27. Symulator

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

O osiemnastej w mesie było prawie pusto. O tej porze większość załogi zajęta była wykonywaniem rutynowych czynności lub zadań. Tu i ówdzie siedziały pojedyncze osoby lub niewielkie grupki, rozmawiające przyciszonym głosem. W porównaniu do zazwyczaj znacznie gwarniejszych wieczorów, podczas których stołówka zamieniała się w hybrydę kasyna z pubem, obecnie było tu stosunkowo cicho i spokojnie. Sara przyszła punktualnie i rozejrzała się po pomieszczeniu. Thorsten już na nią czekał przy jednym ze stołów umieszczonych w zacisznej nawie, przeznaczonej specjalnie dla dowództwa. Machnął do niej ręką na powitanie, a ona się uśmiechnęła w odpowiedzi i skinęła głową. Nalała sobie gorący napój, niestety bez mleka, które znowu się skończyło i usiadła naprzeciwko Porucznika.

- Żadnych specjalnych przywilejów? - zdziwiła się zerkając do kubka Thorstena wypełnionego, tak samo jak jej własny, zwykłą, czarną kawą.

- Zawsze piję czarną, ale jak chcesz mogę użyć moich specjalnych mocy i zdobyć dla ciebie trochę mleka - uniósł lekko brwi i badawczo się jej przyglądał, aż poczuła się nieswojo.

- Nie trzeba. No więc, o czym Pan chciał ze mną porozmawiać? - zmieniła szybko temat.

- Mam dla ciebie dobrą wiadomość. Za tydzień mogę cię zabrać do dystryktu 16tego - powiedział ze spokojem obserwując jej spontaniczny wybuch entuzjazmu, którego z resztą się spodziewał.

Sara gwałtownie podskoczyła w miejscu, unosząc jednocześnie ręce i potrącając swój kubek. Naczynie niebezpiecznie się zachwiało, o mało się nie przewracając, co skończyłoby się zalaniem stołu i samej dziewczyny. Jej twarz rozjaśnił szczery uśmiech. Po chwili się opanowała i ponownie opadła na krzesło.

- Oczywiście o ile czujesz się na siłach - dodał.

Sara spojrzała na niego z dezaprobatą nie dając się sprowokować.

- Niestety czeka nas dłuższy lot. Bądź w hangarze o jedenastej czasu pokładowego. Powinniśmy dolecieć w ciągu godziny. Twój brat już został zawiadomiony. Mam kilka spraw do załatwienia, więc będziecie mieli dla siebie jakieś pięć godzin.

- Mógłby mnie Pan tam nawet wyrzucić na spadochronie. To i tak najlepsza informacja, jaką ostatnio dostałam. Dziękuję. A jaka jest zła wiadomość? - zapytała kontynuując rozmowę, gdy już ochłonęła z pierwszej fali niepohamowanej radości.

- Nie mogę przekazywać ci samych dobrych? - zaczął się z nią żartobliwie droczyć.

- Może Pan. Zatem do widzenia – odparła i udała, że wstaje.

- Siadaj Fowler, rzeczywiście jest jeszcze jedna sprawa - powiedział rozbawiony, a ona posłusznie wykonała polecenie - jutro zaczniemy trening w symulatorze, rozkaz z góry - westchnął.

- No cóż, nie mogę powiedzieć, żebym się tego nie spodziewała. Nie winię Pana - zapewniła uśmiechając się jednocześnie.

- Wspaniale, ulżyło mi - roześmiał się - zanim jednak zaczniemy mam dla ciebie zadanie domowe - przysunął w jej stronę teczkę, która leżała na brzegu stołu - musisz się nauczyć scenariusza. Dasz radę do jutra?

Sara spojrzała na niezbyt gruby skoroszyt i pobieżnie przejrzała zawartość. Kilka stron. Ogarnie to w ciągu godziny.

- Bez problemu. Ale mógł mi Pan to wszystko przekazać bez konieczności spotykania się ze mną - spojrzała na niego podejrzliwie.

- To prawda, mogłem. Chciałem się jednak upewnić, że nic ci nie jest i jesteś gotowa. Czegokolwiek Holger od ciebie wymaga, musi być rozsądne. Nie pozwoliłbym cię narażać, gdybym miał wątpliwości odnośnie twojego stanu - zrobił dłuższą przerwę, ciągle uważnie jej się przyglądając - jeżeli wolno mi zauważyć, osobiście bardzo się cieszę, że wyszłaś z tego cało - powiedział tonem wykazującym autentyczną troskę.

Sara poczuła, że lekko się rumieni. Przez chwilę zastanawiała się, czy nie obrócić tego w żart. Jednak widząc, że wyznanie było szczere, powiedziała tylko:

- Dziękuję Poruczniku. Naprawdę.

***

Symulacja składała się z dwóch etapów. Pierwszy, to pytania kontrolne, zazwyczaj 3-4, które kalibrowały maszynę, powinna na nie odpowiedzieć zgodnie z prawdą. Następnie uczestnik szkolenia poddany był serii pytań związanych ze scenariuszem. Do zaliczenia wystarczyło, żeby nie ujawniła informacji, które w skrypcie zaznaczone były jako krytyczne. Wykorzystać mogła wszystkie znane techniki. Maszyna niestety również dysponowała wachlarzem możliwości.

W niewielkim pomieszczeniu, w którym znajdowało się urządzenie światła były przyciemnione. Sporych rozmiarów opływowa kapsuła zajmowała znaczną część przestrzeni. Wydawało się, że mogłaby pomieścić kilka osób. Oprócz niej było tam również krzesło przeznaczone dla kogoś, kto nadzorował proces. Obsługa zaś odbywała się przy pomocy panelu sterującego znajdującego się na jej prawej ścianie. Sara zauważyła również apteczkę i sprzęt do reanimacji umieszczony zaraz obok. Był to dla niej pierwszy niepokojący sygnał. Gdy Thorsten otworzył przesuwne drzwi, zajrzała ciekawie do środka. We wnętrzu kapsuły znajdował się jedynie fotel i plątanina przewodów, część aparatury do kontrolowania funkcji życiowych, jak się domyślała.

- Usiądź - powiedział, a Sara wykonała polecenie. Fotel był wygodny, zapadła się w miękkim siedzisku. Położyła ręce na oparciach, a Thorsten podwinął jej rękaw i założył opaskę, podłączoną do urządzenia - to ciśnieniomierz - objaśnił i spojrzał na nią upewniając się, że nie ma nic przeciwko. Następnie na palcu zacisnął jej końcówkę urządzenia do mierzenia saturacji – jeszcze pomiar rytmu serca. Mogłabyś rozpiąć dwa górne guziki koszuli?

Sara zrobiła to lewą wolną ręką, a Thorsten zauważył, że jej dłoń drży lekko.

- W porządku? - upewnił się, a ona kiwnęła tylko głową - Pamiętaj, to ciągle jedynie symulacja. Cokolwiek zobaczysz czy poczujesz, nie będzie prawdziwe. Nic ci nie grozi. Choć symulacje są bardzo realistyczne.

Rozchylił jej lekko koszulę i przykleił do skóry kolejny czujnik tuż pod obojczykiem.

- Cały czas będę widział twoje reakcje i monitorował funkcje życiowe. Jeżeli coś będzie nie tak, natychmiast przerwę symulację. Z resztą urządzenie automatycznie wyłączy się, gdy twoje parametry przekroczą dopuszczalne limity. Pamiętaj czego się uczyliśmy. To co, gotowa?

Kolejne skinienie głowy, jeszcze mniej pewne niż poprzednie.

Gdy drzwi kapsuły zamknęły się dziewczyna pogrążyła się w mroku. Nigdy nie czuła lęku przed ciemnością ani zamkniętymi pomieszczeniami. Bała się za to tego, co może zobaczyć. Starała się oddychać spokojnie i równomiernie. Nagle spostrzegła wyłaniające się kształty. Miała wrażenie, że wnętrze kapsuły jest coraz większe. Po chwili znajdowała się w surowym, przestronnym pomieszczeniu, przypominającym magazyn. Czuła chłód i zapach stęchłego powietrza. Przed nią stał mężczyzna, pogrążony w cieniu, nie widziała jego twarzy. Wrażenie było tak sugestywne, że automatycznie poczuła strach, zastanawiając się, czy to faktycznie tylko złudzenie. Spojrzała jednak na swoje ręce. Dalej spoczywały na oparciach fotela, a na ręku nadal znajdowały się końcówki aparatury, choć nie widziała już przewodów łączących je z maszyną. Uspokoiło ją to. Wystarczy, że będzie oddychała i unikała odpowiedzi, zdradzając tylko tyle ile jest konieczne. Jak trudne mogło to być? Mężczyzna podszedł do niej powoli, jego kroki odbijały się głuchym echem po hali magazynowej. Nadal nie widziała rysów jego twarzy. Nie miała ich zobaczyć. Mężczyzna mógł symbolizować każdego, ale był nikim.

- Jak się nazywasz? - padło pierwsze pytanie. Zimny, bezosobowy głos mężczyzny odbił się głuchym echem po pomieszczeniu. Ten poziom realizmu zbił ją z tropu. Musiała się uspokoić. Nie może spanikować już na samym początku. Oddychała głęboko obserwując, jak obłoczek pary wydobywa się z jej ust przy każdym wydechu. Przez chwilę pomyślała, czy nie łatwiej byłoby ją odurzyć i faktycznie przenieść do jakiegoś magazynu. Zdawała sobie sprawę, że ciągle ignoruje pierwsze pytanie, choć zgodnie ze szkoleniem, udzielanie odpowiedzi na pytania kontrolne było wymagane.

- Jak się nazywasz? - przesłuchujący powtórzył pytanie głośniej i bardziej zdecydowanym tonem.

Sara nie zauważyła nawet jak mężczyzna do niej podchodzi. Teraz znajdował się dosłownie pół metra od jej twarzy. Odruchowo chciała odwrócić głowę w tym kierunku. Jednak nie mogła tego zrobić. Poczuła falę przeszywającego ją lęku. To niemożliwe, nie była przecież unieruchomiona. Spróbowała kontrolnie podnieść rękę. Tego też nie była w stanie zrobić. Nie mogła ruszyć żadną kończyną. Czy był to efekt paraliżującego strachu, czy część symulacji?

- Sara Fowler - udało jej się wykrztusić. A więc nie jest to reakcja organizmu, tylko część tej przeklętej wizji. Trudno, nie może się ruszać, to jeszcze nie tragedia i tak ciężko by jej było się stąd wydostać samodzielnie. Po początkowym szoku musiała wziąć się w garść, w końcu nic wielkiego się nie działo. To tylko zwykłe pytania.

- Czym się zajmujesz Saro Fowler? - kontynuował. Głos wrócił do poprzedniego, spokojniejszego, prawie urzędniczego tonu.

- Jestem mechatronikiem - odpowiedziała krótko.

- Ile masz lat? - kolejne kontrolne pytanie.

- Dwadzieścia cztery.

- Skąd pochodzisz?

- Urodziłam się w Dystrykcie 16tym - odpowiedziała pewnie, spodziewając się uznania odpowiedzi. Jednak przesłuchujący dłuższą chwilę milczał, po czym powtórzył pytanie ostrym tonem:

- Nie kłam, bo zrobi się nieprzyjemnie. Skąd pochodzisz Saro Fowler?

Sara nie rozumiała. Czy to jakiś błąd w oprogramowaniu? Co ma powiedzieć? Jeżeli jej dane są błędnie wprowadzone to ma szansę jedna na sto, że trafi dobrze. Wygląda na to, że zakończy trening już na pytaniach kontrolnych. Spróbowała inaczej ująć odpowiedź.

- Mieszkam w Dystrykcie 16tym - odpowiedziała w końcu.

Przesłuchujący dłuższą chwilę milczał. Wyglądało na to, że ta odpowiedź w końcu go zadowoliła.

- Co jest celem twojej misji – Sara zrozumiała, że przeszli do odtwarzania scenariusza. Pamiętała co powinna robić. Pamiętała każdą technikę, ale nie wiedziała, czego może spodziewać się po urządzeniu. Postanowiła zacząć od milczenia i zobaczyć co będzie dalej.

- Co jest celem twojej misji Saro Fowler - powtórzył, znowu zmieniając ton na ostrzejszy. Jego twarz widziała jedynie kątem oka, była tuż po lewej stronie. Może centymetry od niej. Czuła jego gorący oddech na skórze - wiesz, że mogę zrobić ci krzywdę?

Sara nie była pewna, czy rzeczywiście może. Skoro czuła chłód, czuła jego oddech, może pewnie czuć również... ból. Miała nadzieję, że Porucznik do tego nie dopuści, choć odczuwała coraz większe wątpliwości.

- Nie wiem nic o żadnej misji - powiedziała w końcu.

- Znowu kłamiesz Saro Fowler. Nie pozwolę ci na więcej kłamstw. Pomogę ci sobie przypomnieć - jego głos przywodził jej na myśl zgrzytanie metalu.

- Nie wiem nic o żadnej misji - powtórzyła bardziej stanowczo.

Nagle na przeciwległej ścianie otworzyły się drzwi, których wcześniej nie zauważyła. Dwóch rosłych mężczyzn prowadziło kogoś. W zasadzie wlekli tajemniczą postać po podłodze trzymając ją za ramiona. Twarz więźnia była zasłonięta, ale reszta sylwetki jej wystarczyła, żeby miała pewność czyja jest to kreacja. Sara czuła jak jej serce zaczyna przyspieszać, dudniło w jej piersi. Zrobiło jej się niedobrze. Oddychała szybko i płytko. To tylko symulacja powtarzała w głowie, próbowała zachować racjonalne myślenie, ale nie była w stanie. To było zbyt realistyczne. W końcu mężczyźni znaleźli się tuż przed nią i puścili postać, która upadła na kolana, nie mogąc ustać na nogach. Nie mogła odwrócić wzroku.

- Przypominasz sobie teraz Saro Fowler? Czy chcesz zobaczyć jego twarz? Uprzedzam, że nie jest to miły widok – wysyczał śledczy do jej ucha.

Dziewczyna momentalnie wpadła w panikę, zaczęła się szamotać. Próbowała się wyrwać, ale nie była w stanie się ruszyć.

- Nie, proszę. Powiem wszystko co chcesz. Celem misji jest... - zaczęła mówić krztusząc się łzami.

W tym momencie wszystko nagle zniknęło a ona znowu pogrążyła się w ciemności. Kapsuła się otworzyła, a ona odzyskała kontrolę nad ciałem. Przed sobą zobaczyła twarz Porucznika. Nie była pewna, czy jest zły, czy rozczarowany. Nie obchodziło ją to. Chciała natychmiast się stąd wydostać. Zaczęła zdejmować z siebie urządzenia monitorujące.

- Poczekaj chwilę, uspokój się Saro - głos Thorstena był spokojny, kojący. Chwycił ją za ręce, unieruchamiając je. Ale ona wciąż nie była w stanie opanować emocji, nadal wstrząsana krótkimi napadami płaczu.

- Zostaw mnie! - warknęła - zostaw mnie w spokoju! - próbowała się wyrwać.

- Musisz się uspokoić - powiedział już bardziej stanowczo – oddychaj, wdech, wydech. Już dobrze. To tylko symulacja.

Do dziewczyny dopiero teraz dotarło, że przerażająca wizja się skończyła. Zaczęła stosować się do wskazówek próbując uspokoić oddech. Porucznik uwolnił ją z aparatury i podał rękę, ułatwiając wyjście z kapsuły, a następnie skierował w stronę krzesła i ostrożnie pomógł jej na nim usiąść.

- Jak mógł Pan wykorzystać mojego brata... - powiedziała z wyrzutem patrząc mu prosto w oczy.

- Saro, to nie tak. Nie mam wpływu na wizualizacje - zaczął tłumaczyć - symulator wykorzystuje twoje największe słabości. Ale na tym polega trening. Musisz nauczyć się kontrolować swoje emocje. Pomówimy o tym jutro, na dziś wystarczy.

Sara dłuższą chwilę siedziała w bezruchu. Dopiero po kilku minutach poczuła się lepiej na tyle, żeby móc normalnie rozmawiać:

- I tak długo wytrzymałam, biorąc pod uwagę, że moje dane są źle wprowadzone. Myślałam, że nie przejdę pytań kontrolnych.

- To raczej niemożliwe. Z którym pytaniem miałaś problem? - zdziwił się Thorsten.

- Z ostatnim, tym o pochodzenie.

- To pytanie nie ma wprowadzonych danych. Pełni rolę wyłącznie weryfikacyjną. Sprawdzę to, ale symulator jest już skalibrowany, więc mogę je całkowicie wyłączyć.

Sara zmarszczyła brwi. Coś właśnie przyszło jej do głowy.

- Nie trzeba, proszę je zostawić. To była moja wina, byłam za mało precyzyjna - zapewniła.

Była już pewna, że nienawidzi tej maszyny, ale może będzie w stanie ją wykorzystać do innych celów. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro