Rozdział 13

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Około trzeciej w nocy Malfoya obudził donośny huk, po którym rozległ się krzyk. Draco natychmiast wstał i pobiegł do sypialni bruneta, skąd dochodziły dźwięki. Rozświetlił pokój różdżką i zobaczył, że na podłodze leży Potter. Dyszał ciężko, a na jego twarzy malował się grymas bólu. Chłopak miał zamknięte oczy i najwyraźniej starał się robić wszystko byle nie krzyczeć. Blondyn zapalił świece zaklęciem i podbiegł do leżącego.

- Potter, co ci się stało?! - krzyknął przestraszony. Na dźwięk głosu Arystokraty Harry otworzył oczy, które natychmiast nabiegły łzami.

- Nic... chciałem... pójść... do łazienki, ale ...chyba... przeceniłem... swoje siły... - wybełkotał Wybraniec, widać było, że ciężko mu się mówi. Po każdym słowie robił pauzę i głośno oddychał.

- Na Merlina! Dlaczego mnie nie zawołałeś?! Pomogę ci wstać - powiedział i złapał bruneta pod ramiona. - Teraz cię podniosę, więc może yyyyy... trochę zaboleć - dodał i gdy zrobił to, co zapowiedział, Harry poczuł, jakby miał zaraz rozpaść się na kawałki, bolało go całe ciało. Z jego ust wydostał się zduszony krzyk. Arystokrata położył Wybrańca na łóżku i podszedł do szafki z lekarstwami. Szybko wyjął jedną z fiolek i wgramolił się na łóżko Harry'ego, po czym wlał mu do ust zawartość buteleczki.

Oddech Pottera uspokoił się bardzo szybko, a ból praktycznie zniknął. Chwilę później, Harry poczuł zimną rękę, która podwinęła jego koszulkę do góry, odsłaniając brzuch.

- Co robisz?! - zapytał szybko brunet, próbując się podnieść, ale druga ręka złapała go za bark i przygwoździła do materaca. Chłopak czuł, jak przechodziły go dreszcze, a jego ciało zaczęła pokrywać gęsia skórka. Gdy Malfoy to zobaczył, uśmiechnął się pod nosem.

- Tak jak myślałem, Potter. Twoja rana była już w dobrym stanie, ale jak zawsze musiałeś wszystko zepsuć i naruszyłeś to, co było zagojone, podczas upadku. Krwawisz.

- Co teraz? - zapytał Harry, który przestał walczyć z zimną dłonią.

- Będę musiał zdjąć bandaże, módl się, żeby eliksir przyspieszający gojenie ran wystarczył, bo inaczej będziesz musiał iść do Pani Pomfrey i wyjaśniać Snape'owi, dlaczego znowu chciałeś działać na własną rękę! Co ty sobie w ogóle myślałeś?! - zapytał Arystokrata, choć wcale nie czekał na odpowiedź. Był zajęty szukaniem odpowiednich fiolek i bandaży. - Mam! - powiedział zadowolony, do siebie. - Wypij to Potter!

- A co to jest?

- Spokojnie, Potter, nie otruję cię. Jeśli pójdzie po mojej myśli to ten eliksir powstrzyma krwawienie - powiedział blondyn.

- Co znaczy, że jeśli pójdzie po twojej myśli? - zapytał niepewnie Wybraniec.

- To znaczy, że masz to wypić, jeśli nie chcesz się wykrwawić! - warknął Malfoy i siłą zmusił Harry'ego do wypicia zawartości buteleczki. - Teraz przygotuj się, bo muszę zdjąć bandaże, a obaj doskonale wiemy, jak działa na ciebie mój dotyk, Potter - powiedział Draco i uśmiechnął się zadziornie, na co Złoty Chłopiec oblał się rumieńcem.

Malfoy ostrożnie odwinął bandaże i spojrzał na ranę, która przestała krwawić, ale i tak nie wyglądała najlepiej. Cały Potter nie wyglądał najlepiej po swoim Wielkim Powrocie z Miejsca, Gdzie To Jest Ukryte. Na całym ciele można było zauważyć siniaki i zadrapania, nie licząc już ran na głowie, ręce oraz brzuchu.

- Zapytałbym, co ci się stało, ale i tak mi nie odpowiesz - powiedział i spojrzał na leżącego znacząco. Harry myślał gorączkowo, co odpowiedzieć chłopakowi. Dziwił się sam sobie, ale nie chciał znowu urazić Malfoya. Ostatecznie uznał, że nawet gdyby blondyn wygadał wszystko Voldemortowi, to byłoby to bez znaczenia, bo Gad wie o tym, co zamierzał powiedzieć brunet. To On wszystko zaplanował.

- Miałem wypadek w Departamencie Tajemnic - powiedział Harry. Arystokratę zamurowało. Przestał opatrywać ranę i patrzył na Harry'ego. W jego oczach można było dostrzec zaskoczenie i brak zrozumienia. - Wtedy poszedłem do Departamentu Tajemni w Ministerstwie Magii. Myślałem, że porwali Syriusza i go tam torturują, a tak naprawdę to była tylko zasadzka. Potrzebowali, żebym coś dla nich zdobył, więc mnie tam ściągnęli. Gdybyś nie znalazł listu, to pewnie by mnie tu nie było. Mieli nas. Było ich pełno, wszędzie. Nie mieliśmy żadnych szans i wtedy pojawili się członkowie Zakonu. Zaczęła się walka - dodał chaotycznie Harry. Draco wyglądał na zszokowanego, ale wrócił do opatrywania.

- Te rany, siniaki i zadrapania nie wyglądają na spowodowane zaklęciem - powiedział Arystokrata, bardzo uważnie przyglądał się leżącemu, tak jakby chciał wyczytać coś z jego twarzy, na wypadek, gdyby Wybraniec nie miał zamiaru powiedzieć niczego więcej. Harry głośno westchnął i spojrzał na swój brzuch, ku jego zaskoczeniu nie zobaczył rany, tylko nowy, czysty bandaż. Malfoy bardzo szybko poradził sobie z opatrywaniem. Znowu opadł na poduszki i zaczął mówić, gapiąc się w sufit.

- Nie wiem, czy Zakon by wygrał, bo przeciwników było naprawdę wielu... Przepowiednia rozbiła się, potem przybył Dumbledore, gdyby nie on... A potem Syriusz dostał zaklęciem, upadł na podłogę, ja.... ja myślałem, że on... nie żyje. - Gdy to powiedział, głos mu się załamał, a po policzku spłynęła jedna, samotna łza. W pomieszczeniu zapadła cisza. Harry zacisnął powieki, w tamtej chwili naprawdę myślał, że stracił wszystko, że jego świat się rozpadł i nigdy nie powróci do pierwotnej postaci. Przecież to dalej może się stać! Niespodziewanie poczuł, że zimna dłoń złapała go za rękę. Otworzył oczy, nie zamierzał wyrywać się blondynowi, przeciwnie pozwoliłby Malfoy delikatnie ściskał jego dłoń. Wziął oddech i zaczął kontynuować. - Pobiegłem za nią. Chciałem ją zabić. Czekała na mnie w atrium. Mówiła coś... ja... ja nie mogłem jej nawet sprawić bólu - tu znowu na chwilę urwał, nie patrzył na Draco, ale dalej trzymał jego zimną rękę. Od powrotu z Departamentu Tajemnic brunet starał się o tym nie myśleć, a teraz cały ból wrócił... wszystko wróciło. Kolejne łzy zaczęły spływać mu po policzkach.

- Nie musisz nic więcej mówić... - zaczął powoli Draco, ale Wybraniec mu przerwał.

- Nie... Nic mi nie jest... skoro zacząłem, to skończę... No więc powiedziała, że muszę tego chcieć, że muszę czerpać z tego przyjemność, że zwykły gniew nie wystarczy... Zaczęła rzucać we mnie zaklęciami, schowałem się za pomnikiem jak tchórz... Ona wtedy jeszcze nie wiedziała, że to, co miała mu dostarczyć, przepadło, że przepowiednia rozbiła się i nikt jej nie usłyszał. Chciała ją ode mnie zabrać, nie wierzyła, że jej nie mam, ale On już wiedział. - Harry'ego zabolała blizna, złapał się za głowę wolną ręką, a na twarzy momentalnie zagościł grymas bólu. Malfoy już chciał puścić rękę Wybrańca, aby wstać i podejść do stolika z lekami, ale ku jego zdziwieniu brunet mocniej ścisnął jego dłoń, dając mu do zrozumienia, że Draco ma przy nim zostać. - Jeden z posągów, który miał mnie chronić i nie pozwalać walczyć, dostał zaklęciem. Byłem za nim, gdy się rozsypał. Ostatnie co pamiętam, to jak się na mnie zawala. Nie zdążyłem nawet użyć magii...

Dopiero gdy Harry skończył mówić, spojrzał na blondyna. Twarz Arystokraty wyrażała bardzo wiele, a zarazem nie nic, co można byłoby rozszyfrować.

- Nie sądziłem, że mi to opowiesz... Syriusz jest dla ciebie kimś ważnym...

- Syriusz jest moim ojcem chrzestnym. Jedyną osobą, jaka mi została. Nie chcę go stracić... nie mogę go stracić... kocham go... - Gdy Wybraniec to powiedział, poczuł, się zawstydzony i momentalnie oblał się rumieńcem. Nigdy nie przyszło mu do głowy, że powie coś takiego Malfoy'owi.

Blondyn, widząc, iż Harry żałuje, że się przed nim otworzył, powiedział:

- Wiesz co? Ludzie myślą, że jestem zimny, że nie mam uczuć, ale to nieprawda. Ja po prostu bardzo dobrze nauczyłem się wszystko ukrywać. Moi rodzice są dla mnie całym światem tak jak dla ciebie Black. Zrobiłbym dla nich wszystko i nie mam pojęcia, jak bym się zachował, gdyby coś się im stało... Kocham ich, pomimo tego, że są dla mnie czasem ostrzy... Rozumiem, co czujesz. Martwisz się o Syriusza, znam to uczucie... Na pewno wszystko będzie dobrze. Dumbledore to załatwi, możesz być o to spokojny - powiedział Malfoy, po czy wyswobodził rękę z uścisku Harry'ego, wstał i zaczął iść w kierunku wyjścia.

- Malfoy... - zaczął Harry.

- Tak? - zapytał chłopak, ale się nie odwrócił.

- Dziękuję...

Po tych słowach blondyn spojrzał Wybrańcowi w oczy. Uśmiechnął się lekko, ale szczerze i powiedział:

- W porządku... Idź spać, Potter. Zostawię otwarte drzwi... i gdybyś czegoś chciał, to do jasnej cholery zawołaj mnie... proszę. - I wyszedł z pokoju, zgaszając światło.

Draco przebrał się i położył do łóżka. Z jednej strony był szczęśliwy, że powiedział Wybrańcowi prawdę, a z drugiej miał wrażenie, że za bardzo się otworzył. Myślał o tym, co stało się w przeciągu ostatniej godziny. Przypomniał sobie, jak Pottera przeszły ciarki pod wpływem jego dotyku i jak brunet ściskał jego dłoń. Uśmiechnął się do siebie.

- Miałeś racje. Potter stał się dla mnie kimś ważnym - powiedział bardzo cicho sam do siebie i zasnął zadowolony.

------------------------------------------------------------

Tak jak obiecałam jest poniedziałek i kolejny rozdział ;) Mam nadzieję, że wam się podobał, bo bardzo fajnie mi się go pisało. Nie jestem pewna kiedy pojawi się 14 część, może w czwartek, ale nie obiecuję, bo ten i następny tydzień są dla mnie naprawdę pracowite. Postaram się wstawić ją jednak jeszcze w tym tygodniu. Do zobaczenia w kolejnych częściach :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro