledwo się podniosłem, a poczułem silny uciski na szyi. Wściekły uderzałem Prime'a w ręce, ale on nie popuszczał.

- Spokój. - warknął.

Niechętnie, ale przestałem się szarpać i dopiero wtedy uścisk zniknął. Hound w tym czasie podniósł się i podszedł do lidera.

- Aż tak bardzo cię duma zabolała, Ironhide? - zakpił zielony zbrojmistrz.

Tylko silna ręka powstrzymała mnie od rzucenia się na niego.

- Spokój, powiedziałem. - powtórzył Optimus. - Inaczej obaj do aresztu. - popatrzył po nas wściekłą optyką.

- On zaczął. - bąknął grubas.

- Ja?! To ty żeś...! - przerwała mi ręka lidera zaciskająca mi się na mojej szczęce, Hound nie był w lepszej sytuacji. - Nie chodzi o mnie, tylko o Chromię! - wydusiłem.

- Nie było by tego, gdybyście nie kochali się w nieodpowiednich miejscach! Sami jesteście sobie winni. A ty Hound, nie miałeś prawa rozgadywać o tym wszystkim wokół!

Puścił nas i rozkazał biegać wokół bazy NEST do odwołania. Myślałem, że go ukatrupię, ale w sumie... Miał rację. I chyba lepiej trochę pobiegać, niż zostać zawieszonym.

- Pizda - syknął zielony zbrojmistrz, gdy minęliśmy się.

- Chuj - odbiłem piłeczkę.

No, Hide, zbieraj "komplementy" dla Hound'a. Przed nami jeszcze kilkadziesiąt takich rundek.

*Tina Pov*

Stuknęłam dłonią zaciśniętą w pięść dwa razy zanim popchnęłam ciemne drzwi prowadzące do pokoju Sióstr Arcee. W pokoju świeciła się nie najmocniejsza żarówka dająca ciepłe światło, dzięki któremu pokój wydawał się się jeszcze przytulniejszy. Z reguły panował tam lekki bałagan, mnóstwo potrzebnych i niepotrzebnych do życia drobiazgów walało się na półkach i szafkach, łóżka trzech sióstr rzadko były zaścielone, a w szafach często panował chaos, przez który strach było otworzyć drzwi wielkich mebli. Jednak, mimo tego drobnego bajzlu, w ich pokoju można było się odnaleźć.

- Hej. - powiedziałam ściszonym głosem, jakby ten miał zniszczyć tę miłą atmosferę, po czym wśliznęłam się do pokoju.

- Hejka. - odezwała się Flare Up.

- Cześć. - usłyszałam Arcee.

Jak najciszej potrafiłam zamknęłam drzwi, odwróciłam w stronę dziewczyn i zauważyłam machającą do mnie Chromię.

- Co robi... - chciałam zapytać, ale w oczy rzuciła mi się ta przeklęta masa, przez którą rano miałam nieprzyjemności w postaci Sunstreakera, która śmiała spać na łóżku właścicielki granatowego motoru. - cie... - dokończyłam, zastanawiając się już nad opuszczeniem pomieszczenia.

Kiedy udało mi się oderwać oczy od Ironhide'a, natrafiłam na spojrzenie Chromii. Cholera! Że też oni muszą być razem! Nie mogła wybrać sobie kogoś, kogo bardziej toleruję?!

- Aaa... No nic ciekawego... - westchnęła Flare Up przyglądając się efektom maltretowania swoich paznokci pilniczkiem.

- Co ten cioł tu robi? - nie wytrzymałam i zapytałam wskazując na wicelidera palcem, jak małe dziecko.

- Kto? Ironhide? - Up aż podniosła głowę znad swoich palców.

- Nie. Generał Monshower... - warknęłam wywracając oczami. - A kto inny? - zapytałam rozkładając ręce.

- Optimus go dzisiaj za karę wymęczył. Przyszedł się przytulić i zasnął. - odpowiedziała Chromia nawet nie racząc się podnieść i przestać przytulać się do tego bałwana.

- No nareszcie... Karma jednak do niego wraca... - prychnęłam cicho pod nosem, ale nie umknęło to uszom Arcee.

- Co takiego zrobił?

- Najpierw mi załatwił głupi trening z Sunstreakerem, a potem kazał robić pompki! - krzyknęłam szeptem.

- I co w tym złego?

- Siedział mi grzbiecie, kiedy te pompki robiłam! Wiesz jak to jest, nosić ponad stu kilowego faceta na plecach?! Chyba nie!

- Pff... Norma. - wzruszyła ramionami dziewczyna ubrana w zielony podkoszulek, która wciąż uparcie nadawała swoim paznokciom owalnego kształtu.

- Ja sądzę, że trochę niesłusznie został ukarany. - wypowiedziała się prawdopodobnie przyszła wiceliderowa.

- Norma byłaby... Gdybym z tym głupim Kanarkiem nie musiała przebywać. - fuknęłam.

- A daj mu już spokój. Lubi cię, tylko nawet przed sobą nie chce tego przyznać. - powiedziała Flare podnosząc się znad swojej pracy, po czym napiła się jakiegoś napoju, który miała w kubku postawionym na jej biurku.

- Nie. Nie lubimy się, nienawidzimy.

- Tina... Ja wiem co mówię... - uśmiechnęła się jakby trochę złośliwie.

- Nie byłabym taka pewna... - powiedziałam krzyżując ręce na piersi.

- Ciii... Każdy może się pomylić. Dino to nie wypał. - podskoczyła na fotelu ożywiona, domyślając się, że chodzi mi o jej nieudany związek z Dino.

- Twoja teoria o mnie i Sunny'm też. - uśmiechnęłam się triumfująco, a w odpowiedzi otrzymałam środkowy palec.

- Ja wiem swoje. - powiedziała niezrażona.

- Wisz, gdzie możesz sobie wsadzić ten palec?

- Oczywiście - zaćwierkała rozbawiona właścicielka zielonego motocykla - Do cipki i zrobić doskonałą palcówkę - na twarzy, wypowiadającej się Botki, pojawił się głupi uśmiech.

Zmarszczyłam niechętna nos i wręcz zebrało mi się na wymioty. Kompletnie nie rozumiem jakim cudem może sądzić, że zabawa sama z sobą... Z kimkolwiek może być świetna. Pomimo mojego wieku, aż mi się chce wrzeszczeć słysząc takie pomysły. Albo przynajmniej dość mocno przywalić takiej osobie.

- Tylko się nie pozabijajcie - pouczyła nas Arcee - Nie chce mi się po was sprzątać - przypomniała nam, że po ostatniej takiej bójce Lennox musiał prosić o kupienie nowych mebli do pokoju sióstr i odmalowanie pokrwawionych ścian. Gdy już zdarzy się w tym pomieszczeniu bójka, to nie ma litości... 

- Jak chcecie się lać to poza pokojem - wtrąciła swoje trzy grosze Chromia - Jeszcze mi Hide'a obudzicie.

- Luz... Ja jeszcze po nim nie skacze tylko ze względu na ciebie.

- Co ty do niego masz?

- Wkurwia mnie - wzruszyłam obojętnie ramionami - Ironhide jest... Na twoim miejscu ja bym go już dawno udusiła.

- Gusta i guściki - Autobotka uśmiechnęła się i bardziej przytuliła do czarnowłosego zastępcy mojego brata - A to, że jest wredny dla ciebie... Odpłaca się pięknym za nadobne... Gdy jest ze mną to zachowuje się inaczej.

- Ta. Raczej robi za grzejnik z tą swoją masą - zakpiłam.

Up zaśmiała się cicho, jednocześnie znowu kontynuując piłowanie paznokci. Nie wiem czemu tak się pastwi nad nimi. Szybko spojrzałam na swoje dłonie - krótkie, ale połamane przy końcówkach paznokcie. Dobra, chyba i moim przydałaby się krótka pielęgnacja.

- Tina? Myślimy o tej samej masie? - szatynka zapytała podejrzliwie.

- Ja tam nie wiem o czym myślisz.

- To inaczej. To ty dzisiaj zaczęłaś temat tłuszczu?

- Może? - wzruszyłam ponownie ramionami i bardziej oparłam się ramieniem o ścianę, czego efektem było podwinięcie przez Chromię koszulki śpiącego Ironhide'a.

- Gdzie ty to widzisz? Ma może trochę więcej, ale gruby nie jest - opierniczyła mnie partnerka GMC - A potem się dziwię, skąd te durne pytania mu się biorą...

- Jakie pytania?

- Aaa... Zapytał czy napewno podoba mi się...

- Jak dziecko - skwitowałam.

- Faceci zawsze byli i będą dziećmi - wyrwała się FlageUp.

- Tylko, że Hide obawia się, że mam w naszym związku jakiś interes. Że jest mi on do czegoś potrzebny, a nie, że naprawdę go kocham.

- Nie wnikam - od razu zaznaczyłam, by potem nie być powierniczką dla tajemnic którejś z sióstr Arcee. A te na bank miały takich nie mało, jeśli chodzi o chłopaków.

Zaczęłam przyglądać się szatynce, która rozanielona zaczęła gładzić ramię śpiącego wicelidera i tulić się do niego.

- No co? - zapytała kobieta, której intensywnie się przyglądałam.

- Nic.

- No przecież widzę. Jakbym mi się dziwiła, albo coś w tym stylu.

- Porównuje...

- Do?

Zacisnęłam usta, jednocześnie czując przebudzający się w klatce piersiowej mrok.

- Nieistotne.

- Może i tak, ale widzę, że coś jest na rzeczy.

Ponownie do naszej rozmowy wtryniła się Cee:

- Odnoszę wrażenie, że nigdy nie byłaś w związku partnerskim, Tina. Tak, więc dziwię się, że porównujesz.

- Może nie wiesz dużo rzeczy o mnie? - mimowolnie zawarczałam. Przecież On zawsze mówił, że to partnerstwo...

- Nie powiedziałam, że wiem dużo - broniła się Arcee.

- Tylko, że ma takie wrażenie - dołączyła szatynka.

- A ja mam wrażenie, że Tina jest o coś zazdrosna - palnęła nagle kobieta w zielonej koszulce, aż mi się słabo zrobiło. Nie jestem zazdrosna!

W pokoju zaponowało milczenie.

Po chwili moje postanowienie o braku zaciekawienia parą upadło, gdy dalej przyglądałam się opiekuńczości Chromii dla potężnego Ironhide'a. Usiadłam na jednym z łóżek sióstr.

- Wiesz co? Może ja się jednak tobie dziwię.

- O co? - zapytała właścicielka granatowego motoru.

- O związek z Hide'm. Nie męczy cię to?

- Nie. Czemu? Są to oczywiście obowiązki i wyrzeczenia, ale jest w tym coś... Więcej.

- Więcej? Niby co?

- Ciężko mi wyjaśnić... To nie jest tylko dawanie dupy, kiedy mi, albo jemu - stuknęła lekko w ramię partnera - się zachce. Współżycie jest tego elementem, ale ważniejsze jest uczucie do drugiej osoby. Silna więź, wrażenie, że bez tej osoby nie możesz żyć.

Nagle poczułam się taka mała. Przytłoczona swoimi uczuciami. Taka... Żałosna. A ucisk w piersi i pochłaniający mnie mrok zwiększał to uczucie beznadziei.

- Wiesz co? Współczuję ci... Tego - wskazałam na nią i Hide'a, by następnie szybko ruszyć do drzwi.

Flage Up i Arcee już wstawały, by chronić swoją siostrę, ale ten zamiar przerwały im donośne słowa szatynki.

- Spokojnie. Nawet ona zrozumie to wszystko. I to niedługo...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro