Akcja

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Dokładnie o godzinie 00:00 spotkaliśmy się na korytarzu prowadzącym do Centrum Dowodzenia. Alarmy były włączone jednak wentylacja nie była tak zabezpieczona jak powinna. A przynajmniej dla nas. Każdy miał przy sobie latarkę i ubrany był w ciemne stroje. Jak włamywacze. A przecież byliśmy w swoim własnym bunkrze.
- Hej, chłopacy... i dziewczyny, nie możemy po prostu dzisiaj rano przyjść do C.D i poprosić o te papiery co trzeba? - spytał Stiv.
Szczerze mówiąc rozważałem tą opcję i myślałem czy nie jest ona lepsza, ale Triss jak już się czegoś uczepiła to... wcale nie musiałem jej ulegać!
- Nie - odpowiedziała zdawkowo.
No i wszyscy wiedzieli że rozmowa jest skończona. Wentylacja zaczynała się właśnie z tego korytarza, w którym byliśmy. Przy okazji Lisica skombinowała plan wentylacji. Nie wiem jakim cudem. Jesper w swoim arsenale miał nie tylko wytrychy, ale i inne narzędzia,, zbrodni". Na przykład łom. Nadszedł czas żeby go użyć. Dwie, trzy minuty i kratka leżała już na podłodze.
- No dobra, kto nie lubi ciasnych pomieszczeń? - spytał żartobliwie Jesper.
- Ja - odparł Halt.
- To masz problem - zaśmiał się złodziej.
No tak czego można się było po nim spodziewać?
- Zamknij się - syknął Stiv - chcesz żeby ktoś nas usłyszał?
- Dobra dobra, luz - szepnął Jesper - w ramach rekompensaty wejdę pierwszy.
I tak zaczęliśmy się czołgać po szybie wentylacyjnym. Jesper prowadził, Triss była za nim, po niej Halt, Stiv a ja na końcu. Z planem wentylacji poszło nam w miarę szybko. Gdy dostaliśmy się do kraty prowadzącej do C.D, poczekaliśmy chwilę aż Jesper się z nią upora. Znacznie dłużej mu to szło bo był w niewygodnej pozycji. W końcu się udało. Wyskoczyliśmy do pomieszczenia i miękko upadliśmy na nogi. A przynajmniej wszyscy oprócz Halta, który narobił sporo hałasu.
-Ćśśśśśśś- syknęliśmy.
- Sorry zakręciło mi się w głowie od tych szybów - powiedział.
Po chwili stania w bezruchu i milczeniu odsapnęliśmy. Było spokojnie i cicho. Za cicho.
- Dobra uruchomcie latarki i do pracy. Macie przeszukać wszystko co wam wpadnie w łapy - poleciła Triss.
- Jasne - odparliśmy.
I tak rozpoczęły się poszukiwania. Przy okazji mogliśmy jeszcze bardziej poznać historię Dzikiej Ligii. Jednak najbardziej zależało nam na teczkach ze spisami wrogów. W końcu coś znalazłem. Była to duża koperta z kartotekami wszystkich jednostek jakie zaszkodziły Dzikiej Lidze. Od rycerzy w pełnych zbrojach, do zamaskowanych oprychów. I jedna kartka zwróciła moją uwagę. Przedstawiała ona,, Skorpionów" ubranych w czarne stroje ninja i zawsze używających katany.
- Hej mam coś! - zawołałem.
- Ja też coś mam - odezwał się głos za moimi plecami - mam WAS.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro