Rozdział 25

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

- Chris co się stało?- spytałam.

- Nie nic, tylko ta kobieta mi kogoś przypomina...

- Ej, będziecie rozmawiać później, bo ktoś puka...- oświadczył Arron.

- A pan leń nie umie podejść i otworzyć?- spytałam.

- Nie. Niestety jeszcze nie nauczył się chodzić...

Leniwie otworzyłam drzwi, zobaczyłam jakiegoś pana.

- Dzień dobry... W czymś pomóc?

- Tak... Szukam niejakiej panny Kate...

- To ja...- przerzucił mnie przez ramię, zamknął drzwi i biegł.

- Co pan robi?!- wrzeszczałam.- Pomocy!- ujrzałam Chrisa.

- Kate!- w tej chwili napadły go inne wilkołaki.- Jeszcze po ciebie wrócę!- krzyknął walcząc z nimi. Pomagał mu Arron...

Zatrzymaliśmy się w jakimś zamku?

- Niech pan mnie puszcza!- do sali weszła ta sama kobieta z łąki.

- Co ty robisz?!- krzyknęła.- To niewinna dziewczyna! Puszczaj ją!- mężczyzna posłusznie się odsunął. Kobieta podeszła do mnie i uspokoiła.- Nie bój się już dobrze...

Ale ja nie czułam się dobrze w ich towarzystwie, więc kopnęłam ją w nogę.

- Uspokój się nic ci nie zrobię...

Po obiedzie. Jadłam w jej towarzystwie, bo mnie zaprosiła. Spacerowałyśmy po ogrodzie. Przepiękne kwiaty, nie ma płotu, już wiedziałam jak ucieknę...

- Proszę pani! Tam jest jakiś wilkołak!- krzyknęłam, na co kobieta się odwróciła, a ja zaczęłam uciekać.

 Ona tylko popatrzyła w moją stronę. Nic nie robiła. Stała bezczynnie. I w tym momencie złapały mnie straże. Jasne! O tym nie pomyślałam. Nie ma płotu, bo jest ochrona! Super! Co teraz ze mną będzie?! Wtrącili mnie do jakiegoś pokoju.  Był bardzo pięknie urządzony. I to mają być lochy?! Ja tu przez okno nawet wyskoczę! Wyjrzałam, za wysoko. Czy jestem jakąś księżniczką, żebym w wieży siedziała? Sama w pięknym pokoju, nie byłam zamknięta, ale nie znałam budynku, a dokładniej jakiegoś zamku!

~ Romeo i Julia, co?

- Błagam cię...

~ Tylko, że Romeo na razie nie ma czasu...

- Cicho...

Usiadłam na łóżku. Do pokoju weszła jakaś pani i pociągnęła mnie za rękę.

- Alfa chce się z tobą widzieć...

Alfa?! Alfa?! Jaka znowu alfa, jakiś przywódca watahy, a może jego synek?! Weszłam do ogromnej sali i zobaczyłam przystojnego chłopaka. 

~ Nie podoba mi się to...- warczała moja wilczyca.

- Alfo przepraszam, że tak brzydko ubrana, ale dopiero przyszła.- Byłam ubrana w bluzkę moro, czarne getry, i buty sportowe...

- Ja tu nie przyszłam!- warknęłam- Zostałam porwana!

- Chcę ci przedstawić mojego syna. Szuka partnerki...- dodał.

- A ja nie szukam partnera!

Zaczęłam biec przed siebie, bo drzwi były otwarte. Tym razem nie złapały mnie straże i wybiegłam na łąkę..

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro