VII

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

     Jak się pewnie domyślacie dalej leżę w skrzydle szpitalnym. Pani Pomfrey powiedziała, że jutro o 8:00 jestem już wolna. Harry poszedł jakąś godzinę temu. Aktualnie jest 9:00. Ustaliliśmy, że nasz związek na razie zostanie tajemnicą. 

- Ivi! - krzyknęła Hermiona, która nagle wbiegła do skrzydła i rzuciła mi się na szyję. - Tak się cieszę, że się obudziłaś. Martwiłam się strasznie. Wiesz nasz sukienki przyszły dwa dni temu ale jeszcze ich nie odpakowałam. - dziewczyna nawijała jak najęta

- Spokojnie! Ja też się cieszę, że cię widzę. - powiedziałam

- Cały Gryffindor się o ciebie martwił. Dziś jest już przerwa świąteczna i szykują dla ciebie imprezę! Wyjdziesz dziś, prawda?

- Nie mogę. Jestem wolna dopiero od jutra od ósmej rano

     Rozmawiałyśmy bardzo długo, bo około trzy godziny. Hermiona opowiadała co mnie ominęło a okazało się, że dużo. Na przykład sobotni wypad do Hogsmeade, niedzielne dekorowanie naszej wieży i wtorkowe urodziny panny Potter.

     Już jutro jest bal a ja wyglądam, no źle. Udało mi się uprosić panią Pomfrey by wypuściła mnie jeszcze dziś o 17:00. Chce wyjść wcześniej, umyć się zrobić projekt fryzury i makijażu. Muszę też zmierzyć sukienkę i sprawdzić jak Deanowi idą przygotowania. Mam zamiar położyć się też wcześniej spać żeby jutro być wyspana.

- Dziecko twoja porcja leków - powiedziała pielęgniarka i podała mi różne syropy.

- Dziękuję. Czy dzisiaj będę musiała coś jeszcze brać? - zapytałam

- Nie - odpowiedziała nie pewnie - jednak to nie znaczy, że puszczę cię wcześniej. Już i tak skróciłam ci czas tu. Zostało ci już tylko pięć godzin więc wykorzystaj to i idź spać

     To mówiąc kobieta udała się do swojego pokoju a ja zostałam sama. Posłuchałam jej i poszłam spać.

- Bal! - wrzasnęłam gdy się obudziłam. Spojrzałam na zegarek i okazało się, że jest 9:07 - Co?!

- Co się stało! - krzyknęła pielęgniarka wybiegając z sypialni

- Czemu mnie pani wczoraj nie obudziła? - zapytałam

- Ponieważ takie są zasady. Jeśli pacjent śpi nie wolno go budzić

- Czy mogę już iść? - zapytałam

- Tak - powiedziała

     Przebrałam się i poszłam do naszej wieży. Była pusta. No tak! Wszyscy są na śniadaniu! Nie jestem głodna więc idę się umyć. 

     Wzięłam długą kąpiel, umyłam włosy i zmyłam paznokcie. Nie miałam też makijażu, więc wyglądałam po prostu słabo. Przypomniały mi się te cukierki, które kupiłam kiedyś z Hermioną. Zjadłam jednego i efekt był natychmiastowy - Znacznie lepiej - powiedziałam do siebie.

- Ivet?! - wrzasnęła Hermiona kiedy weszła do naszej sypialni

- Nie, maka paka - obie wybuchłyśmy śmiechem - gdzie masz nasze sukienki? - zapytałam

- Pod łóżkiem schowane, bo Lavender i Parvati i bardzo chciały je zobaczyć, a z tego co mi wiadomo to miała być niespodzianka.

     Wyjęłyśmy stroję po czym szybko schowałyśmy, bo nasze współlokatorki przyszły.

- Ivet! - krzyknęły i rzuciły mi się na szyje - tak bardzo się o ciebie martwiłyśmy!

- Też się cieszę, że was widzę, ale fajnie by było gdyście mnie nie udusiły. 

- Hermiono pomalujesz mi paznokcie? - zapytałam uprzejmie

- Jasne

     Efekt był taki jakiego oczekiwałam. Jeden paznokieć z brokatem, jeden matowy a reszta połyskująca. Natomiast Hermionie zrobiłam błękitne z czego jeden miał złoty wzór. Siedziałyśmy tak i rozmawiałyśmy o moich lakierach i lampie do hybryd kiedy nagle wbili...

- Chłopcy! - pisnęła brunetka patrząc na naszych przyjaciół i obie schowałyśmy ręce za siebie, by nie zauważyli kolorów naszych paznokci. To by za wiele zdradzało.

- No co? Nawet do przyjaciółek już nie można przyjść? - zapytał Ron

- Oczywiście, że można ale wypadało by zapukać - odpowiedziałam

- Po co? Parvati i Lavender powiedziały, że malujecie paznokcie więc możemy wchodzić, więc o to jesteśmy

- Która godzina? - zapytała Hermiona nudząc się

- Czekaj... - powiedziałam i poszłam do swojego łóżka, by wziąć telefon -  Jest już 12!

- I co z tego? Do balu jeszcze jakieś osiem godzin - powiedział rudzielec

- Jakie kurwa osiem? Po pierwsze bal jest o 18:00 więc 6 do tego odliczając drugie śniadanie, na które zresztą musimy już iść do tego obiad i trening to zostają 4 godziny! Nie wyrobimy się - krzyczała Hermiona

- Miona dasz radę! - dodał Harry gdy byliśmy już pod WS

     Szybko zjadłyśmy śniadanie i poszłyśmy biegać. Nasze współlokatorki pożyczyły moją lampę i lakiery, więc mam nadzieję, że jej nie zepsują. Przebiegłyśmy jakieś 3 kilometry i postanowiłyśmy wrócić.

- Iv! Jest już 13:34 - powiedziała brunetka

- Japierdziele nie zdążymy!

     Przebiegłyśmy przez pokój wspólny jak torpedy i wpadłyśmy do sypialni w której Parvati nie udolni czesała Lavender. Poszłam się myć a po mnie Hermiona.

- Ivet! Błagam cię pomóż mi! - krzyknęła Parvati, która z kolei próbowała wyprostować przyjaciółce loki

- No dobra

     Wzięłam od dziewczyny prostownice i szczotkę do włosów. Rozczesałam blondynce mocne loki i wyprostowałam. Zajęło mi to ponad 20 minut.

- Dziękuję ci 

- Nie ma sprawy

     Szybko usiadłam do swojej toaletki i czekałam aż Hermiona zepnie moje włosy w koka z warkocza. Kiedy ona męczyła się z moimi włosami ja zajęłam się makijażem. Następnie role się odwróciły i to ja zostałam fryzjerką.

- Do obaczenia na balu - powiedziały nasze współlokatorki

- Jak to? Wy już idziecie? - zapytała miona

- No, bo za pół godziny się wszystko zaczyna a ja tańczę z Harrym na otwarciu balu i mamy być wcześniej.

- O merlinie! - wrzasnęłam - Zbieramy się!

     Przyspieszyłyśmy kroku. Pobiegłam do łazienki gdzie ubrałam swoją czerwoną sukienkę. Górna część była przylegająca do ciała a dolna mocno rozkloszowana i tiulowa. Cała suknia była dość ciężka. Gdy wyszłam moja przyjaciółka oniemiała.

- Dziewczyno wyglądasz wspaniale! - krzyknęła

- Dziękuję! Dobra leć się ubrać, bo nie zdążymy.

     Brunetka miała błękitną sukienkę lekko rozkloszowaną od pasa i wycięto z przodu by odsłaniała nogi. Ubrałyśmy nasze szpilki (ja czerwone a miona białe). 

- Chodź idziemy. - powiedziała

- Czekaj, musze ubrać jeszcze swój naszyjnik - odpowiedziałam i wzięłam z toaletki swoją szklaną szkatułkę.

- No właśnie! Zapomniała bym o biżuterii

     Chwile później byłyśmy już gotowe. Założyłam swój złoty wisiorek z dużo literą H, a Hermiona cały komplet biżuterii w kształcie pióra. Schodziłyśmy już z czwartego piętra gdy potknęłam się i poleciałam do przodu upadając prosto na czyjeś plecy.

- Mam cię! - krzyknął  łapiąc mnie za ręce żebym się nie spadła

- Dzięki Lee - odpowiedziałam chłopakowi o ciemnej skórze, z dredami na głowie.

- Pięknie wyglądacie - dodał - chodźcie, bo się spóźnimy

     Przed ostatnią częścią schodów Jordan nas wyprzedził i szepnął - Zróbcie wielkie wejście. Pod schodami czekał Dean i Krum. Schodziłyśmy powoli i dostojnie. Wszyscy czekający przed salą obrócili się w naszą stronę i coś szeptali. 

- Wyglądasz wspaniale - powiedział mój partner wystawiając ramie w moją stronę

- Dziękuję. Ty też niczego sobie. Poczekaj! Poprawie ci muchę, bo masz strasznie krzywo.

     Kilka minut później usłyszałam głos dyrektora wołającego już wszystkich na wielką salę. Została ona powiększona a cztery duże stały na kilkadziesiąt małych, okrągłych. Tak jak zapowiedział Parvati reprezentanci zaczynali. Jednak już po chwili inni zaczęli wchodzić na parkiet.

- Czy mogę zaprosić panią na parkiet? - zapytał Dean wystawiając rękę i lekko się kłaniając

- Ależ oczywiście - odpowiedziałam z uśmiechem

*Dean*

     Ta dziewczyna jest niesamowita. Nie dość, że piękna to jeszcze uczy mnie francuskiego. Kiedy leżała w skrzydle szpitalnym strasznie się o nią martwiłem. Teraz kiedy stoi przede mną w czerwonej sukni nie mogę się na nią napatrzeć. 

- Czy mogę zaprosić panią do tańca? - zapytałem z lekkim stresem po czym wystawiłem rękę i lekko się ukłoniłem tak jak mnie nauczyła mama

- Ależ oczywiście - odpowiedziała posyłając mi ten piękny promienny uśmiech.

- Ivi, co oznacza to "H" na twoim wisiorku? - zapytałem a moje podejrzenia od razu padły na Harry'ego. Podobno się przyjaźnią ale słyszałem jak rozmawiał z Ronem i powiedział, że się zakochał 

- Yyyy... to naszyjnik na szczęści, który dostałam od taty jako prezent na swoje pierwsze święta. Oczywiście tego nie pamiętam, ale tak mi powiedziała mama. Miał na imię Hubert. To dość popularne francuskie imię. - powiedziała ale widziałem w jej oczach, że bardzo tęskni. - idę się napić. - powiedziała i przez następne pół godziny jej nie widziałem

*Ivet*

Kiedy chłopak zapytał o wisiorek poczułam jak bardzo brakuje mi taty. Łzy zaczęły mi się zbierać w oczach, więc uciekłam z sali i wyszłam na dwór na spacer. Natknęłam się tam na Harry'ego i Rona, którzy od razu jak mnie zobaczyli, podbiegli.

- Ivi, co się stało? - zapytał Ron

- Czemu nie tańczysz? - dodał Harry

- To samo pytanie mogę zadać wam. - odpowiedziałam

- No, bo wiesz... Parvati i Padma tańczą z jakimiś Norwegami - odpowiedział okularnik

- No więc? Co tu robisz? - dodał rudzielec

- Postanowiłam się przejść - odpowiedziałam

- Jasne, tak bez powodu?

- No... nie. Po prostu Dean zapytał o wisiorek, który dostałam od taty i poczułam jak bardzo mi go brakuje - powiedziałam i rozpłakałam się

- Ja sobie z nim porozmawiam! - krzyknął mściwym tonem Ron

- Nie... zostaw go... on... nie wiedział

     Wróciliśmy na sale w lepszych humorach i akurat wszyscy siadali do stołów. Reprezentanci mieli siedzieć razem z nauczycielami. Reszta była podzielona według dormitoriów chłopców. Czyli ja siedziałam z Deanem, Ronem, Padmą, Seamus'em, Lavender, Nevillem i Ginny. Kiedy wszyscy zjedli, wróciliśmy na parkiet i już z niego nie zeszliśmy. Tańczyliśmy do północy, gdy usłyszałam głos Hermiony.

- Ivi, my już idziemy - dziewczyna wskazała na bliznowatego i rudego.

- Dobra, idę z wami. Dzięki, za wspaniały wieczór - powiedziałam chłopakowi i poszłam do przyjaciół

     Przez całą drogę nikt nic nie mówił. Hermiona nakrzyczała na chłopaków jeszcze zanim do nich dołączyłam. W dormitorium szybko poszłam pod prysznic i zmyłam makijaż. 

     Dziś mamy 24 grudnia i wyjeżdżamy do domów. Nie powiem, żebym się wyspała, ale cieszę się, że wracam do rodziny. Może mama przyjedzie do dziadków. Obudziłam Hermionę o siódmej i poleciłam jej zacząć się pakować, co sama uczyniłam. Założyłam biały sweter ze świątecznymi nadrukami do tego czarne rurki i białe buty.

- Hermiono za dziesięć minut mamy śniadanie a za godzinę pociąg. Musimy się zbierać. 

     Śniadanie było smaczne jak zwykle. A droga pociągiem całkiem fajna. Co prawda nawiedziło nas tak jak ostatnio sześciu ślizgonów. Na stacji nie było dziadków, więc postanowiłam do nich zadzwonić. Rozmowa:

- Cześć babciu! Kiedy będziecie? - zapytałam

- Słoneczko poprosiliśmy pana Blacka, żeby cię zgarnął razem z Majeczką i jej bratem.

- Dobrze, babciu. To do zobaczenia. - powiedziałam z niesmakiem

     Wróciłam więc z Potterami. Maja nie była zadowolona natomiast Syriusz cały czas wypytywał o Francje.

- Dziękuje panie Black - powiedziała babcia, która stanęła w drzwiach gdy tylko podjechaliśmy. -  Może przyszedł by pan z dziećmi drugiego dnia świąt? - dodała

- Bardzo dziękujemy za zaproszenie. Chętnie skorzystamy. - odpowiedział

     Weszłam do domu i byłam mocno zszokowana. W salonie stała wielka choinka, Jurek miał ubraną muszkę a zza drzwi wyszła... mama

- Mama! - krzyknęłam i wpadłam w jej ramiona. - Nawet nie wiesz jak bardzo tęskniłam. 

- Ja też kochanie, ja też

     Wieczorem usiedliśmy do wigilijnego stołu. Ubrałam czarną sukienkę z długim rękawem. Od pasa w dół miała różne świąteczne wzorki. Kiedy usiedliśmy w salonie by otworzyć prezenty usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.

- Otworze - powiedziałam i poszłam do drzwi - Hermiona! - krzyknęłam i wpuściłam dziewczynę oraz jej rodziców do środka. Później przyszli Wesleyowie i Harry z Mają oraz Syriuszem. Były to najlepsze święta w moim życiu. 

_______________________________________

________________________________________

Kochani!

Dziś wrzucam ostatni w tym roku rozdział. Mamy tu i święta i bal i kilka prezentów dla was:

1. Mamy nową okładkę

2. Zaczęłam poprawiać rozdziały

3. Ogarnęłam działanie medii (to u góry)

4. Napisałam nowy opis książki

No to teraz czas na życzenia. Po pierwsze życzę wam wszystkim tego co najlepsze, zdrowia, szczęścia, pomyślności i spełnienia marzeń. 

Składam też życzenia swoim trzem najlepszym przyjaciółkom @karorieg123 @m00a00r00 @Adi316 nie ominę też swojej młodszej siostry @iga_potterhead. Wiem, że moja rodzina nie czyta tych książek ale też składam im życzenia. Oznaczcie w komentarzach osoby, którym wy chcecie złożyć życzenia.

Dziękuję za tyle wyświetleń i do kolejnego rozdziału!

Words: 2030

Wesołych świąt, życzy Bella

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro