Rozdział 23

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudziłam się w salonie. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Obok kanapy, na której leżałam, na podłodze siedział Nathaniel. Czytał jakąś książkę.

Spróbowałam usiąść i od razu pożałowałam tej decyzji. Pojawiły mi się mroczki przed oczami. Cały pokój zaczął się wirować.

Brunet zorientował się, że już nie śpię i pomógł mi znów położyć, po czym okrył mnie koce.

- Wypij całą. Dobrze ci zrobi- mówiąc to, podał mi szklankę wody. Tylko, że była trochę mętna.

Ufałam Nathanielowi. No, przynajmniej się chciałam mu ufać. Ale ten kolor trochę mnie zaniepokoił.

Chłopak zaśmiał się, widząc moją reakcję.

- Dodałem elektrolity. Szybciej wydobrzejesz- wyjaśnił uśmiechnięty.- Naprawdę myślałaś, że mógłbym cię otruć?

- To się zaraz okaże. Będę naiwna i ci zaufam. Chociaż i tak nie mam wyboru. Muszę wierzyć w to, że nie wykorzystałeś tego, że byłam nieprzytomna- odparłam.

Spoważniał i całe rozbawienie zniknęło z jego twarzy.

- No przecież żartuję- pocieszyłam go.- Za zaufanie- mruknęłam i przechyliłam szklankę. Wypiłam całą zawartość. Płyn był bez smaku. Średnio przypadł mi do gustu.

Brunet zabrał ode mnie szklankę i odstawił na stolik kawowy.

- Nathaniel, mam prośbę- zaczęłam nieśmiało.

- Jaką?- zapytał zmartwiony.

- Dodaj następnym razem syrop malinowy.

Mierzył mnie przez chwilę wzrokiem, po czym wybuchł śmiechem.

- To nie jest śmieszne!- krzyknęłam oburzona.- Te elektrolity były obrzydliwe! Próbowałeś to w ogóle?- Pokręcił głową z rozbawieniem.- O obyś nie musiał- wzdrygnęłam się dla efektu.

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem- wykrztusił, gdy trochę się uspokoił.

- Co się w ogóle stało? Dlaczego zemdlałam?- zapytałam, a Nathaniel natychmiast spoważniał.

- Powinienem dać ci ochrzan. Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, jak nieodpowiedzialnie się zachowałaś?

- Nie...

- Próbowałaś na raz zapanować nad trzema żywiołami!- krzyknął. Wstał, żeby sprawiać większe wrażenie. Cóż, zadziałało.- Uczysz się w tej szkole tydzień! Większość osób ma problem z zapanowaniem nad jednym, a ty sobie tak po prostu postanowiłaś poeksperymentować z trzema!

- Większość osób panuje nad tylko jednym żywiołem- wytknęłam mu.

- I co z tego?! Ty rozumiesz jak źle mogło się to skończyć? Skończyło się na osłabieniu, ale nie wiesz co ci groziło- denerwował się.

- No co?

- Mogłaś dostać wstrząsy mózgu. Przestać myśleć racjonalnie, czyli po prostu wpaść w obłęd. Mogłaś wypalić w sobie całą magię. Rozumiesz co mogło się wydarzyć?

- Ale się nie wydarzyło- burknęłam.

- Tylko dla tego, że byłaś ze mną połączona! Wtedy nasza magia była jednością. Przejąłem na siebie trochę magii. Przesłałem ci energię. Gdyby nie to, to mogłabyś nawet zginąć!

Usiadłam i poklepałam miejsce obok siebie. Nathaniel zajął miejsce obok mnie. Przytuliłam się do jego boku. Chciałam, żeby mnie objął. Nie zrobił tego.

- Przepraszam. Nie wiedziałam. Nie bądź zły- powiedziałam łagodnie.

- Nie jestem zły- westchnął, otaczając mnie ramieniem.- Nie mogę uwierzyć, że byłaś tak nieodpowiedzialna. Najgorsze jest, że gdyby faktycznie coś się stało, ja nie mógłbym nic zrobić. Nie wyobrażasz sobie, jak się martwiłem. Nie możesz tego więcej robić. Najpierw naucz się panować nad każdym żywiołem z osobna. Potem zaczniesz je łączyć. Możemy ćwiczyć razem.

- Poczekaj. Przecież ty wezwałeś dwa żywioły- wtrąciłam.

- Właśnie dwa. Nie trzy. Byłem z tobą połączony. Gdy pomiędzy osobami pojawia się taka magiczna więź łatwiej jest wezwać żywioły. Nie tylko te pojedyncze. Dlatego chciałem, żebyśmy razem ćwiczyli. Podczas nawiązania więzi mamy większą moc. Łatwiej nam nad nią panować. A gdy się bardzo skupimy może uda nam się osiągnąć coś, do czego normalnie jest potrzebne pięć osób- powiedział.

- Czyli co?- spytałam.

- Krąg.

- Ale przecież to... Musi być pięć osób. Kontakt z każdym żywiołem- oznajmiłam.

- My panujemy nad wszystkimi. Jedna osoba nie jest w stanie tego zrobić, ale jeśli my jesteśmy we dwoje jest to możliwe. Kiedyś to opanujemy i będziemy w stanie samodzielnie utworzyć krąg- mówił podekscytowany.

- Skąd to wszystko wiesz?- zapytałam.

- Z podręcznika- wskazał na książkę, którą przed chwilą czytał.

- Kiedy zaczynamy ćwiczenia?- zapytałam.

Roześmiał się.

- Jeszcze nie dzisiaj. Jutro są lekcje, więc musisz zebrać siły. W przyszły weekend możemy spróbować wezwać razem dwa żywioły- odparł. Poczochrał mi włosy.- Jesteś strasznie niecierpliwa.

Wzruszyłam ramionami.

- Odrobinkę.

Ziewnęłam.

- Zdrzemnij się jeszcze.

Pokiwałam głową. Po chwili zasnęłam w ramionach Nathaniela.


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro