Story of my life

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

~Arcee~
Ciemność widzę. Ból... Zaczynam słyszeć. Nie wyraźnie. Ktoś się kłóci? Otworzyłam oczy. Wheeljack sprzecza się z kimś nie wiem. Wychodzi. Jest zły ja to czuje. "Hmf... Pomyśl, też byś była zła gdybyś usłyszała, że jedyną rzeczą jaką chcesz zrobić jest to przedłużenie gatunku z Tobą"  odezwał się głos w mojej głowie. Kobiecy głos jest moją podświadomością czy sumieniem? Usłyszałam śmiech cichy i pełen zrozumienia. Chwila,  co?! "Jestem twoją duszą, która nie może się ujawnić. Wiem, że teraz chcesz zapytać jak będziemy rozmawiać. Normalnie, myśl to co mi chcesz odpowiedzieć i tyle. "
"Czy to tak? "Zapytałam nie pewnie
"Tak. Do pewnego momentu będę ci objaśniała i tłumaczyła z czasem nauczysz się wszystkiego. A ja przestane z tobą gadać, bo wszystko będziesz robić instynktownie. "Odparła zadowolona ze swojego tłumaczenia
"Poczekaj! Wytłumacz mi ...." chciałam ją zapytać o wszystko, ale ona powiedziała
"Nie złociutka. Tłumaczyć  będę stopniowo, dobrze? Nie mogę powiedzieć wszystkiego na raz,  bo namieszam w głowie. Odbębnij badania i idź do Jackiego. Jego dusza cie potrzebuje" i skończyła się rozmowa
Jęknęłam i podniosłam się do pozycji siedzącej. I zaczęły się badania.

~3 godziny później~
-Wszystko  jest w normie. Przystopuj trochę z misjami na dwa tygodnie, dobrze? -odparł Rachet
-Dobrze. -rozejrzałam się po bazie
Był Jazz, Ironhide, Optimus, Bumblebee, Rachet i Bulkhead, ale Jackiego nie było.
-Rachet,  gdzie Wheeljack? - zapytałam się
-W Jackhammer'e . A co?
-Nie, zastanawiałam się. -odpowiedziałam pospiesznie, by nie zaczeli drążyć tematu
-Uuu,  nasza Arcee się zakochała! -krzyknął Jazz. Ja go kiedyś zabije.
-Nie zakochałam się!
-Ta jasne. Martwisz się o niego.- powiedział Ironhide - Jak się nie zakochałaś to się w nim podkochujesz.
Nosz kurwa nie wytrzymam z tymi debilami.
-NIE ZAKOCHAŁAM SIĘ! CZY TRZEBA TO PRZELITEROWAĆ BY DOTARŁO?! -krzyknęłam gniewnie.
Zauważyłam,że wszyscy stoją w pozycji bojowej. Popatrzyłam na siebie: na całej długości rąk i na barkach paliły się fioletowe płomienie.  Popatrzyłam w lustro,  które stało nie daleko.  Moje oczy stały się fioletowe i odchodziły do każdego z nich smuga.
-Arcee, Gwiazdeczki uspokuj się.  Wdech,  wydech, wdech. -powiedział stary medyk
Zaczęłam wykonywać ćwiczenie, ale nie pomagało. A nawet się pogorszyło. Nie słyszałam nikogo.  Jedyne w słyszałam to jęki, ryki i przerażające krzyki. Moja "uwięziona" dusza ryczała i szalała nie mogąc się wydostać na zewnątrz. Padłam na kolana i nie mogła nic zrobić, aż tu nagle..
-Ciii, jestem tutaj.
Popatrzyłam w góre i zobaczyłam...  Wheeljacka! Delikatnie dotykał mojej głowy, by przygasić płomienie. Byłam spokojniejsza przy nim. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową jeszcze mocniej niż wcześniej. On gładził mnie po głowie nic nie mówiąc. I tak siedzieliśmy do czasu, gdy w pełni byłam spokojna. Wheeljack wziął mnie w stylu panny młodej i zabrał do swojego statku, stojącego w szczelinie skalnej na samej górze. Mech postawił mnie dopiero, gdy znaleźliśmy się na pokładzie Jackhammera. Zamknął właz i odwrócił się do mnie.
-Nic ci nie jest? -zapytał
-Nie. Oprócz tego, że jestem wystraszona tym to nic mi nie jest. Dzięki za troskę.
-Nie ma sprawy- odparł mech-Słuchaj, pamiętasz naszą rozmowę po śmierci Cliffa?
-Pamiętam, ale co to ma wspólnego z tą sytuacją?-zapytałam się zdziwiona
-Wtedy powiedziałem, że powiem ci coś dla mnie bolesnego, ale to musi poczekać i.. - podszedł w mnie- To jest właśnie ten moment.

~Wheeljack~
- Słucham. - powiedziała zdecydowanie
Teraz się nie wymigam.
-Straciłem siostre. -powiedziałem- Zmarła przy mnie i nie mogłem nic zrobić. - wyrzuciłem to z siebie
Popatrzyłem na botkę, która stała zszokowana tym co usłyszała. Jednak zdziwiła mnie jej reakcja: podeszła do mnie i przytuliła. Przytuliła, a ja jak małe dziecko się popłakałem. Usiedliśmy na podłodze. Wtuliłem się w nią. Ona tylko siedziała i gładziła mnie po szyi.
-Opowiedz mi o tym. -poprosiła
-Mira była łącznikiem między frontem a centralą. Pewnego razu poinformowała mnie, że ją ścigają i jest poważnie ranna. Nie wiele myśląc pobiegłem  do niej.  Znalazłem ją umazaną w Energonie, który ciekł z jej boku. Nagle pojawiły się dwa Decepticony, a mianowicie Dreadwing i Skyquake. Chciałem odciągnąć ich od mojej malutkiej siostrzyczki, ale oni mnie przejrzeli. Dreadwing zajął mną, a jego brat Mirą. Gdy ja walczyłem, a Skyquake... Powalił ją i zgwałcił.- przerwałem
-I co było dalej? - zapytała
-Dostałem ostrzem po prostu  je mi wbił. Ona zastała potem skopana i pobita. Rzucili ją pod mur. Zdąrzyłem ją zakryć przed kolejną falą ciosów. W pół przytomni spędziliśmy 3 dni. Ja ją ogrzewałem,  a ona przez cały czas płakała z powodu tego zdarzenia. Zmarła godzinę przed przybyciem oddziału poszukiwawczego. Po tamtej sytuacji odeszłem z oddziału i zacząłem wieść życie samotnika. -zakończyłem opowiadać historie,  która ciągle mnie męczyła.
-I co teraz jest lżej. -odparła z uśmiechem moja towarzyszka.
-Tak lepiej. -odparłem i zasnąłem na jej ramieniu.

******************************
UWAGA!  Informuje, że z związku, że idą święta będzie rozdział specjalny!! To papatki! 🎅🎄🐺🐎🌙⭐😁😘😍😃😄😏✌🙌♋
Arceex

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro