(#12) kontynuacja dziennika z piekielnej wizyty #3 (wczoraj i dzisiejsze połudn)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

25.05.2023

Już trzeci dzień z rzędu spotykam Octavię w kuchni jej pałacu. Wygląda na trochę przygnębioną. Nie wiem co się stało albo... wiem... pewien nie jestem.

Kai: hej Via. Co tam.
Via: sądzisz, że mój ojciec wyzdrowieje?
Kai: na pewno. Myśl o tym, że zostawił Cię samego że mną na pewno napawa go determinacją by szybciej wrócić do zdrowia.
Via: dobrze, masz rację. Raczej nie powinnam się martwić o niego.
Kai: *opieram się łokciami o blat* jak ja chciałbym mieć takie relacje z rodzicami jakie ty masz z swoim ojcem. Życie byłoby wtedy prostsze A ja nie rozwa~
Kai: po prostu zazdroszczę Ci.
Via: nie układa ci się z rodzicami?
Kai: tych którzy cię poznali osobiście można nazwać headcannonami (albo jakoś tak bo nie wiem jak to się nazywa) moich rodziców...
Kai: za to twoja matka...
Via: jest okropną osobą...
Kai: zgadzam się z tym.
Via: czemu ona musiała to zrobić?
Kai: dla majątku i zemsty. Ale nie zrobiła tego... znaczy przerwała bo jej brat zauważył, że to... Ty jesteś następczynią i spadkobierczycią...
Via: Czyli to tak?
Kai: niestety...

26.05.2023

Wchodzę do salonu. Ku mojemu zaskoczeniu to tutaj dziś spotkałem Octavię.
Dziewczyna leżała na kanapie i popijając sok oglądała coś w telewizji.
Po cichu podszedłem do niej i przysiadłem się na kanapie.

Przez dłuższy czas w milczeniu oglądaliśmy sobie jakiś serial, chyba jednen z tych co się ciągną przez 20 sezonów. Jakoś nic z niego nie rozumiałem. Z tego co zauważyłem ona też... 

Siedzenie tylko w pałacu musi być męczące gdy nie ma nic do roboty. Jedyną osobą z którą może porozmawiać bez obaw jestem teraz tylko ja.
A I tak nasze rozmowy są krótkie i nudne.
Już przestałem oglądać. Bardziej skupiam się teraz na swoich własnych myślach.

Octavia widocznie widziała, że tu jestem ale raczej skupiona była na ekranie.
To oczywiste, że totalnie nie rozumiała nic z serialu, ale i tak na siłę starała się zrozumieć...

Ale nagle trafiła mnie myśl: "gdzie na prawdę trafiła Octavia?"
Czy w wersji Vivzie Via mieszka sama? Zajmuje się nią Blitz? A może Stella?

Oby nie.

Gdy tylko odcinek się skończył Via wyłączyła telewizję.

Kai: ile z tego serialu zrozumiałeś? *zapytałem z lekką nutą ironi w głosie*
Via: ani jednego wątku.
Kai: może teraz coś innego? Albo jak wolisz. nie chcę się narzucać.
Via: i tak bym się tu sama nidziła.
Kai: "telewizja internetowa"?
Via: dobra, niech będzie.

Oglądaliśmy więc "Lucyfera"
Serial wyglądał on prawie jak w realu albo dosłownie jak w rzeczywistości.
I tak nam spokojnie mijał czas...

Octavia wygląda słodko gdy próbuje się skupić.
Po cichu położyła głowę na moim ramieniu i lekko się uśmiechnęła.
Tylko dlaczego ja nie potrafię zaprotestować!?

To dlatego, że nie jestem pewien uczuć Loony? Czy dla tego, że ona jest tak blisko?
Chcę być wierny ale... wierny będę tak długo jak tylko nie dojdzie do niczego więcej.
Nie dam się pocałować i będzie super.

Czemu akurat tak? A może ona po prostu potrzebuje oparcia jak i oparcia emocjonalnego. W końcu... Jej ojciec jest w ciężkim stanie A jej matką jest kobieta która o mało nie zabiła męża.
Zrobię wszystko by Octavia była bezpieczna. Nawet za najwyższą cenę.

Czuję się coraz bardziej niekomfortowo.

Help.

Patrzę na nią gdy ona nawet nie zdaje sobie sprawy w jakiej sytuacji mnie stawia. A ona tylko położyła głowę... tą swoją słodką główkę...

Staram się nie odsuwać. Dlaczego to mnie spotyka? Angel przecież jest z Amandą. Tak jak i Mia. Monika na razie gdzieś zniknęła, ale pewnie nie na długo.

Więc jak do tego doszło? Czyżby po prostu nikt nie wpłyną na to? Mój los jest w moich rękach!

Jakoś przestałem wierzyć, że mam wpływ. Gdy nagle wszystkie wątki mego życia się że sobą w tajemniczy sposób przeplatają...

Przez chwilę się uśmiecham.
Ciekawe co na to powie Loonie? Jeśli jej zależy to dotanę z liścia znowu.
Zależy mi na niej... szczerze. Bardziej niż na kimkolwiek innym. Zależy mi bardziej niż innym.

Ona wygląda tak spokojnie

Och. To będzie długi dzień...
A nie ma jeszcze południa.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro