Trzy kobiety+łowca=duża ilość kłopotów

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Wybiegliśmy z portalu,  Starscream już na nas czekał. Samo miejsce było dziwne: dolina była otwarta, z lewej było  duże jezioro, a po drugie stronie był ogromny las. Za Seekerem była kopalnia Energonu, z której wychodziły Vehicony z taczkami pełnych drogocennego surowca. Cony gdy tylko nas zobaczyły jak szaleni zaczęły w nas strzelać.  Nie wytrzymałam i wyciągnęłam ostrza.  Rzuciłam się na wroga i zabijałam kolejne Vehicony z taką łatwością, jakby nie posiadali oni karku, czy też byli stworzeni z metalu. Gdy po chwili nie było już zwykłych robotników do walki, to podjęłam walkę z kimś innym,  a tym innym był Knockout, który wraz ze wsparciem dla tchórzo- Seekera przyprowadził samą śmietankę towarzyską Nemezis.
-Proszę kogo my tu mamy? -zapytał,a jego wzrok błądził po moim ciele
-Co się tak gapisz?! Baby nie widziałeś?! -powiedziałam poirytowana
-Widziałem wiele kobiet, ale nigdy tak pięknej. - i podszedł do mnie, próbując złapać mnie za rękę- Dreadwing mówił, że świetnie całujesz. Chciałbym to sprawdzić.
-Bardzo mi przykro, że muszę cię rozczarować, ale nie interesują mnie nieogarnięci chuje, którym zależy tylko na jednym.
-Och, przepraszam, że jestem taki niekulturalny, że przechodzę do konkretów, ale... -złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie- Ale nie ukrywajmy, spodobałaś mi się i chcę cię mieć dla siebie. A ja zawsze dostaję to, czego chcę- i przycisnął mnie do kamiennej ściany, a jego usta zbliżyły się do mojego ucha-Taka piękna istota nie powinna być sama, jeszcze cię ktoś zgwałci. - dłoń zjechała po moje talii do biodra, gdzie się zatrzymała i zaczęła kreślić kółka, ale poczułam mocne szarpnięcie i ból biodra. Popatrzyłam tam: z rany sączyła się błękitna ciecz by po chwili samoistnie się zasklepić i zniknąć. Spojrzałam na mojego nowego adoratora:wisiał ponad ziemię i patrzył w krwiste oczy Megatrona, który trzymał za szyję na wysokości swojej twarzy.
-Jak śmiesz?! Jak śmiesz tak traktować swoją przyszłą przywódczynie, masz traktować ją z należytym szacunkiem inaczej zabije!- i rzucił nim na ścianę.
Ja korzystając z okazji wróciłam do reszty. Wszyscy byli zdyszani walką,  jedynie Wheeljack stał spokojnie i schował miecze. Skrzyżował ręce na klatce i krzyknął:
-To tyle? Tym chciałeś nas powstrzymać? Nie ma nikogo chętnego do walki i zostały same panienki?
-Przymknij się! - krzyknęli wszyscy
-Same panienki?! W którym miejscu przypominam ci kobietę!- wydarł się Megatron- Lepiej oddaj to co moje! - i pokazał na mnie
-A co mam gdzieś nalepkę "WŁASNOŚĆ MEGATRONA, NIE DOTYKAĆ! "?-zapytałam- Jestem wolna i niezależna, mam prawo decydować z kim jestem i po której stronie stanę. - wtuliłam się w Wheeljacka, a on położył swoją dłoń na moim biodrze. 
Megatron warknął i wyjął miecz. Wheeljack przycisnął mnie do siebie i też wyjął miecz, a na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.  Wszyscy z niecierpliwością oczekiwali na ruch przeciwnika, a jedynie Nadia zaczęła się śmiać jak głupia. Popatrzyłam na nią: siedziała na kamieniu i śmiała się spoglądając to na jednych to na drugich,  po uspokojeniu się powiedziała:
- I ty śmieciu chcesz być partnerem Pani Nocy?! Wytrzymasz z najgorszymi,  najpotężniejszymi demonami? Wytrzymasz ze smoczyca w jednym łożu? Będziesz jej opoką, spowiednikiem, mężem, przeciwieństwem, kochankiem, wojownikiem w jednym?On pokazuje ci, że ona jest jego. Smoki są wierne jednemu partnerowi i bronią drugiej połówki do końca życia. A ta dwójka to dwa najpotężniejsze smoki: Chaos i Ład, ta dwójka nie ukłoni się przed nikim, a wszyscy padną do ich stóp. Są nieśmiertelni i nikt ich nie zabije. Tak więc zbierać manatki i wyjazd stąd.
Widziałam wściekłą minie Megatrona, miał coś powiedzieć, ale się powstrzymał. Nagle poczułam, że ktoś od strony lasu się zbliża. Przeczucie mnie nie myliło. Z lasu wyjechały na koniach dwie kobiety i mężczyzna. Cała trójka miała kaptury na głowach, ale moją uwage przykuły dwa wisiory przypominające kształtem głowe wilka. Tajemnicze osoby zsiadły i podeszły do czarownicy i powiedzieli:
- Przyszliśmy do czarownicy.
-Hasło? -zapytała się Nadia, przyglądając się nowo przybyłym
- Niech żyje Otchłań po wsze czasy, chwała Pierwotnym na wieki wieków. -odparł nieznajomy mężczyzna -A teraz przejdźmy do konkretów.
-Oczywiście, Geralt  zdejmij kaptur, Yennefer ty i Ciri też.
Po tych słowach mężczyzna zdjął kaptur i naszym oczą ukazała się  głowa z białymi włosami. Nieznajomy posiadał nie typowe oczy: były one złote i posiadały taką samą źrenice jak u kota. Podobnie zrobiła Yennefer i Ciri: pierwsza posiadała czarne, długie loki i fiołkowe oczy, a druga miała szare włosy upięte w kok i zielone kocie oczy. Czarnowłosa podeszła do mnie i popatrzyła na moją osobę.
-Wyrosłaś, ostatnio sięgałaś mi do dekoltu i jeszcze na palcach. -wzięła moją twarz w dłonie i delikatnie podniosła - I do tego wypiękniałaś.
Uśmiechnęłam się. Kobieta jeszcze chwile mi się przyjrzała, a potem podeszła do Jacka.
-A ty? Wyprzystojniałeś, w ojca się wdałeś.  Pewnie masz pełno kobiet wokół ciebie..
-Nie ma. -odparłam przez zęby
-Nie ruszaj go bo ona cię zagryzie. - odparł białowłosy- Pamiętasz mnie? -i zbliżył się do mnie
Przyglądałam mu się przez chwile i z radości rzuciłam się na szyje:
- Geralt!
- Pamiętasz mnie! To oznacza, że mur coraz szybciej się kruszy i niedługo wszystko sobie przypomnicie. A ta młoda to kto?- i pokazał mi młodą szarowłosą dziewczyne
Po kilku chwilach zamyślenia, odparłam
-Ciri, wnuczka Calante Lwicy z Cintry. Następczyni tronu Cintry, została wzięta przez ciebie od chłopa na mocy prawa Niespodzianki. Córka cesarza nilfgardzkiego,  Starsza Krew,  wiedźminka,  coś jeszcze?
-Nie-odparł szybko - Jedziecie z nami. A gdzie chłopak? -rozglądał się przez chwile, ale gdy zauważył go przy wierzchowcach uspokoił się i odwrócił się do Nadii, która nie była zadowolona z takiego obrotu sprawy
- Nie możesz. Nie teraz, poczekajcie chwilę, niech zgubia trop. Jadą za wami bo chcą dziewczyny, a wy mi mówicie, że zabieracie ich od tak. -złapała się za głowe
-Zrozum to najlepsze rozwiązanie, z resztą za tydzień mam statek do portu w Strefie i moge ich zabrać odrazu do domu, tego prawdziwego. -powiedział spokojnie Geralt - Z resztą ty też wracasz, a jak się podzielimy to do Tousą szybciej dojedziemy, a księstwo daje prawną ochrone, więc..
-Geralt, ty nie rozumiesz. Demony zacierają wasze ślady, zabijają świadków, tylko po to by Śnieszka do nich nie dotarła, a ty możesz to popsuć. - powiedziała zdenerwowana wiedźma
-Oni są tu, na Ziemi. Jeszcze nie wiedzą gdzie dokładnie jesteśmy, ale oni wszystko odkryli. Musze ich zabrać, bo inaczej złapią i zawiozą do stolicy. To jedyne wyjście! -krzyknął wiedźmin
-No dobrze zabierzecie ich, ale dopiero jutro. Jutro.. -burknęła kobieta - Cholera, a miało być tak pięknie.
Przyglądałam się całej sytuacji i chciałam do domu. Wszystko było zagmatwane i chciałam by ktoś mi wytłumaczył.
-Wracajcie do siebie! -krzyknął Geralt- A wy -pokazał na mnie i Jacka- Weźcie tylko uzbrojenie, wyjeżdżacie.
******************************
Elo mordeczki! Wróciłam.  Ten rozdział dedykuje dwójce moich przyjaciół, który przyczynili się do powstania rozdziału. To papatki !
🌸🌹🎆🎁🆕
Arceex

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro