Rozdział 5

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Tak dobrze czułam się w towarzystwie nowych przyjaciół, że nawet nie zwróciłam uwagi, że jest tak późno.

Biegłam w towarzystwie Emanuela na lekcję, gdy nagle sobie o czymś przypomniałam. Gwałtownie się zatrzymałam przez co chłopak na mnie wpadł.

W ostatniej chwili złapał mnie w tali i pomógł złapać równowagę. Posłałam mu wdzięczny uśmiech.

- Co się stało?- zapytał.

- Zapomniałam podręczników. Planowałam wyjść wcześniej ze śniadania i zgarnąć je z domu, ale...- zaśmiałam się nerwowo.

Emanuel pokiwał głową i ruszył w kierunku, z którego przybiegliśmy.

- Idziesz? Musimy zdążyć przed dzwonkiem- odwrócił się, wyciągając dłoń w moi kierunku. Chwyciłam ją i biegiem ruszyliśmy w stronę mojego domu.

Biegliśmy, śmiejąc się bardzo głośno. Osoby, które nas mijały zapewne uważały nas za skończonych idiotów.

Może mieli trochę racji.

Emanuel był naprawdę szybki i po chwili biegu przestałam za nim nadążać. Chłopak widząc to, zatrzymał się. Zdyszana zgięłam się wpół.

- Potrzebuję przerwy- wydyszałam.

- Żartujesz?- zapytał ze śmiechem. W odpowiedzi pokręciłam głową.- Dziewczyna, za dwie minuty jest dzwonek. Nie zamierzam się spóźnić.

Podniosłam na niego wzrok.

- Usprawiedliwię cię. Jako dziedziczka żywiołów. Wykorzystam swój tytuł. Powiem, że to była bardzo ważna sprawa i potrzebowałam twojej pomocy- zaproponowałam.

- Nie ma opcji.- Nachylił się trochę.- Wskakuj.

- Co?

- No dalej.

Niepewnie wskoczyłam na jego plecy. Od razu objęłam go za szyję. Am swoimi rękami złapał moje uda. Przylgnęłam do niego, a on zaczął biec.

W domu szybko zgarnęłam do jakiejś torby potrzebne podręczniki o zeszyty.

Gdy stanęliśmy przed salą, oboje byliśmy zdyszani. Ja ledwo łapałam oddech, bo potem nie pozwoliłam, że by mnie niósł. Jednocześnie położyliśmy ręce na klamce. Nasze dłonie się zetknęły.

Trochę się speszyłam, bo jeszcze nigdy nie miałam bliższego kontaktu z chłopakami.

Otworzyliśmy drzwi. Wzrok nauczycieli przeniósł się na nas.

- Aria i Emanuel, przyznaję, że nie spodziewałam się was razem- powiedziała.- Siadajcie.

Cicho prześlizgnęliśmy się do ostatniej ławki. Starałam się ignorować wszystkie ciekawskie i kpiące spojrzenia posyłane w moją stronę.

- Pierwsze zajęcia i już zaliczyłam wtopę- szepnęłam do Em, który siedział obok mnie.

- To skoro Aria postanowiła się pojawić na zajęciach, spóźniona, ale jednak, to pora, żebyście dowiedzieli się kim jest.- Zsunęłam się niżej w ławce i marzyłam o tym, żeby zniknąć. Wzrok wszystkich już po raz drugi podczas tej lekcji, która trwała dopiero trzy minuty, padł na mnie.- Na pewno słyszeliście, że w naszej szkole pojawiła się nowa dziedziczka żywiołów. Jest nią Aria Wood, czyli wasza koleżanka, która postanowiła spóźnić się na lekcję. W takich momentach nie bierzcie z niej przykładu. A od ciebie, Ario, oczekuję poprawy.

Skuliłam się w ławce. Nie podnosiłam wzroku cały czas patrząc w podręcznik.

- Nie przejmuj się Aspen, ogólnie jest nawet spoko- szepnął do mnie blondyn.

- To moja pierwsza lekcja. Zależało mi na pierwszym dobrym wrażeniu- mruknęłam.

- Na mnie zrobiłaś wrażenie.

- Dzięki- posłałam mu delikatny uśmiech.

- Zapewne jak wiele z was już wie, często żywioł, który jest do nas przypisany jest zależny od naszego miesiąca urodzenia. Mówi nam o tym pora roku. Pokaże wam takie jakby skojarzenia i jak to łatwo zapamiętać. Będziemy iść zgodnie z kręgiem. Pierwsze jest powietrze. Osoby jesienią zazwyczaj nim władają. Czyli w miesiącach: wrzesień, październik i listopad. Powietrze jest w kręgach oznaczane kolorem żółtym. Jak liście jesienią, a jeśli to was nie przekonuje to przypomnijcie sobie ostatnie promienie słońca, delikatny wiatr i kolorowe liście spadające z drzew. Pierwszym kojarzącym się żywiołem jest powietrze.

Zapisałam w zeszycie, krótką notatkę do tego co mówiła nauczycielka.

- Dalej ogień. Odpowiada to latu, czyli: czerwiec, lipiec i sierpień. Ogień jest gorący tak jak temperatury latem. Teraz woda. Miesiące: grudzień, styczeń i luty. W ziemie jest śnieg. A z czego się składa lód i śnieg?

- Z WODY!!!- odpowiedzieli wszyscy.

- Dokładnie. Na koniec ziemia. Kolor zielony. Wiosną wszystko odżywa i dominuje kolor zielony. Miesiące: marzec, kwiecień i maj. Rozumiecie wszystko czy macie jakieś pytania?- zapytała.

Powoli podniosłam rękę. Od razu wszyscy na mnie spojrzeli.

- A jak to wygląda z żywiołem ducha?- zapytałam, próbując zabrzmieć pewnie. Chyba się udało, bo mój głos nie zabrzmiał jak pisk.

- Duch... To jest temat sporny. Nie ma swoich określonych miesięcy. Właściwie od tylu lat próbujemy stwierdzić jakie osoby są obdarzona kontrolą nad tym żywiołem, ale nie mamy żadnych informacji. Kontakt z tym żywiołem wychodzi nagle podczas nauki. To nie jest tak, że od początku wiemy, że to będzie to. Znaczy są przypadki, w których wiadomo to od początku, ale to rzadkość. Duch jest bardzo rzadkim i tajemniczym żywiołem. Nie ma jakiegoś określonego schematu, który określa osoby obdarzone tym żywiołem. I zapewne nigdy nie będzie. Kontrolę nad duchem moją tylko dziedzice i garstka osób. Wyszukujemy w nich jakiś powiązań czegoś podobnego, ale nie ma czegoś takiego. Każdy z nich jest inny.

- Czy zawsze miesiąc urodzenia mówi o przydzielonym żywiole?- dopytywałam.

- Nie. Zdarzają się wyjątki. Ale najbardziej interesującym i najdziwniejszym odstępstwem od reguły są dziedzice żywiołów. Co sto lat w czerwcu rodzi się jedna osoba obdarzona specjalnymi mocami. W pozostałych latach w czerwcu dzieci rodzą się normalnie i są powiązane z żywiołem ognia, ale co sto lat mamy to wyjątkowe zjawisko.

I wtedy zadzwonił dzwonek. Spakowałam się i wyszłam z sali z Emanuelem.


Dzisiaj taki luźniejszy rozdział. Ale obiecuję, że w następnym ktoś się pojawi.  kolejny nowy charakter, który dużo wniesie do życia Arii. 

<333333

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro