꧁Nasza relacja꧂

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Po pierwszej lekcji Rosja musiał udać się do nauczycieli wf-u. Niemcy nie narzekał z tego powodu. Stał pod klasą oparty o ścianę i przeglądał telefon. Od czasu do czasu przeleciał wzrokiem po korytarzu. Podczas jednego z takich przelotów zatrzymał spojrzenie na dłuższą chwilę, na osobie dobrze mu znanej. Blizny widniejące na ciele podkreślały ich "znajomość". Białe, gęste włosy opadały na oczy, przysłaniając tym samym ich widoczny, zielony blask. Niemcy dobrze pamiętał te oczy... Przepełnione bólem i łzami... Teraz nie można było doszukać się takowych uczuć. Oczy te stanowczo wskazywały na silny charakter i gotowość do kolejnej dawki bólu w razie potrzeby. Po chwili osoba, chyba poczuła na sobie wzrok Niemca. Uśmiech który dotychczas widniał na jego ustach zmienił się w grymas obojętności, a nawet i pogardy. Taki był właśnie Polska. Silny i stanowczy, nie pozwalał nikomu na manipulację jego osobą, czy też na ponowne dawki bólu. Tym razem był gotów na wszystko. Od tamtych czasów przygotowywał się, by wrócić do swojej formy. Obecnie? Otacza go grono przyjaciół, jest szczęśliwy i często się uśmiecha. Jednak gdy tylko dostrzega Germana, jego uśmiech znika, a każdy z jego paczki przyjaciół, wie w czym jest rzecz. Dlatego gdy tylko Polska dostrzegł Niemcy, reszta jego przyjaciół także spojrzała w tym kierunku. Zimne i chłodne spojrzenia otoczyły jego osobę. Z pomocą przybył Rosja.

- A wy co się tak gapicie. Oczy wam jeszcze z orbit nie wyszły? - odparł zirytowany i zbliżył się do Niemiec.

- Wiesz, że to zbędne? - spytał Niemcy spoglądając na Rosjanina. Ten machnął ręką.

- Nie mam zamiaru patrzeć jak ta zgraja się na ciebie lampi. Jakby mogli to pewnie rzuciliby ci się do gardła.

- Co ich powstrzymuje?

- Nie bądź śmieszny. - odparł Rosja.

- Pytałem poważnie. - wtrącił Niemcy z obojętnością.

- Chyba znów ci coś na mózg siada. - westchnął wyższy i oparł się obok Niemiec. Obaj spoglądali przed siebie, w okna, w których można było dostrzec piękną zieleń.

- Jak w więzieniu, co? - spytał rozbawiony Rosja. Niższy uśmiechnął się kącikiem ust.

- Ta. Jak w więzieniu. - odparł spokojnie Niemiec. Pamiętał czas, gdy siedział w swoim pokoju, w duchu modląc się, aby jego ojciec tego dnia nie przychodził. Czuł się jak więzień zmuszany do katorżniczej pracy. Zadawanie bólu innym nie było przyjemne, ale mały Niemiec dostrzegał, że tym samym uszczęśliwiał ojca. Dlatego czasem przełamywał się, ale jednej osoby nigdy nie był w stanie skrzywdzić. Niestety ojcu zależało na niej najbardziej.

Dzwonek na lekcje ściągnął Germana na ziemię. Westchnął i położył dłoń na ramieniu Rosji.

- Raczej dam redę pojechać. - odparł, co uszczęśliwiło Rosjanina. Resztę dnia spędzili na lekcjach i rozmowach podczas przerw. Po lekcjach Rosja musiał zostać w szkole na spotkaniu z kółka sportu. Niemcy natomiast nie należał do żadnego kółka, tak więc mógł spokojnie zmierzać do domu.  Przemierzając korytarz zamyślił się ponownie. Ostatnio coraz częściej mu się to zdarzało. Po chwili niechcący wpadł na kogoś. Osoba wypuściła swoje książki, a Niemcy kucnął, a następnie pozbierał je. Wstał i spojrzał na osobę. Serce nieco szybciej zabiło, gdy jego czerwone ślepia spotkały się z zielonymi tęczówkami.

- Entschuldigung. (Przepraszam) - odparł zachowując spokój i obojętność. Podał Polsce książki, a ten wziął je.

- Dzięki. - odparł bez entuzjazmu. Po chwili podeszli do nich przyjaciele Polaka. Chcieli już przegonić Niemca, lecz Polska uspokoił ich gestem ręki.

- W porządku. - odparł. - Następnym razem bądź bardziej ostrożny. - powiedział, a Niemcy skinął głową.

- Jeszcze raz przepraszam. - odparł i chwycił swój plecak, który wcześniej mu spadł, a następnie odszedł. Czuł, że Polska patrzył za nim. Spowodowało to lekkie utrudnienia z oddechem.

Prawdą było, że Niemcy niestety dawno temu się zakochał. Nie mógł o tym powiedzieć, a uczucie nie znikało. Z biegiem lat przybierało na sile i zdawało się pochłaniać Germana. Jednak udało mu się je skutecznie wyciszyć. Jedynie takie chwile powodowały, że jego umysł pochłaniał chaos.

Polska spoglądał za oddalającym się, jednak nic nie mówił. Przyjaciele ciągle coś do niego zagadywali, lecz on nie słuchał. Zdawał się być tak nieobecny, jak Niemcy, gdy w niego wpadł. Polak w duchu cierpiał. Dlaczego? Ponieważ doskwierało mu wewnętrzne rozdarcie. Z jednej strony miał za złe Niemcom, gdy ten nie robił nic gdy Rzesza sprawiał mu cierpienie i ból. Czasem nawet sam Niemcy go krzywdził, jednak nie tak bardzo jak Rzesza. Z drugiej zaś strony był już zmęczony tym ciągłym rozpamiętywaniem. Chciałby zakopać topór wojenny i zapomnieć o tamtych czasach. Jednak ciągle przyjaciele wzbudzali w nim gniew, który tak bardzo chciał ugasić. Tą iskrę, która była w stanie na nowo rozpalić ogień nienawiści.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro