Rozdział 18

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Zapominając o tym co się wczoraj stało, biegłam co sił w nogach, ciężko dysząc. Co ten idiota sobie myślał?! Że zrobi mi zdjęcie i będzie miał spokój?! O, nie! Ja nie odpuszczę! Albo usunie to zdjęcie, a jeśli nie, już nie będzie miał telefonu. Chris i reszta byli w szkole. Natomiast ja biegłam za Arronem. Byliśmy coraz bliżej jeziora. Schowałam się za drzewem. Nie wyczuł mnie, bo był tak bardzo zmęczony.

- O tak! Mam jej zdjęcie! Ha, ha, ha!

Byłam tak wkurzona, że nie czekając dłużej rzuciłam się na niego z krzykiem. Chłopak nie wiedział co się dzieje, więc stał bez czynnie, a ja w tym czasie wepchnęłam go do jeziora. Wynurzył się szybko, pociągnął mnie za nogę i wpadłam razem z nim.

- Za co?

- Za zdjęcie.

- I tak je mam.

- Nie masz.- wyciągnęłam jego zepsuty już telefon i rzuciłam w krzaki.

- I tak miałem wymienić...

- Zimno. Ciekawe co powiedzą na to nauczyciele.

- Pewnie nic. Ja lubię takie akcje.

- Ja niekoniecznie...

ARRON

Widząc, że dziewczyna nie ma już sił, chwyciłem ją w biodrach. Teraz mi było ciężko. Odłożyłem ją na brzeg i sam wyszedłem, cały mokry z wody.

- Dzięki...- mruknęła.

Szliśmy w stronę szkoły. Klepnąłem ją w plecy, by dodać jej otuchy. Może jednak będziemy mieli kłopoty, ale na prawdę w to wątpię...

Kate

Weszliśmy do szkoły. Oboje ruszyliśmy w stronę Briana, Chrisa i Alana. Patrzyli na nas dziwnie.

- Coś nie tak?- syknął Arron.

- Co wam się stało?- spytał Alan.

- Mieliśmy sprawę do załatwienia...- wyprzedziłam Arrona.

- Kate do domu.

Opuściłam z Chrisem budynek.

- Tak naprawdę co ty zrobiłaś?

- Ten idiota zrobił mi zdjęcie!- wyrzuciłam z siebie- Więc musiałam mu to zdjęcie usunąć.

Weszliśmy do chatki.

- Przez tydzień żadnego jeziora.- rozkazał.

- Nie wiem jak to wytrzymam... Zrób mi coś do jedzenia...

Chris robił obiad, a ja poszłam się myć. Ubranie wrzuciłam do pralki. Przebrałam się w piżamę, bo nie miałam zamiaru gdzieś wychodzić. Poszłam do kuchni.

- Czemu jesteś w piżamie?

- A czemu nie?

Zjadłam to co mi zrobił i położyłam się na kanapie. On usiadł koło mnie.

- Pocałuj mnie...- powiedział zmysłowo.

- Zastanów się dwa razy zanim coś powiesz...

- Pocałuj mnie z języczkiem?

- Chris...

Oczywiście spełniłam jego życzenie, na co się bardzo zdziwił. Kiedy się oderwaliśmy spytał:

- Od kiedy jesteś taka chętna do dawania buziaków?

- Od nigdy. Po prostu chcę, żebyś dał mi trochę spokoju. Jestem zmęczona...

- Dobra. Ja idę na polowanie, zostawiam cię zamkniętą w domu. Jak coś wyskocz przez okno.

- Dobra. Pa

- Raczej dobranoc, skarbie.

Wyszedł, przekręcił kluczyk w drzwiach, a ja zasnęłam...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro