54

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

21.10.2021 14:30

Musiałem zająć czymś swoje myśli, więc zacząłem znowu chodzić na siłownię. Już zapomniałem jak wysiłek fizyczny potrafi oczyścić umysł, a może raczej wyczerpuje mnie na tyle, że nie mam siły o Nim myśleć. Przynajmniej tak było po pierwszych dwóch dniach treningu. Towarzyszyła mi Sussane i zauważyła, że nie mogę się skupić, zwłaszcza jak prawie upuściłem na nią sztangę. To wszystko zżerało mnie od środka już tak długo, że musiałem się komuś zwierzyć. Oczywiście nie wdawałem się w szczegóły mojego romansu z Erwinem jak np na czym polegał początkowo nasz układ. Ufam Suz, ale niektóre sekrety nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. O dziwo przyznała mi, że od dawna zauważyła pomiędzy nami chemię i kiedy siedziałem na zawieszeniu z depresją w stanie agonalnym, połączyła kropki. Albo to ona jest naprawdę bystra albo moi funkcjonariusze to kompletni idioci, że jeszcze niczego się nie domyślili. A może się domyślili tylko przymykają na to oko? Chociaż nie mieliby powodu by mi odpuszczać, tym bardziej że niektórzy z nich jak Nelson już dawno chcieli mnie upieprzyć, a romans z Pastorem to idealny powód. Czy to miał na myśli Erwin mówiąc mi, że przyjaciele knują za moimi plecami? Dowiedzieli się, że mamy romans i chcieli to wykorzystać przeciwko mnie, żeby się mnie pozbyć? Nie... Nie zrobiliby tego. Mógłbym dostać od nich reprymendę, ale nie mogliby zrobić nic więcej bez... Dowodów. Szukali dowodów na moją zdradę spiskując za moimi plecami, bo nikomu bym się nie przyznał do związku z Knucklesem. Cholera, czemu zauważyłem to dopiero teraz?! Jestem jebanym idiotą, Erwin miał ze wszystkim rację! Chociaż to wciąż nie wyjaśnia czemu Capela miałby chcieć mnie zabić, ale teraz jestem jeszcze bardziej skłonny w to uwierzyć...

Chociaż, czy to coś zmienia? Erwin i tak odszedł, powinienem się już z tym pogodzić, a nie znowu czekać jak pies. Nigdy nie powinniśmy do siebie wracać, a ja znowu dałem się głupio omotać. On już nie wróci, a nawet jeśli to nigdy nie zostanie na zawsze. Muszę zapomnieć i poukładać teraz wszystkie sprawy na komendzie.

Ciekawe czy Pastor wiedział coś więcej o czym mi nie mówił.. W końcu jakimś sposobem potrafił unieważnić moje zawieszenie i wiedział o intrygach funkcjonariuszy, na pewno ma na nich jakieś brudy. A ja muszę się dowiedzieć co knują, żeby nie stracić swojej posady i zrobię to z Jego pomocą lub bez.







Podczas podróży na umówione miejsce spotkania czuł dreszcze, szczególnie kiedy lokalizacja gps'a wskazała mu opuszczoną wioskę kanibali. Dodatkowo pełnia księżyca dodawała mroku całej scenerii.

- Nie wiem czy to dobry pomysł Dante... poprzednio ci się nie udało. - dwóch funkcjonariuszy prowadziło konwersacje na starej wieży strzelniczej. Mieli z niej idealny widok na niechcianych intruzów, którzy mogliby im przeszkodzić w rozmowie.

- Poprzednio Knuckles mnie zaskoczył! Nie sądziłem, że po niego wróci..- wszędzie panowała całkowita ciemność, a najdrobniejszy szum liści przyprawiał starszego z nich o dreszcze. Opuszczona wioska miała jeszcze straszniejszy klimat niż gdyby była zamieszkała przez prawdziwych kanibali.

- Dlaczego wszystko chcesz rozwiązywać agresją? Możemy się go inaczej pozbyć. - brunet próbował znaleźć bardziej pokojowe rozwiązanie sytuacji. Wiedział z jakim ryzykiem wiąże się rozpoczęcie wojny, którą Capela chciał zacząć.

- Dotychczas jego suka we wszystkim nam przeszkadzała, jeżeli go nie zajebiemy nie uda nam się pozbyć Grześka. Ten psychopata znajduje brudy na każdego z nas, wszyscy są za bardzo obsrani by cokolwiek zgłosić Sonny'emu.- nie jeden policjant miał problemy z pastorem, ale mimo wszystko żaden z nich nie odważyłby się na podjęcie tak radykalnych środków jakich chciał się podjąć komendant. Każdy wiedział jak duże wpływy ma klecha.

- Nelson chyba szukał jakiś dowodów na Montanhe.

- I gówno znalazł. Zbyt dobrze się ukrywają, musielibyśmy zdobyć pozwolenie na przeszukanie mieszkania, ale przecież szef policji nie wyda nam pozwolenia na przeszukanie swojej chaty!- wszystkie alternatywne pomysły zdawały się być beznadziejne. Z sytuacji nie można było znaleźć rozwiązania bez polania się cudzej krwi.- To nie ma sensu Janek.

- Jesteś pewien, że posada szefa policji jest warta ludzkiego życia? A może nawet dwóch? Nawet nie masz pewności czy Sonny cię wybierze, gdyby Grzechu odszedł.- towarzysz objął rolę głosu rozsądku chcąc odwieść przyjaciela od popełnienia zbrodni. W dodatku zbrodni, która posypałaby za sobą całe domino chaosu i terroru.

- Gdyby Grzechu się nie wpierdolił ta posada już dawno byłaby moja! Z resztą Sonny chciał mnie zrobić zastępcą, ale nie chcę być podnóżkiem tego zjeba.

Między policjantami zapadła cisza. Starszy z nich wydawał się głęboko zastanawiać nad pomysłem Capeli. Nie był zadowolony, przeczuwał że plan z unicestwieniem Erwina jest zbyt ryzykowny i zapoczątkuje kolejne, o wiele gorsze problemy. Knuckles miał niebezpiecznych zwolenników, miał swoje dojścia i wtyki w niemal każdym zakamarku. Wiele musieliby poświęcić, by faktycznie się go pozbyć. Wojna, której Dante chce się podjąć nie jest warta celów o jakie walczą. Zakończenie dla nikogo nie będzie korzystne.

- Pomagam ci tylko dlatego, że już zbyt głęboko ugrzązłem w tym gównie, ale nie podoba mi się co robisz.- Pisicela skwitował swoją wypowiedź głębokim westchnieniem dezaprobaty i rezygnacji. Kłótnia z białowłosym była równie bezcelowa jak wszystko, co chłopak robił.

- Whatever, po prostu zrób co masz zrobić.

========================
Finał opowiadania w niedzielę wieczorem, chyba że dobijecie 35 ⭐ wtedy wrzucę szybciej 🤗

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro