I

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

     W samym sercu Paryża mieszkała sobie pewna nastolatka. Dziewczyna nazywała się Ivet Judet [czyt. Żide]. Jej ojciec nie żył więc wychowywała ją matka. Nie wiedziała z jakiego powodu ten koszmar uderzył w ich rodzinę. Tak na prawdę to nikt nie znał na to pytanie odpowiedzi. Znana był tylko informacja o tym, że był jednym z najlepszych w świecie magii aurorem. Natomiast mama Ivet jest szefem departamentu przestrzegania prawa czarodziejów we Francuskim ministerstwie magii. 

     Trzynastolatka uczęszczała przez trzy lata do akademii Beauxbaton ale, studentki bardzo ją tam poniżały, choć była bardzo mądra. Ciągle była ich ulubionym obiektem do obrażania ze względu na brak ojca. Był to naprawdę dziwny powód do kpin. Jednak nie dla nich. Iveta postanowiła opuścić rodzinną Francję i wyjechać do Londynu w Wielkiej Brytani. Miała tam zacząć naukę w Hogwarcie. Mama wysłała list do Dumbeldoora a on się zgodził. Podobno włąśnie w tej szkole uczyli się jej mama, babcia i dziadek. Dowiedziała się o istnieniu czterech domów: Huffelpuf, Gryffindor, Revenclow i Slytherin. Każdy z nich miał swoje cechy. Lisa - jej mama - opowiadała jej o wyglądzie Hogwartu. Te historie były tak niesamowite, że Iveta odliczała dni i godziny do odjazdu. Samolot miała siedemnastego sierpnia. W magicznej dzielnicy Londynu mieszkali jej dziadkowie i to własnie u nich miał mieszkać przez jakiś czas. Babcia znała dobrze drogę na peron - mama jej o nim opowiadała. Dziadek wysłał nam list przez sowę, że lista rzeczy do kupienia jest już u nich tak jak bilet do ekspressu. Młoda czarownica miała też kupić sobie nowego zwierzaka, bo jej kot zmarł.

     Wyczekiwany siedemnasty sierpnia zbliżał się wielkimi krokami. Pakowała się już od dwóch tygodni. Jej dwu osobowe ogromne łóżko w stylu amerykańskim z dużo ilością pastelowych poduszek i ogromną puchatą kołdrą zawalone było teraz ubraniami więc spała na kanapie. Deska do prasowania stała blisko wiszącego fotela, który również pełen był poduszek i ubrań. Na biurku panował rozgardiasz. Stare podręczniki, pióra, kałamarze, pergaminy i zdjęcia rodzinne dawały o sobie znać walając się po biurku i podłodze.

     Mama Ivet bardzo ciężko pracowała i dlatego nie mogła pomóc córce. Wychodziła z domu o siódmej a wracała o osiemnastej. W tym czasie nastolatka pakowała się, sprzątała, prała, prasowała i gotowała. Często dzwoniła też do dziadków oraz tworzyła modne looki - za każdym razem robiąc sobie zdjęcie i wrzucając je na instagrama - można powiedzieć, że moda to jej hobby. 

     Dzień przed wyjazdem Lisa - jej mama - wzięła wolne by jej pomóc emocjonalnie jak  w pakowaniu. Ivet ciężko znosiła myśl o opuszczeniu domu, mamy i jedynych dwóch dziewczyn, które ją wspierały: Cloe i Eriki. Nie wiedziały nic jednak o zmianie szkoły. Nie powiedziała im, bo bała się ich reakcji.    

     Iveta i jej mama spakowały wszystkie rzeczy. Zadzwoniły też do babci i dziadka na video. Dziewczyn dalej wypytywała o Hogwart i Londyn. Wszyscy próbowali ją uspokoić, bo strasznie się denerwowała. Nie chciała trafić do SLytherinu. Jej mama była z Revenclow tak jak dziadek, a babcia z Huffelpuf.

- Mamo a co jak trafię do Slytherinu? - zapytała

- Nic - odpowiedziała pełnym spokoju głosem mama - to również jest dom i rodzina.

- I tak nie chcę tam trafić

_____________________________________________

Hej wszystkim,

Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Jak macie uwagi podzielcie się nimi w komentarzach. Zostawcie mi gwiazdkę jeśli uważacie, że na nią zasługuję

Jedna informacja z mojej strony. Pojawiła się tu wzmianka o rozmowie video i instagramie. Nie do końca jest to na miejscu, bo Harry Potter jest starą książką. Moja to nowoczesna odsłona tej opowieści.

Dajcie znać co sądzicie o nowoczesności. Chętnie poczytam i odpowiem na wasze komentarze. Jeśli chcecie więcej książek o Hogwarcie polećcie mnie znajomym i zostawcie głosy. Rozdziały będą wychodzić mniej więcej w każdą środę.

Words 617

Pozdrawiam autorka.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro