W sieci

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Biegłam za chłopakami do bazy wiedziałam: coś się wydarzyło. Wbiegliśmy na duży plac przesłuchań( bardziej dokładniej miejsce bury). Tam czekali zwiadowcy z raportami o zbyt dużej liczbie Conów. My (czytaj Delta) zostaliśmy zgarnieni przez Midwega
- Nic tu po was. Do magazynu w sektorze A34. Tam spotkamy się z resztą i poznacie reszte planu.
Pobiegliśmy. Po drodze mały oddział Vehiconów został usunięty. Dotarliśmy. Magazyn medyczny do którego nas wysłano roił się od Decepticonów. Podeszliśmy ich cichaczem i zaczeliśmy rzeźń. Z początku udało się usunąć 10, ale...
- Autoboty tu są!
I dupa... Zaczeliśmy strzelanine. My pochowani za odłamkami budynków, a oni stali na widoku. Coś mi jednak nie pasowało. Cony były bardzo pewne zwycienstwa. Zaczełam się rozglądać. Nagle ujrzałam jakiś błysk za trepami i to był...
- Snajper!!-krzyknełam
Tailgate zaczął do niego celować, ale ciągle chybił. Został tylko on.
- Osłaniaj mnie!!!
-Nie Arcee!!!
I pobiegłam do niego na przedramieniach wyciągłam ostrza. Po chwili nieżył, ale strop się zawalił. Niech to rdza... Wybiegłam stamtąd. Właczyłam komunikator.
- Arcee gdzie jesteś do cholery jasnej?!- usłyszałam
- Jestem na dawnym szpitalu,a co?- zapytałam udając niewiniątko ciągle biegnąc.
-Szlag, Arcee wiesz, że jesteś piękna...
- Wiem Tailgate. Popraw się z celności, dobrze?
- Ale...- dalej nie usłyszałam, bo coś przykleiło mnie do ściany. Film mi się urwał...

Jakiś czas później...

Wisiałam pod ścianą, sklejono mi czymś nogi. Nie wiem gdzie jestem. Próbuje uwolnić nogi, patrze... to pajęczyna. Fuj... Usłyszłam śmiech.
- Walcz, walcz. Albo nie walcz. Zresztą wybór należy do ciebie.- usłyszałam
- Kim jesteś? Czego chcesz ode mnie?- spytałam
-Gdzie moje maniery. Jestem Airachnid. I Megatron kazał zbierać informacje od Autobotów o ich działaniach wojennych. Więc... gdzie jest kolejny zrzut.- odparła pajęczyca. Wiedziałam o co chodzi, ale... Tu pojawiały się schody:nie wiedziałam.
- Nie wiem.- odparłam
- Łżesz zdziro wiesz gdzie jest następny atak, ale boisz się wydać tych frajerów. Niedziwie ci się: oni dają tobie ochrone, a ty siebie nocą. Prime musi być zadowolony.- powiedziała Airachnid
- Po pierwsze ja nie sprzedaje się za ochrone. Po drugie ja naprawdę nie wiem gdzie jest kolejny atak- po wypowiedzeniu tych słów Decepticonka podeszła do mnie i wyciągneła palec. Odruchowo się odsunełam, ale...
- Aaaaaa!!- krzyknełam, sprawczyni pojechała mi kwasem po policzku zostawiając ślad pod lewym okiem.
- Powiedz albo ktoś na tym ucierpi.-odparła z jadem Conka
Skineła na kogoś głową i wprowadzono kolejnego więźnia. A był nim....
-Tailgate.- powiedziałam po cichu.
- Mów albo twój kompan zobaczy się z przodkami.
-Ale ja naprawde nie wiem gdzie jest kolej zrzut.- powiedziałam
- Sama wydałaś na niego wyrok.- odpowiedziała mi pajęczyca
-Nie...- ona się do niego zbliża, słysze ciężki oddech chłopaka-Prosze nie. To wszystko prawda.- staneła na dwóch nogach i wyciągła jedno z odnóży.- Błagam nie....- mówiłam przez łzy.
Staneła przed nim i zamachneła odnóżem...
-Tailgate!!!!! - krzyknełam wraz z śmiercią kompana.
Energon prysnął na ścianę obok mnie, a ciało wisiało dalej. Patrzyłam się nie obecnym wzrokiem Airachnid zbliżała się do mnie. Zgine... Nagle drzwi zostały rozwalone, a z powstałej dziury wypadli Bumblebee i jakiś nieznany mi bot. Conka uciekła nieznajomy uwolnił mnie i wraz z Bee zabrali z tamtąd.
- To moja wina. Nie uratowałam partnera. Zginął przez....- i ponownie urwał się film...
.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro