V

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

     Przez informacje, że mój crash i przyjaciel (takie friend zone), będzie narażał życie dla jakiegoś głupiego konkursu nie mogłam spać. Hermiona też. Gadałyśmy do 4 rano aż w końcu odpłynęłam do krainy snów. 

     Obudziłam się o 8 i poszłam pod prysznic. Ubrałam dziurawe dżinsy, jasno niebieską bluzę ze słonecznikiem i czarne botki na obcasie. Była sobota więc mogłam ubierać to co chcę. 

     Wyszłam i usiadłam do swojej toaletki. Pomalowałam oko na pastelowy niebieski a na usta nałożyłam brokatowy błyszczyk. Hermiona ubrała czarne dżinsy i czerwony sweter. Zeszłyśmy na śniadanie przed czasem. Sala była pusta. Nałożyłam sobie na talerz tosty z serem oraz biały serek z rzodkiewką i szczypiorkiem. 

- Patrz lalunia przyszła - wskazałam palcem Fleur - jak ja jej nienawidzę

- Kogo? - ten głos nie był taki jak Hermiony, ale postanowiłam jej odpowiedzieć, zamykając oczy by odpowiednio dobrać słowa

- Jeszcze pytasz? Oczywiście, że tej francuskiej barbie, której nie można skrzywdzić, bo dobierze się do ciebie Maxi

- Tak, do ciebie na pewno - obróciłam się i zobaczyłam Fleur we własnej osobie. - Czemu uciekłaś z Francji? Myślisz, że tu w Hogwarcie się nie dowiedzą, tak? A to kto? - popatrzyła na Hermionę - jej też nie powiedziałaś?

- Ja już wiem. Jestem Hermiona Granger a Ivet jest moją najlepszą przyjaciółką i lepiej z nią nie zadzieraj, bo obrócisz przeciwko sobie cały Gryffin...

- Hej dziewczyny! - zawołał na powitanie Harry i usiadł obok mnie

- O czy to nie słynny Harry Potter? - zapytała Fleur

- Tak, to ja a ty? 

- Och, Fleur Delacour. Reprezentantka Beauxbaton i... 

- Ta co obraża bez przerwy Ivet. - zakończył a dziewczyna zgaszona odeszła

- Dobrze Harry! A gdzie Ron? - zapytałam

- W dormitorium jest obrażony i przyjdzie dopiero jak ja stąd wyjdę. 

     Pół godziny później był taki tłok, że wyszliśmy z sali obrywając ramieniem od każdego. Szczególnie ślizgonów. W pokoju wspólnym stało tylko dwóch trzecioklasistów i patrzyło na tablicę ogłoszeń. Widniała na niej kartka o dzisiejszej wycieczce do Hogsmeade by uczcić rozpoczęcie turnieju. Byłam tak szczęśliwa, że od razu pobiegłam po swoje rzeczy i zgodę. Zabrałam też kurtkę na wszelki wypadek. O godzinie 11:00 wszyscy uczniowie czekali w kolejce do sprawdzenia zgody. Ron nie poszedł z nami stał obok Dean'a i Seamus'a. Nie przejęłam się tym, bo ciągnęłam Hermionę i Harry'ego za ręce. Chciałam jak najszybciej tam dojść. 

- Ivet spokojnie dojdziemy do Hogsmeade prędzej czy później - powiedział Harry i się zatrzymał

- Ja wolę prędzej - i dalej ciągnęłam ich za rękawy płaszczy. 

- Daj spokój idziemy szybkim krokiem już kilometr. Zmęczyłam się. Jeszcze 5 minut SPACEREM i będziemy na miejscu. - dodała szatynka

- No okej ale pod jednym warunkiem...

- Jakim? - powiedzieli razem

- Zaprowadzicie mnie wszędzie. - odpowiedziałam

- Jeśli zdążymy. Na start odwiedzimy pub pod trzema miotłami. Zgadzasz się? - zapytał wybraniec

- Tak chociaż nie wiem co to

     Po 5 minutach dotarliśmy na miejsce. Harry i Hermiona zamówili kremowe piwo na wynos więc od razu poszliśmy zwiedzać wioskę. Weszliśmy i wyszliśmy po 30 sekundach od madame Puddifots, odwiedziliśmy też sklep Zonka gdzie wybraniec zrobił spore zapasy po czym skierowaliśmy się do miodowego królestwa. 

     Kupiłam dużo, mało kalorycznych słodyczy, nie chce być gruba. Znalazłam też cukierek który nazywał się ,,Facendy". Miał smak melonu a jak się go zje skóra robi się piękna i gładka na 24h. Na początek chciałam go przetestować więc wzięłam 7. Moja przyjaciółka też kilka zabrała a po chwili wyszliśmy i poszliśmy w kierunku wrzeszczącej chaty. Był to najczęściej nawiedzany dom w Wielkiej Brytanii. Mówią, że dalej jest zamieszkany przez duchy.

- Wspaniały no nie? I ta jego historia. - wzdychała Hermiona

- Taaa, chciałabym go zwiedzić od środka - powiedziałam

- My już w nim raz byliśmy. - popatrzyłam na niego zdumiona - tak mieliśmy takie zadanie na zajęciach z obrony przed czarną magią z profesorem Lupinem.

- Acha, to gdzie teraz?

- Gospody pod świńskim łbem na pewno nie chcesz zwiedzać jest tam tylko, nic. Serio nie warto więc możemy wracać do zamku. Chyba, że chcesz gdzieś wrócić?

- Tak możemy iść do trzech mioteł. Wypijemy po jeszcze jednym kuflu.

- Super

     Skierowaliśmy się do trzech mioteł gdzie aż roiło się od uczniów Hogwartu i innych szkół. Ich kremowe piwo było wprost niesamowite. Bez alkoholowe o smaku wanilii i karmelu. U nas we Francji czegoś takiego nie ma. Siedzieliśmy sobie i rozmawialiśmy. Był 20 października a pogoda nie dopisywała. Nagle zaczął padać straszny deszcz nie wspominając już o zimnie. Droga to naprawdę była katorgą.

     Kiedy dotarliśmy do zamku poszłam z Hermioną zaparzyć sobie herbatę. Harry natomiast poszedł do biblioteki oddać Angelinie jej książkę o Quiditchu. Wybrałam Herbatę malinową z kawałkami tych owoców. Była naprawdę przepyszna i rozgrzewająca. Skrzaty dorzuciły nam też kilka babeczek z kremem. Zabrałyśmy wszystko, podziękowałyśmy i wróciłyśmy do wieży, Siedząc przy stole rozmawiałyśmy o tych cukierkach które kupiłyśmy.

- Hermiono! Ivet! - Harry wpadł przez dziurę i usiadł obok nas przy kominku - Po drodze złapał mnie moody i powiedział mi o co chodzi w pierwszym zadaniu turnieju.

- No czyli? - zapytałam

- Trzeba przechytrzyć smoka i zabrać mu złote jajo z odpowiedzią na następne zadanie. 

- To nie tak źle. Fleur pójdzie łatwo, bo mieliśmy smoka na wejściu do ,,skarbca wiedzy" Madame Maxime. Chowała tam cały zapas pergaminu, kałamarzy, podręczników i w ogóle. Podobno jest tam też tajne przejście do prawdziwego skarbca z pieniędzmi, nikt go oprócz Maxi jednak nie widział.

- Wow, niezła ta twoja szkoła. - powiedział - w każdym razie powiedział, że mogę użyć miotły ale na turniej można zabrać tylko różdżkę. 

- Tak, ale jest takie zaklęcie przywołujące. To było chyba ,,Accio". Jeśli je wypowiesz, odpowiednio machniesz różdżką i dodasz nazwę potrzebnego ci przedmiotu, powinien do ciebie przylecieć. - powiedziała Hermiona

- Super to teraz trzeba poćwiczyć. Pierwsze zadanie już za kilka dni. - dodał Harry

- Tak ale najpierw chodźmy na ucztę. Poćwiczymy później. Sama też się chętnie nauczę. Będę mogła przywoływać swoją szczotkę do włosów z łazienki. - wszyscy zaczęliśmy się śmiać

- Super, to już ustalone. Teraz zrobiłem się głodny

     Zaśmialiśmy się po czym zeszliśmy na parter na kolację. Była naprawdę znakomita. Pierogi z truskawkami i śmietaną. Byłam tak ciekawa nauki z Hermioną i Harrym, że pospieszałam każdego po kolei. Zjedli więc szybko kolację po czym poszliśmy trenować zaklęcie przywołujące. 

     Nie należało ono do najtrudniejszych ale super łatwe też nie było. Opanowanie go do poziomu by małe lekkie przedmioty przylatywały zajęło nam 3 godziny z przerwami. Porządniej opanujemy to jutro. Jesteśmy tak wykończeni, że chcę iść do swojego ciepłego łóżka. 

     Jest obecnie 8:14 i jakoś nie chce mi się wstać. Wzięłam różdżkę i powiedziałam: ,,Accio szczotka do włosów". No i mam swój przedmiot w ręce. 

- Hermiono, patrz udało mi się! - krzyczałam pół głosem

- Co się dzieje? - zapytała ocierając oczy

- Przywołałam różdżką, szczotkę do włosów. Patrz, Accio różdżka Hermiony Granger - i różdżka przyleciała

- Super, a teraz idę się umyć, skoro i tak mnie obudziłaś. - I poszła

     Hermiona spędziła w łazience pół godziny a zaraz po niej ja. Ubrałam dziś kombinezon kaki, złote tenisówki na koturnie i duże złote kolczyki w kształcie kuli ziemskiej. Oko lekko pomalowałam złotym - brokatowym cieniem.

     Zeszłam ze swoją przyjaciółką do pokoju wspólnego gdzie byłyśmy zmuszone czekać na Harry'ego. Przyszedł a ja złapałam go pod rękę. Hermiona złapała mnie i razem zeszliśmy aż do sali wejściowej gdzie dziewczyna puściła mnie. Ja natomiast dalej trzymałam okularnika co wywołało falę ,,uuuu" ,,ale parka" ,,Harry Potter ma dziewczynę" i tym podobne. Olałam to mimo, że chciała bym być jego dziewczyną i usiedliśmy przy stole. Zjedliśmy wspólnie posiłek a następnie opuściliśmy wielką salę.


*Harry*

     W pokoju wspólnym Ivet dziwnie złapała mnie pod rękę. Hermiona uczyniła to samo łapiąc blondynkę. Poczułem się dziwnie ale i tak już każdy mnie w tej szkole zna więc co za różnica, no nie? Szliśmy tak przez siedem pięter aż do sali wejściowej gdzie brązowo oka nas puściła. 

     Wchodząc do wielkiej sali każdy w szczególności ślizgoni, rzucał swoim komentarzem na nasz temat. Zobaczyłem jak Ivet robi się czerwona ale dalej mnie trzyma i idzie na przód. Przez chwilę pomyślałem o tym by ją pocałować i dzięki temu uciszyć wszystkie pogłoski ale dałem sobie spokój i usiadłem przy stole.

     Po śniadaniu wyszliśmy i skierowaliśmy się do naszej wieży. Na zewnątrz niebo było szare i  burzliwe. Nie zapowiadało to dobrej pogody do Quiditcha czy turnieju. Usiedliśmy przy kominku po czym każdy przywołał do siebie swoją torbę z podręcznikami by zrobić zadanie na eliksiry.

 - Hermiono kiedy ty znajdujesz czas na tyle przedmiotów - zapytałem

- Ale przecież w zeszłym roku miałam ich więcej. Poza tym Ivet chodzi razem ze mną na wszystkie.

- Wiem i nie mogę tego zrozumieć. Maja ma tylko trzy dodatkowe. Ja mam dwa. Właśnie Maja! Nie widziałem jej cały weekend. Idę się z nią zobaczyć, przyjdę później

*Ivet*

     Harry zniknął i nie pojawił się aż do obiadu. Można powiedzieć, że byłam troszkę zazdrosna, ale tak minimalnie. W sumie to jego siostra. 

     Zjadłam dziś na obiad lasagne pomidorową. Była pyszna. Sok z dyni też gdyby Harry nie opowiadał kawału w momencie w którym napiłam się łyka. Skończyło się to zakrztuszeniem ale wszystko już jest okej.

- Kurwa Harry! 

- Przepraszam cię, ale nie krzycz tak, bo stracimy punkty

- Dobra. Jak mogłeś mi to zrobić?! Nie no spokojnie żartuję tylko. 

- Przynajmniej żart był śmieszny - dodała Hermiona i wszyscy zaczęliśmy się śmiać

     Po drodze do wieży wstąpiliśmy do biblioteki po jakiś tom o eliksirach dla chłopaka. Ja i moja przyjaciółka zrobiłyśmy to zadanie kiedy on poleciał do swojej Maji. 

- Dobra pomożemy ci tylko trochę żeby było szybciej a potem idziemy trenować. Pierwsze zadanie już jutro. - powiedział dziewczyna o brązowych włosach.

     Nasze najgorsze obawy się spełniły. Harry nie miał pojęcia co robi ani co ma zrobić. Zajęło nam wieki zanim doprowadziłyśmy go do stanu myślenia. Hermiona zagroziła mu natychmiastową śmiercią. To się nazywa mieć swoje sposoby. Zrobiłyśmy z nim zadanie ale jak na złość akurat w tym momencie musiał przyjść Dean.

- Harry profesor McGonagall kazała ci przekazać, że wzywa cię pan Barty Crouch. - spojrzeliśmy na niego dziwnie - jakiś gość z ministerstwa. Mają robić zdjęcia do proroka codziennego.

- Co to jest prorok codzienny? - zapytałam

- Nie wiesz? - pokręciłam głową - A wy nie zamawiacie prenumeraty? - teraz moi znajomi pokręcili głowami - Do edukowali byście trochę Ivet. - teraz zwrócił się do mnie - Prorok codzienny to taka czarodziejska gazeta codzienna. Wiesz są tam informację typu: Dumbledore otwiera turniej trójmagiczny albo Gilderoy Lockhart wydał nową książkę itp.

- Achaa, u nas się to nazywa ,,de jour en jour" - wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotkę - to znaczy ,,z dnia na dzień"

- Ale fajnie - podekscytował się Dean - nauczysz mnie francuskiego? Albo poopowiadasz o twoim kraju?

- Jasne, zaczniemy jutro po kolacji ok. 20:00. Jeśli się spóźnisz nie daruje. To do zobaczenia. - i wyszliśmy we trójkę przez dziurę w portrecie i poszliśmy do gabinetu McGonagall.

- Och Potter, nareszcie a już myślałam, że pan Thomas ci nie powiedział. Teraz biegnij do klasy historii magii. - profesor złapała nas w połowie drogi

- Dobrze już tam idę

     Poszliśmy wszyscy, nie wiem po co i czemu ale tak jakoś wyszło. Przed salą stała Gabrielle, młodsza siostra Fleur i jakiś chłopak z Durmstrangu. Weszliśmy do środka a tam siedzieli:

- Francuska Barbie

- Madame Maxime 

- jakiś chłopak z Bułgarii podejrzewam,  że Krum

- Igor Karkarov

- Dumbledor

-jakaś dziwna babka z blond lokami

- jakiś dwóch urzędników jeden to pewnie Crouch

- i teraz Harry z nami 

- O pan Potter już przyszedł, wspaniale - powiedział gruby urzędnik - jestem Ludo Bagman. Szef urzędu magicznych gier i sportów. A to jest - wskazał na tego drugiego - to Barty Crouch. To natomiast - wskazał na tą babke - to Rita Skeeter. Będzie pisała artykuł. A wy to? - popatrzył na mnie i Hermione

- Jestem Hermiona Granger, przyjaciółka Harry'ego.

- Ja jestem Ivet Jude, również przyjaźnie się z Harrym

- Jesteś brytyjką?

- Nie, pochodzę z Francji i chodziłam trzy lata do Beauxbaton, ale dzięki uprzejmości Dumbledora przeniosłam się tu. Jeśli pan pozwoli to my wyjdziemy.

- Tak, jasne

     Usiadłyśmy przed drzwiami obok Gabrieli i Kornela (przedstawił się ten drugi chłopak). Dziewczynka co jakiś czas rzucała w moją stronę chamskimi komentarzami, ale nie przejmowałam się nimi. Siedziałyśmy około 20 minut i w tym czasie Kornel zdążył zaprosić mnie na bal bożonarodzeniowy. Powiedział nam, że to taki bal na boże narodzenie w trakcie turnieju. Podobno jego dyrektor kazał im zacząć zapraszać już teraz żeby zdążyć. Zastanowię się - taką dałam mu odpowiedź. 

     Chwilę później Harry wyszedł i poszliśmy na kolacje. Tak, już minął prawie cały następny dzień a my dalej nie umiemy tego zaklęcia. Na kolacji zdecydowaliśmy się na coś porządnego, bo Harry jutro pewnie jutro nie będzie chciał jeść. Wzięliśmy więc po jednej roladzie i min. 3 kluskach z kapustą. Byłam tak najedzona, że ledwo doszłam do wieży. Potem od razu rozsiadłam się w fotelu i zaczęłam pisać.

- Ivet, co robisz? - zapytał okularnik

- Piszę list do skrzatów z prośbą o herbatę na trawienie. Chcecie też coś? - zapytałam

- Ja poproszę herbatę - powiedziała dziewczyna

- Super to wysyłam ,,teleportus, do kuchni, skrzaty Gryffindoru". To teraz możemy trenować.

- Harry - powiedziała nasz nauczycielka Hermiona - przywołaj do nas książkę o mitach wodnych, proszę

- Accio książka o mitach wodnych! - i przyleciała - udało mi się!

- Ivet twoja jest ta o jednorożcach

- Accio książka o jednorożcach! - i przyleciała

     Spędziliśmy tak czas aż do 1 w nocy. Na szczęście jutro, w sumie dziś zajęcia były odwołane z powodu turnieju. Każde z nas opanowało to zaklęcie do wysokiego poziomu. Byliśmy w stanie przywołać do siebie nawet szafę.

     Obudziłam się naprawdę późno, bo o 9:12. Hermiony nie było w dormitorium ani żadnej z dziewczyn. Poszłam pod prysznic i ubrałam szkolny mundurek. 

     Kiedy usiadłam do toaletki weszła Hermiona. Była bardzo szczęśliwa ale na razie nic nie mówiła. Przyniosła mi nawet śniadanie. Najwyraźniej poszła jak jeszcze spałam.

     Ja nie miałam dziś jakiegoś super humoru. Dziś było pierwsze zadanie. Harry mógł umrzeć. To było przerażające a ta wyglądała jakby nigdy nie zaznała smutku.

- Hermiono co cię tak cieszy?

- A no, bo... ktoś mnie zaprosił na bal.

- To super, a kto?

- taki chłopak... ale nie powiesz nikomu?

- jakby to nie było oczywiste.

- Wiktor Krum. - powiedziała

- Wow, brawo! 

     Obgadałyśmy jeszcze wszystkich chłopaków w zamku po czym poszłyśmy z Harrym na błonia na których miało się odbyć pierwsze zadanie. Byłam chyba bardziej zdenerwowana niż zawodnicy. W sumie nie wiem czemu aż tak się stresowałam, że zamknęłam oczy i nie patrzyłam przez cały turniej. Podobno dużo straciłam, na koniec usłyszałam wyniki i ogłoszenie

- Zwycięzcą zostaje Harry Potter! Na drugim miejscu Wiktor Krum następnie Fleur Delacour a na miejscu czwartym stoi Cedrik Diggory! Drodzy uczniowie, mam jeszcze ogłoszenie! Dnia 23 grudnia odbędzie się bal bożonarodzeniowy. Pociąg do Londynu będzie odjeżdżał 23 i 24 grudnia dla osób, które chcą zostać na bal a na sylwester i resztę świąt wrócić do domu. Jeśli od razu chcecie wracać jest pociąg 23! Życzę miłego dnia! - zakończył Dumbledore.


____________________________________________

____________________________________________

Tak, a ja kończę kolejny rozdział.

Cieszę się, że ktoś to czyta i komuś się to podoba. W tym rozdziale po raz pierwszy pojawił się świat oczami Harry'ego. Co o tym sądzicie? Jeśli chcecie się dowiedzieć jak wyglądał turniej zapraszam do drugiej książki ,,Maja Potter". Liczę na gwiazdki, komentarze i follow. 

Czy Ivet pójdzie na bal z Kornelem, a może z Harrym? Dlaczego Bagman tak zainteresował się Ivet? Skąd taka chęć do Francji u Deana? 

Następny rozdział za max. dwa tygodnie

Words: 2663

Pozdrawiam, Bella

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro