Rozdział 17

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Bardzo się cieszę, że tu jesteś!
Będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie gwiazdkę i komentarz.
Miłego czytania <3

------------------------------------------------------------

Harry wiedział, że uraził Malfoya, nie chciał tego zrobić, ale domyślał się, że w przeciwnym razie blondyn by nie odpuścił. Powoli z każdą minutą emocje stopniowo opuszczały bruneta. Jak mogłem chcieć wezwać Voldemorta?! Zgłupiałem do reszty?! - pytał siebie. Wstał i poszedł spać, choć wcale nie przyszło mu to łatwo.

***

Harry ubrał się i przeszedł dębowymi drzwiami, dzielącymi dwa pokoje. Wyszedł ze swojej sypialni, po czym zobaczył, że Malfoy siedzi w fotelu i coś czyta, ale gdy tylko ujrzał Pottera od razu zamknął książkę.

- Malfoy, przepraszam cię... - zaczął Harry, całą noc dręczyły go wyrzuty sumienia, że tak szorstko potraktował blondyna.

- Okay...

- Straciłem nad sobą panowanie... Oczywiście, że nie krzyczałem na ciebie - ciągnął Złoty Chłopiec, po tych słowach Arystokrata głęboko westchnął.

- Co się z tobą stało, Potter? Do kogo krzyczałeś? Do siebie? Nie rozumiem cię... Gdzie byłeś, zanim wróciłeś do pokoju w takim stanie!? - pytał Draco.

- Nic się ze mną nie dzieje... Po prostu... Nie ważne, coś mi się przypomniało... Nie pamiętam do kogo krzyczałem - skłamał Wybraniec, wiedział, że nie może powiedzieć prawdy Malfoyowi.

- Super... A gdzie byłeś, zanim wróciłeś do pokoju? - dociekał blondyn, ale było widać, że nie uwierzył w kłamstwo bruneta.

- Ja... ja byłem u... Dumbledore'a... - wybełkotał Harry, nie był pewny czy powinien mówić to swojemu współlokatorowi.

- Dlaczego byłeś u dyrektora? - dociekał Malfoy.

- Nie ważne...

- Jak nie ważne!? Dlaczego ciągle mnie zbywasz?! Powinniśmy współpracować...

- Nie mam teraz ochoty na rozmowę... wybacz mi, ale się spieszę - powiedział Wybraniec i szybko wyszedł z pokoju.

***

Harry wrócił do siebie dopiero wieczorem, wiedział, że powinien mieć dzisiaj trening z Malfoyem. Powiedział Dumbledore'owi, że nauczy się oklumencji i zamierzał dotrzymać słowa. Gdy wszedł do siebie była równo 20, nie chciał przebywać z blondynem dłużej niż to jest konieczne, dlatego cały dzień spędził poza swoim dormitorium. Nie miał ochoty rozmawiać z Arystokratą, a tym bardziej nie zamierzał odpowiadać na jego pytania. Po przejściu progu drzwi od razu zobaczył Malfoya, który siedział na fotelu i czytał coś, znowu. Harry zauważył, że chłopak coraz częściej sięga po książki.

- Przyszedłeś na trening oklumencji? Czy nie masz ochoty? - zapytał blondyn, nie podnosząc wzroku znad lektury.

- Obiecałem dyrektorowi, że się jej nauczę, więc jestem gotowy na dzisiejsze ćwiczenia, ale rozumiem jeśli nie masz czasu... albo ochoty - powiedział Harry.

- Ja nie mam nic do gadania w tej sprawie - odparł Draco, po czym wstał i odłożył wcześniej czytaną książkę. - Co tak stoisz? Chciałeś ćwiczyć.

Nie trudno bylo zauważyć, że Malfoy dalej jest na niego zły, ale Harry nie zamierzał się kłócić, nie chciał też niczego wyjaśniać, więc szybko odłożył swoją torbę i stanął naprzeciwko Arystokraty z różdżką. Dawno nie ćwiczył oklumencji i trochę się stresował... Dużo się zmieniło, blondyn mógł zobaczyć wiele rzeczy, których Harry nie chciał mu pokazywać, ale mimo to postanowił przystąpić do zajęć.

- Pamiętasz co masz robić? - zapytał sarkastycznie Draco, na co Wybraniec tylko skinął głową. - Dobrze, a więc liczę do trzech. Przygotuj się. Raz... Dwa... Trzy... legilimens! - krzyknął blondyn i rzucił zaklęcie.

Pokój przed oczami Harry'ego zniknął, na początku zmieniając się w różne obrazy, lecz tym razem było jakoś inaczej... Zamiast setki, a nawet tysięcy obrazów migających i oślepiających chłopaka, Harry'emu ukazywały się sceny tylko z jednego dnia...

Harry i jego przyjaciele lecą na testralach do Ministerstwa Magii. Wchodzą do pokoju przepowiedni, gdzie brunet zabiera swoją kulę. Otaczają ich czarne, zakapturzone postacie zagradzając każdą drogę ucieczki i celując różdżkami prosto w ich serca. Lucjusz Malfoy każe oddać mu przepowiednię, obiecuje wolność w zamian za nią. Lucjusz krzyczy na Bellatriks, która chce zaatakować Harry'ego po tym jak obraził Voldemorta. Harry wpada na plan. Przyjaciele miotają zaklęciami w półki z przepowiedniami, po czym uciekają korzystając z zamieszania. Wszyscy biegają od pokoju do pokoju po całym Departamencie Tajemnic. Walczą ze śmierciożercami, który chcą odebrać Harry'emu przepowiednię. Bellatriks rzuca zaklęcie crucio na Neville'a. Wybraniec chce jej oddać przepowiednię, ale do pomieszczenia wpadają członkowie Zakonu Feniksa. Rozpoczyna się prawdziwa walka i wielkie zamieszanie. Harry wciąga Neville'a po schodach. Przepowiednia się rozbija. Nimfandora Tonks wpada za zasłonę, gdzie umiera, za sprawą Bellatriks. Do sali wpada Albus Dumbledore. Syriusz dostaje zaklęciem od Bellatriks i upada na podłogę. Lupin łapie Pottera i nie pozwala mu biec w ogień walki, gdzie leżał Black. Ból i żal ogarnia Złotego Chłopca, myśli, że stracił jedyną, bliską mu osobę. Harry biegnie za Bellatriks. Chce ją zabić. Znajduje ją w atrium. Rzuca na kobietę klątwę crucio, która nie działa. Bellatriks się śmieje. Harry chowa się za posągiem. Mówi jej, że przepowiednia przepadła. Kobieta wpada w szał. Ból rozsadza czaszkę Wybrańca. Do sali wchodzi Voldemort. Kobieta przeprasza swojego pana na kolanach. Voldemort rzuca na Harry'ego śmiertelną klątwę. Posąg staje pomiędzy brunetem a zaklęciem ratując mu życie, za sprawą Dumbledore'a, który wchodzi do atrium. Kamienne posągi ożyły za sprawą profesora, jeden z nich zaczął zasłaniać Harry'ego. Dyrektor zmierza prosta na Voldemorta. Fawkes pochłania zaklęcie avada, aby uratować dyrektora i natychmiast się spala. Voldemort znika okryty kokonem płynnego szkła. Dumbledore krzyczy do Pottera, aby został tam gdzie jest, a w jego głosie słychać po raz pierwszy strach. I nagle Harry poczuł, że jego blizna pęka. Poczuł ból tak straszliwy, jakiego nigdy nie doświadczył, ból, który trudno sobie wyobrazić, ból nie do zniesienia... Poczuł, że umiera. Harry traci obraz z oczu, staje się jednym z istotą o czerwonych oczach. Stapiają się w jedno, połączeniu bólem, nie ma ratunku. Harry poczuł w agonii, że owa istota przemawia jego ustami: "Zabij mnie teraz Dumbledore". Oślepiony i konający Wybraniec czuje jak istota dalej mówi jego ustami: "Skoro śmierć jest niczym, Dumbledore, to zabij tego chłopca". Wybraniec pragnie, aby ból już się skończył, chciał umrzeć. Proszę Dumbledore, skończ z tym, śmierć jest niczym w porównaniu do tego-myśli Harry-Znowu zobaczę Syriusza. Serca Harry'ego wypełnia uczucie i wtedy wężowe sploty nagle z niego opadają, ból ustaje Harry leży na podłodze. Cały się trzęsie. Posąg, który stoi przed nim rozpada się, za sprawą zaklęcia rzuconego przez Bellatriks, przygniatając chłopaka. Ciemność...

---------------------------------------------------------

Dotrwałeś do końca! Dzięki za przeczytanie tego rozdziału <3 wiem, że wizja/wspomnienie walki w Departamencie Tajemnic jest przedstawione dość chaotyczniemoże być przez to trudna w odbiorze, przepraszam za to, ale chciałam streścić to, co zobaczyli bohaterowie.

Proszę Cię o zostawienie po sobie śladu w postaci  gwiazdki i komentarza.

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro