Kizi-mizi

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Weszłam do kotliny między wzgórzami i stanełam po środku męskiej świątyni. W powietrzu unosił się zapach energonu, testosteronu i brudnej wody. Z ciekawością rozglądałam się dookoła. Panowie grali w kości, były zapasy oraz przechwalali się swoimi zdolnościami. Szasta pokazał mi małą szczeline za półką skalną, kiwnełam głową. W tym miejscu chce mnie ukryć w razie szarpaniny. Zaczeli iść w tam tą strone. Jak na zawołanie wszyscy umikli i spojrzeli w naszym kierunku. Lol zauważył to i otoczył mnie ramieniem. Ja natomiast byłam: zła- bo sie spóźnili, pszestraszona- ilością mężczyzn w jednym miejscu i szczęśliwa- bo jestem z grupą. W tym samym czasie było słychać różnej maści teksty:
- Dajcie ją tu! Nie martwcie się zadbamy o rozrywke dla niej! Ja się nią zaopiekuje i to dobrze! Gdzie ją bierzecie? Podzielta się zdobyczą! Te śliczna chcesz zobaczyć prawdziwego macho?!
Nie chce przytaczać reszty tekstów bo są o podobnej treści, a oprócz tego wszczyscy pogwizdywali,pokrzykiwali i śmiali się z tekstów które miały to samo mi przekazać: każdy z ich autorów chciał mnie bzyknąć. Nie dotarliśmy do półki, gdyż droge zagrodził nam Mant- syn porucznika Midwega.
- Gdzie się wybieracie? Nie pochwalicie się zdobyczą?
-  Nie szukamy zaczepki przyszliśmy tu by pogadać. Dziewczyna nam towarzysz.- odparł Szasta
-  Naprawde... To chodź tu!- i Mant wyrwał mnie z ramienia Lola- Pobawimy się.- ttoo akurat wymruczał
Nie wiem jak będzie później, ale po spotkaniu z Dreadwingiem miałam dosyć męskiej namiętności. Mant nie specjalnie się przejmował i bez skrupułów obcałowywał mi szyje i kark. I wtedy wpadł mi pomysł: troche świński, no ale wypali. Chyba...
- Mant, słuchaj wiem , że jesteś napalony, ale nie chciałbyś zaopiekować się moimi smutnymi ustami.- w tym czasie lewą ręke położyłam na jego prawym ramieniu i dodałam smutną minke z załzawionymi oczami.
- Jak panienka sobie życzy-i nadstawił się do pocałunku.
Ale zamiast całusa dostał prawego sierpowego i w ten sposób byłam wolna. Jeszcze go unieszkodliwić. Cios nogą z saltem w tył położyła go odrazu. Obejrzałam czy nie mam obrarzeń i wròciłam do chłopaków. Reszta gapiów patrzyła z nie dowierzaniem" Jak kobieta zrobiła krzywde najlepszemu snajperowi nna Cybertroni?" Chłopaki z Delty uśmiechali się do mnie i Tailgate odparł:
- Piękne wybronienie się z łap Mantiego. Czemu tego nie zrobiłaś w magazynie?
- Dlatego, że w magazynie znajdowała się  moja ręka i to zanią mnie wciągnął spowrotem do pomieszczenia. I jeszcze dlatego, że zanim ja przypuściłam atak byłam zakuta, a Dreadwing zaczął się ślinić.- skończyłam się tłumaczyć- Poczekajcie mam pomysł na rewanż.
Pobiegłam do załamania skalnego gdzie bujnie rosła paprotka rdzawa. Zerwałam dwa liście i pobiegłam do Manta i przejechałam mu liśćmi przed nosem i...
-A psik! Ty suko! A psik! Jutra nie.. a psik!
- Kizi-mizi, co nie chcesz moich czułości?- zapytałam się
- Nie!!!! Idź sobie a psik!!!!- krzyknął Mant
- Brawo, brawo! Myślałem, że nikt mu nie dokopie, a tu prosze.- usłyszałam zza pleców
Obróciłam się w kierunku autora tekstu i zobaczyłam... Bumblebee!
-Witaj kuzynie, co cie tu sprowadza?
- Sprawa: Cony szukują atak. Wszyscy w bazie za 5 minut.- odparł Bee- Do zobaczenia później kuzynko.

******************************
Bardzo przepraszam, że późno dodałam poprzednią i tą część, ale internet mi nawalił. Miłego czytania.
*Arceex

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro