Rozdział 19

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Kalina pov. 

Obudziły mnie pocałunki Marcusa. Całował mnie po odkrytym kawałku brzucha. Uśmiechnęłam się zaspana i mruknęłam coś pod nosem. Chłopak złapał mnie za talię i uniósł głowę w górę. Na jego twarzy widniał szeroki, uroczy uśmiech. 

- Dzień dobry kochanie- powiedział swoim porannym głosem, całując mnie w usta.

- Dobry- odpowiedziałam pomiędzy pocałunkami. 

Marcus lekko się odsunął. Patrzyliśmy się uśmiechnięci sobie w oczy.  Leżeliśmy tak dłuższą chwilę. Brunet w końcu pocałował mnie w czoło i wstał z łóżka. W apartamencie rozbrzmiał odgłos lecącej wody, oznaczało to, że chłopak brał prysznic. Niewiele myśląc wygrzebałam się z łózka i poszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania i dołączyłam do chłopka. Od razu przyciągnął mnie do siebie i złączył nasze usta w pełnym pożądania pocałunku. Jego ręce zjechały na moje pośladki. Moja kobiecość otarła się o jego członka. Chłopak głośno wciągnął powietrzę. Przyszpilił mnie do czarnej ściany i zmierzył moje ciało centymetr po centymetrze z pożądaniem. Po moim kręgosłupie przeszedł aż dreszcz. Ustałam na palcach i wpiłam się w usta chłopaka niczym spragnione zwierzę. Brunet chętnie oddał pocałunek. Oszczędziliśmy sobie gry wstępnej. Chłopak odwrócił mnie do siebie plecami i wszedł we mnie mocno. Moje krzyki rozniosły się po całym pomieszczeniu. Marcus doprowadzał mnie do szaleństwa. Trzymał mnie za biodra, po chwili mocno zacisną palce na mojej skórze. Z moich ust wydobył się jęk rozkoszy. Oboje zatopiliśmy się w fali orgazmu. Mogłabym zaczynać tak dzień zawsze. 

****

Po śniadaniu ruszyliśmy do mojego domu. Od progu dało się słyszeć donośny głos Aurory. Przeszliśmy do salonu, gdzie znajdowały się moje siostry i ojciec. Audrey siedziała na kanapie i przyglądał się kłócącej dwójce. 

- Nie masz prawa mnie stąd wyrzucić! Jestem gościem Kaliny nie twoim. Jeśli ona mnie wyrzuci wtedy sobie pójdę, w przeciwnym razie zostanę- powiedziała brunetka. 

- Rory zostaje, a ty nie masz nic do gadania. Jeśli masz z tym jakiś problem tam są drzwi.

Wskazałam w kierunku wyjścia i sztucznie uśmiechnęłam się do ojca. Aurora założyła ręce na piersi, a na jej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech. Augusto warknął coś pod nosem, nie byłam pewna czy po angielsku i poszedł do sypialni. Marcus przywitał się z młodą-Audrey i księżniczką-Aurorą. Myślałam, że nie nawiąże jakichś bliskich relacji z moimi siostrami, ale chyba się myliłam. Wydaję mi się, że zbliżył się do młodej kiedy zniknęłam z pod klubu Tieriego i pojechałam do Erici. Wiedziałam, że później razem po mnie przyjechali. Dziewczyny poszły na górę, a ja ruszyłam w stronę mojego nowego gabinetu, który przejęłam po ojcu. Wystrój pomieszczenia mi się podobał, więc postanowiłam nic nie zmieniać. Usiadłam na brązowym, skórzanym fotelu i położyłam nogi na biurku. Po prawej stronie biurka stała sterta papierów, którymi musiałam się zająć. Możliwe było, że w niej znajdowały się umowy z M.J., które musiałam natychmiast spalić.  Niechętnie zabrałam się do pracy. Nie pomagała mi w tym obecność mojego chłopaka, który ciągle się na mnie patrzył. Nie myliłam się, po dziesięciu minutach przeglądania papierów znalazłam to czego się obawiałam. Na dole kartki były złożone dwa podpisy- mój i Jonesa. Wstałam z fotela i poszłam do salonu. Wrzuciłam kartkę do kominka, tak jak zrobiłam to z listem. Kiedy wróciłam do gabinetu czułam na sobie wzrok Marcusa. 

- No co?- spytałam, odwracając się do niego

- Czemu spaliłaś te dokumenty?- spytał, przyglądając mi się z zaciekawieniem.  

- Bo osoba, z którą były podpisywane nie żyję i wiem, że do niczego mi się nie przydadzą- odpowiedziałam, dolewając sobie whisky. 

Chłopak kiwnął głową i wrócił wzrokiem do telefonu, który zaczął dzwonić. Chłopak odebrał i wyszedł z mojego gabinetu. Nie chcąc tracić więcej czasu usiadłam przy biurku i wróciłam do pracy. 

****

Po dwóch godzinach w końcu uporałam się z papierkową robotą. Tieri cały czas mi towarzyszył nie wtrącał się tylko siedział na skórzanej kanapie, często gdzieś dzwonił i wtedy wychodził, co było trochę podejrzane. Wstałam z mojego fotela i się przeciągnęłam. Kości zastygły mi od tego siedzenia bez ruchu. Marcus wrócił po chwilowej nieobecności z wielkim uśmiechem na twarzy. Po jego minie wiedziałam, że coś zrobił. 

- Dobrze, że już skończyłaś. Spakuj swoje rzeczy, tylko jakieś ciepłe, tak na dwa dni. Mam dla ciebie niespodziankę- powiedział i mnie pocałował. 

Byłam strasznie ciekawa co wymyślił. Od razu poszłam do swojego pokoju i spakowałam rzeczy. Chłopak chwilę później do mnie dołączył i wziął moją walizkę. Powiedział, że jego jest już w samochodzie. Kiedy wychodziliśmy zatrzymały nas dziewczyny.

- Chcesz jechać tak bez pożegnania?- spytała Audrey, przytulając mnie.

Przytuliłam mocno siostrę, młoda się odsunęła i dała pożegnać się ze mną również Aurorze. Dziewczyna przytuliła się na moment i odsunęła się ode mnie z uśmiechem. 

- Mam dziwne wrażenie, że mu pomagałyście, ale nie ważne- powiedziałam z uśmiechem.- Jeśli ojciec będzie chciał cię wyrzucić masz moje pozwolenie na zabicie go- powiedziałam do Rory.

Dziewczyna zaśmiała się na moje słowa, ale przytaknęła. Miałam nadzieję, że nic się nie wydarzy przez te dwa dni. Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do czarnego ferrari Tieriego. W błyskawicznym tempie znaleźliśmy się na lotnisku. Prywatny odrzutowiec Marcusa już znajdował się na pasie startowym. Jego ludzie wnieśli na pokład nasze walizki. Marcus rzucił swojemu ochroniarzowi- Connorowi Price kluczyki do swojego auta i ruszył po schodach na pokład samolotu. Kiedy on rozmawiał z pilotem ja zdążyłam się wygodnie rozsiąść w fotelu. Chłopak dołączył do mnie chwilę później. Usiadł naprzeciwko mnie i uśmiechną się patrząc mi w oczy. Na moją twarz mimowolnie wpłyną szeroki uśmiech. Stewardessa przyniosła nam szampan procescco- mój ulubiony i nalała nam po kieliszku. Łyknęłam napoju i delektowałam się tym pysznym smakiem. 

- Będziemy na miejscu za dwie godziny- powiedział chłopak.- Myślę, że niespodzianka ci się spodoba. 

- Jeśli zaraz nie przestaniesz gadać o tej niespodziance to Bóg mi świadkiem znajdę jakiś sposób na wyciągnięcie z ciebie tego gdzie lecimy- powiedziałam.

Tieri wybuchł śmiechem. Wstał z miejsca i pociągnął mnie do góry. Usiadł na moim miejscu, a ja usiadłam na jego kolanach. Brunet założył mi kosmyk moich włosów za ucho i złączył nasze usta w czułym pocałunku. Jedną ręką objął mnie w talii, a drugą złapał mnie za biodro. Moje ręce znalazły się na jego szyi. Pogłębiłam pocałunek, byłam spragniona jego dotyku. Usiadłam na nim okrakiem. Zdjęłam jego koszulkę, chłopak zdjął moją i powróciliśmy do wcześniejszej czynności. Kiedy chłopak zaczął zdejmować mi jeansy do naszego przedziału weszła stewardessa.

- Przepraszam- powiedziała zmieszana i od razu wyszła.

Marcus był wkurwiony, że ktoś śmiał nam przeszkodzić, ja natomiast wybuchłam śmiechem. Gdyby dziewczyna weszła minutę później zastała by nas w jeszcze lepszej sytuacji. Oparłam głowę na ramieniu chłopaka dalej się śmiejąc. W końcu i on zaczął się śmiać. 

- Takie rzeczy musimy zostawić sobie na później- powiedziałam.

Podniosłam się z kolan chłopaka i usiadłam naprzeciwko niego, ubierając swoją koszulkę. 

****

Na polecenie Tieriego ubrałam się ciepło. W końcu wylądowaliśmy. Zniecierpliwiona wstałam z miejsca i pokierowałam się do wyjścia. Moim oczom ukazał się piękny widok. Góry i co najważniejsze śnieg. Odwróciłam się do Marcusa z wielkim uśmiechem. Pocałowałam go i zbiegłam po schodach na dół. Na lotnisku czekało już na nas zamówione przez Tieriego czarne audi. Cieszyłam się jak pięcioletnie dziecko, które dostało pod choinkę misia. Wsiadłam do auta od strony pasażera z przodu. Marcus niedługo później usiadł za kierownicą i ruszyliśmy w nieznanym mi kierunku. 

- Tak w ogóle to gdzie my jesteśmy?- spytałam.

- Jackson Hole w stanie Wyoming- odpowiedział chłopak, nie spuszczając z oczu drogi. 

Po dziesięciu minutach Tieri zaparkował pod jakimś wypasionym hotelem. Wysiedliśmy z auta i zaczęliśmy iść w stronę głównego wejścia. Nie mogłam się powstrzymać i jakoś tak odruchowo rzuciłam w Marcusa śnieżką. Chłopak się zatrzymał i powoli odwrócił się w moją stronę. Miał groźny wyraz twarzy, ale widziałam, że powstrzymywał uśmiech. 

- Masz pięć sekund na ucieczkę Moretti- powiedział, starając się brzmieć groźnie. 

Spojrzałam się na niego wyzywająco i nawet nie przeszło mi przez myśl żeby ruszyć się choćby o minimetr. Brunet schylił się i zgarną trochę śniegu. Sekundę później dostałam śnieżką w brzuch. Rozpoczęliśmy zaciętą walkę na śnieżki, która zakończyła się kiedy oboje wylądowaliśmy w zaspie, zanosząc się śmiechem. Chłopak wstał i otrzepał się ze śniegu. Wyciągnął w moją stronę rękę, którą chwyciłam i już po chwili stałam na nogach. Weszliśmy na recepcję i się wmeldowaliśmy. Okazało się, że nasz pokój był właściwie domkiem i miał nawet jacuzzi. Recepcjonistka poinformowała nas, że ktoś z obsługi wniósł nam już tam rzeczy. Otrzymaliśmy klucz i ruszyliśmy do naszego domku. Po wejściu do drewnianego domku uderzyło we mnie ciepło i dopiero teraz dotarło do mnie jak zimno było na zewnątrz. 

- Głodna?- spytał Tieri zdejmując kurtkę i buty.

- Nie bardzo- odpowiedziałam.- Mam ochotę na kąpiel w tym jacuzzi- powiedziałam, patrząc przez drzwi na taras.

Za moimi plecami pojawił się Marcus, czułam bijące od jego ciała ciepło.

- Więc się w nim wykąpiemy- wyszeptał, całując mnie przelotnie w szyję. 

****

Usiadłam w ciepłej wodzie. Moje mięśnie pozytywnie zareagowały na odpoczynek w jacuzzi. Na tarasie pojawił się Tieri z szampanem w ręku, oczywiście nie pomyślał o kieliszkach. Łyknął trochę alkoholu i odstawił na stolik obok. Kiedy znalazł się obok mnie od razu wpił się w moje usta. Usiadłam mu okrakiem na kolanach i błądziłam rękami po jego klatce piersiowej. Chłopak jedną ręką trzymał mnie za szyję, a drugą za talię. Poruszyłam biodrami ocierając się o chłopaka. Czułam, że jego członek od razu zareagował. Chłopak zjechał pocałunkami na moją szyję. Zdjął mi górę od stroju i zaczął pieścić moje piersi. Jego pieszczota doprowadzała mnie do szaleństwa. Chłopak na chwilę się ode mnie oderwał. Zmierzył moje ciało wzrokiem centymetr po centymetrze. Jego ręce powędrowały do mojego tyłka. Zaczął zdejmować mi dół stroju kąpielowego. Kiedy to zrobił zdjął swoje kąpielówki i wszedł we mnie. Byłam pewna, że moje jęki było słychać w sąsiednim domku, ale w tamtym momencie miałam to gdzieś. Zaczęłam się na nim poruszać coraz szybciej, tak żeby wypełniał mnie całą. Nasze jęki rozkoszy i przyspieszone oddechy się ze sobą wymieszały. Marcus przygryzł mój sutek, a ja jęknęłam. Przyspieszyłam swoje ruchy, a po chwili przeżywałam najintensywniejszy orgazm jak dotąd. Marcus doszedł chwilę po mnie. Widziałam w jego oczach, że był niezaspokojony, podobnie tak jak ja. Zapowiadała się druga ruda i niekoniecznie ostatnia. Chłopak odwrócił mnie do siebie plecami i ponownie się we mnie wbił. Zacisnęłam ręce na jednej ze ścian jacuzzi. Marcus poruszał się we mnie powoli, ale mocno co doprowadzało mnie do szału. Pochylił się i zaczął całować moje plecy, przyspieszając swoje ruchy. Ponownie osiągnęliśmy spełnienie. Wyszłam z jacuzzi i weszłam do domu, zabierając ze stolika pełną butelkę szampana. Napiłam się i nałożyłam koszulę Tieriego. Chłopak zabrał mi butelkę trunku i sam się napił. Wolną ręką przyciągnął mnie do siebie. Pocałowałam go, odbierając mu butelkę. 

- Idziemy spać. Jutro mamy dużo atrakcji- powiedział chłopak całując mnie w czoło.

- Nie chce mi się spać- jęknęłam.

- Kochanie obiecuję, że jutro nie będziesz żałować- powiedział, rzucając się na łóżko.  

Położyłam się na jego torsie. Chłopak jak to miał w zwyczaju zaczął gładzić mnie po włosach. Kochał się nimi bawić  jak zasypiałam. Uważałam to za uroczę. Wielki don z Los Angeles potrzebował dużo czułości żeby zasnąć. Pomimo  tego, że nie byłam zmęczona zasnęłam dosyć szybko. Ten dzień zaliczam do udanych, trochę popracowałam, trochę się powygłupialiśmy z Marcusem i zaspokoiliśmy swoje pragnienie. Mogłabym tak żyć. Było spokojnie, ale nie nudno czyli tak jak lubiłam. 

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Staram się teraz pisać dłuższe rozdziały, więc będą pojawiały się trochę rzadziej niż na początku. Mamy coś uroczego, świątecznego i gorącego. Pisząc go dostałam świątecznego humoru i zaczęłam słuchać świątecznych piosenek. Mam nadzieję, że rozdział się wam podoba. Wpadajcie na mojego twittera, który jest podany na moim profilu.  Pamiętajcie o gwiazdkach. Miłego i do następnego.         

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro