#25 One shot 'Dzień w aqua parku' (kolejna część spisu)

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


(15.07.2023)
Tego dnia planowałem pobyt w aqua parku bo dnia poprzedniego uświadomiłem sobie, że tego lata jeszcze ni odwaliłem niczego "wakacyjnego". To przecież lato! Trzeba pływać w wodzie i się bawić! To przecież całe założenie wakacji. Nic więcej.
Zaplanowałem więc spontanicznie wypad do tego parku. W mieście w którym tymczasowo dostałem posadę strażnika w pizzerii mieścił się akurat interesujący obiekt. A główna ekipa z tego świata (nawet w całości) niedawno się tam wybrała. Plan jest prosty: wejść tam. Świetnie się bawić. Nie zmienić fabuły ani historii. Nie dostać bana i ofc dobrze się bawić!
<Kaik z teraźniejszości wita. Jak się jednak okazuje na ten moment dostałem pozwolenie na udostępnienie tego. Dobrze dla mnie :) >
Całą przygodę zacząłem od oddzwonienia i poinformowania wybranych osób o spotkaniu. Trochę to trwało ale znalazło się kilku. Spotkałem się z Lilą z miraculous, zadzwoniłem do Octavii, poinformowałem też oczywiście naszą drużynę z Wieloswiatu (wciąż bez nazwy) <wciąż bez nazwy> czyli:
Byłą przewodniczą klubu literackiego: Monikę,
Rożowowłosą Mię,
Oraz Moją bliźniaczkę z Wieloswiatu: Angelikę.

Po chwili rozmyślań sięgnąłem po telefon by zadzwonić jeszcze do jednej osoby. Wiem, że w ostatnim czasie trochę się kłócilismy i, że pewnie nie chce mnie teraz znać za to jak ją opuściłem. Jej imię zaczyna się na "L"

A teraz płot twist.
Bo dzwonię do mojej siostry która jest międzywymiarową wersją mojej siostry i tak jak ja przybrałem imię Kai tak ona przybrała imię Lilia. (Znając ją to pewnie tylko tymczasowo) (Ta... Cała ona)

Kai: halo?
T.Sister: mhm?
Kai: cześć, to ja...
*Rozłączyła się*
Nie spodziewałem się...
W tamtym momencie niewiele myśląc zostawiłem torby i ruszyłem do pokoju zmiany Multiversum.
Po drodze wpadłem na Reya. W końcu tu mieszka jak i tymczasowo ja.
Kai: siemka!
Rey: cześć? Czekaj! A ty nie jesteś przypadkiem teraz z Airą w innym świecie?
Kai: jestem... To skomplikowane...
Rey: aha?
Kai: czekaj! Przecież nie muszę korzystać z pokoju.
Po prostu rozpoznałem się w powietrzu.
Rey: cokolwiek się właściwie odwaliło to nie chcę wiedzieć...
Rey ruszył w stronę ogrodu.

Jeśli chcecie wiedzieć czemu nie zaprosiłem ani jego ani Airy to już spieszę z tłumaczeniem. Jeśli zrobiłbym to to ukradłbym tak po prostu komuś postacie. Choć wiem, że Amirart nie miałaby z tym problemu.
Ale ja i tak mam już wystarczająco dużo problemów z:
Alfa Kaiem, tym, że jednocześnie zbieram armię gdzieś w multiverse w swojej mrocznej formie, złamanym sercem, ogólnie z mrokiem.
Czyli ogólnie masa problemów.

Cały ten monolog rozmyślałem stojąc przed hotelem. I pomyśleć, że tego lata zmieni się nie do poznania <do Krakowa kuria, naiwni my fani myślący, że premiera będzie na czas...>

Ehh...
Wszystko się zmienia...
Wszedłem do środka gdzie klasycznie już spotkałem Charlie..
Kai: Charlie!
Charlie: Hej!
Kai: jak idą interesy?
Charlie: tak jak zwykle... Nic nowego. Ale odpowiadaj. Co u ciebie. Kim jest ta dama z którą ostatnio tu byłeś?
Kai: koniecznie musimy się kiedyś spotkać na plotki, ale ja przybyłem w innej sprawie...
Charlie: o co chodzi?
Kai: ja do siostry.
Charlie: przykro mi. Przed chwilą widziałam jak wychodzi. Powiedziała, że nie wie kiedy wróci. Spytałam czy wszystko w porządku jednak ona po prostu wyszła.
Kai: rozumiem. Postaram się ją znaleźć.
Wiem gdzie mogła się udać...

Czyli w skrócie: już dawno powinienem zbierać ekipę i być pod domem Vii, ale ale zamiast tego muszę szukać siostry...
Heh. Nie spodziewałem się tego...
Wyszedłem z hotelu lekko poirytowany i wsiadłem na motor który przed chwilą wyczarowałem.
Jadąc przez piekło zacząłem rozmyślać.
(Tak jakbym ja nie robił tego cały czas)

Okay. Szczerze? Nie wiem co mam zrobić. Myślałem, że to będzie łatwiejsze. Że już będę jechał po Octavię. A teraz cały plan mi się burzy. Jak widać czeka nas ciężki dzień...

Wjechałem do świata który i tak bym odwiedził. Miraculous. Niestety to nie ta wersja świata. Po Lilę będę musiał i tak wyruszyć. Jestem tu po siostrę! I by zakończyć tą nienawiść w moją stronę! Według tego co planowałem i przewidywałem to już dawno powinniśmy być na miejscu bez żadnych komplik~
Dobra... Po prostu dam się ponieść i co będzie to będzie.

Zauważyłem moją siostrę skaczącą po dachach z Biedronką i Kiciusiem. Może ja też się przyłączę?
[Btw, ma ona miraculum Lisa. Ale mnie nie oszuka]
Kai: mam kilka opcji do wyboru... To kto chce trochę przygody?
Fluff: oczywiście, że ja! Co ty będziesz sądził gdy wczoraj nadejdzie jutro?
Kai: odpowiem: gdy czas będzie się kończył będzie jednocześnie w środku początku...
<Ja też nie wiem... Na prawdę nie wiem... Przeszły ja był mniej powalony niż ja... Ale jednak>
Kai: Fluff! Rusz wskazówki!
I tak zacząłem biec przed siebie by odzyskać siostrę.

Muszę sobie wymyślić jakieś imię bo "Kai" to słabe ukrycie tożsamości.
K: siema Biedrona i koteczku.
Biedronka: witaj~? Chwila, posiadacz miraculum królika? Czy coś nam zagraża?
Kai: nie, spokojnie. To dość skomplikowana kwestia.
Biedronka: kwestia tego miraculum zawsze jest skomplikowana.
Po uspokojeniu się nieco Marynata się uśmiechnęła.
Kai: racja...
Biedronka: więc o co chodzi, czemu tu jesteś?
Kai: ta... Tak więc...
Daje ponieść się chwili i planowany dzień w aquaparku zmienił się w wizytę w Paryżu~
Sis: skąd mamy niby wiedzieć, że możemy mu zaufać? A jeśli to złoczyńca? Albo emo potwór?

<Jak tak patrzę na to z perspektywy czasu to ... To jest tragiczne... I że ja serio przeżywałem tak naciągane sytuacje...>

Kai: szczerze? To już on jest bardziej Emopotworem niż ja... *Wskazuję na koteczka* poza tym Feliks prędko nie odda Pawia...
Sis: i tu cię mam złoczyńco! Skąd wiesz kto jest posiadaczem?
Kai: shit... Faktycznie... Cóż wiedza się mnie ima [ona jest jakoś dziwnie sprytna, a ja nie mogę zdradzić, że to ja... Muszę coś na szybko wykombinować...]
Kai: jestem posiadaczem miraculum ewolucji. Wiem kilka rzeczy... [...tihS | mam nadzieję, że nie wiem co się stanie... Jak ja nie cierpię kłamstwa... Ale to nie było kłamstwo. Po prostu podałem dwa fakty. Jednak tylko ja wiem, że mają z sobą niewiele wspólnego...]
Sis: ja tam ci nie ufam. I wam też radzę.
Biedronka: tak właściwie... Kiedy dałam ci to miraculum?
Kai: jakoś tak kilka tygodni temu. Znaczy według mojego czasu. [I znów prawda w "kłamstwie"]
Kai: czekaj no moment, dziewczynko...
Biedronka: tak?
Kai: ta młodsza.
Sis: tak?
Kai: niby skąd masz miraculum skoro wszystkie zabrał Monarcha?
Sis: ja nie jestem stąd. Ja tak jakby zabrałam je z innej wersji... Odpoczynek. Pollen, szykuj żądło!
Biedronka: dzięki niej pokonamy Monarchę!
Zaczynam chodzić w zastanowieniu.
Kai: nie sądzicie, że może to zaburzyć równowagę świata? Oddaj je tam skąd wzięłaś. Już...
Sis: chyba cię pogrzało..
Kai: to nie była prośba.
Biedronka: możemy uratować świat!
Kai: mhm... Ta...
Biedronka: mam złe przeczucie... *Skinęła głową na pozostałych bohaterów*
Kai: oddaj je tam i się nie opieraj.
(Sam wielokrotnie burzyłem światy dla jaj. Jednak mi chodziło o to by ją wywabić stąd)
Sis: ty mu pomagasz!?
Czarny Kot: kataklizm!
Kai: dziewczyno... Ja prawie go zabiłem i jakby uratowałem ale to inna sprawa...
Czarny Kot: czyli jednak... *Trzyma rękę blisko mnie by w każdej chwili użyć kataklizmu*
Kai: uwierzcie... Nie chcecie ze mną walczyć...
Biedronka: nie, nie chcemy. Ale jako strażniczka muszę prosić cię o oddanie miraculum.
Kai: ale ty nie wiesz, że to powoduje pętlę ?
Sis: nie próbuj swoich sztuczek! Żądlić!

Otoczyli mnie.
Zostały mi 2 lub 3 opcje... "Norka i ucieczka", "walka", "oddać miraculum" albo "pokazać pozostałe 2" jest jeszcze "zdjąć maskę" ale wtedy ujawnię cel wizyty.

Chwyciłem za parasol i skoczyłem do góry. Nim oni zdążyli zareagować ja już wskoczyłem do norki.

Wyskoczyłem pół sekundy przed skokiem chwytając miałczka od tyłu tak by nie mógł mnie sięgnąć kataklizmem.
Biedronka: szczęśliwy traf!
Co to jest?
Biedronka miała w rękach kompas odrodzenia czy jak tam się to nazywa. Czyli przedmiot z świata bloków - Minecrafta.
To dosłownie jedna z dwóch rzeczy jakie dostała Via gdy była Biedronką
Biedra rozejrzała się niespokojnie.
Biedronka: nie wiem jak mogę tego użyć...
Kai: za to ja wiem!
Wypuściłem Czarnego Kota a Biedronka rzuciła mi Kompas.
<Tak, też nie rozumiem sensu tego spotkania. Nagłe zmiany nastroju i zamiarów... Ale muszę przepisać jak było>
Gdy tylko złapałem kompas on zaczął warować.
Kai: tutaj umarłem... W tej właśnie chwili.
Czarny kot rzucił się na mnie z kataklizmem ale w ostatniej chwili urządziła go Sis
Biedronka: co tu się właśnie stało?
Kai: to temat na inną opowieść. Cofaj wskazówki!
Kai: przepraszam... Przepraszam cię za wszystko... Jestem najgorszym bratem w całym uniwersum...
Kai: Miałem tyle okazji by z tobą porozmawiać. I tak dalej... Ale miałem ostatnio tyle na głowie i nie mogłem się z tym pogodzić. I teraz tak po prostu chciałem się z tobą spotkać i zaprosić do parku wodnego...
Cały czas chodziłem w kółko wymachując rękami próbując zobrazować jak bardzo chaotyczny dziś jestem.
Kai: ... spróbować naprawić naszą relację... Wybaczysz mi?
Sister: *z lekkim uśmiechem* to się jeszcze okaże...
Kai: a co z nim?
Wskazałem na kota lekko zaniepokojony.
Sister: chowaj żądło.
Kai: niezwykły Biedron! Ta... Muszę popracować nad nazwą... Zwłaszcza, że nie mamiraculm Biedronki...
Hehe he...
S,B,K: zaliczone...
Czarny Kot: gdzie on się podział.
Kai: here koteczku...
Czarny Kot: coś mnie ominęło?
Biedronka: "to skomplikowane..."
Kai: trafne określenie Kropeczko. Bardzo trafnie...
Kai: dobra... Na nas już czas!

Zeszliśmy z dachu a ja uruchomiłem pojazd [czyli mótór XD] <dziwnie to wygląda ale tak się powinno odmieniać z motor>
Kai: zawieźć cię do hotelu byś zabrała potrzebne rzeczy?
Sister: nie... Mam wszystko co trzeba.
Kai: doki doki!

Jechałem więc przez czas i przestrzeń by zabrać Lilę. Jechaliśmy już pod basen, gdzie stała dziewczyna.
Lila: hejka! Mam nadzieję, że macie tam dla mnie miejsce.
Sister: raczej nie.
Kai: coś się wymyśli...
Zszedłem z motoru wyciągając kluczyki od samochodu.
Klikam na przycisk i nagle znikąd zaczęło brzmieć auto.
Lila: mam wrażenie, że to tam wcześniej nie stało?
Kai: a czy to ważne?
Sister: absolutnie nie... Lila...
Kai: dobra... Trzeba wsiadać bo zaraz jadę po jeszcze jedną osobę...

Jechałem ulicom. Niespodziewanie skręciłem w ślepą uliczkę.
Chwilę później byliśmy już pod pałacem Stolasa gdzie na schodach już siedziała zniecierpliwiona Octavia.
Otworzyłem okno i wyjrzałem.
Kai: gotowa?
Octavia: jak zawsze!
Sówka wsiadła z tyłu obok Lili i zapięła pasy.
Kai: poznaj Lilę. To jest~
Octavia: mów mi Via.
Lila: Lila. Bardzo mi miło. Czy ty jesteś...?
Octavia: ptasim demonem? Od urodzenia hihi.
Lila: miałabym do ciebie tyle pytań. Ale pewnie ktoś taki jak ty nie chciałby ich wysłuchiwać...
Powiedziała typowym dla siebie manipulacyjnym tonem.
"Uważaj na nią Via... Ona jest świetną manipulatorką." - przesłałem telepatycznie do demonicy. Co ciekawe zbytnio jej to nie zdziwiło. W lusterku zauważyłem jak cicho przytakneła.
Octavia: to co chciałabyś wiedzieć?

Długo to nie trwało bo już po kilku minutach byliśmy przed supermarketem. Lub raczej przed super-hiper-marketem kaczuszka
(🎶dostanę bana. 🎶
🎶No ja nie mogę 🎶
🎶Trzymaj opowieść 🎶
🎶Bo ja wychodzę🎶)
<🎶Idę gdzieś indziej.
Robić se dubbing
Dostanę bana
Więc mnie nie zabij🎶>
<A tak poważnie to dwie kwestie. Pierwsza to raczej szansa na bana jest nikła. Dwa... To nie ma powiązania z Luckiem XD>
Po krótkich zakupach pojechaliśmy dalej aż zobaczyłem Angel czekającą już na nas na parkingu.
Angel: co tak długo?
W jej głosie było więcej ciekawości niż irytacji.
Kai: wyszły drobne... Kompilacje.
Znacząco spojrzałem na siostrę wysiadającą z samochodu.
Kai: wszyscy są?
Angel: no oczywiście! Jestem ja. Jest Mia.
Mia: dzieńdoberek!
Angel: jest Monika.
Monika: obecna! *Zaśmiała się lekko*
Angel: jesteś ty, jest Via, Loona, Lila, twoja siostra.
Kai: Wygląda na to, że są wszyscy...
Kai: czekaj! Czy ty powiedziałaś~
Loona: tak, ja...
Loona wyglądała zmieszaną całą tą zaistniałą sytuacją. Zresztą ja też.
Angel: przysięgam, że wyciągnęłam ja siłą.
Kai: co?
Angel: co?
Kai: dobra... Nieistotne. Wszyscy mają stroje?
Wszyscy: tak/jasne/oczywiście (lub coś pomiędzy tymi)
Kai: okay, więc go to the~

Kai: ile!?
?: taki cennik.
Kai: sorrka. W jakiej walucie przyjmujecie?
?: a co tam masz?
Kai: kilka kromocośtam, sakwę złota... Diamenty waluty premium, cienio-dolary (jako "bonus" do wypłaty... Dwa polskie złote... 2 skrzynie z zaopatrzeniem... Kartę podatkową na darmowy na darmowe atrakcje w pizzerii... Bilet autobusowy... Na kij mi on?
?: dobra, biorę.
Kai: wszystko!?
?:nie, nie. Ostatnie.
Kai: tyle, że bilet zaczyna być ważny za dwa miesiące...
?: nie wnikam. Płacisz czy wchodzisz?
Kai: dobra... Niech cię Cień albo jakiś autobus przejedzie...!
?: dobra drogie panie... I ty... Oto wasze przepustki...
Kai: dzięki...
Już chciałem iść gdy ktoś mnie zatrzymał.
?: może jakaś opcja VIP?

I nagle jakby znikąd przed budką ladą czy cokolwiek ta psedo recepcja miała być przejechał autobus...
Przez to mało co nie zostałem potrącony.
Kai: Papieros!
Wzruszyłem ramionami i poszedłem dalej bez patrzenia na zaskoczonego pracownika.
Kai: cóż należy uważać czego się sobie życzy...
Kai: no chodźcie! Nie będziemy przecież stać tak cały dzień! Prawda?
Angel: prawda!
Lila: absolutnie...

Gdy szliśmy już do swoich szatni zauważyłem główną ekipę tego świata. Jak i samego prezydenta.
Kai: dobra. Tu się musimy rozdzielić. Panie na jedną stronę. Panowie na drugą. [Właśnie dotarło do mnie, że jestem jedynym facetem w ekipie] <XD> albo ten...
Kai: Zobaczymy się po drugiej stronie...
Octavia: jasne.
Angel: do zoba~

Wszedłem do przebieralni i przypomniałem sobie, że niepotrzebnie wyciągałem wszystkie przedmioty.
Maskę zmieniłem w okularki.
Lewą rękawice zdjąłem, a prawą zmieniłem w opaskę.
Spray położyłem obok sztyletu przypominając sobie, że nie zrobili nam przeszukania. Więc albo pracownik był za bardzo zapatrzony w dziewczyny i zapomniał. Albo za mało mu płacą; miracula również odłożyłem zastawiając trochę jedzenia dla kwami. Sygnet również zajął miejsce.
Naszyjnik z kryształu
<Dla sprostowania. Bo osoby które są na bieżąco wiedzą, że a i owszem kryształ posiadam. Ale mroku i rolę naszyjnika pełni on tylko z nazwy. Opisany tutaj obecnie w przeszłości pochodzi od Airy. A ten który posiadam teraz to kryształ mroku. Trochę spoiler ale wątek mało istotny zawłaszcza, że się nie postarałem... W przeszłości byłem gorszym pisarzem patrząc z perspektywy tego punktu... I jestem ciekaw ile osób zrozumiało :P > położyłem tuż na bransoletce [cały czas zapominam zobaczyć czy Loona nosi swoją...]

ogólnie to chyba noszę ze sobą zbyt dużo rzeczy... taki los podróżnika.
po chwili jednak włożyłem wszystko do torby którą ostatecznie zamknąłem w szafce.

Spotkałem a raczej przechodziłem obok kłócących się [kaluna spoza miasta] i "chodzącą reklamę, reklamę" standard

dziewczyny dostrzegłem przy jednym z basenów.
Kai: serio na mnie czekaliście?
Angel: oczywiście? To od czego zaczynamy?
Kai: myślę, że najlepiej byłoby się rozdzielić. Wtedy każdy mógłby działać na własną rękę...
Angel: dobra.
Monika: zgoda
Mia: oczywiście.
Lila: ok.
Loona: yup.
Sister: ok?
Kai: wait. Gdzie jest Via?
Angel: shit...
Zaczęliśmy się rozglądać pospiesznie w poszukiwaniu córki Stolasa.
Angel: ...zgubiliśmy ją.
Loona: XD... Nie, tam stoi...
Octavia: co tam?
Kai: myśleliśmy, że się nam zgubiłaś.

Kai: okay, jeszcze jedna ważna sprawa...
Jesteśmy tutaj trochę na nielegalu i bez pytania więc jeśli ktoś was spotka samą siebie to udawajcie, że to się nie wydarzyło, jasne?
Wszyscy: tak.
Kai: super, do zobaczenia później...

Poszedłem do największego basenu i wskoczyłem od razu płynąć jak syrena wymijając innych pływaków jednocześnie patrząc co robią dziewczyny.
Lila wraz z moją siostrą i Looną wybrały największą zjeżdżalnię.
Angel Mia jakimś cudem znalazły jacuzzi i odpoczywały.
Monika unikała ludzi którzy z jakiegoś dziwnego powodu ją znali. Zauważając "klub literacki" wskoczyła do losowego zbiornika wodnego. Via jakoś nie mogła się odnaleźć w tak rozległej przestrzeni więc poszła nad dziką rzekę gdzie straciłem ja z pola widzenia.

Wszystkie wyglądały hot w swoich strojach kąpielowych. W pewnym momencie pomyślałem nawet, że Angel jest hot hehe... He...
<Wyklucz jeszcze siostrę idioto...>
To dziwne zwłaszcza, że do tego grona zaliczają się Via, Loona i moja Sister...
Po prostu mój mózg jest tępy...

Dobra... Pora się wynurzać bo ratownik uzna, że się utopiłem. A ja po prostu korzystałem z "mocy widzenia"
Jednak zamiast się wynurzyć zauważyłem, że ktoś leci na dno. Czy jaszczurki potrafią pływać? Zależy jakie... Wyławiam ją i okazuje się, że to doktor Alphys z undertale... No cóż w końcu całe to miasto powstało nad "podziemiem"  po tym jak główna grupa uprawiała wszystkich i takie tam ...
Ustawiłem ją na brzegu i się rozejrzałem. Cień topi jakiegoś dzieciaka... Cóż nie moja interes... Ktoś zwąca mu jednak uwagę i oboje idą nad dziką rzekę.
Angelika i Mia wyglądały na znudzone odpoczynkiem więc wskoczyły do basenu.
Mam nadzieję, że ten wypad nie skończy się klapą...
Angel pływała jak motorówka od brzegu do brzegu podczas gdy Różowowłosa po prostu pluskała się w wodzie.
Octavia siedziała po prostu nad rzeką więc to do niej postanowiłem pójść.
Monika ćwiczyła skoki do wody bo tam miała największy spokój.
Trójca złożona z Lili Loony i trzeciej na literę L dotarły na szczyt największej zjeżdżalni.

Niespodziewanie z ust Loony padło pytanie.
Loona: tak właściwie... To kim on dla ciebie jest?
Lila: kto?
Loona: no ON.
Lila: a... ON... Jest moim chłopakiem.

Loona: co?
Sister: Coooooo?
Krzyknęła zjeżdżając.
Kai: CO!?
Z daleka wydatkiem się tak, że pewnie wszyscy w parku słyszeli...
Lila: normalnie. Jesteśmy... *Zjechała*
Loona: kim? *Zjechała jakiś czas później*
Lila: ... jesteśmy parą.
Monika: kto jest parą?
Lila: no ja i Kai...

Kai: ponawiam pytanie... CO!?
Prawdopodobne gdybym nie był tak daleko to pewnie by usłyszały. A Vię to już chyba zabolała głową od moich wrzasków...
Octavia: wracamy?
Kai: okay.
Angel jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki pojawiła się koło nas. Nasza 3 dotarła do tamtej 5.
Kai: może już pora wracać?
Octavia: no nie wiem...
Kai: ale przed chwilą~
Octavia: cichaj.
Zauważyłem, że Via patrzy na na jakiegoś chłopaka.
Kai: aha...
Lila: proponuję dobrać się w pary! Kto jest za? Tak by nikt nie czuł się ani nie był samotny.

Oczywiście, że wszyscy byli za. Lila widziała jak do nich dotrzeć...

(Continue <of This shit>):
Więc zostaliśmy... Angelika z Octavią, Mia z Looną, Monika z Sis, a ja niestety z Lilą...
Kai: co to miało być?
Byłem wściekły za kłamstwo i samowolkę.
Lila: chcesz żeby do ciebie wróciła czy nie?
Uniosła brew. Używając swojej techniki na mnie wprowadziła mnie w niezłe kłopoty no i zakłopotanie.
Kai: nie...!  Znaczy tak! Znaczy... Shit...
Lila: jeśli wzbudzimy w niej zazdrość to sama będzie chciała z tobą być~
Kai: to tragiczny plan...
Lila: ale skuteczny.
Kai: fak... Znaczy fakt. ale nie chcę go wprowadzać w życie.
Lila: czemu? To zawsze się sprawdza.
Kai: po prostu nie chcę...
Kończąc dialog oddaliłem się od niej.
Co ona sobie wyobraża? Tak... To zawsze działa jak scenarzyści nie mają pomysłu na scenariusz a na szybko na koniec sezonu trzeba sfatać postacie. To wtedy w środku odwala się taką akcję ona i tak się nie udaje ale główna bohaterka opowiada o planie i nagle coś iskrzy... Neh.

Poszedłem skorzystać z najbardziej ekstremalnych atrakcji jakie tylko udało mi się znaleźć. Ale niestety sam zostać nie mogłem.

Tymczasem u pozostałych:

Angel stała oparta o wielkie koło do zjeżdżania gdy Octavia właśnie zjechała.
Angel: chcesz powzdychać do tych hociaków?
Via spojrzała w stronę wskazywaną przez towarzyszkę.
Octavia: czemu nie?
Obie: ahhh...

///

Mia zbyt nadpobudliwa uciekała przed Looną niczym dziecko.
Loona: dziewczyno... Zwolnij bo do cholery nie nadążam za tobą!
Mia: to spróbuj!

///

Sister: czyli co... Zamierzasz mnie niańczyć czy jak?
Monika: nie mam pojęcia tak szczerze...

Ale po dłuższej chwili wszyscy bawili się już lepiej. Potem z nudów zmienialiśmy się.
Ale w końcu musiał nastać ten czas, że jak można się domyślić trafiłem na Loonę. To było tylko kwestią czasu...

Kai: posłuchaj... Normal~
Loona: wiem, ona kłamała... Via mi powiedziała, że ją uprzedziłeś o tym jaką tamta potrafi być manipulatorką...
Futrzana odwróciła się i spojrzała w dal. Gdziekolwiek to było...
Loona: ...a po słowach białowslosej tylko się w tym upewniłam.
Loona: to nie twoja wina, wiem. Ale ty musisz wiedzieć, że muszę wszystko przemyśleć...
Kai: uszanuję to.

/Jakiś czas później/ /mój pokój/
Angel: to była najgorsza z romantycznych scen jakie kiedykolwiek słyszałam.
Kai: wiem to... Sam się tego domyśliłem.
<Oh, nie przesadzajcie...
Będą dużo gorszej momenty...>
Po tych słowach Angelika poklepała mnie po ramieniu dla odkazania wsparcia i wyszła...

Zostałem sam...
<A teraz prawdopodobnie idę płakać tak jak wtedy...>


<Lecz nim to nastąpi... Jest piąty lipca... Czyli jestem spóźnimy z przepisywaniem o rok minus 10 dni... Cholera... Mam nadzieję, że będzie warto w to brnąć. Choć i tak nikt tego nie czyta to dla satysfakcji trochę... I dlatego, że trochę stoję z przygodami w multiverse bo mi się nie chcę. Chilluję sobie więc w piekle. Choć długo to potrwać nie może...>
<Tak czy inaczej lepiej późno niż wcale! Bajo!>

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro