Książe w białej zbroi?

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Ostatnia taczka Energonu. Mamy zapasy na miesiąc może półtora jeśli skrócone zostaną szarże Jazza na wyścigach ulicznych. 
-Auć...
-Co ręce cie bolą? -usłyszałam głos Ironhide. - Daj łapska,  coś z tym zrobimy.
Podałam obolałe siłowniki,  a Hide zaczął delikatnie masować zawiasy.  Przyjemne to było...  Ból ustępował, a zawiasy stawały się coraz bardziej rozluźnione.  Popatrzyłam na niego.  Bot masował dalej, uśmiechając się przy tym.
-Dawno nie nosiłaś takich ciężarów? -powiedział spec od broni
-Tak. Ostatni raz nosiłam taczki w Ferus,  w północnej kopalni od Jakonu.
-Aaa,  pamiętam.  Bardzo ważna była to kopalnia.  Doczasu kiedy Cony jej nie znizczyły. Ale jak tam się znalazłaś? -zapytał
-Przez głupi przypadek. Dosłownie.
Bot kiwnął głową,  skończył masować i obdarzył mnie ciepłym uśmiechem. Wszyscy byliśmy gotowi do powroty,  ale nadal nie było Bee.
-Gdzie on się podział? -powiedział Cliffjumper- Całą robote zostawił nam.  A to chuj.
-Ale ja jestem tu . -usłyszeliśmy głos zwiadowcy -Mam prezenty! -wykrzyknął
Odwróciliśmy się i zobaczyliśmy...  Kolejne kostki surowca. Teraz te zapasy starczą na dwa miesiące, a jak będziemy oszczędzać to na trzy. Zaczęliśmy znonosić Energon. Kolejne kostki wydawały się coraz cięższe. Ostatnie kostki.  Nareszcie.  Popatrzyłam na Prime'a, który wziął dużą ilość sprzętu z ostatniej taczki. Pięć kostek to sporo jak dla mnie. Jak Rachet mnie z nimi zobaczy to mnie ukatrupi.  No coż raz się żyje... Wzięłam i od razy tego pożałowałam.  Ból dolnej partii brzucha to zły znak.  "Weź się w garść". Przeszłam przez portal jako ostatnia.  W bazie było wyjątkowo dużo ludzi. 
- A to jest Arcee,  druga zwiadowca Prime. -przedstawił mnie  Fowler
Obok niego stał ciemnoskóry , wysoki  mężczyzna z kobietą.  Facet ubrany w czarny garnitur i rozmawiał z Optimusem, a kobieta ubrana w spódnice do kolan w kolorze szarym rozdlądała się po bazie.  Odniosłam paliwo do magazynu i wróciłam do reszty. Przyglądałam się po gościach,  ale...
-Aaaa!!
-Cee,  co jest? -zapytał się Rachet
Ja przyklękłam i złapałam się za bruch. Boli,  boli...
-Co jej jest,  doktorze? -zapytała się kobieta
-Mhf... -Rachet zaczął mnie badać-Nie.
-Co nie,  Rachet. Co jej? -powiedział Jazz
-Ona nam kwitnie -powiedział medyk- Za rok lub nawet krócej.  Trzeba podać leki przeciwbólowe. Bumlebee przynieś strzykawkę.  Panowie przenieście ją na stół.  Już, bo zjedzie nam.
Przenieśli mnie, a ja coraz bardziej zwijałam się z bólu. Rachet podał mi lek. Bolało.
-Wyjdzie z tego? -zapytał się ktoś
-Tak...

~Jakiś czas później~

Ocknęłam się.  Widziałam jak przez mgłę. Obróciłam głowe,  ktoś stał nade mną.  Miał białą zbroje.  Chwila.. Co?!
-Książat w białych zbrojach nie ma to fikcja.-powiedziała.
-W białej zbroi to ja jestem,  ale księciem nie jestem.
Wyostrzyłam optykę.  Obok mnie siedział biały Bot z zielonymi i czerwonymi wstawkami. Uśmiechną sie do mnie łobuzersko jakby zobaczył...  Chwila ja nie mam podwozia na sobie. Zasłoniłam się i zmiedzyłam morderczym wzrokiem. 
-Spokojnie, doktorek pilnował bym nie na wywijał z tobą.
Popatrzyłam za nieznajomego.  Rachet stał i uważnie się przyglądał. Po minie można było stwierdzić,  że nie yfa nowemu.
-Ach gdzie moje maniery.  Jestem Wheeljack. A ty,  nimfo? -zapytał szarmancka, a ja...
Wzięłam jakąś rurkę i zdzieliłam go nią.
-Ała, za co?
-Profilaktycznie,za gapienie się tam gdzie nie trzeba.  A tak wogule jestem Arcee.
-Aha. Powiedz mi czemu nie wierzysz w księcia w białej zbroi? -zapytał Jack
-Bo dawno straciłam poczucie , że tacy istnieją.  Poza tym faceci to świnie myślące tylko o jednym. -powiedziałam i po chwili dodała. -Mówie o seksie oczywiście.
-Wogule wierzy,  w prawdziwą miłość?
-Wiem, że ją znaje i poczuje w iskrze,  że to ten jedyny. Ale takich nie ma. -odwróciłam się od nich
Usłyszałam potem śmiech i przywitania. Dalej nie wiem nic zasnęłam.

**********
I tym akcentem kończe rozdział. Papatki
😘😘😍😍😍😍😍😁😁😁😁😜😚😃😄🙌🙆💙
Arceex

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro