#2

Màu nền
Font chữ
Font size
Chiều cao dòng

Podbiegłam do niego przestraszona że się mu coś stało.
Nagle zaczął się śmiać,
Oyworzył oczy i pokazał mi język.
Wstałam mówiąc:
-Debil!!!
-Nie wpieniaj się tak bo cię zabiorę do weterynarza i przebadam na wściekliznę.- zaśmiał się.
Spytałam sięga dla czego ma powieki a w creepypaście pisze że nie ma.
Odpowiedział że sam nie wie.
-czego właściwie ode mnie chcesz jak już się dowiedziałeś wszystkiego... Chcesz mnie zabić?-
Spytałam.
-nie. Polubiłem cię. Twoich starych nie ma dwa tygodnie prawda?-
Spytał.
-Tak a skąd wiesz?
-Nie zauważyłaś że czytałaś na głoś?
-Nie- powiedziałam zdziwiona.
Kiedy tak gadaliśmy,
Zrobiła sie 16.30.
-o kurde!- powiedział Jeff.
-Co?
-jest już 16.30 a była 9.00!
-wow... To ty Znasz sie na zegarku?-spytałam zgryźliwie.
-nie, wiesz?- odpowiedział sarkastycznie.
-wiem.- mówiąc to uśmiechnęłam się.
Jeff tylko coś powiedział pod nosem, i rozsiadł się na fotelu.
-zrobię obiad.- powiedziałam.
Jeff tylko pokiwał głową, na znak ze słyszał.
Zajrzałam do lodówki i co widzę?
Nie ma kurczaka,
W dodatku surowego...
-Jeff czy ty... Zjadłeś surowego kurczaka?
-on był surowy? Smakował jak pieczony.
-ja pi*rdole...
-co pi*rdolisz?-spytał rozbawiony.
Nie odpowiedziałam tylko się zaśmiałam.
Wkońcu powiedziałam:
-Okeyy, to zjemy spaggeti. Widzę że są wszystkie składniki!-powiedziałam z entuzjazmem.
Zagotowałam wodę,
Włożyłam do garka z wodą makaron.
W czasie gdy makaron sie gotował ja zaczęłam przygotowywać sos mięsny.
Gdy już skończyłam, to woda sie zagrzała.
Zmieszałam makaron z sosem na dwóch talerzach, wzięłam dwie łyżki i dwa widelce.
Do jednego talerza dałam jedną pare sztućci i do drugiego drugą.
Wzięłam jeden talerz i usiadłam na kanapie.
Zaczęłam jeść gdy Jeff to zauwarzył,
Dopominał sie o swoje.
-Jak chcesz jeść, to rusz dupę i sobie przynieś leży na blacie.
Wtedy poszedł,
A ja szybko sięgłam ręką pod stół
I wyjęłam poduszkę pierdzącą.
Szybko żuciłam na fotel na którym siedział Jeff i trafiłam.
Kiedy Jeff przyszedł z jedzeniem,
Nie zauważając poduszki usiadł na niej.
A wtedy bów, na cały dom uniusł sie odgłos poduchy.
Jeff się zaczerwienił a ja wybuchłam śmiechem.
Jeff zaczął mi mówić ze to nie on ja sie jeszcze bardziej zaczęłam śmiać.
Jeff na chwile wstał by mnie uspokoić kiedy mu sie udało on ponownie usiadł na poduszcze i po no wnie zabrzmiał jej odgłos,
A ja ponownie wybuchłam śmiechem.
Nawet nie zauważyłam jak on zauwarzył ze miał pod sobą poduchę pierdzącą.
Szybko rzucił mi na moje siedzenie.
Kiedy się tym razem sama uspokoiłam,
Nieświadoma niczego,
Usiadłam na moim poprzednim miejscu,
I bach poducha znowu wydała swój dźwięk.
Tym razem to Jeff zaczął się śmiać.
Podeszłam do niego z poduszkom w ręce,
I zaczęłam go nią bić.
Za każdym uderzeniem poducha
Wydawała z siebie swój odgłos,
I za każdym kolejnym ja i Jeff
Śmialiśmy się coraz bardziej.
Kiedy w końcu przestaliśmy.
Usiedliśmy na dawnym miejscu,
Zaczęłam się przyglądać Jeffowi.
Nagle zauważył to.
-czego się tak lampisz waflu?- parsknął.
-podziwiam twój zacnie krzywy ryj.- śmiechłam.
-dobra nie ważne to teraz.
-A co jest teraz ważne?
-Trzeba cię przeszkolić.
Już pare razy prawie cię złapali na zabiciu kogoś. Twoi rodzice i brat wyjechali na dwa tygodnie więc mamy czas pakuj walizki.
-a co jak ktoś przyjdzie albo przyjaciółki?
-To teraz nie ważne później się zastanowimy.
-pomożesz mi spakować się?
-Ok- odpowiedziałam, po czym poszliśmy do mojego pokoju.
-gdzie masz walizki?
-tam- wskazałam na szafę.
Wyciągną jedną walizkę.
Nagle mi się coś przypomniało.
-Jeff gdzie spałeś jak ja zsnęłam?
-położyłem się obok ciebie,
Masz duże łóżko więc nawet się nie dotknęliśmy.
-a Ok.- powiedziałam.
-Dobra spakuj tą szufladę,
A ja spakuje tą.- wskazałam na pierwszą od góry szufladę
Kiedy już byłam prawie cała spakowana powiedziałam:
-Jeff, wyjć na chwilę.
-Dla czego?
-Bo muszę spakować bieliznę.
-O Boże przecież to tylko jakieś majty!!
-to się chociaż odwróć.
-no Ok- powiedział.
-już?
-Tak.
-dobra, coś jeszcze?
-tak
-Ok to szybko.
30min later
Kiedy się skończyłam pakować poszłam do łazienki.
Ubrałam się w białą bluzę z kapturem, czarne rurki i czarne trampki (to samo ubranie co zakładałam jak szłam kogoś zabić).
Zrobiłam sobie make-up,
Rozczesałam włosy i zostawiłam je rozpuszczone.
Włożyłam swój nóż do kieszeni i wyszłam.
Kiedy zeszliśmy na dół gotowi.
Nagle Jeff wziął mnie na ręcę.
-Jeff!
-Cicho.- po czym zaczął pisać coś na kartce.
Wyciągną jakąś mało kuleczkę i podniósł jedną rękę do góry.
Zrobiło się z nikąd bardzo jasno, a kiedy już przestało,
Byliśmy w innym miejscu Angli gdzieś w parku.
Wtedy Jeff mnie póścił.
Nic się nie odzywał.
Tylko znowu zaczął pisać coś na tej samej kartce.
Nagle krzykłam:
-a co ze zwierzakami?!
Wtedy dopiero się odezwał.
-Slender codziennie będzie sie tam przeeteleportowtwał i je karmił.
Uspokoiłam się. Kiedy Jeff oderwał sie od pisania na kartce powiedział ze zaraz Slender sie tu zjawi.
Po gdzieś 20sek. Żeczywiscie się zjawił.
Nie będę go opisywać i tak każdy wie jak wygląda.
Złapał za ramie mnie i Jeffa a jedną ze swoich macek moją walizkę i przeteleportował nas przed wielką wille w lesie.
Wyglądała jak opuszczona.
-my tu mieszkamy.
Powiedział spokojnym głosem Slenderman, ale ten głos usłyszłam w głowie.
Po czym go już przy nas nie było
-Przeteleportował sie już do środka. Choć!- Poczym zaciągną mnie do środka, i z buta wszedł.
-Siemaaaaa...-krzyknął Jeff na całą wille. Pociągną mnie za rękaw do salonu gdzie już wszyscy byli.
-a więc tak to jest Sally, Masky, Hoodie, Tici Toby, E.Jack, L.Jack i Ben a Slendera już znasz.
Oni wszyscy ze mną mieszkają. A na Slendera mówimy papa. A no i jeszcze bym zapomniał, to jest Smile dog mój pieseł.
-fajny.- powiedziałam skrępowana, czując na sobie wszystkich wzrok.
-Jeff odpocznij se a ja oprowadzę naszego gościa po domie-powiedział Ben.
-to w sumie dobry pomysł.- odpowiedział Jeff rzucając sie na kanapę.
10min later
-A tu jest trzecia łazienka a tu a tu a tu a tu...
Przestałam słuchać.
-ej chalo słyszysz mnie?
Spytał się Ben.
-tak.
Paczyłam się na Bena był bardzo przystojny.
Nie rozumiem dlaczego w większości historiach jak jest Ben piszą że jest niski.
Jest ode mnie wyższy gdzieś o 21cm.
On też się na mnie paczył.
Zbliżył swoją twarz do mojej i pocałował mnie w usta czułam że idzie za szybko,
Ale jednak oddałam pocałunek.
Kiedy się od siebie oderwaliśmy,
Zaczął mówić:
-Jeszcze Papa nie przygotował dla ciebie pokoju, więc możesz spać u kogo chcesz u każdej osoby z nas w pokoju są trzy osobne łóżka.
Nie wiem dlaczego ale tak jest.
5godz later
Zdecydowałam że będę spała u Bena już po kolacji i przygotowana do snu usiadłam na łóżku.
Nagle do pokoju wszedł Ben w samych bokserkach.
Czułam jak się rumienie a on tylko sie uśmiechnął.
Zaczęliśmy rozmawiać on usiadł na moim łóżkua ja byłam położona.
Każde łóżko było dwu osobowe.
Po chwili Ben położył się koło mnie i kontunowliśmy rozmowę.
Nagle zauważyłam jak zasną po cichu wstałam zamknęłam dżwi, zgasiłam światło,weszłam spowrotem do tego samego łóżka co wcześniej. Przykryłam nas kołdrą i po chwili zasnęłam wtulona w Bena.
***
Witajcie już drugi rozdział.
Z góry sory za błędy.
No nieźle zobaczymy czy będzie z tego romans,
A jak tak to z kim?
A może to będzie zupełnie inaczej.
No miłego czytania i ciąg dalszy nastąpi.;D

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen2U.Pro