#7

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Było coraz bliżej wieczora a ja nie miałam żadnych planów co zrobię po wyjeździe... Czy znajdę pracę, czy będę miała gdzie mieszkać i czy wszystko się uda. Po mojej głowie chodziły myśli różnego rodzaju. Począwszy od pracy i słabej znajomości języka koreańskiego (nie zna go perfekcyjnie) do tego czy Yoongi mnie zaakceptuje i polubi.

Kto to wymyślił? Lecieć na drugi koniec świata z dnia na dzień i nie mieć żadnych planów i myśli dotyczących przyszłego życia.

Chichi
Yoongi... (nieformalnie).
Bo wiesz,nie mam żadnych
planów na moje życie w Korei.
Będę musiała znaleść pracę,
kupić mieszkanie i chyba zmienię
imię.

Min Yoongi
Możesz zatrzymać się
u nas. A resztę się ogarnie
pomożemy Ci.

Chichi
Przecież ja tak nie mogę.
Przyjeżdżam z dnia na dzień
a na dodatek widziałeś mnie kilkanaście lat temu (raz w życiu).

Min Yoongi
Nie martw się.
Będzie dobrze, po co będziesz zmieniać imię?

Chichi
Jakoś tak... Mam już kilka
imion na uwadze.

Min Yoongi
To ciekawie.

Min Yoongi
Miłego dnia /nocy u nas jest piąta rano, za chwilę musimy być w wytwórni, do zobaczenia.

Chichi
Dzięki, pa.

Przecież nie mogę zamieszkać u nich. To nie grzeczne, i jak bym mogła. Przyjechać z dnia na dzień i zamieszkać z nimi? Niby jestem /byłam army, ale zamieszkać ze swoimi idolami? Nie wiem nawet czy mogę uważać się za army. Czuję, że moja miłość do nich jako fanka się wypaliła.

- Jeszcze nie śpisz skarbie?

- Jest dość wcześnie.

- Jest trzecia w nocy...

- Przed chwilą była dwudziesta druga.

- Przestaniesz być dla swojej matki taka oschła?

- Zastanowię się, a teraz jak możesz to wyjdź z mojego pokoju.

- D-dobrze.

Rodzicielka odwróciła się w stronę drzwi a następnie posłała mi ciepły uśmiech. Trafiło mnie poczucie winy, że tak ją traktuję a ona to znosi, wybacza mi. Gdy mama miała łapać za klamkę podbiegłam do niej i przytuliłam ją. Nie wiadomo skąd na moim policzku pojawiła się łza, a za nią kolejna.

- Mimo, że nie pamiętam zbyt wiele będę tęsknić. Cholernie tęsknić.

- Oj... Chichi. - Uśmiechnęła się.

- Kocham cię.

- Obiecaj, że będziesz dzwonić.

- Obiecuję.

Dałam mojej mamie całusa w policzek a po krótkiej chwili nie było jej w moim pokoju. Stwierdziłam, że muszę iść pod prysznic ale... Jednak mi się nie chce, zrobię to jutro.

Szybko przebrałam się w piżamę i wyskoczyłam do łóżka. Z szafki nocnej wzięłam do ręki telefon i ustawiłam sobie budzik na rano. Odłożyłam go na miejsce a zamiast telefonu w, moich dłoniach zagościł słownik języka Koreańskiego. Przejechałam palcem po okładce i nie wahając się otworzyłam na pierwszej stronie. Zaczęłam czytać pierwsze słówko, drugie, trzecie i tak do końca. Tak bardzo się wczułam, że nie zauważyłam, że jest już szósta rano. Nie widzę sensu abym poszła spać gdyż za godzinę mam budzik. Chociaż... Nie, prześpię się tą godzinę, zawsze coś. Ułożyłam się wygodnie na łóżku i ledwo co przymknęłam powieki w moim pokoju zawitała moja matka i poprosiła żebym zeszła na śniadanie. Powiedziała również, że o ósmej jedziemy na miasto, przed wyjazdem muszę się dużo nauczyć a jak stwierdziła ma koleżankę z Korei.

Podniosłam się do siadu i leniwie się przeciągnęłam. Z niechęcią wstałam z łóżka i pokierowałam się w stronę szafy. Otworzyłam jedną z wielu szafek i wyciągnęłam z niej dużą beżową bluzę, ciemne jeansy i bieliznę. Zamknęłam za sobą szafę i poszłam do łazienki się przygotować.

Po prysznicu i ubraniu się byłam gotowa ale... Nie miałam żadnych kosmetyków. Jedyne co zastałam to masa kremów, eyeliner, tusz do rzęs i jakieś pudry od mamy. No nic zostało mi wykorzystać krem i tusz do rzęs. Po kilku minutach zeszłam do kuchni a to co zobaczyłam zwaliło mnie z nóg.

--------------------------------
💜 💙 💚 💛 🧡 ❤️
Do następnego 👋.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro