Rozdział II

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Info: zaczęłam się zastanawiać, czy rzeczywiście robić związek miłosmy w tej książce. Może się co jakiś czas zmieniać opis, bo jeszcze dokładnie nie wiem co zrobić
I przepraszam, że tyle musieliście czekać na nowy rozdział

Minęło 5 dni. Ostateczny czas na podjęcie decyzji. Pod celę przyszedł kapitan z dwoma żołnierzami.
- Letzte Chance (ostatnia szansa)- powiedział.
-Nic nie powiem- powiedziała pewnie dziewczyna. Tłumacz mu przetłymaczył. Kapitan otworzył celę a żołnierze brutalnie ją wzieli.

~Na stacji~

Dziewczyna stała czekając na pociąg za za nią stało około 10 żołnierzy. Wśród nich znajdowali się żołnierze którzy uwcześnie ją przedrzeźniali. Wtedy zobaczyła jak jej pociąg jedzie. Zbliżał się coraz szybciej.
-Teraz albo nigdy- powiedziała i zacisnęła dłoń- Za wolnoś!-krzyknęła i uderzyła żołnierza najbliżej stojącego łokciem w twarz po czym zeskoczyła z platformy. Żołnierz zemdlał a wszyscy inni nastawili broń. Dziewczyna przebiegła w ostatniej sekundzie przed potrąceniem. Kajdanki znacznie jej to utrudniałay. Kilka kul trafiło w pociąg. Dało się usłyszeć przekleństwa wyrzucane przez kapitana.
- Fang dieses verdammte polnische Mädchen! (Złapać tę cholerną Polkę!)- krzyknął. Kiedy pociąg się zatrzymał wszyscy żołnierze omineli go od tyłu i zaczeli ją gonić. Ta przeciskała się między pociągami. Spojrzała na tabliczkę na jednym z pociągów.
-Do Leris*...-powiedziała i się uśmiechnęła- to przecież we Francji! Tak, oni nam pomogą... -powiedziała kiedy usłyszała krzyk jakiegoś niemieckiego żołnierza. Odrazu schowała się do wagonu. Odrazu przewróciła się pod ścianę wagonu i starała się wstrzymać oddech.
- Lass uns diesen Wagen überprüfen(Sprawdźmy ten wagon) - powiedział. Jednak kiedy ruszyli za drzwi wtedy coś wyszło z cienia pociągu i zaczęło uderzać w drzwiczki.
- Nein, nein, hier ist etwas Wildes. Selbst wenn sie sich hier versteckte, würde sie sie sofort losreißen (Nie, nie, tu jest coś dzikiego. Nawet jeżeli się tu schowała, to zaraz ją rozszarpie)- machnął ręką i odszedł a kolega za nim. Dziewczyna odetchnęła z ulgą. Jednak wtedy to "coś" do niej podeszło. Dokładnie koń. Dziewczyna wyciągnęła skute ręce do niego. Ten zaczął ją obwąchiwać po czym starannie oblizał. Był kasztanowy z jedną białą plamą dookoła oka.
-Cześć- powiedziała cicho i się uśmiechnęła. Poczuła jak pociąg rusza- Udało mi się, wiesz? Udało uciec...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro