8
Na stołówce zajęłam nam stolik i siedziałam czekając na moich przyjaciół. Wyjęłam książkę, którą niedawno kupiłam i zaczęłam czytać
"Miki.
Poderwałam głowę i wytężyłam uwagę. Odepchnęłam się od drucianej siatki ogrodzenia otaczającego teren szkoły i rorzejrzałam uważnie dokoła. Moje koleżanki siedziały po turecku na trawie parę metrów ode mnie pod potężnym, rozłożystym dębem rosnącym w rogu boiska..."*
-Kochana, a ty nic nie jesz?- zapytała mnie zaskoczona Barb.
-Nie mam ochoty.- uśmiechnęłam się i schowałam książkę do plecaka.
-Przecież ty kochasz jeść.- dodał Andy.
W odpowiedzi na to tylko wywróciłam oczami. Wszyscy zasiedli do stołu i zaczęła się rozmowa na temat:
Pani od fizyki jest...
Rozmawialiśmy dobre dziesięć minut kiedy nagle zaburczało mi w brzuchu. Chciałam coś zjeść, ale nie chciało mi się wstawać. Wiedziałam, że nic nie upuluję od dziewczyn, ale Andy się do tego idealnie nadawał, a poza tym widziałam prawdziwe pyszności na jego talerzu. Nie da się ukryć, że mamy ten sam gust kulinarny.
-Andy, psst.- zaczęłam bardzo cicho, kiedy zwrócił na mnie uwagę kontynuowałam- Widzisz tamtą kucharkę?- zapytałam pokazując palcem, tak żeby jak najmniej osób to zauważyło, kobietę o której mowa.
Odwrócił się na chwilę w jej stronę i powiedział:
-No, a co?
-To przypatrz się jej prawemu policzku. Ja bym na twoim miejscu najpierw zastanowiła czy będę chciała od niej coś jeść.- powiedziałam z udawanym obrzydzeniem.
Tak jak planowałam- Andy odszedł od stołu, żeby zrobić to o czym mówiłam.
Od razu wzięłam jego talerz i zaczęłam jeść naleśniki z owocami. Nie patrzyłam na moich towarzyszy siedzących ze mną przy stole, ale za to słyszałam jak się z tego śmieją.
-Clar, Andy wraca.- ostrzegł mnie Blaze.
Naszczęście już skończyłam ostatniego gryza. Odstawiła talerz i usiadłam prosto. Jescze czułam na języku ten cudowny smak...
-Nic nie widziałem- oświadczył mój naiwny przyjaciel- O co ci chodziło?
-Nie było?- udałam zdziwienie- Musiało mj się przewidzieć.- tylko czekałam na jego reakcję w związku ze zniknięciem jego naleśnika.
-Mówi się trudno.- uśmiechnął się Andy. Wziął widelec w dłoń, spojrzał w dół- na swój talerz-, ale niczego tam nie zastał. Spojrzał nienawistnym wzrokiem na mnie, a wszyscy wybuchliśmy śmiechem. Oczywiście oprócz Andy'ego.
-Wiecie, ja się lepiej ulotnię za nim on- mam tu na myśli rozzłoszczoną faceta- coś mi zrobi, zobaczymy się później.- wstałam i odeszłam.
Skierowałam się do szatni od WF-u. Przemierzał korytarze chcąc tam dojść. Kiedy już miałam zejść na dół po schodach zauważyłam część sylwetki Bena.
-Ben!- zawołałam.
Odwrócił się w moją stronę. Podbiegłam do niego.
-I jak tam? Ustaliliście coś z trenerem?
-Oczywiście słonko, tylko, że to są tajne informacje i nie mogę nic ci zdradzić.- złapał mój nos pomiędzy dwa swoje palce i nim poruszał.
-Nawet troszeczkę?- zapytałam. Chociaż w ogóle mnie to nie interesowało. Ale lubiałam się z nim tak podroczyć.
-Ani słówka.- uśmiechnął się.- Chodź, za chwilę mamy lekcję.
Popatrzyłam na jego piękną twarz i coś przykuło moją uwagę. Miał coś różowego pod uchem. Dotknęłam go w tym miejscu, a on się wzdrygnął. Cofnęłam dłoń i oglądnęłam swoje palce. Były różowe.
-Co to jest?- zapytałam, a w głowie pojawiły mi się gorsze od czarnych scenariusze.
-Co?- był zdezorientowany więc pokazałam mu swoje palce- Aaa, to... Chłopaki z drużyny wzięli jakiejś lasce szminkę czy jak to tam nazywacie i pomalowali mi twarz. Myłem to, ale nie wiedziałem, że tam też jest. Dzięki, Clar.- pocałował mnie w czoło.
Zrobiło mi się lekko na sercu i mogłam wszystko co urodziło mi się w głowie wyrzucić do kosza.
Zadzwonił dzwonek, a ja już byłam gotowa na lekcję WF-u.
*fragment książki Eve Silver "Impuls"
______________________________________
Elo misiaczki!
Podoba się?
Jeżeli nie to będzie akcja, ale to dopiero potem😂 Musicie że mną wytrzymać!
Miłego piątku i weekendu!
Pozdrawiam MrsPoetess
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro