Pistolet

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Perspektywa Cedrika.


- Przepraszam Ced muszę już iść , za dwie minuty mam pierwszą lekcję. Odwiedzę cię zaraz jak tylko skończą mi się zajęcia - powiedziała Bell i lekko cmoknęła mnie w policzek. Zabrała swoją torbę i ruszyła w stronę wyjścia. Kiedy zniknęła za białymi drzwiami odetchnąłem z ulgą. Nie lubię nikogo okłamywać , a tym bardziej moich przyjaciół. Tak okłamałem Isabell , ale to była wyższa konieczność i nie zrobił mi tego żaden z bliźniaków ani nikt inny , tylko ja sam. Dlaczego to zrobiłem ? Miałem do tego dwa powody. Powód pierwszy : Słyszałem jak bliźniacy mówili , że chcą zrobić Isie jakiś kawał , który jest nie za dobry . Powód drugi : jest taki , że Bell mi się podoba i zasługuje na najlepsze , więc nie pozwolę , żeby marnowała życia z nimi. Wiem , że mogłem to inaczej załatwić , ale ta sytuacja wymagała ostrego rozwiązania.

Popatrzyłem na zegar  , który pokazywał , że jakąś minutę temu zaczęły się pierwsze lekcje. Czyli mam jakieś pięć - sześć godzin zanim przyjdzie Bell. Pierwszą rzeczą jaką muszę zrobić to przekonać samego siebie , że to wszystko dla niej i tak będzie lepiej. Zamknąłem oczy i powtarzałem sobie w głowie te dwa zdania.

- Stary nie sądziłem , że wyglądasz tak źle jak mówili - usłyszałem obok lewego ucha dobrze znany mi głos. Otworzyłem oczy i popatrzyłem w lewą stronę gdzie stał mój przyjaciel , Paul. Paul tak samo jak ja jest w Huffelpafie, jest może niższy ode mnie o dwa lub trzy centymetry. Ma krótkie blond włosy , które zawsze są rozczochrane , szaleje za nim pół szkoły , bo jest jak to mówią dziewczyny przystojny i dobrze się uczy.

- A ja nie sądziłem , że już o mnie mówią - odparłem ze sztucznym uśmiechem. Paul pokręcił głową z niedowierzaniem i usiadł na krześle , które stało blisko łóżka .

- No to powiedz mi teraz kto ma dostać za to - spytał się z uśmiechem na twarzy blondyn - Chyba, że sam to załatwiłeś.

- No można powiedzieć , że sam - odpowiedziałem niepewnie i wbiłem wzrok w moje stopy , które przykryte były białą kołdrą

- Dobra , mów mi zaraz całą prawdą - powiedział ostro. Jak już mówiłem to mój najlepszy przyjaciel i on wie kiedy kłamie

- Oj to dość długa historia. Masz czas ? - kiwnięciem głowy zgodził się. Cicho westchnąłem i zacząłem opowiadać.

Narracja trzecioosobowa

Było około godziny dwudziestej , a na korytarzach nie było widać nikogo oprócz jednego puchona , który wracał z lochów. Cedrik postanowił  , że zanim pójdzie do swojego dormitorium pójdzie drogą , która prowadzi do domu Godryka Gryffindora. Miał wielką nadzieję , że spotka tam swoją przyjaciółkę , a zarazem ,,dziewczynę". Kiedy był już przy samym wejściu nikogo tam nie spotkał i zawiedziony ruszył do swojego domu. Miał już ruszyć , ale usłyszał , że ktoś wychodzi z domu lwa. Skrył się za jakąś kotarą czy czym cokolwiek to był i nasłuchiwał rozmowę gryfonów.

- Mówię ci , że oni kłamią i nie powinniśmy jej robić tego żartu - powiedział pierwszy głos , który był ewidentnie męski. Cedrik skądś go kojarzył , ale nie umiał sobie przypomnieć skąd.

- Oczywiście , że kłamie nigdy z nim by nie była ,ale powinniśmy jej dać nauczkę - odezwał się drugi głos , który również należał do mężczyzny. Tym razem puchon wiedział , że są to bracia Weasley i  prawdopodobnie rozmawiają o Isabelli .

- Dobra zgodziłbym się na jakiś mały żarcik , po którym by się śmiała , ale nie taki - powiedział dość głośno jeden z nich. Tak jak większość osób Ced ich nie rozróżniał.

- Ale to nic jej nie zrobi - zaczął i przerwał na chwilę w poszukiwaniu czegoś w kieszeni. Kiedy do znalazł słychać było głośne i niepokojące westchnienie , a później dźwięk jakby coś spadło na ziemię.

- Zapomnij to zrobi jej coś okropnego. Nawet tego nie podnoś idziemy z stąd - rozkazał Weasley i chyba pociągnął swego brata ze sobą. Po jakiejś minucie nie było słychać już niczego. Cedrik nie niepewnie wychylił się ze swojej kryjówki i poszedł sprawdzić miejsce akcji. Pierwszą rzeczą jaką zauważył był dziwny pomarańczowy pistolet na wodę z fioletowymi znaczkami. Nigdy nie powiedział by , że to coś mogło by zrobić komuś krzywdę. Postanowił , że zabierze to ze sobą i pokaże to swojej przyjaciółce oraz wyjawi jej całą prawdę. Szybszym krokiem ruszył w stronę swojego domu. Kiedy był już bardzo blisko zaczęło się dziać coś dziwnego. Pistolet zaczął się dziwnie dymić na fioletowo , a później lekko iskrzyć. Chłopak obrócił w ręce i już chciał go wyrzucić jak najdalej , ale nie zdążył i rzecz wybuchła w jego ręce. Na początku nic nie czuł oprócz strachu i zdziwienia , później zaczął odczuwać uciążliwy ból głowy oraz wielki ból w prawej ręce. W jednej chwili postanowił zrzucić całą wine na bliźniaków i opowiedzieć trochę inną wersję Bell. Nie minęła minuta , a obok niego pojawiła się opiekunka domu puchonów. Ced nie zdążył nawet nic powiedzieć tylko szybko wyrzucił pistolet jak najdalej z stąd , a później zemdlał.




Hej witajcie w kolejnym rozdziale. Tym razem była to perspektywa Cedrika. Mam nadzieję , że taki zwrot akcji się wam spodobał , a jak nie to nie martwcie się za niedługo. Cała akcja będzie opierała się na Bell , Harrym , Remusie i Syriuszu. Jeśli macie jakieś pomysły dotyczące opowiadania jak i również sprawy dziesięciu tysięcy wyświetleń możecie pisać.

Do zobaczonka


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro