2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Obudził mnie głos budzika. Przetarłam oczy i usłyszałam marudzenie Natashy.

-Weź to wyłącz! Jest niedziela. Po co tak wcześnie wstawać?- usiadła i rzuciła poduszką w budzik. Niespodziewałam się tego, ale trafiła. Powinna być z siebie zadowolona, bo przestał dzwonić.- No w końcu.

Uśmiechnęłam się. To jest niecodzienny widok. Jej czarne włosy stały jakby ją prąd poraził, a wczorajszy niezmazany makijaż troszeczkę się rozmazał. Obok niej leżała Barb. Dalej spała. Jak można nie obudzić się przy moim budziku?! Natasha spojżała na nią swoimi brązowymi oczami. 

Uśmiechnęła się złowrogo. Sięgnęła po szklankę wody, którąwczoraj niedopiła. Trzymała ją nad głową śpiącej dziewczyny, popatrzyła na mnie, a ja kiwnęłam głową. Czarnowłosa zaczęła bezgłośnie odliczać. 

5..

4...

3...

2...

1...

Przechyliła szklankę i cała woda wylała się na twarz Barb. Ta szybko się podniosła i zaczęła szybko oddychać. Ja i Natasha zaczęłyśmy się śmiać. Zauważyła to i spytała retorycznie:

-Śmieszy was to, tak?- uśmiechnęła się. Jej blond włosy opadały jej na twarz. Wczoraj zmyła makijaż, więc od jej zielonych oczu nie ciągnęły się czrne kreski po tuszu. Ma szczęście. Wzięła poduszki i rzuciła nimi we mnie i w Natashę.- Później się zemszczę, a teraz przepraszam, ale idę się wykąpać.

Wstała i wyszła. Położyłam się na mojej poduszcze. Znowu. Wyciągnęłam rękę po telefon. Sprawdziłam, czy mam jakieś nieodebrane wiadomości. I rzeczywiście małam. Od Bena.

 Kochanie dlaczego poszłaś i noc mi nie powiedziałaś? Martwiłem się:(    

No tak! Nie powiedziałam mu, że wychodzę z dziewczynami. Odpisała mu:

Ben, przepraszam, ale zapomniałam ci powiedzieć!

Odłożyłam telefon i zamknęłam oczy. Słyszałam jak Barb wychodzi z łazienki. Nie chciałam otwierać oczu. Tak dobrze mi się leżało. Niestety wibrowanie mojej komórki zmusiło mnie do podniesienia moich powiek, które oddzielały moje oczy od świata. Odblokowałam go i odczytała kolejną wiadomość:

Możemy się dzisiaj spotkać?

Nie lubię mu odmawiać, ale teraz muszę. Mam zaplanowany dzień z dziewczynami i nie mam zamiaru z niego zrezygnować. Wystukałam odpowiedź:

Niestety, ale dziś już mam plany. Może później się umówimy.

Nacisnęłam "wyślij", odłożyłam użądzenie i znów moje powieki opadły.

-Clar wstawaj!- potrząsnęła mną Barb.

-Nie śpię.- powiedziałam.

-Kompletnie.- uśmiechnęła się.- Twoja mama nas woła.

-No to chodźmy.- wstałam. Akurat Natasha wyszła z łazienki.

Skierowałyśmy się do kuchni gdzie podejrzewałyśmy, ze będzie mamcia. I nie myliłyśmy się. Zdradził ją smakowity zapach śniadania.

-Cześć mamcia.- powiedziałam podchodząc do blatu by jej pomóc.

-Cześć skarbie.- uśmiechnęła się.- Cześć dziewczynki. Siadajcie przy stole.- odwróciła się w ich stronę.- I ty skarbie też.- lekko mnie popchnęła w stronę stołu.- Teraz ja siedzę w kuchni i robię za kelnera.

-Ok. Jak chcesz.- uśmiechnęłam się i w geście obronnym podniosłam lewą jak i prawą rękę.

-Za to ty robisz kolację.- wróciła do przygotowań śniadania.

-Chyba żartujesz.- udałam oburzoną.

-Nie. Pamiętaj, że ja jeszcze robię obiad.

-Dobrze, niech tak będzie.- usiadłam przy stole, gdzie dziewczyny bacznie słuchały naszą wymianę zdań jak i nas obserwowały. Ale były bardzo uśmiechnięte.

-Wy dwie jesteście cudowne.- powiedziała Natasha opierając ręce na stole, a na rękach brodę.

-Kocham słuchać jak się tak rodzinnie przepychacie zdaniami.- dodała Barb.

-Rodzinnie przepychamy zdaniami?- uśmiechnęłam się.

-Tak. To jest takie słodkie... urocze.- powiedziała blondynka.

-Proszę bardzo dziewczynki. Śniadanie gotowe.- podeszła do nas mamcia i położyła na stole cudowne naleśniki.- Na pewno będą wam smakować.- uśmiechnęła się.

-Proszę pani, na sto procent będą nam smakować.- Natasha nałożyła sobie dwa naleśsniki.

-Zgadzam się z Natashą.- rzekła Barb.

-To się cieszę.- pogładziła je po plecach.- Jak coś to będę w salonie.

Wyszła. Zajęłyśmy się śniadaniem. Raz po raz pomrukiwałyśy albo mówiłyśmy, jakie to pyszne. Po zjedzniu posprzątałyśmy po sobie, żeby mamcia nie musiała się dodatkowo fatygować. Wzięłam kubek herbaty owocowej z miodem i poszłam do salonu.

Mamcia siedziała na fotelu i czytała gazetę. Usiadłam na sofie i włączyłam telewizor. Jak na zawołanie moje przyjaciółki usiadły po mojej prawej i lewej stronie. 

Na pierwszym kanale była pogodynka. Po co to oglądać?

Drugi: jakichś beznadziejny serial.

Trzeci: teleturniej. Zostawiłam go. Byłam ciekawa. Było już tylko dwóch uczestników. Padło pytanie: Jaki symbol ma pierwiastek chemiczny Chlor? Nie, no. Nawet ja to wiem. Były do wyboru cztery odpowiedzi:

a) O

b) Cl

c) I

d) H

Człowiek, który miał odpowiedzieć zastanawiał się z godzinę, a i tak odpowiedział źle, mówiąc, że poprawna odpowiedź to: "H". Na pilocie znalazłam guziczek pozwalający iść dalej. 

Nic ciekawego nie leciało, ale znalazłam program polityczny. Polityka mnie kompletnie i jeszcze raz kompletnie nie interesuje, ale zostawiłam, ponieważ szedł program "Politics from palace". Wypowiadał się tam król, jego ludzie, politycy, dziennikarze, i tak dalej, i tym podobne. 

-... Co w takim razie z następcą tronu?- zapytał się dziennikarz króla.

-Nie ma się o co obawiać. Jest dziedzic korony i to jest najważniejsze.

-Chodzi o Simona Mclaina?- zapytał.

-Nie, ale w swoim czasie wszystko będzie jasne.- uśmiechnął się król. Na tym wywiad zakończono.

Wiem, że królowa zmarła pół roku temu i od tego czasu król się troszkę zmienił. Wiem, bo czasami śledzę życie rodziny królewskiej. A teraz samego króla. Skoro mówił, że jest dziedzic, a nie chodzi o Simona... to o kogo? Simon był siostrzeńcem królowej Cynthii. To nie wiem, czy on jest księciem?

Popatrzyłam na mamcię. Wpatrywała się w telewizor. Skupiła całą uwagę na tym grającym pudle. Moje przyjaciółki też, ale nie wyglądały jakby chciały wypalić dziurę z ekranie swoim wzrokiem. O co chodzi?

Jeszcze chwilę pooglądałam telewizor, aż w końcu powiedziałam kobiecie:

-Mamcia, wychodzimy na miasto, dobrze?

-Jasne skarbie.- uśmiechnęła się.- Tylko wróćcie na obiad.

-Dobrze, chodźcie dziewczyny.- wstałam z kanapy i wyłączyłam telewizor. 

Skierowłam się do mojego pokoju. Muszę się przygotować na wyjście.

-Wybierzcie sobie coś. Ja idę do łazienki. Nie wchodzić mi.- uśmiechnęłam się i poszłam.

Zamknęłam za sobą drzwi i poszłam pod prysznic. Zaunęłam drzwi kabiny i puściłam ciepłą wodę, która pokryła moje ciało. Nałożyłam różany żel pod prysznic i roztarłam po całym ciele. Spłukałam swoją skórę i umyłam włosy. Zakręciłam wodę, wyszłam z kabiny i okręciłam wokół siebie niebieski ręcznik. Podreptałam do umywalki. Przyjrzałam się sobie w lustrze. O nie! Wyszedł mi pryszcz koło nosa. Ugh... Umyłam zęby i twarz. Spróbowałam poskromić tego niechcianego czerwonego gościa. Ale będzie go widać... 

-Trudno.- powiedziałam do siebie.

Założyłam szlafrok, wysuszyłam włosy i zrobiłam sobie niechlujnego koka. Nie należę do dziewczyn, które na jeden makijaż zużywają litr fluidu. Osobiście nakładam go raz na ruski rok. Ale teraz musiałam nałożyć coś żeby zamaskować tego kolesia przy nosie. Jako tako udało mi się go "ukryć". Pomalowałam powieki bardzo jasnym różowym cieniem, usta pomalowałam delikatnym błyszczykiem, a tuszem przejechałam po rzęsach. 

Powędrowałam do drzwi łazienki i je otworzyłam. Dziewczyny były już prawie gotowe. 

Natasha ubrała Zwiewną białą bluzkę na ramiączkach, krótkie jeansowe spodenki i do tego długi szary sweter. Natomiast Barb ubrała czerwoną bluzkę z napisem: "I LOVE YOU BABY" i do tego czarną spódniczkę do połowy ud.

-Łazienka wolna.- powiedizałam kierując się do szafy.

-Dzięki, mogę użyć tych twoich cudownych cieni co miałaś na zakończenie roku?- zapytała Natasha dreptając do łazienki.

-Tak, tylko musisz je znaleźć.- rzekłam przeglądając szafę.

-Oj, o to nie musisz się martwić.

Znalazłam turkusową sukienkę z kwiatami na ramiączkach. Ubrałam do tego skurzaną kurtkę. Przejrzałam się w lustrze. Z efektu byłam zadowolona. Wzięłam torebkę i wsadziłam do niej telefon, chusteczki, portfel i dokumenty.

-Kończycie?!- krzyknęłam do dziewczyn,.

-Tak, już idziemy.- odkrzyknęła Barb.

I rzeczywiście po chwili drzwi sie otworzyły i ukazały się w nich moje przyjaciółki. Jakie zrobiły śliczne makijaże!

-No to teraz możemy wychodzić.- uśmiechnęła się Natasza.

____________________________________________________

Elo ludzie!
Jak tam pierwsze wrażenia?
Jeżeli Ci się spodobało to zostaw ⭐ i 📝
Pozdrawiam MrsPoetess
P.S. Jak minął Sylwek?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro