Zwolniony?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng



Ja z rozpalonymi policzkami trzymałem się kurczowo oparcia a on patrzył w klawiaturę z dłońmi unoszącymi się tuż nad nią. Oddychałem nierówno i ze wstydu czułem pulsowanie serca w całej mojej głowie. Skronie miały mi eksplodować. Słyszałem każde głuche uderzenie jakbym zanurzył się w wodzie.

Dzisiaj się zwalniam. Jak nic się zwalniam. Jeszcze tylko się wyprowadzę z Bielska. Będzie dobrze. A może to przyjezdny?

Chłopak opuścił powoli ręce w kierunku długopisu i białego notatniczka. Jego wzrok na chwilę zatrzymał się na wymalowanych tam penisach różnych kształtów i wielkości. Szlag by to jasny w dupę jego trafił! Na jednej stronie wyrysowałem kwiatka. Nie mógł trafić na tego cholernego kwiatka?

Widziałem jak uśmiechnął się pod nosem. Popatrzył na mnie unosząc brwi i podał mój kelnerski zestaw pieprzonego wstydu. Patrzyłem na niego dziesięć długich sekund, aż wreszcie puściłem krzesło obolałymi dłońmi i wziąłem to powoli z jego rąk. Miałem wrażenie, że wtedy zadrżał. Chyba jedynie wrażenie, bo to ja drżałem. W środku.

-Wiesz, pierwszy dzień. – wydukałem w końcu. To oficjalnie najdziwniejsza chwila w moim życiu.

-To co zwykle. – szepnął tylko i spoważniał. Wrócił do pisania czegoś na swoim laptopie.

Oniemiałem. Ta chwila stała się jeszcze dziwniejsza. Odszedłem szybko za bar. Marta miała zaszklone od śmiechu oczy, ale i tak patrzyła na mnie karcąco.

-To nasz stały gość. Chyba coś pisze, bo zawsze przyłazi przed czternastą na czarną kawę i brownie. No i tak ślęczy tutaj potem. Czasami potrafi zmienić miejsce parę razy dziennie. Że niby światło lepsze, że niby cieplej w kącie. Ale według mnie dosiada się do różnych dziewczyn po prostu i na nie patrzy. Zboczeniec jakiś.

No nie! To już wiem z kim przeżywać najdziwniejsze momenty w pracy. To było creepy.

-Wygląda spoko. – mruknąłem tylko.

-To się z nim umów. – Odpowiedziała udając mój głos i szybko poszła z jego kawą i ciastkiem.

-W sensie... że normalnie, nie jak..– Mówiłem do niej jak odchodziła. Wtedy popatrzył na mnie. -...wiesz. – Sapnąłem już tylko sam do siebie. Widziałem teraz zza ekspresu jak chłopak uśmiecha się szeroko sam do siebie i delikatnie kręci głową. Miał jakby rumieńce na twarzy. Albo po prostu jakoś mu się tak rozjaśniła. A ja nadal czułem pulsowanie na całym ciele oraz to krępujące ciepło na twarzy.

-Idź już. Jutro masz drugą zmianę. Na czternastą. Na szczęście nie ja cię szkolę. – zawarczała do mnie Marta i wstawiła mleko pod dyszę.

-Ale nie zwolnicie mnie? – zdziwiłem się z nadzieją. Wcale nie chciałem tu jutro przychodzić. Mam jeszcze cały sezon doktora Housa do nadrobienia na te wakacje, a to dopiero początek. Wcale nie chodzi o nieznajomego przy którym zrobiłem z siebie... nie ważne. Takie seriale dają podstawową wiedzę medyczną potrzebną do życia.

-Nie. Spadaj.

Przynajmniej nie udaje, że mnie lubi. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro