1. Nowy ninja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

*Jen*

Sensei Lloyd powiedział, żebyśmy przyszli na plac. Wszyscy byli już w piżamach, bo nadchodziła noc. Ja byłam ubrana w granatową piżame, Colin w czarną, Lili w szarą, Luck w czerwoną, Vanessa w pomarańczową, Nick w błękitną, Kim w białą a Zack w białą. Colin i Luck przez to, ze od około 5 rano grali na konsoli, zasneli na stojąco.Vanessa kilka razy pstryknęła im przed oczami.
Vanessa- Śpią jak kamień.
Lili*ziewa*- A ty skond to wiesz?
Vanessa- Zwykle Luck się budzi jak tak robie.
Ja- Nick? Możeć?
Nick- Chyba wiem o co ci chodzi. Ale wiesz ze nie panuje nad mocą żywiołu.
Ja- Szkoda.
Po dosyć długiej chwili przyszedł Sensei.
S.Lloyd- Witajcie.
Wszyscy- Witaj Sensei.
Zack sturchnoł Colina i Lucka. Po chwili się obudzili.
Colin,Luck- Witaj Sensei.
S.Lloyd- Znowu cały dzień grali?
Kim- Tak jak co niedziele.
S.Lloyd- No trudno. Uczniowie. Chciałbym byście poznali nowego członka drużyny.
Z drzewa zeskoczył ninja w czarnym stroju.
Ninja- A nie lepiej by było normalnie przyjść zamiast zeskakiwać z drzewa?
S.Lloyd- Liczy się zaskoczenie.
Ninja- Moge ściągnąc tą maske z twarzy?
S.Lloyd- Tak.

*Nick*

Kiedy ninja ściągnoł maske z twarzy, okazał się być...dziewczyną. I to nawet uroczą.
S.Lloyd- Uczniowie poznajcie Laure.
Laura- Cześć.
Ja,Jen- Cześć.
Lili,Vanessa- Hej.
Kim,Zack- Witaj.
S.Lloyd- A teraz idźcie spać. Laura porozmawiajmy.
Laura- Dobrze.
Wszyscy poza Laurą, Senseiem, Colinem i Luckiem poszli do swoich pokoi. Widziałam jak Vanessa i Lili wracają a za chwile Vanessa trzyma Lucka a Lili Colina i razem wloką ich po podłodzie.

*Laura*

Zostałam sama z tatą na placu.
Ja- O co chodzi?
Lloyd- Jutro idziesz do innej szkoły razem z resztą moich uczniów.
Ja- Ale tato!
S.Lloyd- Sensei.
Ja- Ale Sensei!
S.Lloyd- Nie ma żadnych ale. Teraz idź spać.
Ja- Tak Sensei.
Weszłam do środka klasztoru.
Ja- Jutro zaczyna się moje nowe życie.
Szukałam mojego pokoju. Nie patrząc przed siebie wpadłam na... Androida? Oboje siedzieliśmy na dosyć zimnej podłodze.
Ja- Ups. Przepraszam. To moja wina.
Android- Nie to moja wina
Android wstał.
Android- Jestem Zack.
Podał mi rękę.
Ja- Laura.
Chwyciłam Zacka za rękę a on pomugł mi wstać. Za mocno mnie podciągnoł do pozycji stojącej, przez co wylądowałam na podłodze, w dodatku nad nim patrząc mu w oczy. W jego piękne, błękitne oczy. Patrzyliśmy sobie tak przez chwile w oczy. Postanowiłam oderwać wzrok od oczu androida i wstać.
Zack- Przepraszam.
Ja- Nic się nie stało. To ja już pujde poszukać swojego pokoju.
Zack- Pomuc ci? To dość duży klasztor.
Ja- Byłabym wdzięczna.
Zack- To chodź.
Poszliśmy pod jeden z pokoi.
Zack- O to twój pokuj.
Ja- Dzięki za pomoc.
Otworzyłam drzwi.
Zack- To dobranoc.
Ja- Dobranoc.
Jeszcze przez chwile patrzyłam Zack'owi w oczy. Te jego błękitne oczy. Po krótkiej chwili przerwałam wpatrywanie się w twarz Zacka.
Ja- To ja już pujde.
Zack- Tak to dobry pomysł. Pa.
Ja- Pa.
Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi.

***

I co? Jak rozdział? Od teraz numeruje rozdziały. Ktoś z wattpada też numerował rozdziały ale nie pamiętam nicku. A wracając do rozdziału. Jak myślicie? Czy zaiskrzyło coś pomiędzy Laurą a Zack'iem? Czy może nie? Ja sądzice? Do zobaczenia!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro