Pewnego poranka unosiła się mgła. Krystian wstał i postanowił pójść do szkoły. Krystian był miłym, nieśmiałym uczniem klasy 3 gimnazjum. Miał czarne krótko strzyżone włosy. Miał około 180 cm wzrostu. Znałem go osobiście. Był niezwykłym przyjacielem. Lecz wracając do historii. Krystian zjadł śniadanie, umył zęby i twarz. Ubrał się i po tej czynności poczuł oddech. Był to oddech matki która była pokój obok. Odór z jej jamy ustnej był okropny. Powiedziała wtedy
-Gdzie się wybierasz?
-Do szkoły - odpowiedział.
-Przecież dzisiaj niedziela - stwierdziła.
Krystian parsknął śmiechem mówiąc
- Popierdolona jesteś, dzisiaj piątek.
-Dobrze idź sobie gdzie chcesz - powiedziała z oburzeniem.
Krystian wyruszył na przystanek i pojechał do szkoły. Dzień się zapowiadał dobrze. Na W-fie dostał piłką w twarz i dostał wstrząsnienia mózgu. Zemdlał. Kiedy się obudził była trzecia lekcja. Język angielski. Dostał 5 na tej lekcji i z  matematyki, która była po angielskim. Był zachwycony. Lecz po szóstej lekcji spotkał Emila, z którym byli kolegami. Nic nie zapowiadało się na to, że zrobią to po siódmej w damskiej toalecie. Stało się. Krystian krzycząc imię swojego kochanka, zapiał go i polecieli całkiem nieźle w "kakao". Dupa piekła obu. Lecz postanowili coś zrobić przeciwko demokracji. Lecz to w następnej książce.