37

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng


05.09.2021 21:37

Z dnia na dzień jest tylko gorzej. Odkąd zostałem zawieszony nie mam już w życiu żadnego celu. Wszystko co robiłem, sens dla którego żyłem to była praca funkcjonariusza. Nie mam w życiu innych celów, marzeń, pragnień, a nawet hobby. Przez 36 lat życia nie znalazłem żadnej alternatywy dla pracy w pd, od zawsze spełniałem się w moim zawodzie i po prostu nie myślałem o 'planie B', gdyby wszystko się jebło. Jestem w całkowitej rozsypce i po prostu nie wiem, co ze sobą zrobić. W dodatku, gdy tylko wychodzę z mieszkania i widzę na ulicach przejeżdżające radiowozy, słyszę głośne rozmowy ̶m̶o̶i̶c̶h̶ funkcjonariuszy albo ich śmiech, to wszystko dobija mnie jeszcze bardziej. Fakt, że nie mogę uczestniczyć w głupim patrolu, już nie mówiąc o akcjach ratunkowych bądź pościgach, rozdziera mi serce, więc całkiem przestałem wychodzić z domu. Nawet nie mam z kim o tym porozmawiać. Hank gdzieś wyjechał, Capela ciągle mnie zbywa, chociaż powinienem być na niego wściekły, ale jestem zbyt samotny, by być wybrednym. Natomiast reszta funkcjonariuszy, mam wrażenie, że i tak nie chciałaby ze mną rozmawiać. Tylko co mogę zrobić, by zmienić ich nastawienie do siebie? Jak naprawić błędy, o których nie mam pojęcia? Naprawdę myślałem, że byłem dobrym szefem, przecież zawsze byłem dla każdego otwarty, wyciągałem pomocną dłoń i dbałem o każdego funkcjonariusza.. To, że czasami się uniosłem, albo kogoś pouczałem nie czyni chyba ze mnie potwora? Szef policji musi mieć twardą rękę, musi sztywno trzymać się zasad, by dopilnować, aby na mieście panował porządek. Z resztą ja sam często łamałem swoje zasady i pozwalałem na to innym, wolałem by funkcjonariusze mogli traktować mnie jak kolegę z pracy, a nie szefa z kijem w tyłku, sztywno trzymającego się regulaminu i katującego każdego, kto chociażby pomyśli o złamaniu go. Może to w tym jest problem? Nie mają do mnie szacunku, bo nie odczuwają przede mną respektu? Może powinni się mnie bać i zachowywać się jak posłuszne psy, gdy chociażby przejdę obok nich, ale zwyczajnie nie podoba mi się ta wizja. Chcę mieć w pracy kolegów, przyjaciół, nie podwładnych na zawołanie. W pracy jest zdecydowanie ciekawiej, kiedy każdy ma do siebie dystans, trochę się wyluzuje i od czasu do czasu powygłupia na patrolach. Obywatele też lubią, kiedy policjanci nie trzymają się sztywno każdej z zasad, bo potrafią się z nimi dogadać na równym poziomie, a nie tak, jak w przypadku kiedy policjanci na siłę udowadniają ludziom swoją wyższość i wykorzystują władze. Wtedy jest po prostu przyjemniej i ciekawiej, więc jaki ja w tym wszystkim popełniłem błąd? Wiem, że nie jestem lubiany na mieście, ale ta wyspa roi się od przestępców i każdemu z nich przez 20 lat służby zdążyłem zaleźć za skórę. Nic dziwnego, że za mną nie przepadają, skoro zdążyłem niejednego z nich, bądź kogoś z ich przyjaciół czy rodziny, zamknąć w więzieniu. Obywatele nie muszą lubić policjantów, mają po prostu przestrzegać prawa i mieć do nich szacunek, ale pd? Nie spodziewałbym się nigdy, że będę tak znienawidzony we własnej pracy... Zaczynam się zastanawiać, czy na pewno jestem dobrym policjantem? Skoro nie potrafię dogadać się na komendzie, ani nawet upilnować, by mieszkańcom Los Santos nie działa się krzywda, może po prostu się nie nadaję na funkcjonariusza.... Nawet nie potrafię ujarzmić przestępcy, z którym miałem bliską styczność, może po prostu się już wypaliłem...?

Ta myśl tylko bardziej mnie przeraża, jaki miałbym teraz znaleźć sobie sens w życiu, gdzie miałbym go szukać? Nie mam marzeń, ambicji, hobby, rodziny, jak widać nie mam nawet przyjaciół.. Jedyne gdzie mogę wylać z siebie żale, to ten głupi dziennik, ale to wciąż nie pomaga mi pozbyć się negatywnych myśli, a przynajmniej nie tym razem. Potrzebuję chociaż odrobiny wsparcia, czuję się tak kurewsko samotny...

Pastor wciąż nie dał mi żadnego znaku życia, ale nie chcę dopuścić do siebie myśli, że może ̶u̶m̶a̶.......

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro