Zawody

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Lekcje mieliśmy razem z młodszym oddziałem Wilków. Byli bardzo mili, nie mieliśmy z nimi spiny. Dali nam nawet kilka przydatnych rad co do Zawodów Współpracy. Myślę nawet czy nie mieć z nimi sojuszu. Za to najgorsi są chłopacy z oddziału wężów. Cały czas dokuczają i specjalnie paraliżują wzrokiem. To będzie nasz pierwszy cel. Lekcja przebiegła szybko, wszyscy byli podjarani wizją zbliżających się Zawodów. Były one zapowiedziane na dzisiejszy wieczór...

Kilka godzin poźniej

Zbiórka była o 7:00. W czasie przerwy przeczytaliśmy parę stron na temat tej imprezy. Myślę że jesteśmy przygotowani.
- To co chłopaki wygramy to co nie?
- No a jak - odpowiedzieli.
Chwilę poźniej Szef kazał nam się ustawić w szeregach i kolejno podchodzić do wychowawców. Gdy byliśmy koło Oliviera ten zaczął:
- Słuchajcie, jak już pewnie wiecie zaczynacie od prostego toru przeszkód. Poźniej wchodzicie do pomieszczenia zalanego wodą. Musicie załatać dziury i wypompowa wodę. Uważajcie rekiny mają przewagę. Następnie łamigłówka... - tu spojrzeli wszyscy na mnie - a na koniec coś dla Stiva. Arena na dreniane miecze.

                                    ***
Rozległ się wystrzał z pistoletu. Zaczęliśmy biec. Nalepiej radził sobie Jesper, najgorzej - Stiv. Przeskakiwaliśmy przez płoty, łamaliśmy gałezie, brodziliśmy przez wodę, aż w końcu się udało. Teraz doszliśmy do pomieszczenia, w którym mieliśmy wypompować wodę. Każda drużyna miała swoje. Wbiegliśmy. I odrazu zabraliśmy się do roboty. Stiv i ja łataliśmy dziury, a Halt i Jesper wylewali wodę wiadrami. Znowu nam się udało.
- Co za teamplay - pomyślałem.
Teraz przyszedł czas na łamigłówkę.
- Kevin dajemy ci pole do popisu. Nie będziemy ci przeszkadzać.
Uznałem że to dobry pomysł. Będe mógł się bardziej skupić. A zagadka brzmiała tak:

Był sobie raz szef firmy, który miał swojego przyjaciela - stróża nocnego. Pracował on w jego firmie. Pewnego razu nasz bochater postanowił polecieć do Stanów. Jednak gdy przyszedł pożegnać się z przyjacielem ten ostrzegł go:
- Nie leć do stanów miałem proroczy sen. Samolot rozbije sie tuż po starcie.
Szef postanowił posłuchać się swojego stróża nocnego. Następnego dnia rzeczywiście samolot się rozbił. Gdy bochater przyszedł podziękować swojemu przyjacielowi powiedział coś jeszcze:
- Zwalniam cię!

I teraz pytanie do was. Dlaczego? Odpowiedzi możecie udzielić w komentarzu a chłopacy przejdą dalej. Powodzenia! :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro