12. Podstawy Magii

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weszła do pomieszczenia razem z Bambi i Siegfriedem. Nowa znajoma posłała Avery nieśmiały uśmiech, po czym szybko uciekła na tył klasy.

Avy i Ziggy usiedli z przodu i rozpakowali swoje rzeczy. Dziewczyna postanowiła wykorzystać czas pozostały do rozpoczęcia lekcji, żeby zagadać do swojego partnera. Na dobrą sprawę prawie wcale nie rozmawiali sam na sam.

— Czyli wiesz, co dokładnie będziemy robić na tych zajęciach? — zapytała.

— Będziemy odbywać szkolenie łowcy z czarodziejem — stwierdził. — Masz to napisane na swoim planie lekcji.

— Okej. — Uznała, że pewnie sam nie wiedział. Dla niego to również był pierwszy dzień. — A powiedz, jak to się stało, że wysłano cię do tej szkoły w tak młodym wieku?

Siegfried westchnął, wyraźnie nie chcąc kontynuować rozmowy, jednak ostatecznie niechętnie odpowiedział.

— Piętnaście to minimalny wiek dla czarodziejów, żeby się tutaj dostać. Co prawda zwykle zaczynają, gdy mają szesnaście, ale jeden rok nie robi różnicy. Szczególnie jeśli ktoś jest wyjątkowo uzdolniony. Nasza nauka trwa cztery lata, więc skończę, jak będę miał dziewiętnaście.

Avery spojrzała na niego ze zdziwieniem. Myślała, że wszyscy uczniowie spędzają w tej szkole dwa lata.

— A ile lat trwa nauka zmiennokształtnych?

— Trzy — mruknął.

— Aha. — Pokiwała głową i odwróciła wzrok. Zaprzyjaźnienie się z Ziggim mogło być trudniejsze, niż się spodziewała.

Przejrzała swój laptop i ze zdziwieniem zauważyła, że nie było na nim podręcznika, odpowiadającego tej lekcji. Dlatego otworzyła jedynie dokument z notatkami i w milczeniu czekała na nauczyciela.

Chwilę po dzwonku do klasy weszła smukła kobieta w kolorowych ubraniach i szybko zaczęła lekcję.

Jej pierwszym poleceniem była reorganizacja stolików.

— Chcę, byście siedzieli naprzeciwko siebie, mogli patrzeć sobie prosto w oczy i zbudować zaufanie — ogłosiła, przez co Avery i Siegfried, jak i każda inna para w klasie, musieli odpowiednio poprzesuwać ławki. W ten sposób z rzędów prostokątnych, dwuosobowych stolików, powstało nieregularne zbiorowisko ławek, które bardziej przypominały kształtem kwadraty.

Kiedy zamieszanie trochę ostygło, Avery usiadła naprzeciwko Ziggiego, który nawet nie próbował nawiązać z nią kontaktu wzrokowego.

Gdy wszyscy zajęli miejsca, nauczycielka zaczęła krążyć między stolikami.

— Witajcie na szkoleniu łowców i czarodziejów. Ja nazywam się Esmée Vose i będę przewodniczką podczas waszej przygody. Czarodzieje nauczą się podstaw magii, a łowcy pracy z magią. Zdobędziecie również najważniejszą umiejętność, czyli umiejętność współpracy. Cały nasz porządek opiera się na kooperacji oraz zaufaniu czarodziejów i łowców. Dlatego oczekuję, że podczas tego trzymiesięcznego kursu zbudujecie więź, która pozwoli wam na całkowitą wiarę w siebie nawzajem. Teraz spójrzcie swojemu partnerowi głęboko w oczy. Wyzbyjcie się wstydu, uprzedzeń. Jeśli czujecie się niekomfortowo, skupcie się na tęczówkach partnera. Jaki mają kolor? Z czym wam się kojarzą?

Avery miała wrażenie, że jest na zajęciach z samorozwoju, a nie szkolenia z czarodziejami. Mimo to spróbowała spojrzeć na tęczówki Ziggiego. Były brązowe, przypominały jej świeże, wypolerowane kasztany. Mimowolnie uśmiechnęła się z powodu tego skojarzenie i pomyślała o ludzikach z kasztanów, które robiły z Bridget w dzieciństwie.

Siegfried z niechęcią odwzajemnił jej spojrzenie, jednak zacisnął wargi w wąską linię, próbując nie pokazać żadnych emocji.

— No dobrze. A teraz powiedźcie swojemu partnerowi, co najbardziej kochacie i co najbardziej was przeraża.

Avery odchyliła się na krześle. Co najbardziej kochała? Co ją przerażało? Teoretycznie były to proste pytania, jednak nie znała na nie odpowiedzi. A przynajmniej nie potrafiła jej znaleźć w ciągu kilku sekund.

Siegfried również wydawał się zaskoczony poleceniem, skierował swoje spojrzenie na sufit i złączył swoje dłonie.

— Kocham... — zaczęła Avy niepewnie, zmuszając się, by ponownie spojrzeć w brązowe oczy Ziggiego. — Kocham mojego tatę. I moją przyjaciółkę, z którą dorastałam. Jest dla mnie jak siostra. A boję się... — zamilkła na chwilę. Było wiele zjawisk, które wywoływały u niej dreszcze. Śmierć. Oczywisty wybór. Za dziecka naoglądała się wielu dokumentów na temat katastrof naturalnych, przez co miała małą fobię przed wulkanami i trzęsieniami ziemi. Mimo to te wybory wydawały się zbyt oczywiste. Dlatego westchnęła i powiedziała coś, o czym rzadko myślała, jednak co często kierowało jej akcjami. — Odrzucenia. Też upokorzenia przed innymi. Braku akceptacji.

Ziggi spuścił wzrok jako pierwszy, ale ona również szybko skierowała spojrzenie w jakiś neutralny punkt.

— Ja lubię porządek — odparł po chwili, wciąż unikając kontaktu wzrokowego. Nie dodał już nic więcej.

Siedzieli w niekomfortowej ciszy, dopóki po kilku minutach nauczycielka znowu nie zaczęła mówić.

— No dobrze. A teraz porozmawiajmy o magii. Zapewne niektórzy z was, szczególnie wśród łowców, nie wiedzą, czym jest magia. A więc magia to nic innego jak rodzaj energii. Samą energię można pobierać z różnych źródeł — roślin, zjawisk atmosferycznych, ciał niebieskich. Dawniej używano również energię ludzi i zwierząt, jednak Wielka Rada tego zakazała po szkodach, jakie wyrządziły podczas drugiej wojny światowej. Okrutne praktyki. Nie bez powodu otrzymały nazwę magii krwi. — Kobieta zrobiła krótką pauzę i westchnęła. Po chwili jednak kontynuowała. — A więc możecie zapytać, gdzie w tym wszystkim miejsce dla czarodziejów? Czarodzieje potrafią pobrać przeróżne rodzaje energii i przekształcić ją w energię magiczną. Potrafią również przechowywać w swoim ciele duże ilości takiej energii, tym więcej, im potężniejszy czarodziej. Jednakże zarazem wielu magów korzysta z dodatkowych sposobów przechowywania energii, takich jak kryształy czy chowańce.

Avery wpatrywała się w kobietę jak zaczarowana. Była nawet bardziej zaciekawiona niż podczas lekcji historii.

— Różni czarodzieje mają różne predyspozycje, dotyczące źródeł energii. Często jest to dziedziczone, jednakże zdarza się, że młodzi magowie odkrywają w sobie talenty czy tendencje niespotykane wcześniej w ich rodzinie. Dlatego podczas tego kursu, a także części pierwszego roku, będziecie próbować różnych rodzajów źródeł energii oraz magii samej w sobie. W waszej grupie wszyscy czarodzieje powinni mieć doświadczenie w czarowaniu, które możecie wykonywać, wykorzystując własną energię. Otwórzcie księgi zaklęć na swoich laptopach na stronie dwudziestej trzeciej, znajdziecie tam podstawowe zaklęcia. Zacznijmy od małej wiązki światła. Łowcy, patrzcie uważnie.

Avery spojrzała na Siegfrieda, który nawet nie otworzył laptopa. Szybko wyszeptał coś, co przypominało łacinę. Na chwilę złączył końcówki swoich palców, a gdy zaczął je od siebie oddalać, w przestrzeni między jego dłońmi dziewczyna zauważyła żółty błysk.

Wstrzymała oddech. Nawet jeśli to były podobno „podstawowe zaklęcia", jakakolwiek magia robiła na niej ogromne wrażenie. Sam fakt, że poprzez wyszeptanie kilku słów i dane ułożenie rąk, można było stworzyć kulę światła, był dla Avery zaprzeczeniem każdej zasady logiki.

— Bardzo dobrze. — Nauczycielka spojrzała na piętnastolatka z uznaniem, a potem skierowała swoją uwagę na innych uczniów.

— Wow — wyszeptała Avery do Ziggiego, ale on tylko na nią spojrzał i pokręcił głową.

Przez resztę lekcji czarodzieje skupili się na zmianie koloru światła, nie robili niczego bardziej spektakularnego. Cały ten czas łowcy mieli siedzieć i obserwować, co było dla Avy wystarczającą rozrywką.

Przed przerwą profesor Vose obiecała, że podczas drugiej części zajęć da łowcom jakieś zajęcie, więc Avery nie kryła swojej ekscytacji, kiedy wyszła na korytarz po dzwonku.

— Ciekawa jestem, co będziemy robić. To jak czarowałeś, było naprawdę niesamowite, to światło powstało praktycznie z niczego...

— Z energii — mruknął. — Słuchaj Avery, nie wiem, co mój współlokator ci naopowiadał, ale ustalmy sobie jedną rzecz. Będziemy partnerami przez następne trzy miesiące, ale niczym więcej. Jesteś dla mnie zadaniem. Nie przyjaciółką.

Po tych słowach pośpiesznie się odwrócił i odszedł. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro