Rozdział 31

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Hej! Zapraszam na kolejny rozdział UwU
Miłego czytania <3

------------------------------------------------------------

Wbrew pozorom Harry i Draco nie rozmawiali zbyt wiele od czasu wspólnej nauki u Blaise'a. Po tamtym wydarzeniu blondyn nie raz proponował Wybrańcowi wspólne pójście do biblioteki razem z nim i Zabinim bądź siedzenie i uczenie się razem w ich dormitorium, ale brunet zawsze odmawiał. Mimo zapewnień Arystokraty czuł się w jakimś stopni winny za zaistniałą sytuację między Ślizgonami. Draco nie rozmawiał z nikim prócz Blaise'em. Pomiędzy dawną paczką przyjaciół panowała bardzo napięta atmosfera, a blondyn nieco wycofał się z życia towarzyskiego. Spotykał się czasem tylko z Zabinim, ale głównie to przesiadywał sam w swoim pokoju i się uczył.

Harry z kolei prawie w ogóle nie przebywał u siebie. Praktycznie cały wolny czas spędzał z Ronem i Hermioną. Razem pilnie przygotowywali się do SUM-ów, a ich relacja powoli wracała do normy. Dzięki tym spotkaniom znów się do siebie zbliżyli, Harry czuł, że znów ma przyjaciół, na których może liczyć w każdej sytuacji.

Gryfoni raczej nie wypytywali o Malfoya ani o innych Ślizgonów. Nawet jeśli ktoś zaczął nieprzyjemny dla Harry'ego temat, Wybrańcowi zawsze udawało się sprawnie go zmienić, ale pewnego wieczoru, gdy przyjaciele siedzieli już którąś godzinę z rzędu nad historią magii, znudzony Ron zaczął rozmowę:

- Długo jeszcze będziesz w tym Slytherinie?

- Nie wiem - odpowiedział zdawkowo Harry, nawet nie odrywając wzroku znad książek. Był pewny, że Gryfon zaraz odpuści.

- Wydaje mi się, że Malfoy planuje wyciąć nam jakiś wielki numer - oznajmił rudzielec. Po tych słowach pozostała dwójka od razu spojrzała na niego ze zmarszczonymi czołami.

- Dlaczego tak myślisz? - zapytał szybko Harry.

- Nie widzisz, jak dziwnie się zachowuje? Nie obraża i nie śmieje się z nas. Nawet nie rzuca wrednymi tekstami. To nie jest jego normalne zachowanie, musi coś knuć. Lepiej uważaj tam na niego, nie wiadomo co mu strzeli do tego głupiego łba - wyznał Weasley. Hermiona wyglądała, jakby się nad czymś zastanawiała, ale nic nie powiedziała. Potter popatrzył na Gryfona obojętnym wzrokiem

- To, że nie jest wredny, musi od razu oznaczać, że planuje coś złego? Może po prostu się zmienił. Nie powinieneś narzekać, tylko się cieszyć - odparł Złoty Chłopiec.

- Zmienić to on się może, ale tylko na gorsze. Ta parszywa gnida nie może być miła bez powodu.

- Nie mów tak. Jestem pewny, że Dra... Znaczy, Malfoy nic nie kombinuje. Znudził się po prostu i to wszystko, a ty od razu zakładasz najgorsze.

- Polubiliście się? - dociekał Weasley ze zmarszczonym czołem i czujnym wzrokiem.

- Co?! - zapytał zaskoczony Złoty Chłopiec.

- Mówicie sobie po imieniu, tak? Zaprzyjaźniliście się?

- Nie! Nic c tych rzeczy! Znaczy... możliwe, że mimo wszystko trochę się pozmieniało. W miarę potrafimy się dogadać, ale nic więcej.

- Nie pozwól, żeby owinął cię wokół palca. To by mu na pewno pasowało. Dogadywać się z Malfoyem, też mi coś - prychnął Ron

- Ron, daj już spokój. Skoro Harry z nim mieszka to chyba dobrze, że znaleźli wspólny język. Inaczej byłoby zdecydowanie ciężej. Miejmy nadzieję, że cała ta nieprzyjemna sytuacja się niedługo skończy i wszystko wróci do normy - rzekła Hermiona, która dalej pilnie studiowała jedną z grubych ksiąg. Wybraniec tylko spuścił głowę. Nie wiedział, co miał powiedzieć. Nie chciał wyznawać Gryfonom prawdy, gdyż wiedział, że najprawdopodobniej im się nie spodoba, a przynajmniej rudzielcowi. Przyjaciele wrócili do nauki, ale niestety nie trwało to długo, gdyż niedługo potem ktoś zakłócił ich spokój.

- Słynny Harry Potter nie uczy się ze swoim chłopakiem? - zadrwił Crabbe, a Goyle tylko posłał przyjaciołom szydercze spojrzenie i zaśmiał się idiotycznie. - No co, Potter? Już nie spędzacie razem tak dużo czasu? Draco znudził się tobą?

- Nie wiem, o co ci chodzi Crabbe, ale zatkaj już ten swój głupi pysk. Najlepiej to idź znów się czymś obeżreć, bo to umiesz najlepiej, a biblioteka chyba ci nie służy, bo najwidoczniej zaciera resztkę twoich szarych komórek. Bredzisz, jakbyś był bardziej tępy niż zazwyczaj, a myślałem, że to jest już niemożliwe - wywarczał Ron, którego wypowiedź Ślizgona wyraźnie rozzłościła. Goyle już miał zamiar coś odpowiedzieć, gdy zza regałów wyłoniła się biała czupryna. Draco Malfoy spojrzał na swoich dawnych przyjaciół lodowatym i pogardliwym wzrokiem. Przez chwilę osiłkowie łypali na niego spode łba, prowadząc walkę na spojrzenia, ale niedługo później poddali się i odeszli. Nie chcieli znów bić się z blondynem. Pomimo tego, że byli więksi od Draco, to w ostatniej walce tylko oni zostali poszkodowani. Gdy osiłkowie oddalili się, Arystokrata obrzucił Gryfonów obojętnym spojrzeniem, po czym odszedł w swoją stronę.

Harry przyjaźnił się z Draco tylko wtedy, gdy byli sami lub z Blaisem. O tym, że ich stosunki się zmieniły, wiedzieli tylko nieliczni, a Gryfoni na pewno do nich nie należeli. We wszystkich spotkaniach, które odbywały się poza domem Ślizgonów, Arystokrata starał się ignorować Wybrańca. Nie obrażał go i się nie kłócił. Był wobec niego obojętny, co Harry'emu jak najbardziej odpowiadało. Brunet nie chciał, by wiedzieli o nich jego przyjaciele, a tym bardziej cała szkoła.

***

Egzaminy zbliżały się w zastraszającym tempie. Hermiona nie odrywała nosa od książek, co Harry i Ron mimo wszystko, uważali za lekką przesadę.

Co do treningów oklumencji to Harry i Draco praktycznie w ogóle ich nie odbywali. Raz na jakiś czas poćwiczyli z 10 minut, ale było to bardzo sporadycznie. Zamiast tego, po prostu uczyli się, jak większość piątoklasistów. Jeśli chodzi o ćwiczenia ze Snape'em to niestety odbywały się regularnie raz w tygodniu i były dla Pottera istną męczarnią. Mistrz Eliksirów był jeszcze surowszy niż zazwyczaj.

Koszmary śniły się brunetowi coraz częściej, co oczywiście nie umknęło uwadze Arystokraty. Kilka razy blondyn chciał nawet iść po Snape, ale po długich prośbach i przekonywaniach Pottera, zrezygnował z tego pomysłu. Nie mniej jednak zaczynał się coraz bardziej martwić. Serce mu pękało, gdy widział, jak Harry cierpi i jak to wszystko mocno się na nim odbija, ale nie był w stanie nic z tym zrobić. Jedyne co mógł to obudzić, przytulić i pocieszyć Wybrańca. Czasem, kiedy brunet był w naprawdę złym stanie, Ślizgon wyczarowywał sobie łóżko tuż obok posłania Wybrańca i tam spędzał noc, chociaż nawet do tego rzadko kiedy udawało mu się przekonać Pottera, który był niezwykle uparty. W żadnym wypadku Złoty Chłopiec nie chciał, aby Arystokrata spał z nim w jednym łóżku, nawet wtedy, gdy Ślizgon musiał budzić Wybrańca kilka razy w ciągu jednej nocy. Prawdę mówiąc, to blondy nie wiele spał. Coraz częściej leżał tylko w swoim posłaniu i nasłuchiwał. Bał się, że gdy zaśnie, nie usłyszy Pottera.

Na dodatek zdarzyło się kilka razy, że Voldemort zaatakował świadomość Harry'ego nie tylko podczas snu. Na szczęście Pottera, chłopak był wtedy sam i Draco nic o tym nie wiedział. Brunet widział, że Arystokrata się bardzo martwił, więc widok czegoś takiego wszystko by pogorszył, a Wybraniec nie chciał przyswajać blondynowi więcej kłopotów, Malfoy i tak poświęcał już bardzo dużo czasu Potterowi.

***

Dni mijały bardzo szybko i zanim Harry się obejrzał, już zaczęły się egzaminy, trwające aż dwa tygodnie. Draco, podobnie jak Potterowi, czas mijał niezwykle szybko. W nocy chłopak nie mógł zasnąć i na ogół kręcił się w swoim łóżku, czekając, tylko żeby w razie konieczności obudzić Harry'ego. Czasem wstawał w nocy kilka razy, nawet gdy nie słyszał niczego podejrzanego, żeby zajrzeć i sprawdzić, czy z brunetem, aby na pewno wszystko w porządku. Przez to blondyn musiał odsypiać w dzień. Gdy tylko kończył zdawać egzamin i miał trochę wolnego, wracał do swojego dormitorium, żeby się zdrzemnąć. Wybrańca widywał praktycznie tylko wieczorami. Tak minęły Draco dwa tygodnie testów, nie miał czasu nawet, żeby wszystko sobie na spokojnie przemyśleć.

***

W piątek, po zakończeniu SUM-ów, Ślizgoni zorganizowali w swoim pokoju wspólnym małą imprezkę, do której przyłączyli się nie tylko piątoklasiści, ale również starsze klasy z Domu Węża. Harry nie widział jeszcze czegoś takiego. Wielu uczniów bawiących się, śmiejących, śpiewających i tańczących. Niektórzy przemycali swój alkohol, którym dzieli się z innymi. Pomimo tego, że zabawa się dopiero rozkręcała, w pomieszczeniu było bardzo głośno.

Harry wypatrywał w tłumie Malfoya, ale nigdzie nie mógł znaleźć białej burzy włosów. Nagle poczuł, że ktoś kładzie mu rękę na ramieniu. Brunet szybko się odwrócił i zobaczył szeroko uśmiechniętego Blaise'a.

- Jak ci się podoba? - zapytał wesoło Zabini.

- Jest fajnie. W Gryffindorze nie ma czegoś takiego. Widziałeś może Draco?

- Niestety nie. Przez ostatnie dwa tygodnie praktycznie w ogóle z nim nie rozmawiałem. Chodzi jakiś taki przygnębiony, jakby się czymś martwił, nie mówi zbyt wiele. Wiesz coś na ten temat?

- W sumie to ja też nie rozmawiałem z nim za dużo. Na ogół to uczyłem się w Ronem i Hermioną w bibliotece, praktycznie tylko na noc wracałem do siebie. Co mu jest?

- No właśnie nie wiem. Myślałem, że ty mi coś powiesz, ale jak widać, jesteśmy tak samo mądrzy. Może mógłbyś z nim później pogadać?

- Tak i zrobię to jeszcze dzisiaj. Pójdę go poszukać. Do zobaczenia, Zabini - pożegnał się Harry i wrócił do szukania Malfoya w tłumie.

-‐---------------------------------------------

Rozdział zakończony! Dzisiaj to było już kompletne lanie wody, jedno wielkie streszczenie XD. Na początku chciałam umieścić tutaj tylko taki ogólny zarys tego, co się działo, ale później uznałam, że muszę wstawić jakieś dialogi. Mam nadzieję, że było do przeżycia XD Następny rozdział będzie lepszy (miejmy nadzieję, bo jeszcze go nie napisałam).
Do usłyszenia we wtorek <3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro